Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wygląd głównej postaci i Prolog

Pierwszy poprawiony rozdział! Polecam nie czytanie reszty do puki nie zostanie poprawiona, ponieważ zmieniam trochę bieg historii i to co teraz pisze, może się nie kleić z resztą. 


Nasza główna bohaterka jest silną i porywczą dziewczyną, jest bardzo pojęta. Szybko się uczy, jest odważna i sprytna, zawsze gotowa na wyzwania. Mówi to co jej ślina na język przyniesie, czego dowodzi fakt, że nawet z komendantem policji wdała się w dyskusję i wytykała mu błędy. Pomimo wygadanej gęby i wydawało by się, że nie uwagi zawsze pozostaje czujna, by w porę zareagować. Posiada silne poczucie sprawiedliwości, dlatego stara się chronić nawet ludzi obcych, nie patrząc na to z jakiego są kraju, jaką wiarę wyznają, jakiej są orientacji czy to jaki kolor skóry mają.

Zainteresowania przejęła głównie po ojcu, jest to motoryzacja i częściowo muzyka, muzyka pozwala jej uciec z tego wiata i zapomnieć o wszystkim.

W mieście w którym znajduje się jej szkoła ma grupkę przyjaciół, Rayana, Nicolasa oraz Angele, również swojego chłopaka Marcusa. Razem z Nicolasem oraz Angelą są na pierwszym roku studiów, za to Marcus oraz Rayan są na drugim.

Nasza główna bohaterka, Rose posiada ciemne brązowe włosy sięgające jej do połowy pleców oraz szare oczy z długimi rzęsami, nie maluje się zbyt często, ponieważ za tym nie przepada. Lubi ubierać się wygodnie, nie tak by innym się podobało. Na studia chodzi tak jak się jej podoba, bywa tak, że cały dzień jest na uczelki, czasem tak, że jej nie ma a czasem chodzi w kratkę. Najbardziej lubi historię oraz matematykę oraz wychowanie fizycznie, ma sile zamiłowanie do siatkówki.

Jej jedyną rodziną jest ojciec z którym mieszka, utrzymuje dom z majsterkowania i swoich wynalazków, Rose pomimo wielu jego wad zawsze go wspiera i mocno kocha, w końcu to on zajął się nią po śmierci matki, wszystkiego nauczył i posłał do dobrej szkoły.

***

Nasza główna bohaterka wraca właśnie z przechadzki po lesie, czasem lubi założyć słuchawki i iść tam gdzie ją wiatr poniesie. Kiedy opuściła królestwo drzew na jedynej drodze prowadzącej do jej domu zobaczyła starego Trucka holowanego przez auto jej ojca. Od razu pomyślała, że tato kupił go, żeby rozmontować pojazd i sprzedać części.

Z myślą o fajnej robocie w domu ruszyła szybszym krokiem w stronę domu, użyła małej polnej dróżki pomiędzy polami przepisy i już po kilkunastu minutach była w domu.

- Tato? – Spytała wchodząc do starej szopy, przywitał ją Lucas, pracownik ojca z którym miała dosyć dobry kontakt. Kiedy była młodsza nazywała go wujkiem.

- Tutaj, tutaj jestem – Ręka mężczyzny wystawała zza okna ciężarówki w której siedział, przednia szyba była na tyle brudna, że nic nie było widać.

- Co zamierzasz z nim zrobić? – Spytała powoli podchodząc bliżej – Wygląda jak po wojnie – Dodała widząc dziury po pociskach w karoserii

- Mówiłem mu to, a ten pożyczył ode mnie hajs na zakup tego grata! – Wtrącił się Lucas, dziewczyna spojrzała na niego przez moment

- Wiem, że nie wygląda za dobrze, ale to czysty zysk – Zapewnił mężczyzna schodząc z ciężarówki – Rozkręcimy go na części i sprzedamy, pomożesz mi prawda? – Spytał kładąc rękę na włosach jasnookiej.

Dziewczyna nie potrafiła mu odmówić, dlatego też pokiwała głową. Kiedy ojciec puścił dziewczynę ta położyła rękę na masce trucka i przejechała po niej ręką.

- Co ty musiałeś przeżyć? – Mruczy pod nosem natykając ręką na dziure wielkości dwóch palców po pocisku. – Zajmiemy się tym po kolacji – Oświadczyła dziewczyna.

Cade dobrze wiedział, że prace zacznie zaraz po tym jak jego córka opuści szopę. Nie chciał tracić nawet minuty, jeśli skończy to dziś, jutro będzie mógł zapakować części na przyczepkę i sprzedać w mieście.

- Bierz się do roboty Lucas – Powiedział starszy z mężczyzn zaraz po tym kiedy Rose wyszła ze starej szopy.

- Nie mieliśmy czekać na Rose? Z resztą zaraz muszę wracać do domu – Powiedział wymijająco

- Polegać na tobie – Mruknął łapiąc się za głowę – Dobra, jedź już, sam się tym zajmę – Dodał po chwili ruszając z narzędziami w stronę ciężarówki.

***

Dziewczyna niesłyszalnie weszła do szopy z kolacja na tacy, jednak widząc ojca majsterkującego przy ciężarówce odłożyła tackę na stolik i zmarszczyła brwi zdenerwowana. Podeszła bliżej i lekko trąciła ojca w nogę, ten podniósł się i złapał za kark widząc córkę stojąca nad nim.

- Kolacja gotowa? – Spytał zmieniając temat z nadzieją, że nie będzie drążyć tematu.

- Lepiej powiedz czemu zacząłeś bezemnie i gdzie jest Lucas? – Spytała pomagając ojcu wstać z podłogi.

Razem udali się do stolika, przy którym dziewczyna zostawiła kolację.

- Lucas pojechał do domu – Wyjaśnił biorąc do rąk kubek herbaty – Dobrze wiesz, że nie umiałem się powstrzymać – Przyznał – Nie gniewaj się na mnie

- Wiesz, że nie umiem – Szatynka dała ojcu kuksańca w ramię z uśmiechem – Zjedzmy i bierzmy się do roboty, jutro sobota więc mogę siedzieć z tobą całą noc – Na jej ustach znowu pojawił się uśmiech.

Po wspólnej kolacji i dłuższej pogawędce Cade zaczął opowiadać córce co zdążył za ten czas odkryć.

- Więc... To nie jest zwykły pojazd? – Spytała trzymając kubek obiema rękami

- Z tego co mi się wydaje, to tak. Podłączyłem go do akumulatora i odpalił, normalne auto z takimi uszkodzeniami nie zapaliło by nawet jednego światła, a co dopiero uruchomiło się. W dodatku... Z radia leciał komunikat – Powiedział wstając – Lepiej żebyś sama to usłyszała. Musimy zadecydować co z tym zrobić – Dodał podchodząc do akumulatora.

Podczas słuchania komunikatu Rose aż upuściła kubek z herbatą, nigdy by nie pomyślała, ze w jej szopie będzie autobot.

- Jeśli to zgłosimy, możemy dostać nawet dwadzieścia tysięcy – Przyznał Cade przeczesując włosy – Myślałem nad tym i to nie jest dobry pomysł – Dodał.

- Nie możemy tego zrobić. Autoboty to nie są wrogowie, wiele z nich oddało życie w bitwie Mission City, Szanghaju i w Gizie. Jeśli go zgłosimy oni go zabiją, musimy wymyślić coś innego – Dziewczyna złapała się za brodę – Musimy go naprawić, tak żeby zmienił formę. Jeśli to prawca co mówi w komunikacie, to może być Optimus Prime, lider autobotów. Będzie wiedział co zrobić. – Cade podszedł do córki i poczochrał jej włosy.

- Jesteś jak matka, zawsze troszczysz się o innych, nawet ich nie znając – Przyznał i ucałował czoło córki. – Pojadę po części, a ty go popilnuj, dobrze? – Dziewczyna pokiwała głowa

Kiedy szatyn odjechał dziewczyna wróciła do szopy oparła się o ciężarówkę.

- Jeśli to naprawdę ty, to jestem ci wdzięczna za wszystko co ty i twoi bracia zrobiliście dla ziemi – Powiedziała po czym wzięła parę narzędzi i wsunęła się pod ciężarówkę.

Po kilkunastu minutach kombinowania i majsterkowania coś przykuło uwagę dziewczyny, coś bardzo delikatnie emitowało niebieskie światło. Rose złapała się za głowę myśląc co takiego mogło by to być i co się stanie jeśli przestanie świecić? – Jeśli to coś ważnego nie może przestać świecić... - Mruknęła do siebie, złapała więc za kable od akumulatora i podpięła najbliżej niebieskiego elementu, który emitował światło i włączyła moc.

Wtedy też niebieskie światło mocno poraziło ją po oczach, zakryła twarz rękoma nie widząc co się dzieje. Słyszała jedynie zgrzyt metalu i czuła wstrząsy jakby coś wielkiego stanęło obok niej.

- Jestem Optimus Prime – Usłyszała donośny głos, wtedy odsłoniła swoje oczy i ujrzała wielkiego robota stojącego nad nią, podziwiała go dopóki on nie zobaczył jej. Wycelował w szatynkę wielkie działko a ta przestraszona przeturlała się na bok unikając strzału. – Kim jesteś? – Spytał znowu mierząc w nią z działa.

- Najpierw opuść broń! Nie jestem wrogiem! – Krzyknęła tak, by robot ją usłyszał. – Mój tato kupił cię w mieście, chcemy pomóc – Wyjaśniła – Jesteś ranny, mój tato pojechał po części wymienne dla ciebie. Nie chcemy cię skrzywdzić. – Powtórzyła po raz kolejny podnosząc się z ziemi. – Jestem Rose Yeager, a ty Optimus Prime, prawda? – Spytała - To naprawdę zaszczyt, że mogę cię poznać osobiście – Przyznała z delikatnym uśmiechem.

Robot już nieco spokojniej przyglądał się dziewczynie, stwierdził, że nie jest groźna dodatkowo twierdzi, że razem z ojcem chcą mu pomóc dlatego też schował broń i usiadł na ziemi, rany odniesione w walce nieźle bolały.

- Mogę... Mogę rzucić okiem? – Spytała, transformers przeniósł na nią swój wzrok i delikatni skinął głową. – Mocno oberwałeś – Zauważyła wspinając się po nodze Optimusa by dotrzeć do świecącej części na klatce piersiowej robota. – Miałeś dużo szczęścia Optimusie, pocisk cudem ominął... To to świecące – Przyznala dziewczyna.

- To Iskra, siła życiowa każdego autobota – Wyjaśnił

- To naprawdę ciekawe Optimusie, zostawię cię na razie podpiętego do akumulatora, boje się, że jeśli cię odłączę możesz znowu stracić przytomność, twoja iskra ledwo świeciła więc pomyślałam, ze to może pomóc – Wyjaśniła dziewczyna – Jak widać podziałało – Posłała gigantowi delikatny uśmiech – Jak wiele autobotów żyje? – Spytała po chwili majsterkując przy pocisku.

- Niestety nie wiem, kazałem wszystkim się ukryć przed ludźmi, zaczęli nas atakować po bitwie w Chicago. Nie wiem dlaczego. – Robot pokręcił głową.

- Mówi się, że to nie jest słuszna decyzja. Również tak uważam. Autoboty chronią ziemie, nie chcą dla nas źle. Gdyby nie wy, nie wiadomo jak by się to skończyło. Jakby nie patrzeć decepticony mają tutaj przewagę i siłową i wielkościową. To tak jakby wysłać mrówki na wojnę ze słoniem. Co z tego że mrówek jest więcej skoro słoń je wszystkie podepcze – Oznajmiła dziewczyna – Wyjęcie tego pocisku nie będzie łatwe, obawiam się, że będziemy musieli zaczekać na mojego ojca – Dodała wychodząc z dziury w której znajduje się pocisk.

- Dziękuję, ty i twój tato dużo już dla mnie zrobiliście – Robot skinął głową.

- Praktycznie jeszcze nic nie zrobiliśmy – Przyznała łapiąc się za kark – Nie jesteś głodny? – Pyta zeskakując z jego nogi – Co jedzą autoboty? – Pomyślała na głos łapiąc się za brodę.

- Żywimy się energonem, obawiam się, że tego nie masz w lodówce – Optimus niewidocznie się uśmiechnął – Nie przejmuj się, nie jestem głodny- Zapewnił

- Nie będzie probleme, jeśli poproszę cię o opowiedzenie mi czegoś o autobotach? – Spytała zajmując miejsce przy stoliku, niedaleko siedzącego autobota.

- Myślę, że mogę ci opowiedzieć - Odezwał się po chwili.

Historia która opowiadał lider autobotów bardzo zaciekawiła dziewczynę, w trakcie której Cade zdążył już wrócić z miasta.

- Rose chodź pomo... - Męzczyzna urwał widząc robota w swojej szopie. – Niesamowite Rose – Ucieszył się pokazując się Optimusowi na oczy, dziewczyna uspokoiła robota wyjaśniając, że to jej tato. – Jak ci się to udało Rose? – Spytał zachwycony.

- Długo by mówić – Złapała się za kark – Tak jak myślałam, to jest lider autobotów, Optimus Prime – Powiedziała z uśmiechem – Optimusie, to mój tato. Cade Yeager, to on cię znalazł. – Dodała – A właśnie, jak części? – Spytała – Musimy szybko się nim zająć, ma wielki pocisk, prawie trafił w jego serce – Wyjaśniła szybko dziewczyna. Mężczyzna położył rękę na jej włosach i poczochrał

- Wszystkim się zajmiemy, nie musisz się martwić Optimusie. Zrobimy co w naszej mocy byś stanął na nogi – Robot na te słowa skinął głowa w geście wdzięczności.

Majsterkowanie przy robocie zajęło ojcu i córce całą noc, jednak rano Optimus prezentował się o wiele lepiej niż wieczorem. Wszystkie pociski leżały już na podłodze, aż dziw że było ich aż tyle. Cade i Rose wyczerpani właśnie jedli śniadanie w towarzystwie Optimusa, robot był wdzięczny parze ludzi którzy uratowali go ale i naprawili pomimo braku wiedzy o rasie transformersów.

- Musimy go jakoś ukryć, za bardzo rzuca się w oczy – Oświadczyła nagle Rose popijając kawę.

- Masz rację, ale obawiam się, że ta szopa to jedyne co możemy na razie zaoferować – Szatyn pokręcił głową

- Wiem, ale jeśli ktoś go przez przypadek zobaczy? Może nas zgłosić, będzie miał kłopoty – Westchnęła i spojrzała na bota

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro