trzydziesty szósty
ALAN
Po powrocie do domu Clara poszła do swojego pokoju i nie wychodziła przez resztę wieczoru. Następnego dnia poszedłem do jej pokoju. Leżała tak samo smutna jak kiedyś. Poczułem się okropnie, bo czułem się nieco winny. Poprosiła, abym coś zrobił. Obiecałem, że coś wymyślimy i nic Morganowi się nie stanie. Byłem świadomy tego, że nie mogłem jej przyżec, że on przeżyje, ale w tym była moja rola, aby zrobić wszystko, aby moja siostra była szczęśliwa. Pogadałem chwilę z nią i zapytałem, czy pojedziemy na miasto zjeść jakieś śniadanie. Cieszyłem się, że zgodziła się od razu.
CLARA
Mój brat poszedł na dół, a ja ruszyłam dupę z łóżka i podeszłam do szafy, wzięłam krótkie jeansowe spodenki i żółty krótki top. Z szuflady wyciągnęłam bieliznę i poszłam wziąć prysznic. Chciałam nie myśleć o tym, co poprzedniego dnia powiedział mi James. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Kilka dni wcześniej powiedział, że mnie kocha, a potem, że nie może nie pojechać na te jebane wyścigi. Szczerze, to wolałabym, żeby ze mną zerwał i powiedział, że mnie nienawidzi. Byłoby o wiele lepiej.
Dwadzieścia minut później, ubrana zeszłam na dół. Byłam pewna, że Alan będzie się wściekał, że tyle czasu się spóźniłam, a do tego miałam wilgotne włosy. Gdyby nie fakt, że zostawiłam suszarkę do włosów w Vegas, to miałabym suche włosy. Chłopak zaczął sobie ze mną żartować, co nieco mi poprawiło humor, gdy brunet użyczył mi swojej suszarki, to byłam, jak szczęśliwe dziecko. Jednak po wysuszeniu, musiałam jeszcze wyprostować włosy, bo miałam busz na głowie, po dwudziestu minutach wróciłam do salonu, gdzie spał mój brat, a nad nim stał Carlos, który miał bitą śmietanę i piórko. Efekt tego był taki, że Alan obudził się wymazany bitą śmietaną. Poszedł do łazienki, z której wrócił po kolejnych dwudziestu minutach.
JAMES
Z samego rana pojechałem do szpitala. Joel dzwonił i kazał mi wziąć rzeczy dla ojca. Ucieszyłem się, bo to by oznaczało, że się obudził. Byłem na miejscu po dziesięciu minutach, od razu pobiegłem do sali ojca. Jednak zawołał mnie Joel, chciał ze mną porozmawiać. Powiedział, że to kwestia czasu, kiedy mój ojciec się wybudzi. Cieszyło mnie to, ale wciąż bałem się, że będzie tak, jak mówiła brunetka. Mój ojciec się obudzi, a mnie będą wieść do kostnicy. W sali siedziałem przez około dziesięć minut, ale Joel wygonił mnie, bo musiał zrobić jeszcze rutynowe badania.
Cały czas też myślałem o swojej dziewczynie, nie chciałem jej zranić, ale moja duma była dominująca. Miałem nadzieję, że jednak uda mi się przeżyć i uda mi się pogodzić z Clarą. Kochałem ją i nie chciałem jej zostawiać. Gdy wyszedłem z sali, ktoś mnie zawołał. Zignorowałem to.
― Czego? ― warknąłem. Przede mną stała Taylor, zaczęła mnie wypytywać, gdzie idę i tak dalej. Zacząłem ją wyzywać, nie miałem ochoty z nią gadać. Kiedy Joel wyszedł, ponownie wszedłem do sali. Usiadłem na krześle przy jego łóżku. Sam jego widok przypominał mi o tym, że powinienem być wtedy z nim u Williama. Nie miałem zamiaru obwiniać Clary, że poprosiła mnie, żebym do niej przyjechał. To tylko i wyłącznie moja wina, nikogo innego.
― O co Ci chodzi do cholery. ― bezczelnie weszła do sali. Popatrzyła na mnie i na mojego ojca, mina jej zrzedła. Kazałem jej wyjść z sali, ale ona uparcie chciała ze mną porozmawiać, wstałem i wyprowadziłem ją z sali.
CLARA
Postanowiliśmy z Alanem spędzić cały dzień razem. Mało kiedy to robiliśmy, a przydałoby się nadrobić te kilka lat. Cały czas rozmawialiśmy i śmialiśmy się, chłopak zarzucał mi, żadna dziewczyna do niego nie podchodzi, bo mam za brzydką mordę. Ja się śmiałam, że to nie moja wina, a on powinien popatrzeć w lustro, a potem rzucać oskarżeniami. On poszedł do łazienki w restauracji, po czym wrócił do stolika i poprosił, abym mu pomogła. Oboje poszliśmy do łazienki, z torebki wyciągnęłam lakier do włosów i grzebień, po czym zaczęłam naprawiać jego okropny fryz.
Gdy skończyłam, chłopak mocno mnie przytulił i powiedział, że mnie kocha. Zrobiło mi się miło na sercu. Po chwili zaproponował lody, zgodziłam się od razu, ale powiedziałam, że ma mi kupić. Zażartowałam, kiedy chciał się przejść, zamiast jechać autem, czy nie zmęczy się tym spacerem. Całą drogę do lodziarni śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Za czasów dzieciaka też tak robiliśmy tylko, że towarzyszyli nam rodzice. Dałabym wszystko, żeby spędzić jeszcze jeden dzień z nimi.
Kiedy czekałam, aż chłopak kupi nam lody, zadzwoniła do mnie Valeria, która wypytywała, czy mój brat kogoś miał oraz prosiła, abym się zapytała, czy może przyjechać. Zgodziłam się, ale też nie ukrywałam, że zdziwiło mnie to, że Alan jej się podobał. Gdy zapytałam, czy kogoś mam, od razu domyślił się, z kim rozmawiałam i kazał jej przekazać, że może przyjechać i z nikim się nie umawia. W międzyczasie napisałam wiadomość do Jamesa, bo wydzwaniał do mnie co kilka minut. Nie chciałam psuć sobie dnia, więc poprosiłam, aby odezwał się następnego dnia.
########
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro