Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Siódmy

Pov. Alan

  Musiałem sprawdzić przyjaciół mojej siostry. Chciałem mieć pewność, że w ich towarzystwie będzie bezpieczna. Na szczęście żaden z nich nie należał do żadnego gangu.

Poszedłem do ich domu, byłem zmuszony poprosić ich o pomoc. Mnie ani chłopakom nie ufała, a z tego, co zauważyłem, to są sobie bliżsi. Sam fakt, że przyjechali tu z nią, już dużo wyjaśnia.

— W czymś pomóc? — zapytał wysoki brunet.

— Jestem bratem Clary, chciałbym o niej porozmawiać.

— Nikt Ci nie pomoże zdobyć jej zaufania.

— Nie o to chodzi. — wpuścił mnie do środka.

W salonie siedziało trzech pozostałych. Aaron patrzył na mnie z zaciekawieniem.

— To o co chodzi?

Mniej więcej wyjaśniłem im o co, chodzi. O dziwo nikogo nie zdziwił fakt, że jestem gangsterem, ale w tamtym momencie nie miałem zamiaru dopytywać. Na szczęście nie musiałem im opisywać Jamesa, dobrze wiedzieli, jak wygląda.

— Martwisz się o nią, czy o swoją dupę. — uniosłem brew — Młoda mówiła, że ten James, wypytuje się o tylko jedno. Kim dla siebie jesteście. Domyślam się, że on jest w przeciwnym gangu. — westchnąłem.

— Wiem, że Clara opowiadał o naszej relacji, ale teraz chce to naprawić, a nie uda mi się, to gdy ten frajer ją zabije.

— Clara jest dla nas jak siostra, zrobimy dla niej wszystko.  

Pov. Clara

  Wstałam przed szóstą, nie chciało mi się wstawać i gdyby nie reszta domowników, to zostałabym w domu. Szybko wstałam i poszłam do łazienki, aby wykonać rutynowe czynności, a następnie się ubrałam. Włosy i twarz szybko doprowadziłam do porządku, po czym zeszłam na dół. W salonie siedział mój brat i Andy, z którymi się przywitałam. Tego drugiego nie znałam i jakoś nie miałam powodów do gardzenia nim. Jednak gdy zeszła reszta ferajny ulotniłam się do kuchni z nadzieją, że znajdę coś dobrego na śniadanie. Zjadłam kromkę chleba z serem żółtym i ogórkiem.

Wróciłam szybko do pokoju, wzięłam wszystkie niezbędne rzeczy, poprawiłam włosy i ponownie zeszłam na dół, gdzie czekał na mnie Alan.

— Możemy już jechać? — zapytał brunet, patrząc w niewielki ekran telefonu.

— Ta, zatrzymasz się koło jakiegoś sklepu? — kiwnął głową, po czym wyszedł z domu.

Szybko włożyłam buty, po czym ruszyłam śladami brata. Alan nie uważał na drodze ani nie patrzył na światła, a w ciągu trzech minut niemal dwa samochody w nas uderzyły. Nie chciałam tego komentować, bo widziałam po jego minie, że jest bliski wybuchu, a tego chciałam uniknąć.

— Wejdź i wyjdź, nie mam czasu. — Kiwnęłam głową, po czym "wyskoczyłam" z samochodu i pobiegłam do sklepu, z którego wyszłam dwie minuty później. — Dzisiaj po Ciebie nie mogę przyjechać, zadzwoń do któregoś z twoich kupli, lub do Andy'go ― kiwnęłam głową. — Pamiętaj, że masz się trzymać z daleka od Morgana. Gdyby coś się działo, poinformuj kogoś. — przytaknęłam głową, po czym wysiadłam z samochodu.


Pod klasą przywitałam się z Kate, chwilę porozmawiałyśmy i weszliśmy do klasy historycznej. Szczerze nie znosiłam tego przedmiotu, nie rozumiałam historii i nie widziałam sensu w większości bitwach i działaniach przeszłości. Blondynka zapewniała mnie, że nie będzie tak tragicznie, abym tylko siedziała cicho i udawała, że uważam na lekcji. Usiadłam w ostatniej ławce przy ścianie. Nauczyciel zmierzył każdego z osobna, po czym zatrzymał się na mnie. Na szczęście nic nie powiedział, tylko z lekka się uśmiechnął i przeszedł do sprawdzania obecności. Po minucie, do klasy wszedł James. Nic nie mówiąc, rozejrzał się po klasie i ruszył w moją stronę. Jak gdyby nic, usiadł obok mnie. Przez pół lekcji, James co chwilę zaczepiał mnie, malował dziwne rysunki w moim zeszycie i próbował odgadnąć blokadę mojego telefonu. W końcu przekroczył granice, jego ręka powędrowała tam, gdzie nie powinna. Wstałam i na cały głos na niego wrzasnęłam, po czym uderzyłam go otwartą dłonią w twarz. Nauczyciel zwrócił nam uwagę i kazał przejść się do dyrektora. Wzięłam swoje rzeczy i szybko wyszłam z klasy.

— Ej, zaczekaj — złapał mnie za rękę, ale szybko się wyrwałam. Weszłam do gabinetu, sekretarka od razu wskazała na drzwi obok. Bez zastanowienia weszłam. Cała rozmowa była bardzo krótka, a jednocześnie była jedną z najdziwniejszych w moim życiu. Morgan wraz z dyrektorem zaczęli nabijać się z całej sytuacji, co jeszcze bardziej mnie zirytowało. Wyszłam z gabinetu, nawet nic nie mówiąc, nie obchodziło mnie to, czy mój brat będzie miał wezwanie do szkoły, czy nie. Chciałam się znaleźć jak najszybciej w domu moich przyjaciół. Zadzwoniłam do Jansona, na szczęście miał czas po mnie przyjechać i był ulicę dalej od mojej szkoły.

— Clara! Poczekaj. — James podbiegł do mnie.

— Daj sobie spokój. — mruknęłam, nie odwracając się.

— To porozmawiaj ze mną. — roześmiałam się.

— Jak przestaniesz zachowywać się jak pięciolatek to wtedy to przemyśle. — wsiadłam do samochodu moich przyjaciół.

W domu opowiedziałam chłopakom o całym zajściu. Od razu powiedzieli, że mam powiedzieć to Alanowi, bo w innym wypadku oni to zrobią. Na razie nie chciałam tego robić, bo wiedziałam, że będę miała godzinne kazanie. Po całej rozmowie oni zaczęli grać w coś na konsoli, a ja poszłam na górę. Chciałam zobaczyć, jak się urządzili, a przy okazji posprzątać ich burdel w pokojach i zabrać jakieś ich koszulki.

O dziwo nie musiałam się wysilać, bo każdy pokój był posprzątany. Schowałam koszulki do torby i wróciłam do salonu.

— Będę już szła do domu. — Mruknęłam, ubierając buty.

— Dzisiaj u Ciebie będziemy, masz powiedzieć Alanowi, co się dzisiaj wydarzyło. — Powiedział poważnie Max.

— Zastanowię się. Do zobaczenia!

Alana w domu nie było. Co bardzo mnie cieszyło, bo do końca zajęć miałam jeszcze dobre dwie godziny. Carlos z Andy'm chcieli, abym z nimi posiedziała, ale byłam do tego sceptycznie nastawiona. Carlosa od nigdy nie lubiłam. To z jego intencji Alan stał się tyranem i katem.


Mój brat był w domu dwie godziny później. Do momentu przyjścia moich przyjaciół, nie odzywałam się. Zrozumiałam, że jak chce mieć spokój w domu, to muszę o wszystkim mówić brunetowi.

— Powiedziałaś mu? — zapytał na wstępie Aaron.

— O czym? — westchnęłam. — Clara?! — lekko podniósł głos.

W skrócie wyjaśniłam mu całą sytuację, a także wspomniałam o sytuacji u dyrektora. Ze złości uderzył w ścianę, z której odpadło trochę tynku.

— Pozwoliłaś mi na to?!

— Przecież Ci powiedziałam, że nie.

Przez kilka kolejnych minut się kłóciliśmy. Brunet był przekonany, że nie potrafiłam się obronić ani nawet pisnąć słówka u dyrektora. Korzystając z okazji, wypomniałam mu wszystko, powiedziałam, co mi ślina na język przyniosła. Widziałam, że miał wyrzuty, z jego oczu zawsze można było wszystko wyczytać. Kiedy nie miałam siły na dalszą kontynuację tej kłótni, pobiegłam do swojego pokoju i się zamknęłam.

W tamtej chwili przeszło mi przez myśl, żeby się wygadać przed Jamesem.  

_____

Cześć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro