Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

trzydziesty trzeci

EVAN *media* 

Siedziałem na kanapie razem z innymi chłopakami. Zastanawiało mnie, kto to ten cały James. Niby wiem, że on tu rządzi, póki Georg nie wróci i pewnie mówił, kim jest i tak dalej, ale nie słuchałem. Zrobiłem błąd, wiem to, ale no nie będę oszukiwał sam siebie. Nie chciało mi się go słuchać. No kurde, ale, tak czy siak, musiałem się dowiedzieć, kim jest i jak wielką rolę odgrywa w  gangu. Nie chce podskakiwać wpływowym osobom, bo pójdę od razu na odstrzał. 

―  Kim jest tak właściwie ten James? ― zapytałem Oscara i Eliota, których poznałem na "szkoleniu". 

― To syn Georga. ―  kiwnąłem głową ze zrozumieniem.  Kurwa, dobrze, że nie zacząłem skakać do niego, miałbym przejebane. Nie  przestraszył mnie swoim wyglądem, ale sam jego głos i wzrok świadczyły o tym, że nie odpuszcza nikomu, kto z nim zadrze. Niby to dobrze, ale kto wie, może będą przez to kłopoty. 

― Gdzie szef poszedł? ―  Zapytał Oscar, Toma.  Nawet nie zauważyłem, kiedy zniknął. Morgan nie był jakieś wielkiej postury, ale przypuszczałem, że Georg wyszkolił go na zawodowca. 

― Przyjechał Alan Smith ze swoją siostrą. ― słyszałem o nim, ale wiedziałem, że miał siostrę. Jedynie czego dowiedziałem się z jego życia prywatnego, to to, że jego rodzice zginęli. 

― A nie macie konfliktu z jego gangiem? ― zdziwił się Oscar, też byłem ciekawy, co takiego się wydarzyło, że podjęli się sojuszu. W końcu tyle razy mówiono w wiadomościach i nie tylko, że w biały dzień miała miejsce strzelanina między tymi dwoma gangami.

― Dogadaliśmy się z nimi. Powinniście wiedzieć, że największym zagrożeniem jest Will i jego pieski.  Poza tym, James umawia się z jego siostrą, to on doprowadził do tego wszystkiego. ― wzruszył ramionami. ― Jak sami ją zobaczycie, to skapniecie się, czemu on tak się za nią uganiał. Jak porwaliśmy Clarę, to nie pozwolił jej tknąć i pilnował ją praktycznie cały czas. ― kiedy Tom miał coś jeszcze powiedzieć, ktoś wszedł do pomieszczenia, wiedziałam kto to. Każdy z nas wiedział, to był Alan Smith. Wyglądał jak laluś, ale już się przekonałem, że pozory mogą mylić.  ― A gdzie gołąbeczki?

― Gadają na zewnątrz. ― mruknął. ― Pewnie ostrzega ją, żeby nie była za pewna siebie. ― westchnął, a kiedy Ash, zapytał, czy przeszkadza mu ich związek, ten chwilę się zastanowił. ― Jak na razie to nie.  Clara nie jest głupia i nie da się wykorzystać. Poza tym Morgan jest tak wyczulony, że nie dopuści, aby coś jej się stało. 

― Nie da się ukryć, że Twoja siostra ma niewyparzoną gębę. Czasami aż za bardzo. ― mruknął Tom. ― Wiesz, co było z Markiem? ― ten tylko kiwnął głową. Całkowicie nie wiedziałem, o kogo im chodziło, nie zdążyłem poznać, żadnej osoby z takim imieniem, ale nie chciałem pytać, aby nie zwracać na siebie szczególnej uwagi. Przynajmniej nie w tamtej chwili. Tom i Ash wypomnieli Alanowi jakąś sytuację sprzed dwóch lat, ten się oburzył i zaczął burczeć na wszystkich, mówiąc, że stara się naprawić relacje ze swoją siostrą. ― Zdajesz sobie sprawę, że ona może mieć jakieś ślady po tym? Jak nie fizyczne, to psychiczne. ― westchnął i kiedy już miał coś powiedzieć, do pomieszczenia wszedł mój szef, a za nim wysoka dziewczyna, której nie mogłem się przyjrzeć, bo była przyduszana, do klatki piersiowej czarnowłosego. 

― Ja i Alan idziemy omówić kilka spraw, a wy macie mieć na nią oko. ― powiedział poważnie Morgan. ― Jeśli cokolwiek jej się stanie, to skończy tak, jak Mark. ― po tych słowach on wraz ze Smithem poszli do biura. Przyjrzałem się dziewczynie, miała wielkie brązowe oczy i długie włosy o tym samym kolorze. Miała idealną figurę i trudno było oderwać od niej wzrok. W tamtej chwili nie dziwiłem się, że James oszalał na jej punkcie. 

CLARA

― Mam coś na twarzy, że się tak gapicie? ― uniosłam brew. To, co robili, było jednocześnie śmieszne, jak i przerażające. W pomieszczeniu było ich kilkunastu, a ja byłam sama. Pocieszał mnie fakt, że każdy bał się Morgana, a do tego dogadywałam się z jego kumplami, więc byłam pewna, że nikt mi nic nie zrobi. 

― Siadaj. ― mruknął Ash. ― Może się schowasz i nie będę się w Ciebie wpatrywać. ― przewróciłam oczami, ale zgodnie z jego prośbą, usiadłam pomiędzy niego, a Haydena. Zauważyłam, że jeden z chłopaków intensywnie mi się przygląda, też zaczęłam na niego patrzeć. Był wysoki i umięśniony, a jego wyraz twarzy podpowiadał, że może mieć styczność z półświatkiem. 

― Zrób zdjęcie, zostanie na dłużej. ― powiedziałam w końcu. Chłopak uniósł brew i spojrzał na mnie, jak na kosmitkę. Chłopaki zaczęli się nabijać, że  James jak się dowie, że ten chłopak tak intensywnie mi się przygląda, to będzie mnie pilnował jeszcze bardziej. Nie mogłam ich już słuchać, więc postanowiłam napisać do Jamesa, chciałam się dowiedzieć, jak długo jeszcze będą gadać. 

Do: Mój gangster 

Długo będziecie jeszcze gadać? Zwariuje zaraz z nimi. 

Od: Mój gangster

Nie, daj nam kilka minut.

Do: Mój gangster 

Będę miała jeszcze traumę przez nich. Nie możesz mnie na tak długo z nimi zostawiać. Pamiętaj, że nie ma tu żadnych innych bab, a ja nie rozumiem męskiej logiki ;c

Od: Mój gangster

Przeżyjesz ;* 

― Już nas nie lubisz? ― spojrzałam na Asha, który czytał nasze wiadomości, spiorunowałam go wzrokiem i lekko uderzyłam w głowę. ― No dobra, już nie będę czytał. ― westchnął. ― Ale nie mówi mu, bo mnie zabije. ― kiwnęłam głową, śmiejąc się cicho. 

― Tom? ― zagadałam, chłopak popatrzył na mnie z uniesioną brwią. ― Zrobisz mi kawę? Masz wprawę. ― popatrzyłam na niego błagalnym wzrokiem. Chłopak zlitował się nade mną i kilka minut później przyniósł mi kubek z gorącą cieczą. ― Dziękuje. ― uśmiechnęłam się, co odwzajemnił. 

― Przeżyłaś? ― zagadał mój brat, który pojawił się nie wiadomo skąd. Gdy potwierdziłam, kazał mi iść do Jamesa, bo "królowi", nie chciało się ruszyć tyłka. Poszłam tam od razu, bo nie chciałam go denerwować, on i tak miał na głowie dużo problemów, a ja, mogłam go jakkolwiek pocieszyć, zamiast denerwować jeszcze bardziej. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro