Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

trzydziesty ósmy

ALAN

W pewnym momencie Patrick wyszedł z namiotu i powiedział, że jedzie po szefa, bo się wybudził i dzwonił  z telefonu Clary. Szybko poszedłem na start, gdzie wszyscy czekali na rozpoczęcie wyścigu. Musiałem uświadomić Morganowi, że jego ojciec się wybudził. Zapytał, czy Clara dzwoniła, potwierdziłem. Nie chciałem mu mówić, że jego ojciec chciał przyjechać na tor. Nie dopuściłby do tego i wszystko poszłoby się jebać. Gdy wróciłem do swoich ludzi, zapytałem, czy wszystko było gotowe, na szczęście było. Poszedłem zobaczyć czy wszyscy byli na swoich stanowiskach. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wyścig się rozpoczął, a moi ludzie ściągnęli snajperów po kolei. Inni zajęli się pozostałymi. Jeff też nam dużo pomógł, dowiedział się, gdzie byli ludzie Willa. Został tylko zawodnik, który brał udział w wyścigu. James  wyprzedził go na tyle, że nie mógł nic zrobić. Kiedy chłopaki dali mi znać, że Georg z Clarą już przyjechali, poszedłem po moją siostrę. Wyglądała strasznie, miała spuchnięte oczy od płaczu, była blada jak ściana i cały czas się trzęsła. Georg próbował ją podnieść na duchu, mówił, że James przeżyje i nie musi się martwić, bo ludzie z jego gangu, jak i mojego wiedzieli, co mieli zrobić. Mimo wszystko byłem wściekły, że ją przywieźli, bałem się, że jej się coś stanie i stracę najbliższą mi osobę. Ona jednak mi wypomniała, że coś jej obiecałem i poradziła, abym tego dotrzymał. Gdy wyścig się zakończył, dziewczyna od razu pobiegła do Jamesa. Podziękowałem starszemu Morganowi, że uspokajał moją siostrę, ale poradziłem mu, aby wrócił do szpitala. On jednak chciał pierw pogadać z synem.

CLARA

Piętnaście minut później do sali wszedł jakiś chłopak. Uśmiechnął się do mnie, po czym podszedł do Georga i przywitał się z nim. Kilka minut później wyszliśmy z sali, mężczyzna nie chciał słuchać kazań na temat jego stanu zdrowia. Cieszyłam się, że pozwolił mi jechać. Poszłam za nimi, nie odzywałam się. Chciałam pojechać i jakoś wesprzeć Jamesa, ale  ściskało mnie w żołądku. Bałam się, że nawet jeśli oni mieli jakiś plan, to on nie przeżyje albo stanie się coś gorszego. W myślach skarciłam się za takie myśli, powinnam mieć więcej wiary w swojego chłopaka i brata. Georg cały czas mi powtarzał, że wszystko skończy się dobrze i James będzie cały i zdrowy. Miałam taką nadzieję, ale ręce trzęsły mi się coraz bardziej. Patrick, widząc to, przytulił mnie. Nie wiedziałam jak mam to odebrać. Nigdy James o nim nie mówił i nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ale mimo to oddałam uścisk. 

― Jesteś siostrą Alana tak? ― kiwnęłam głową. ― Jesteście bardzo podobni. ― uśmiechnęłam się blado. Miło z jego strony było to, że również próbował odwrócić moją uwagę od nieprzyjemnych myśli. ― Na wyścigach trzymaj się nas, bo jeśli Will wie, kim jesteś dla Jamesa i Alana, to źle to się skończy. ― przełknęłam głośno ślinę. Nie odzywałam się już. Milion scenariuszy przechodziło mi przez myśli. Starałam się skupić na tych dobrych, ale niestety te koszmarne przejęły władzę, przez co cała zaczęłam się trząść. Powtarzałam sobie, że James przeżyje, sam mi tak powiedział. Ufałam mu, tak jak swojemu bratu, przynajmniej tak sobie powtarzałam. Obiecałam sobie, że po tym wszystkim, zmuszę mojego brata i Jamesa, aby nauczyli mnie jak posługiwać się bronią każdego rodzaju i nauczę mnie walczyć.

Gdy byliśmy na miejscu, to wyścig już się zaczął. Plusem było to, że nigdzie nie było zbiegowiska ani nikogo nie wywiozła karetka. Poszliśmy do Alana i reszty. Jak brunet mnie zobaczył, myślałam, że wyjdzie z siebie. Był wkurzony na Patricka i Georga, że pozwolili mi jechać. Chłopak zaczął się na mnie drzeć, ale szybko mu przerwałam, mówiąc, że coś mi obiecał i ostrzegłam, żeby tego dotrzymał. Chłopak na szczęście się uspokoił i do końca wyścigu nic nie mówił. 

JAMES

Wyścig się rozpoczął, każdy zawodnik starał się zdobyć  pierwsze miejsce, włącznie ze mną. Ręce mi się trzęsły, ale nie zwracałem na to uwagi. Musiałem zaufać moim, jak i Alana ludziom czy tego chciałem, czy też nie. Całość miała dwa okrążenia, pierwsze bez problemu przejechałem na drugim miejscu. Podczas drugiego okrążenia zaczynały robić się schody. W lusterku zauważyłem snajpera, który celował we mnie. Jasne dwa tygodnie temu nawet bym o tym nie pomyślał, ale sami mnie o tym uprzedzili. Przełknąłem ślinę i w myślach przepraszałem Clarę, mając głupią nadzieję, że to usłyszy. Minutę później już go nie widziałem.  Odetchnąłem z ulgą, ale nie na długo, jeden z zawodników zwolnił i dzięki temu go wyprzedziłem. Tym razem, to on miał broń. Adrenalina mi skoczyła, przez co przyśpieszyłem jeszcze bardziej i byłem kilkanaście metrów dalej niż on. Do końca okrążenia nie mógł mnie dogonić, dzięki czemu żywy dojechałem na metę. Mimo wszystko wiedziałem, że do mnie strzelał, ale nie trafił ani razu. Starałem się jechać tak, aby nie mógł dobrze wycelować. Gdy ściągnąłem kask, to nie bardzo wiedziałem, co się stało. Dopiero kiedy Clara przybiegła i przytuliła się do mnie, wróciłem na ziemie. Plan się udał! Dziewczyna miała łzy w oczach, mocno ją do siebie przycisnąłem i powiedziałem, że już nie musiała się martwić. Poprosiła mnie, abym jej więcej tego nie robił. Pokiwałem tylko głową, chociaż prawda była taka, że nie miałam pewności, czy kiedykolwiek podobna sytuacja się nie powtórzy. 

#######


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro