Wycieczka? Dla mnie bomba!
Chciałam tylko powiedzieć że autoboty na terenie bazy przebywają w holo-formach.
Leże sobie na kanapie wraz z Niną i Nadią, Sam i Juja siedzą na podłodze opierając sie o ściane, Drift wraz z Jazz'em grają w wyznania a Will i Epps patrzą i sie śmieją z tego co oni wymyślają. Do pokoju wbił jeszcze Sideswipe i Sunstreaker.
"Side" Hej.. Co tak pachnie?
"Nina" Kebabbb..
"Juja" A Rose nie chce nam dać..
"Sunstreaker" Ok.. A oni co robią?
"Rose" Grają w wyzwania, a Will i Robert sie z nich śmieją.
"Wil" Szkoda że nie przyszłeś przed tem, Jazz musiał zatanczyc makarene, Drift to nagrał.
"Side" To nieźle
"Drift" Chcecie dołączyć? -zapytał z cwaniackim uśmieszkiem
"Sunstreaker" Chyba po - przerwał mu brat
"Side" Pewnie!
"Sunstreaker" Mnie w to nie mieszaj -,-
"Nadia" Boże.. - Wstała z kanapy i przeniosła sie na podłoge do Sama i Juji. Natomiast ja i Nina nadal leżałyśmy w dziwnej pozycji na kanapie. (Bez skojarzeń xD)
Po kolejnych dziesięciu minutach gapienia sie co oni wyrabiają, do pokoju wbili nasi zwiadowcy z patrolu.
"Rose" O jesteście, wreszcie. Co sie stało?! -Byli cali poobijani
"Optimus" Zgraja conów nas napadła..
"Cross" To nic takiego... - syknął z bólu
"Rose" Natychmiast. Idziemy. Do. Ratchet'a. -Powiedziałam stanowczo
"Cross" Nie trzeba.
"Bee" Rose ma racje..
"Optimus" Cross..
"Rose" Idziemy -Złapałam Cross'a za ręke i ruszyłam, Optimus i Bee poszli bez problemu, tylko musiałam tego ciągnąć.
Dotarliśmy do gabinetu medyka, w środku siedział i oczywiście robił coś na komputerze.
"Rose" Ratchet. Trzech pacjentów.
"Ratchet" Primus.. Co wam sie stało?
"Rose" Decepy ich napadły.
"Ratchet" Ok, siadajcie zaraz was przebadam i opatrze. Rose możesz już iść.
"Rose" Żartujesz sobie, ja nigdzie nie ide.
Medyk tylko wywrócił oczami i przystąpił do badań.
Po skączonych badaniach wróciliśmy do pokoju gier. Usiedliśmy na swoich miejscach.
"Rose" Ok, trzymajcie kebaby. -Rzuciłam każdemu po jednym kebabie.
"Bee" Co to?
"Nina" Kebab, najlepsza rzecz na świecie.
"Rose" Smacznego -puściłam wszystkim oczko.
Po skączonym posiłku zaproponowałam wycieczke.
"Optimus" A dokąd?
"Rose" W góry B)
"Cross" Odpadam
"Rose" Wcale nie odpadasz, jedziesz z nami. Spakujcie sie, jedziemy na trzy dni, za godzine przy bramie głównej, wszyscy.
"Nina" W sumie, możemy
Skip Time
Stoje przy tej bramie już bite dwadzieścia minut, spóźniają sie.
"Rose" Boże, ile można czekać? -Powiedziałam do siebie.- Matko..
Po kilku minutach zauważyłam ich jak ida w moją strone wraz z Arcee, fajnie, więcej ludu większa zabawa! :D
"Rose" Co wy robiliście? Mieliście sie tu zjawić jakieś pół godziny temu!
"Bee" Wybacz Rose, ale mieliśmy krótkie opóźnienie..
"Rose" Ok, ok. Spakowani i gotowi?
"Juja" Jak zawsze. Dobra mów, które góry wybrałaś
"Rose" Jedziemy w pasmo górskie Ouachita na szczyt Blackjack.
"Optimus" Ratchet, znajdź kordy i otwórz most ziemny.
Skip Time
Idziemy właśnie do podnóża góry, pusto tutaj.. Nikogo nie widze, no oprócz naszych.
"Rose" Strasznie tu pusto..
.:Ratchet do Optimusa, zgłoś sie:.
.:Zgłaszam sie, co sie dzieje?:/
.:Blisko waszej pozycji wykryłem decepticony.. Musicie wracać..:.
"Optimus" Słyszeliście?
"Rose" O nie. Nie wycofam sie z wycieczki, bo jakieś głupie cony są w pobliżu.-Ruszyłam w stronę szczytu, stromą ścieżką.
"Jazz" Rose, stój. Musimy wrócić do bazy, słyszałaś.
"Optimus" Rose! Wracaj tu natychmiast!
"Rose" Nie mam zamiaru. Ide z wami, lub bez.
"Juja" Rose, nosz kurwa wracaj! Ja nie żartuje!!!
"Rose" No jezu -Odwróciłam sie- Przecież jest z nami Optimus, Jazz, Cross, Drift, Bee, Pułkownik Will i Kapitan Epps, a po za tym wszyscy mamy łączność z bazą! CO SIE MOŻE STAĆ?! Po za tym, myśleliście że wybiore sie w góry bez karabinu maszynowego?!
"Will" WZIEŁAŚ KARABIN MASZYNOWY?!
"Rose" No przecież przed chwilą powiedziałam.. ;-;
"Optimus" Zgoda.. Ale jak tylko cony-przerwałam mu
"Rose" Jest! Dzięki!! -Rzuciłam mu sie na szyje i pocałowałam.
"Drift" Mer Mer Czy coś sie będzie działo dziś -przerwałam mu
"Rose" Dokończ to zdanie, a zapewniam cie, że przerobie cie na toster!
"Jazz" Ok ruszajmy ekipa!
Włączyłam muzyke z głośnika. Zaczeliśmy iść ku górze.
Staneliśmy, gdy na drodze pojawiła sie wielka dziura.. Pewnie dlatego nikogo nie było.. To na bank sprawka conów.
"Nina" Co to jest?
"Rose" Stawiam stówę na to że to sprawka conów!
"Optimus" Wracamy do bazy
"Rose" Chyba ty, ja, narazie, nie widze tutaj żadnego cona, więc nie mam zamiaru wracać. Idziemy. - Optimus wywrucił oczami, z resztą jak wszyscy i omineliśmy dziurę.
"Rose" Jak myślicie, co oni tu robią?
"Jazz" Pewnie szukają energonu..
"Nina" Energonu? Co to jest?
"Cross" To nasze paliwo, energia.
"Nadia" Ok, a dlaczego cony też go szukają? Im też daje siłe?
"Rose" Niestety..
"Bee" Tak wogule, ile ma ten szczyt?
"Rose" Możemy zrobić przerwe.
"Cross" Zgoda.
"Sam" Przyda sie.
"Rose" Ok, to może tu?
Wszyscy sie zgodzili, zatrzymalismy sie.
"Sam" Ej? To może ognisko?
"Nina" W sumie, spoko.
"Rose" Ok, Optimus, Drift, Bee, Cross, Side, Sunstreaker, Will i Epps idziecie po drzewo na ognicho, Jazz ty odpalasz muze, Sam i Juja przygotujcie jedzenie a ja ,Nina i Nadia posprzątamy tutaj, dawno nikogo tu nie było, a po za tym nie położymy jedzenia na brudnym stole. Wszyscy sie zgadzają?
"Will" A jak cony was zaatakują?
"Nadia" Halo! Mamy Jazz'a, karabin maszynowy i Rose.
"Rose" Ok, to jedziemy z koksem.
Chłopcy poszli po drzewo na ognisko. Jazz zapuścił jakąś nute, by lepiej sie pracowało. Sam i Juja zaczeli przygotowywać jakieś jedzonko na grilla jak i jakiś sałatki czy inne zieleninki. Ja wraz z bliźniaczkami sprzątałyśmy miejsce gdzie za kilka minut będziemy siedzieć i jeść.
Gdy wszystko było gotowe, jedzenie zrobione, posprzątane, sprzęt rozstawiony i ognisko rozpalone.
Siedzieliśmy wszyscy wokół ogniska, Optimus, Drift, Bee, Cross, Will i Epps smażyli jeszcze kiełbaski, Jazz puścił jakąś muzyke i dosiadł sie do ogniska, Juja wtulona w Sama, Nina w Side a Nadia w Sunstreker'a, odziwo sie nie sprzeciwiał, ja wraz z Arcee rozmawiałyśmy na różne tematy.
Wybiła godzina dwudziesta druga. Wszyscy spali, oprucz mnie.. Jakoś nie mogłam zasnąć.. Nagle usłyszałam jakieś dziwne odgłosy.. Jakby tarcie metalu o metal.. Dziwne.. Przecież wszyscy są tutaj.. chyba że..Cony...
Wstałam, ostrożnie nie budząc nikogo opuściłam nasz mały obóz.. Na wszelki wypadek wziełam karabin.
Przeładowałam broń i ruszyłam dalej, w strone niepokojącego dźwięku..
Dźwiek dochodzi zza tej skały.. Schowałam sie w krzakach, gdy z nich wyjrzałam zamarzłam.. Jakiś robot przypominający pająka, których nienawidze, miał na sieci znanego mi już dobrze Starscream'a. Normalnie bym nawet palcem nie tkneła.. ale on potrzebuje pomocy, ejst bezbronny.. A skoro ten "pająk" chce go zabić, mam obowiązek mu pomuc.. Niestety..
Zmieniłam sie w smoka, tym samym zwracając na siebie uwage pajęka.
"Pająk" O.. Smok na tej dennej planecie? Nadasz sie o mojej kolekcji -Uśmiechneła sie szyderczo, tak ona, jej głos był kobiecy.
"Rose" Sama sie dodaj do kolekcji!
"Pająk" Powiedz smoczku, kim jesteś?
"Rose" Mam to samo pytanie, i co robisz z tym decepem?
"Pająk" Jestem Airachnid, a on to moja kolejna ofiara, a ty to co?
"Rose" Jestem Rose, i moge ci obiecac ani on ani ja nie znajdziemy sie w twojej kolekcji.
"Airachnid" Zobaczymy... -Strzeliła we mnie siecią, zakryłam sie skrzydłem, siec odbiła sie od niego.
"Airachnid" Zadziwiające.. Zrobie sobie z ciebie cancerz.
"Rose" Zapomnij -Strzeliłam w nią plazmą, wzbiłam sie w powietrze i wznowiłam atak, oberwała i to mocno.
"Airachnid" Poddaj sie! -Strzeliła do mnie z działka, trafiła mnie w lewe skrzydło, syknełam z bulu i posłałam jej mordercze spojrzenie.
"Rose" Zadarłaś z nie właściwym człowiekiem.. -Wyladowałam na ziemi i zmieniłam sie w wilka.
"Airachnid" Intrygujące..
"Rose" Jakieś ostatnie słowo? -Powiedziałam i biegiem rzuciłam sie w jej strone. Wskoczyłam jej na plecy i odgryzłam dwie nogi, miała ich jeszcze sześć, ochyda.
"Airachnid" Ty głupi psie! -Zrzuciła mnie z grzbietu, zaparłam sie tylnymi nogami by nie wlecieć w drzewo za mną.
Zwineła sie jakby w kupe i wydrążyła tunel w ziemi i w nim znikneła. Popatrzyłam na zawieszonego na sieci Starscream'a.
"Rose" I co ja mam z tobą zrobić? - Zmieniłam sie w człowieka
"Starscream" Ty! Masz mnie wypuścić! To jest rozkaz!
"Rose" Sorka, ale od ciebie ich nie przyjmuje. Strzałka - Uśmiechnełam sie zadziornie i odeszłam, krzyczał coś że mam tam wrucić i mu pomóc, ale ja nie mam zamiaru. Zmieniłam sie w konia i pognałam do naszego obozu, oby ten pajęk nie wiedział że tu jest.
Gdy dotarłam do obozy, wszyscy spali.. na szczęście.. Zmieniłam sie w człowieka, usiadłam przy ognisku i dorzuciłam kilka gałęzi, teraz sie zorientowałam że mam rozcięte ramie.. Eh.. zawsze sobie coś zrobie, to przez tego pająka.. Gdzie ja dałam apteczke? A tu jest.
Wyjełam z niej gaze, bandaż i wode utlenioną. Na gaze wylałam troche wody i przyłożyłam do rany, zapiekło jak cholera bo rana była nawet rozległa. Gdy już ją oczyściłam, przyłożyłam opatrunek i zabandażowałam rane, krew od razu przesiąkła bandaż.. Eh..
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro