~12~
Obserwuję z Akane trójkę osób... zapewne przyjaciół. Nagle brązowowłosy do nas podchodzi, a za nim pozostała dwujka.
-Ej! To prawda, że jak nie będziemy walczyć z tytanami to nie wygramy i nas zjedzą?! -pyta
-Ee.... Tak -odowiadam.... zdziwił mnie trochę tym pytaniem.... bo odpowiedź jest prosta....
-I widzicie! Mikasa, Armin mam rację!
-Nie mów, że nadal chcesz dołączyć do Zwiadowców, Eren.... -odpowiada zapewne Mikasa....
-Nawet nas nie przedstawiłeś! Po zatym nie zaczepiaj bylejakich osób na ulicy i nie pytaj o takie rzeczy... jestem Armin -mówi niebieskooki - Ta dziewczyna to Mikasa, a ten zielonooki to Eren.
-Jestem Natsume.... a to moja siostra Akane -uśmiecham się do nich- szczerze to ja sama miałam zamiar wstąpić do Korpusu Zwiadowczego....
-Czemu ja o tym nic nie wiem -pyta Akane. Patrzę na nią
-Bo dopiero się na to zdecydowałam...
- Aha....
-Chcesz dołączyć do Zwiadowców?! To tak samo jak ja... tylko Mikasa nie chce mnie puścić! -znowu odzywa się Eren.
- Mikasa to twoja mama czy co? - pyta Akane, a ja cicho się śmieję.... rzeczywiście to tak wygląda, jakby Mikasa była jego matką. Eren zamilkł, a ja spojrzałam na niego i widząc jego minę zrozumiałam o co chodzi.
-Wasi rodzice nie żyją, tak? -pytam -jak tak to przepraszamy. Nie wiedziałyśmy...
-Nic się nie stało... po prostu... zabiję wszystkich tytanów i pomszczę naszych rodziców.... -odpowiada Eren- dlatego dołączę do Korpusu Zwiadowczego.
-Ja też -mówi Armin- Jak ty idziesz, to ja też.
-Pójdę z wami...-Mikasa również się decyduje. Akane wtaje i....
-Idę z wami....
-W takim bądź razie ja też...-mówię i również wstaję.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro