Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

trzydziesty piąty

CLARA

Gdy James wyszedł z piwnicy, był mocno podenerwowany, bardzo! Mimo wszystko widziałam go w gorszym stanie, gdy Nick się do mnie dobierał, ale w tamtej chwili też był na skraju wybuchu. Chciałam za nim iść, ale Tom mnie powstrzymał, mówiąc, że czarnowłosy musi odreagować. Zapytałam, co było w tej paczce, chłopaki popatrzyli na siebie, widziałam po ich minie, że nie chcieli mi powiedzieć, ale jeden z chłopaków wypalił, że w paczce był rozwalony kask i list z groźbą. Gdy zapytałam, co było dokładnie napisane, ten sam chłopak powiedział, że William ostrzegł Jamesa, że na wyścigach, skończy z rozwaloną głową. Otworzyłam szeroko oczy i pobiegłam do biura swojego chłopaka. Nie mogłam pozwolić, aby pojechał na te wyścigi i zginął, a tym samym mnie zostawił. Niepewnie otworzyłam drzwi do biura chłopaka, on tylko się lekko uśmiechnął, a więc weszłam i pierwsze co, to go mocno przytuliłam. Odwzajemnił uścisk od razu.

― Co się stało? ― zapytał z troską w głosie. Podniosłam głowę i cichym głosem powiedziałam, że nie może jechać na te wyścigi, od razu się domyślił, że chłopaki puścili farbę. Próbował się tłumaczyć, ale nie chciałam tego słuchać, kazałam mu obiecać. ― Proszę James, nie możesz zrobić tego ani mi, ani swojemu ojcu. Co on powie, jak się obudzi i dowie się, że jego jedyny syn zginął? ― uderzyłam go w pierś. 

― Kochanie. ― cmoknął mnie w czoło. ― Nie powinnaś o tym wiedzieć i się zamartwiać. ― otworzyłam szeroko oczy i wyzwałam go od egoisty. Jak ok mógł?! Byłam jego dziewczyną! Miałam chyba prawo wiedzieć, że mój ukochany może stracić życie. 

JAMES

To było niewiarygodne, że oni jej powiedzieli o tej groźbie. Czasami się zastanawiałem, czy oni mają coś w tych głowach. Moja "praca" nie należała do najbezpieczniejszych, ale robiłem, co mogłem, aby nie stracić głowy. Jednakże jeśli chodzi o mój honor, to nie mogłem odpuścić. 

― Myszko, nie płacz.  ― podszedłem do niej i przytuliłem ją. ― Ale nie mogę Ci tego obiecać.. ― dziewczyna odepchnęła mnie, a łzy z jej oczu zaczęły spływać. Nie mogłem patrzeć, jak ona wylewała łzy, zwłaszcza przeze mnie. ― Gdyby to było takie łatwe, to bym nie pojechał, ale muszę wyrównać rachunki i zadbać o swój honor. ― kolejny raz mnie uderzyła. Zaczęła krzyczeć, że zemsta była dla mnie ważniejsze niż życie. Ona nie potrafiła zrozumieć tego, że musiałem pomścić ojca. Zmierzyła mnie wzrokiem, po czym wybiegła z pomieszczenia. Nie wiedziałem, co robić. Nie chciałem zginąć, ale musiałem tam pojechać. Musiałem coś wymyślić. 

ALAN

Moja siostra przerażona pobiegła za Morganem. Nie dziwiło mnie to, na pierwszy rzut oka było widać, że za nim szalała i nie chciała odwiedzać chłopaka na cmentarzu. Podszedłem do jednego chłopaka, który wypaplał wszystko i zajebałem mu. Nikt już nie będzie doprowadzał mojej siostry do płaczu. Po kilku minutach było słychać krzyki, Clara zrobiła mu aferę o to wszystko, no i dobrze, na jej miejscu też bym to zrobił. Czekałem tylko aż moja siostra przyjdzie i będziemy mogli wrócić do domu. 

Za długo to wszystko trwało, w końcu ruszyłem dupę i poszedłem w stronę biura, a jak byłam tuż przy drzwiach, moja siostra wypadła stamtąd, jak burza. Była zalana łzami, przytuliłem ją i poprosiłem, aby poczekała na mnie w samochodzie, wzięła ode mnie klucze i pobiegła na dół. Gdy wszedłem do pomieszczania, zastałem czarnowłosego, siedzącego na podłodze, głowę miał schowaną w dłoniach. Zapytał mnie, czy ona wciąż płacze, kiwnąłem głową i kazałem mu wszystko wyśpiewać. Zrobił to od razu, po wysłuchaniu jego, powiedziałem, że musimy coś wymyślić, zdziwiło go to. 

― To moja siostra, która teraz wylewa łzy, bo za tydzień będziesz martwy. Uwierz mi, że nie chce oglądać, jak się załamuje i.. ― chwilę przerwałem ― Nie chce chować następnej osoby. ― chłopak popatrzył na mnie wielkimi oczami.―  Clara chciała popełnić samobójstwo kilka lat temu.  ― wziąłem głęboki wdech. ― Przez ze mnie. Po wyjściu ze szpitala wyjechała do szkoły. Obiecałem sobie i rodzicom, że nie dopuszczę, żeby coś jej się stało i mam zamiar dotrzymać tej obietnicy. Ty mi w tym nie przeszkodzisz.  ― powiedziałem i podszedłem do drzwi. ― Pojutrze masz mieć jakiś pomysł.

######

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro