Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10 / cz.1

   Kiedy cała wrzawa związana z festynem i gośćmi ucichła, Dyana spędziła dwa dni w domu na segregowaniu darów. Część z nich zatrzymała dla siebie, ale większość poleciła podzielić między Dragonów. Nie mogła przecież wszystkiego zagrabić. Od rana grzebała w zwojach materiałów i planowała, co z nich zrobi. Lubiła spać pod skórami i futrem, ale brakowało jej pościeli. Na szczęście miała jakieś pojęcie na temat krawiectwa, mimo że z całego serca nienawidziła szycia. Odłożyła więc szary materiał, który przeznaczyła na poszwę i poszukała czegoś, z czego mogłaby zrobić zasłony. Już od dawna planowała nieco udekorować ich dom. Drago, na szczęście mimo początkowego zainteresowania nie ingerował w to co robiła. Był nieco niezręczny, jeśli chodziło o robótki, już wolał iść drewna narąbać niż trzymać igłę. Z tego, co Dyana wiedziała, kilka dni temu zabrał się za sklecenie porządnej kołyski. Mimo że mieli porządnego cieśle w osadzie, uparł się, że sam to zrobi. Sarece to odpowiadało, przynajmniej nie zawracał jej głowy i jakiś pożytek z tego będzie.

Kiedy zbliżał się wieczór, Drago wrócił z obchodu. Z głową w chmurach usiadł przy stole i zapatrzył na zapaloną świecę. Westchnął i podrapał się po głowie.

- Co się stało? - zapytała Dyana, stawiając przed mężczyzną parującą miskę ziemniaków. Wróciła szybko po talerze i półmisek z mięsem w sosie, po czym usiadła naprzeciwko swojego przeznaczonego. Mężczyzna nałożył na talerz dużą porcję i podsunął swojej kobiecie. Dopiero potem zabrał się za swoją porcję.

- Gadałem z Setrem. - powiedziawszy to, skrzywił się i podrapał za uchem. To był jego tik nerwowy.

- Z tego, co widzę... nie zdołałeś go przekonać, prawda? - Dyana westchnęła i wzięła kęs mięsa.

- Nie, chce wyruszyć za kilka dni. Rave już daje się we znaki, krew Bestii wydaje się silna.

- Cholera. - Dyana jęknęła zawiedziona. Polubiła tego cholernego goryla i smutno było jej na myśl o jego odejściu.

- Chciał zostać do narodzin naszego potomka, ale... sytuacja nagli. - Drago źle czuł się z myślą o odejściu przyjaciela. Co prawda, miał wrócić za kilka lat, gdy odpowiednio wychowa dziecko, ale i tak żal ściskał serce Wodza.

O następcę Setra, jako dowódcy wojowników się nie martwił. Igrin był około pięćdziesięcioletnim Dragonem i był zastępcą Setra od kilku lat. Był uzdolnionym strategiem i wojownikiem. Gdyby nie wrodzony talent Setra i jego niesamowita intuicja, to właśnie Igrin kilka lat temu objąłby to stanowisko.

- Chyba nic na to nie poradzimy. - rzekła Dyana po chwili ciszy. - Setr wie co robi. Za kilka lat wrócą tu razem, przy okazji dowiemy się co nieco z zewnątrz. Będzie dobrze. - Sareka uśmiechnęła się krzepiąco i wskazała jedzenie na stole. - Jedz, bo po kolacji czeka cię jeszcze deser. - uśmiechnęła się słodko i odgarnęła włosy.

- Jaki deser? - zamyślony Drago zapytał z roztargnieniem, nie rozumiejąc aluzji.

Dyana przewróciła teatralnie oczami i zsunęła z ramion szlafrok, ukazując nagie piersi.

- Ach - Drago zachłysnął się i odstawił talerz z niedokończonym obiadem. - Mogę prosić o deser z wyprzedzeniem? - mruknął zmysłowo i powoli wstał z krzesła, nie spuszczając swojej ukochanej z oczu. - Bo ziemniaków to ja się już chyba przejadłem.

____________

No i mamy 10 rozdział. To ostatni już w tej powieści. Do końca pozostały jeszcze dwie części i epilog :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro