trzydziesty dziewiąty
CLARA
Chwilę staliśmy w uścisku, ale przyszedł Georg. Przywitał się z synem uściskiem, James był zaskoczony, tym, że jego ojciec nie był w szpitalu. Miło się na to patrzyło, bo w Vegas każdy gangster martwił się tylko i wyłącznie o swój tyłek. Każda osoba należąca do gangu Alana czy Jamesa była traktowana jak rodzina. Chwilę jeszcze ze sobą porozmawiali, ale przerwał nam wysoki mężczyzna, który przyprawiał mnie o dreszcze. Spojrzał na Morganów, a potem na mnie. Trochę za długo, bo czułam się nie komfortowo. Uśmiechnął się, a ja zmierzyłam go wzrokiem, choć wiedziałam, że to nic nie pomoże, a mogło zaszkodzić. Po chwili przyszedł do nas Alan razem z kilkoma innymi. Oni też zmierzyli tego kogoś wzrokiem, po czym mój brat zapytał, czego chciał.
― Chciałem tylko pogratulować Jamesowi. ― Mój brat i dwóch innych wyciągnęło broń. Cały czas się uśmiechał, a po chwili znów jego wzrok padł na mnie. ― Nikt mi nie przedstawi tej słodkiej dziewczyny? ― zaprzeczyłam. On zapytał, co robię u boku takich "ciot". Odpowiedziałam mu, że w tym gronie tylko on był ciotą. Jego komentarz był okropny, zaczęło mnie brać na wymioty, co mu się nie spodobało. Po jego uśmiechu został nikły znak. Spojrzał na mojego chłopaka, jego ojca i mojego brata. Reszta miała już przygotowaną broń. ― To jeszcze nie koniec drodzy przyjaciele.
JAMES
Minęły dwa dni, mój ojciec miał wyjść ze szpitala. Cieszyłem się z tego, bo mówiąc szczerze, nie byłam psychicznie przygotowany, aby na dłuższą metę rządzić całym gangiem. W pewnym momencie zadzwoniła do mnie Clara, która zaczęła mnie opieprzać o to, że kazałem Drew i Haydenowi pilnować jej. Co miałem zrobić? Will mógł ją porwać i zabić, a tego bym nie przeżył. Umówiłem się z dziewczyną tuż po tym, jak odwiozę ojca do domu.
Gdy byłem w szpitalu i po raz kolejny zaczepiła mnie Taylor, miałem jej po dziurki w nosie. Nie potrafiła zrozumieć, że nie chciałem z nią gadać. Po pierwsze, miałem dziewczynę, a po drugie wolałem spędzić czas na innych rzeczach niż marnowanie tlenu na rozmowy z nią. Jednak pomyślałem, że gdy poświecę jej, chociaż dwie minuty, to się ode mnie odwali. Powiedziała mi, że u mojego ojca była jakaś brunetka i dodała, że była dziwna. Odpowiedziałem jej, że sam poprosiłem ją o to, aby przyszła, bo w końcu, to moja dziewczyna.
TAYLOR
James mnie zaskoczył. Nie wiedziałam, że kogoś miał, a tym bardziej że jest w mieście. Z tą jego laską mówiłam serio, dziwna była. Oczy miała napuchnięte, była blada jak ściana, do tego ręce jej się trzęsły. Coś mi podpowiadało, że laska była na głodzie narkotykowym. Jeśli chodzi o czarnowłosego, to wyprzystojniał w ciągu tych kilku lat, pomyślałam, że go trochę poobserwuje i dowiem się coś o niej. James nie chciał ze mną gadać, ale zawsze byłam uparta i zatrzymałam go i zaprosiłam na kawę, ale odmówił. Jednak udało mi się wcisnąć mu mój numer, miałam nadzieję, że do mnie zadzwoni.
CLARA
Cały dzień chodziłam wściekła, bo dwójka przyjaciół Jamesa chodziła za mną krok w krok. Niby trzymali dystans i chyba bawili się w tajnych agentów albo po prostu myśleli, że jestem ślepa lub głupia i ich nie zauważę. W końcu się wkurzyłam i schowała się za jakimś budynkiem, podeszli bliżej i rozglądali się za mną. Zaczęli przeżywać, że James ich zabiję i tak dalej. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam się głośno śmiać, po czym wyszłam z budynku. Widząc mnie całą i zdrową odzyskali kolory, ale fakt, że ciągle się śmiałam, lekko ich zirytował. Zaczęli mnie opieprzać, żebym już nigdy tak nie robiła, bo oszaleją. Zaśmiałam się, że zanim by to nastąpiło, to James dorwałby ich pierwszy. Powiedziałam również kilka innych rzeczy, co jeszcze bardziej im się nie spodobało i zaczęli mnie gonić.
Zaczęłam uciekać, a oni byli tuż za mną, nie mogłam ich zgubić; cały czas siedzieli mi na ogonie. Torby z zakupami nie ułatwiały mi zadania. W końcu się zatrzymałam, ale to skutkowało tym, że oni wpadli na mnie. Zaczęłam ich wyzywać od najgorszych, tym samym pogarszając swoją sytuację. Kazali się przeprosić, ale nie zrobiłam tego, więc zaczęli mnie łaskotać. Śmiałam się na cały park, zwracając uwagę wszystkich dookoła. W końcu pojawił się James, który uśmiechał się od ucha do ucha. Gdy poprosiłam o pomoc, tylko się zaśmiał i poradził mi, abym zrobiła to, co chcą oni, bo źle ze mną będzie. Jemu też na wytykałam, że nie broni mnie, kiedy tego potrzebuje. Znów Drew kazał mi przeprosić, ale kazałam mu z siebie zejść. On znów kontynuował swoje tortury. Po kilku minutach łaskotania uległam. Przeprosiłam ich, po czym pomogli mi wstać. Od razu poszłam do Jamesa, który szepnął do mnie, że zajmie się nimi później.
Pocałowałam go, co od razu odwzajemnił. Gdy się odsunęłam, powiedziałam, że ma mi to wynagrodzić. Chłopaki byli zniesmaczeni naszym zachowaniem i poprosili, aby James ich odwiózł do domu, więc się zebraliśmy i poszliśmy w stronę parkingu. Gdy oni już wysiedli, chłopak powiedział, że ma dla mnie niespodziankę, nie mogłam się doczekać! W pewnym momencie naszły mnie dziwne myśli. Ciekawiło mnie, czy chłopak chciałby iść już ze mną do łóżka. Miałam siedemnaście lat i już chciałam się przekonać, jak to jest. Jednak bałam się o to zapytać. Musiałam koniecznie coś wymyślić.
― Skarbie. ― popatrzyłam na chłopaka, który otworzył mi drzwi. Wysiadłam z samochodu, rozglądając się wokół. Byliśmy niedaleko tego klifu, co siedziałam z chłopakami. ― Jeśli coś się stało, to mi powiedz. ― powiedział, biorąc mnie za rękę. Zapewniłam go jednak, że wszystko gra i w milczeniu poszliśmy na klif. ― Podoba Ci się tu? ― zapytał, kiedy wpatrywałam się w zachód słońca. Odwróciłam się do niego przodem. Uśmiechnęłam się, po czym złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. ― Kocham Cię. ― szepnął, kiedy się odsunęłam. ― Mam coś dla Ciebie. ― wręczył mi ramkę ze zdjęciem, które zrobiliśmy sobie w skate parku. Podziękowałam mu i również dałam mu prezent, na szczęście nosiłam go cały czas w worku i nie musiałam świecić oczami. ― Jestem brutalem? ― zapytał ze śmiechem, patrząc na napis na bluzie.
― Bywasz. ― uśmiechnęłam się zadziornie. On się tylko zaśmiał, po czym znów złączył nasze usta. Siedzieliśmy tam jakiś czas, gdy zrobiło się zimno, wróciliśmy do samochodu. Przez cały ten czas rozmawialiśmy o naszej przeszłości. James dużo mi opowiadał, co nieco mnie dziwiło, ale mimo wszystko cieszyłam się, że ufał mi na tyle, by opowiadać o takim czymś. Gdy byliśmy w drodze do domu, zadzwonił do mnie Alan i poinformował mnie, że nie będzie jego ani reszty w domu przez dwa dni. Kazał przekazać czarnowłosemu, że ma ze mną pomieszkać. James ucieszył się na tę wieść. Gdy byliśmy w domu, pierwsze co, to poszłam pod prysznic. Cały czas myślałam o tym, czy nie zrobić kolejnego kroku. Nadarzyła się idealna okazja, która mogła się już nie powtórzyć. Ubrałam nową bieliznę i wyszłam z łazienki. Chłopak stał oparty o komodę i przeglądał coś w telefonie.
― Co robimy? ― zapytał i podniósł wzrok. Obczaił mnie z góry na dół, po czym się szeroko uśmiechnął. Podszedł do mnie i zaczął całować. Czułam jego erekcje na podbrzuszu, oddawałam pocałunki, które on pogłębiał. Chłopak ścisnął mój pośladek, na co lekko pisnęłam. Uśmiechnął się i przeniósł nas na łóżko. Jego ręka wędrowała po moim ciele, a ja ciągnęłam za jego włosy, przy czym mruczał jak kotek. Przerwał na chwilę i wlepił wzrok w moje piersi. Po chwili popatrzył mi w oczy i jakby czekał na pozwolenie, które mu dałam. Odpiął mi stanik i od razu go wyrzucił w głąb pokoju. Jedną pierś ściskał swoją ręką, drugą zaczął pieścić ustami, starałam się stłumić jęki, ale nie wychodziło mi to. Po kilku minutach chłopak zaczął całować moją szyję. Zrobił mi kilka malinek, kiedy przestał, zszedł do brzucha i jeszcze niżej. Przez materiał pocałował moją kobiecość i popatrzył mi w oczy. ― Jesteś tego pewna? ― kiwnęłam głową.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro