Przyjazd dyrektorki Grzyb i jej przekurwistej szkoły..
Obudziłam sie. Chciałam wstać, lecz ręce którymi byłam opleciona nie pomagały mi w tym. Jakoś wyczołgałam sie z łóżka, nie budząc mojego partnera. Spojrzałam na zegarek - Piąta rano, super...- Otworzyłam drzwi i zobaczyłam czy ktoś jest na korytarzu. Wyszłam z pokoju i skierowałam sie do siebie. Gdy dotarłam do siebie, Juji nie było, Nina na podłodze - norma, a Nadia na łóżku. Podeszłam do szafy, z wybranymi ciuchami poszłam do kibla sie przebrać. Gdy wyszłam miałam na sobie to:
Do tego ubrałam swoje korki, bo czemu nie?
Do tego maźnełam szybko facjate, mocna purpurowa szminka, mocna krecha na oko do tego czerwony cień zmieszany z odrobiną brązu i fioletu, w kąciku oka jasny pudrowy róż by go rozjaśnić, nie tuszuje rzęs, bo mam naturalnie długie, do tego na twarz puder bym sie nie świeciła.
Do tego zrobiłam sobie paznokcie, po dwudziestu minutach były gotowe.
Wyszłam z torba z pokoju, skapłam sie że nie mam telefonu, wruciłam do pokoju, nie ma. Czyli został u Optimusa, cicho weszłam do pokoju, odwruciłam sie, siedział na łóżku i wpatrywał sie we mnie z uśmieszkiem.
"Rose" Hejka kochanie -Podeszłam do niego, wziełam telefon z szafki nocnej i chciałam iść. Lecz zostałam powalona na łóżko.
"Rose" Opti, śpiesze sie do szkoły..
"Optimus" Masz jeszcze czas..
"Rose" Właśnie że nie. - Pocałowałam go i wyczołgałam sie z łóżka.
"Optimus" Kocham cie..
"Rose" Ja ciebie też. Już musze iść.
"Optimus" Zawiozę cie.
"Rose" Nie trzeba, idź spać -Uśmiechnełam sie- Jade motorem. -Pomachałam mu wychodząc z pokoju.
Udałam sie do hangaru autobotów, pusto, i dobrze, Doszłam do swojego motoru, wyprowadziłam go na środek. Wspiełam sie jakoś na panele gdzie steruje sie mostem ziemnym. Wpisałam współrzędne takiej uliczki obok mojej szkoły. Uruchomiłam most, zeskoczyłam z panelu, założyłam kask, wsiadłam na motor i przejechałam przez most, który tuż po mnie sie zamknął. Wyjechałam z uliczki i podjechałam pod szkołe. Zdjęłam kask, zsiadłam z motoru, zgasiłam silnik i weszłam do szkoły. Kask włożyłam do szafki i ruszyłam na dwór, czyli tam gdzie siedzą moi przyjaciele.
Znalazłam ich siedzących pod pomnikiem naszej szkoły, zawsze tam siedzimy. To taka nasza jakby miejscówka, wszyscy w szkole to wiedzą.
"Rose" Elo chłopaki! -Zbiłam z każdym piątke i usadowiłam sie na pomniku, opierając sie o auto na podwyższeniu.
(Wiecie chyba o co mi chodzi? Nie? Dobra tłumacze, więc jest takie podwyższenie, takie jedno-metrowe i na tym podwyższeniu stoi kamienne auto. Taki pomnik -Dop. Autorki)
"Jacob" To co robimy? Dziś jako że są igrzyska, odwołali lekcje.
"Rose" A kiedy przyjadą?
"Eric" Za jakieś dwadzieścia minut..
"Rose" Jakie będą konkurencje?
"David" Składanie części na czas.
"Kastiel" Wyścigi.
"Zac" Konkurs matematyczny, czy coś..
"Jacob" I moto-cross i coś jeszcze było..
"Rose" Bierzecie w czymś udział?
"David" No, cała nasza szótska xD
"Rose" Kiedy zdążyliście mnie i siebie zapisać, i na co?
"Eric" Zapisał cie Kastiel, na moto-cross i matme, podobno ma być też jakaś bitwa zespołów.. I do tego nas zapisał jako 'Auto Band'.
"Rose" Ok.. CZEKAJ! CO?! Zespół?
"Jacob" Smoke mówił że ładnie śpiewasz, więc czemu nie?
"Rose" Serio? Eh.. Dobra, umiem. Ale jakbym nie umiała?
"Eric" To klops.
"Zac" I makaron :D
"Rose" Boże.. -Przyjechał jakiś autokar, po nim jeszcze dwa. - Ej.. To oni?
"Jacob" Tak.. -Powiedział z jadem, patrząc na wysiadających chłopców
"??" O prosze, prosze nasze rywalki, znalazły sobie koleżankę do zabawy?
"Jacob" Ta... Cześć Olivier..
"Olivier" A ta dziewczynka to ma być jakieś wsparcie? Wiecie że tylko uczniowie mogą brać udział?
"Rose" Tu cie zaskocze przydupasie, jestem uczennicą tego liceum. -Zeskoczyłam z pomnika i stanełam obok Jacoba, po chwili dołączył do mnie Zac, Eric, David i Kastiel. Założyłam ręce na biodra.
"??" Ale to szkoła dla facetów, tak samo jak nasza.
"Rose" To dlaczego cie do niej wpuścili, bo nie rozumiem?
"??2" Tak, a ciebie niby dlaczego wpuścili?
"Rose"Bo ma sie ten talent, lepiej weś sie schowaj, bo małpa szuka dzieci. A tobie -Zwruciłam sie do pana ??1- Radze zatkać uszy, bo pszczoły miodu szukają.
"Olivier" Ty mała -Przerwałam mu
"Rose" Sorka, ale nie słucham uwag od kogoś kto miał w ustach więcej chujów niż frytek.
"Zac" Uuu.. Mocne
Oliviera i tych jego kolegów zatkało, odeszli od nas cali czerwoni na ryjach.
"Eric" To był pocisk.
"Rose" Wiem. Kiedyś sama zostałam takim poczęstowana...
"Jacob" Przez kogo?! -Wyraźnie sie oburzył
"Rose" A przez taka pizde z mojej dawnej, dawnej szkoły.
"David" No, ale nieźle ciśniesz ludzi. Skąd ty bierzesz te wszystkie pociski?
"Rose" Z własnego życia, większość wymyślam a niektóre przechwycam od kogoś. (A tak na serio, niektóre biore z neta a niektóre słysze w szkole - Dop Autorki.)
"Zac" Idziemy?
"Rose" Gdzie?
"Jacob" Zaraz apel, czy coś.
"Rose" To chodźmy.
Po szliśmy na sale gimnastyczną. Byli tam wszyscy z naszej szkoły i ze szkoły idiotów.. eee... to znaczy szkoły inteligentnych przeciwników... Oczywiście z jednej strony nasza szkoła, a z drugiej ich. Na pseudo-scene na sali weszła nasza dyrektorka wraz z Johny'em i Danielem, pamiętacie ich? To ci sekretarze. Wracając wyszli oni i dyrektorka przeciwnej szkoły wraz z sekretarką.
"Dyrektorka nasza" Witam obie szkoły na igrzyskach moto-wariatów. Jak wiecie są one organizowane co cztery lata od dwudziestu lat. Na tegorocznych igrzyskach wybraliśmy takie dziedziny jak:
"Johny" Wyścigi moto-crossu
"Daniel" Konkurs matematyczny
"Johny" Wyścigi samochodowe
"Daniel" Składanie silnika na czas
"Dyrektorka" Oraz, pierwszy raz od pierwszych igrzysk, bitwa zespołów muzycznych, by urozmajicić igrzyska. -Teraz mikrofon dostała ich dyrektorka.
"Dyrektorka ich" Chcę podzienkować dyrektor Komarnickiej za jej niekonwencjonalne powitanie -Zdjeła okulary i zaczeła je przecierać jakąś szmatką - Mineły cztery lata od ostatniej olimpiady, ale mam wrażenie że nic sie nie zmieniło.. Liceum Kancelot nadal wybiera swoich zawodników według drogi konkursu popularności, zaś Johna Leonarda wystawia dwudziestu najlepszych uczniów. Eh.. Ale dobrze wiedzieć że po mimo tylu lat przegrywania -Nasza dyrektorka i jej sekretarze zmarszczyli czoło i posłała dyrektorce Grzyb, bo tam miała na nazwisko, spojżenie z chęcią mordu- Wasza szkoła wciąż kieruje sie ideałami które ewidentnie kierują ją na manowce*. Życzę wam wszystkim powodzenia. Bez względu na to, że wynik już znamy.. -No po prostu weś mnie ktoś trzymaj bo jak nie, to dopilnuje by ta kobieta nigdy w życiu nie mogła nic widzieć, słyszeć i czuć!
"Rose" Trzymajcie mnie bo jej zaraz wyjebie.. -Powiedziałam do chłopaków.
"Jacob" Nie produkuj sie, ona tak zawsze.. Jest pewna że wygra, lecz tym razem wygramy my.
Nasza dyrka poszła wraz z sekretzrzami oprowadzić tamtą po szkole, bo podobno mieliśmy remont, nie wiem bo jeszcze wtedy nie chodziłam do tej szkoły. Udałam sie na prawe skszydło szkoły, tak jakoś musiałam sie uspokojić, a spacery mnie uspokajają.
"Rose" Ty stara pizdo, myślisz że wygrasz? Po moim tryupie, ja ci dam obrażać moją szkołe, kolegów, przyjaciół i fajnych nauczycieli.. - Wyklinałam dyrke Grzyb pod nosem, głowe miałam spuszczoną w dół, przez co wpadłam na kogoś, jakoś odepchłam tamtą osobe, a sama zrobiłam mostek spadając na rączki do tyłu, po czym stałam na rękach i ostatecznie spowrotem stanełam na nogach. Spojżałam na osobe, którą prawie posłałam na ziemie, zamurowało mnie, to dyrektorka Grzyb, jej sekretarka no i moja dyrka z jej 'komitetem'.
"Rose" Boże, przepraszam panią. Zamyśliłam sie..
"Grzyb" To szkoła dla chłopców, co robi tutaj to dziewcze? - Skierowała sie do dyrektor Komarnickiej.
"Komarnicka" To nasza jedyna uczennica - Podkreśliła ostatnie słowo, Uśmiechnełam sie miło i ciepło.
"Grzyb" Niby przez dwadzieścia lat nie widziałam w tej szkole ani jednej dziewczyny, jak ona sie tu dostała??
"Komarnicka" Została polecona przez samego generała, Rose pracuje w wojsku jako mechanik i jest naprawdę dobra.
"Grzyb" Ach tak? Chyba bierzesz udział w igrzyskach? -Skierowała sie do mnie. Dyrektor Komarnicka popatrzyła na mnie błagalnie
"Rose" Tak.. Biore..
"Grzyb" A w jakich dyscyplinach?
"Rose" W wyścigach moto-crossu, konkursie matmy i składanie silnika, a i nie zapominajmy o bitwie kapel, w tym też biore udział z przyjaciółmi.
"Grzyb" Interesujące. Życze ci powodzenia, chodź wątpie, że przejdziesz pierwszy etap. -
"Rose" A ja życzę pani, by pani sie w maśle utopiła. -Uśmiechnęłam sie słodziutko
"Grzyb" Jak ty sie d- Przerwałam jej
"Rose" Milcz, jak do mnie mówisz. -Odwruciłam sie na pięcie i odeszłam, na odchodne powiedziałam ejszcze - Zobaczysz Grzybie, ta szkoła wygra te igrzyska, bo mnie sie nie da pokonać. - I zniknęłam za ścianą. Zaczęłam biec w strone najbliższego wyjścia na dwór, pobiegłam pod pomnik, był zajęty przez tego Oliviera i jego przydupasów.
"Olivier" Oj! Zajeliśmy wam miejsce? Jak mi przykro.. -Powiedział z drwiną w głosie.
"Rose" Ugh.. Mówiłam ci już, nie mów do mnie bo mi stanik gnieciesz..- Pokazałam na część ubioru. (Pamiętacie, Rose ma na sobie stanik sportowy. - Dop. Autorki)
"Olivier" Dasz mi swoje zdjęcie? Pies mi nie chce zdechnąć.
"Rose" Sadystyczna świnia.
"Olivier" A ty pierdolona suka, szmata, gówniara, dziwka-
"Rose" Super, coś jeszcze sadystyczna świnio? -Przerwałam mu i podniosłam jedną brew do góry
"Olivier"Tak, przestań mi przerywać jak do ciebie - Znowu mu przerwałam.
"Rose" Idź zamiataj pustynie. - Obruciłam sie na pięcie i poszłam do moich przyjaciół którzy siedzieli pod ścianą szkoły. Zaczeliśmy gadać o różnych rzeczach, za trzydzieści minut odbędzie sie pierwsza dyscyplina, czyli składanie silnika na czas. Tak, biere w tym udział.
* Prowadzi ich na manowce - Prowadzi ich na złą droge
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro