czterdziesty siódmy
VALERIA
Byłam mile zaskoczona tym piknikiem na dachu. Musiałam podziękować Clarze, że pomogła Alanowi, bo po tym wszystkim zgodziłam się z nim spróbować. Znaliśmy się może krótko, ale coś czułam, że to będzie stałe uczucie, które z dnia na dzień będzie kwitło. Do mojego tymczasowego pokoju wszedł uśmiechnięty brunet. Ustaliliśmy, że tego dnia pojedziemy na plaże, ale musiałam poczekać, bo Alan musiał pojechać do firmy. Zostałam sama.
CLARA
Obudziłam się przed dziesiątą. James spał obok, nie budziłam go, wstałam i od razu wzięłam czyste ubrania, po czym poszłam wziąć prysznic. Wyszłam po trzydziestu minutach, a czarnowłosy siedział na łóżku, trzymając się za głowę.
― Na komodzie. ― Powiedziałam i wyszłam z pokoju. Nie chciałam z nim gadać. Byłam zła na niego i nie miałam zamiaru tego ukrywać. No alkohol alkoholem, ale to nie usprawiedliwia tego, że sam też przystawiał się do Taylor. Po co w ogóle pojechaliśmy akurat do tego klubu? Przecież to nie jest jedyny klub w tym mieście. Po co w ogóle pojechaliśmy do jakiegokolwiek klubu. Mogliśmy iść pochodzić po mieście, ale nie, James chciał iść się najebać! ― Dzień dobry. ― powiedziałam do ciotki i wuja, którzy siedzieli przy stole.
― Jak się spało? ― zapytała ciotka. Chwilę się zastanowiłam, nie wiedziałam, co miałam powiedzieć. Powiedziałam w końcu, że dobrze, byleby nie o nic więcej nie pytali. ― Gdzie James? ― zanim zdążyłam odpowiedzieć, chłopak wszedł do pomieszczenia i usiadł obok mnie. ― Zrobię śniadanie. ― zaproponowałam swoją pomoc, po czym wstałam i poszłam za ciotką. Domyślam się, że James może być zdziwiony moim zachowaniem, ale to było lepsze, niż jakbym miała robić mu aferę na cały dom. Byłam świadoma tego, że rozmowa z nim mnie nie ominie.
JAMES
Obudziłem się z ogromnym bólem głowy. Clary nie było, brała prysznic. Usiadłem, ale zakręciło mi się w głowie. Kilka minut później brunetka wyszła z łazienki.
― Na komodzie. ― powiedziała i wyszła z pokoju. Wziąłem tabletki i popiłem wodą. Szybko się ogarnąłem i zszedłem na dół, gdzie prawie cała rodzina już siedziała. Przywitałem się z wujem i ciotką mojej dziewczyny, po czym usiadłem koło niej. Ona poszła pomóc swojej ciotce. Nie wiedziałem, co narobiłem, ale byłem pewny, że musiałem się wytłumaczyć i przepraszać ją przez całe życie.
Gdy po śniadaniu wróciliśmy do pokoju, próbowałem z nią porozmawiać, ale mnie ignorowała. Gadałem do niej cały czas, ale ona miała lepsze rzeczy do roboty. Już wiedziałem, jak się czuła, kiedy wracaliśmy z Vegas. Miałem wrażenie, że coś mnie trafi, ale starałem się nie wybuchnąć, aby jej jeszcze bardziej nie wkurzyć. Chciałem ją jakoś podejść, byleby się do mnie odezwała albo chociaż na mnie spojrzała.
― Kurwa jeśli coś narobiłem, to mi powiedz, a nie zamykasz się w sobie! ― nie wytrzymałem. Ona spojrzała na mnie z bólem w oczach. Zamknęła na chwilę oczy.
― Chcesz wiedzieć, co narobiłeś, tak? ― zapytała, patrząc w telefon. ― Prawie nie przeleciałeś tej rudej wywłoki w klubie.― zdziwiłem się i zapytałem, dlaczego mnie nie powstrzymała. ― Próbowałam, ale mnie zlałeś i poszedłeś zapalić. Jeszcze musiałam użerać się z jakimś facetem, który próbował się do mnie dobierać! ― otworzyłem szeroko oczy. ― Nick mi pomógł. ― powiedziała po chwili. ― Powinieneś ze mną siedzieć, a nie latać za innymi. ― była wściekła. Podszedłem do niej i ją przytuliłem. Nic z tamtej nocy nie pamiętałem i za cholerę nie wiedziałem, co tam się działo.― Jesteś idiotą James. ― pocałowałem ją w czoło.
ALAN
Zadzwonił do mnie Jake, mieli problem. Ktoś włamał się do naszej bazy danych i przeszukał każdego z członków. Pocieszeniem było to, że w danych nie było członków rodziny, żadnego mojego człowieka. Jakby Will lub inny gang, z którym mamy na pieńku dowiedział się, że miałem siostrę, bałbym się, że ją złapią. Will wiedział, że miałem siostrę, ale nie wiedział, że dziewczyna z wyścigów nią była.
― Mieliście zabezpieczyć te cholerne pliki! ― wydarłem się na swoich informatyków. ― Za co ja wam płacę?! Za łatwy dostęp do naszych plików i informacji na nasz temat?!
― Naprawimy to. ― powiedział jeden z nich. Nie mieli innego wyjścia. Od nich zależało, czy dane osobowe moich ludzi i ich kumpli były bezpieczne. Wyszedłem z budynku i wsiadłem do samochodu.
― Jestem! ― krzyknąłem, kiedy wszedłem do swojego domu. Dziewczyna krzyknęła, że zaraz zejdzie, oparłem się o ścianę i czekałem, aż blondynka się pojawi. Gdy znalazła się obok mnie, powiedziała, że wieczorem musiała już wracać do Vegas. Sprawy rodzinne zmusiły ją do tego. ― W takim razie nie traćmy czasu, chodź, pokaże Ci całe miasto.
― Jak chcesz to zrobić w ciągu czterech godzin? ― zdziwiła się, ja się tylko uśmiechnąłem i kazałem jej wziąć jakąś bluzę. ― Nie mam żadnej. Są wakacje, po co mi? ― kazałem jej chwilę poczekać, po czym poszedłem do swojego pokoju i wzięłam dwie czarne bluzy. Po półgodzinie byliśmy na lotnisku. Poszedłem do jednego chłopaka ode mnie z gangu i kazałem mu przygotować helikopter, po upływie dwudziestu minut wszystko było gotowe. Blondynka zdziwiła się i chyba przestraszyła. ― Wiesz, ja chyba się boje latać. ― powiedziała, siedząc już w środku.
― Przy mnie nic Ci nie grozi. ― pocałowałem ją w zewnętrzną część dłoni. ― Możemy startować? ― zapytałem Johna.
CLARA
Wszystko powiedziałam Jamesowi. On się zdziwił i nawet nie próbował się z tego wykręcać, tylko przeprosił i przyznał się do winy, że nie powinien tyle pić. Uzgodniliśmy razem, że następnego dnia wracamy do domu. Nie twierdziłam, że źle było, ale ta impreza trochę mnie przerosła i mam dość LA jak na razie. Poszliśmy do parku, po godzinie usiedliśmy na ławce i w pewnym momencie chłopak zrobił śmieszną minę, którą uwieczniłam na zdjęciu, za co oczywiście mi się dostało i musiałam przed nim uciekać.
― I co teraz? ― zapytał kiedy mnie złapał. Zrobiłam dzióbek, a chłopak mnie pocałował. Gdy się odsunął, powiedziałam, że to zdjęcie ustawię na tapetę. Czarnowłosy przewrócił oczami i zaśmiał się, po czym mnie podniósł. Zaskoczona pisnęłam, przez co zwróciłam uwagę jakichś chłopaków, którzy byli kilka metrów od nas.
#######
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro