Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

*Zniknęła*

Alicja zniknęła.


Te dwa słowa krążą po mojej głowie od kilku godzin w których wraz z Tadeuszem i Alkiem biegamy po całej Warszawie szukając dziewczyny. Straciliśmy z nią kontakt dwa dni po ognisku jednak myśleliśmy że po prostu dostała znowu jakąś akcje z Ewką, Irką i Marysią jednak jakie było nasze zdziwienie kiedy spotkałem Marysie pod pralnią i zarazem domem mamy Irki a kobieta powiedziała że żadnej akcji nie mają a dziewczyna po prostu roztopiła się w powietrzu. Starając się nie panikować pierwsze co zrobiłem to udanie się do jej mieszkanie. Otworzyła mi matka kobiety która od razu wpadła w panikę że jej córka wcale nie została u mnie na kilka dni. Sam również powoli zaczynałem wpadać w panikę nie wiedząc gdzie przepadła moja przyjaciółka jednak zachowując resztki zdrowego rozsądku zadzwoniłem do Tadeusza a on powiadomił Alka który wydawał się być jeszcze przerażony bardziej niż matka Ali. Razem zdecydowaliśmy że zanim powiadomimy jej przełożonego Witka poszukamy jej po całym mieście z nadzieją że po prostu urwała się gdzieś z swoim byłym chłopakiem Tomkiem który zniknął w praktycznie tym samym momencie co Dąbrowska.



Usiadłem zrezygnowany na jednej z ławek ustawionych zaraz przy skraju małego lasku posadzonego w parku.

- Jej nigdzie nie ma do cholery- Mówię załamanym głosem opierając się plecami o tył ławki, Tadeusz siada koło mnie- Przecież to nie możliwe żeby ją złapali. Szmaragd od śmierci Carvera dbała żeby nie mieć przy sobie czegokolwiek związanego z konspiracją... I okej może jest troszkę porywcza ale przecież nie byłaby aż tak głupia żeby podpaść Szwabom... 

-A może ona po prostu wróciła do Tomka i z nim uciekła..?- Słysząc słowa mojego chłopaka podrywam się na równe nogi i patrzę na niego wściekły.

- Pojebało cię?! Alka nie jest zdrajcą przecież ją znasz nie od dzisiaj!- Wydarłem się na chłopaka nie zwracając uwagi na ludzi chodzących na około nas. chłopak wstaje i kładzie mi ręce na ramiona chcąc mnie uspokoić i coś powiedzieć jednak przerywa mu głos Alka o którym prawie zapomnieliśmy przez to że nasz energiczny Alek zamilkł i nie odzywał się całe nasze poszukiwania.

- Sprawdźmy las... a bardziej drzewa- Zdezorientowany Tadeusz zmarszczył brwi odsunął się ode mnie i spojrzał na Dawidowskiego.

- Co- Zapytał Zośka.

- Przecież to Alicja jeśli nie ma jej w domu to trzeba szukać w lesie albo nad wodą- Mruknął cicho i nie czekając na nas kieruje się w stronę lasu.



-Przestańcie się drzeć idioci ja rozumiem że to Warszawa ale w tym lesie są też zwierzęta... inne oprócz was, które potrzebują ciszy i spokoju.- Podskoczyłem ze strachu słysząc głos kobiety którą od kilu minut nawoływaliśmy. obróciłem się dookoła własnej osi starając się dojrzeć gdzie stoi moja przyjaciółka jednak oprócz naszej trójki nikogo nie widzę.

- Na górze- Ponownie słyszę jej głos. Od razu kieruje swój wzrok do koron drzew a na jednej z gałęzi zauważam Alicje wpatrzoną w jakiś mały przedmiot.

- Cholera jasna szmaragd czy ciebie pojebało? Odchodziliśmy od zmysłów!- Wykrzyknął zdenerwowany Tadeusz patrząc na dziewczynę a ja szturcham go w ramie poirytowany.

- Nie krzycz na nią.- Warczę cicho tak aby tylko mój chłopak to usłyszał a on wywraca oczami.

- Tomek nie żyje- Powiedziała chłodno a zaraz po tym dosłownie w chwile znalazła się na dole stojąc na przeciwko nas bez jakichkolwiek emocji w oczach ściskając w swoich rękach pierścionek z drutu który niegdyś dostała od Tomka. Zamurowało mnie zresztą chyba tak samo jak Tadeusza jedynie Aleksy jakoś zareagował. Podszedł do kobiety i zgarnął ją w swoje ramiona mocno do siebie przytulając jednak dziewczyna nie zareagowała patrząc się w jeden punkt gdzieś za Tadeuszem.

- O mój boże... Co się stało?- Zapytałem podchodząc niej bliżej.

- Niemcy wyczyścili jego kamienice... próbował ratować swoją matkę- Odpowiedziała obejmując Alka delikatnie i kładąc mu głowę na ramieniu cały czas wpatrując się w kawałek drutu który trzyma w dłoniach.

- Jak to... Czemu nikt o tym nie wie? Czemu Dowództwo o tym nie wie?- Pyta bezczelnie Zośka a ja mam ochotę zrobić mu krzywdę. To że jest urodzonym dowódcą nie oznacza że może być chamem dla jednej z najważniejszych dla mnie osób.

- Zośka do jasnej cholery zamknij się- Warczę w jego stronę ponownie.

- Wiedzą, Witek tam ze mną był. Pewnie po prostu nie chcą siać paniki.- Odpowiedziała odsuwając się od Alka podchodzi do mnie.

- Mogę u ciebie dzisiaj zostać?-

-Alicja twoja mama się martwi...-

-Och przecież wiesz jak znakomita jest aktorką. Oboje dobrze wiemy że tylko zgrywa wielce kochającą matkę-

-Oczywiście że możesz u mnie zostać siostrzyczko- Mówię tak aby tylko ona usłyszała i obejmuje ją krótko. Zamieniam jeszcze kilka słów z Tadeuszem podczas tego jak Szmaragd rozmawia z Dawidowskim a po tym kierujemy się wspólnie do mojego mieszkania.



Czemu ona wszystkich traci?



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro