Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pobyt w bazie conów

  "Nina" To ona.. Baza conów..

"Rose" Jesteś wielka że ją zlokalizowałaś..

"Sideswipe" Na pewno chcemy sie tam pakować? Może wezwiemy kogoś jeszcze? 

"Rose" Zgłupiałeś? Żeby nas zobaczyli? A i jeszcze, Optimus i Bee mają czekać, tylko Bug wie co cony im zrobią.

"Sunstreaker" Sory bracie, ale insekt ma racje

"Rose" No widzisz, nawet antyspołeczny bot mnie popiera, trzeba ruszać..

"Sideswipe" Skoro znasz sie na czarach, czemu nas tam tak po prostu nie teleportniesz?

"Rose" Na baze jakimś cudem jest rzucone zaklęcie blokujące..

"Nadia" Skąd to wiesz?

"Rose" Myślisz że nie próbowałam sie tepnąć jak tylko sie dowiedziałam że zostali porwani?

"Sunstreaker" Ok.. To ruszajmy.. 

Ruszyliśmy, byliśmy za skałami kilkanaście metrów przed jakimś bocznym wejściem, niestety tam też byli strażnicy..

"Sideswipe" Jaki plan?

"Nina" Trzeba odwrócić ich uwage..

"Rose" Hmm.. Nina? Możesz sie włamać na ich serwer? Zrobimy -zaśmiałam sie cicho- lekkie zamieszanie -uśmiechnełam sie znacząco.

"Nina" Spróbuje -Zaczeła coś klikać w komputerze, po kilku minutach uśmiechneła sie zwycięsko. - Co oni, niby kosmici z lepszą technologią, a zwykłego firewall'a nie znają. Debile

"Rose" Udało sie?

"Nina" Pewnie, to było prostsze niż.. niż co kol wiek na tej planecie

"Rose" Okej, włącz alarm przy głównej bramie, niech wszyscy sie tam znajdą.

"Nina" Ok.. -po chwili pokiwała głową- Gotowe, możemy ruszać za 3..2...1.. -włączył sie alarm, strażnicy przy bramie szybko udali sie do bramy głównej. Szybkim biegiem udaliśmy sie do środka, baza.. to nawet nie była baza, to był statek otoczony murem..

"Rose" Ok roździelamy sie. Trzymajcie -Wyczarowałam dziewczyną i Sunestreaker'owi i Sideswipe'owi, którzy byli w holo-formach, brązoletki.

"Sunstreaker" Co to?

"Rose" Komunikatory, żeby w razie W sie znaleść.

"Nina" Nieźle B)

"Rose" Nina i Side, Nadia i Sunny

"Sunstreaker" Nie mów tak do mnie -,-

"Rose" Moge, ok ruszamy. -Rozeszliśmy sie w trzech różnych kierunkach.   

Szłam przed siebie, pełno jakiś maszyn które.. miażdżyły pojazdy wojskowe, a ludzie z wojska byli tam jako darmowa siła robocza. Masakra. Pełno klatek a w nich jakieś dziwne stworzenia, jeden chciał mnie "obmacać" jęzorem to mu go odgryzłam, zawył z bulu, szybko sie z taktąd usunełam, by nie zwracać na siebie uwagi.. tsa.. wielki rudy wilk na pokładzie, na pewno nikt sie nie skapnie. 

"Rose" Hm.. Gdzie mogą ich przetrzymywać? - Spytałam samą siebie.. Nagle okropny krzyk cierpienia przeszedł moją osobe, jak i cały statek. Znałam ten głos.. to oni. Zaczełam biec w strone, skąd dochodził krzyk. Na miejscu zobaczyłam jak torturują Optimusa i Bumblebee. To okropny widok, kątem oka spostrzegłam że po drugiej stronie Sunstreaker, Sideswipe, Nina i Nadia także przyglądają sie całej sytułacji. Postanowiłam wykorzystać ich pobyt tam. Zawyłam głośno i donośnie, optyki conów powędrowały na moje rude wcielenie, zaczełam uciekać. Uslyszałam jeszcze kilka słów, bo słuch mam zajebiście dobry.

"Megatron" Jeszcze do was wrócimy. Łapać tego pchlarza!

"Rose" Nie jestem pchlarzem! Teraz to se na grabił -syknełam, lecz na pewno tego debil nie usłyszał. Słyszałam jak kilka robotów mnie goniło, nagle przedemna pojawiło sie jeszcze trzech, przeskoczyłam przez nich bez problemu, ganiałam tak długo jak tylko mogłam i na tyle długo by reszcie ekipy udało sie  uwolnić Bumblebee i mojego strażnika. 

*** POV Bee***

Torturowali nas od chwili kiedy pojawiliśmy sie na ich statku. Okropny ból przeszywał moje jak i Optimusa ciało. Wydałem z siebie głośny krzyk, nie mogłem już trzymać go w sobie, tak cholernie bolało. Nagle usłyszeliśmy coś w stylu wycia.. kilka metrów przed nami wyskoczył wielki rudy wilk, zawył jeszcze raz po czym uciekł, jakby specjalnie chcąc odwrócić uwage naszych oprawców. Megatron mówił coś jeszcze zanim odszedł, coś w stylu "Jeszcze do was wróce". Ale nie mogłem dobrze usłyszeć, bo traciłem świadomość, a oczy mimowolnie sie zamykały. 

*** POV Nadia***

Rose, ona chyba zwariowała, sześciu conów pognało za nią. Poświęciła sie żebyśmy mogli uratrować Optimusa i Bee.. Ruszyliśmy od razu, Bee wyraźnie nie wytrzymał, zemdlał,  Optimus jeszcze był przytomny, ale kto wie jak długo. 

"Optimus" Kazałem wam.. zostać..w..w bazie.. 

"Sunstreaker" Uparta jest ta twoja podopieczna, wiesz? Ona nas tu zaciągneła

"Optimus" Mówiłem że.. ma siedzieć.. w swoim pokoju..

"Nina" To nie do wykonania, Side bierz Bumblebee na ręce, Sunny asekuruj optimusa.

"Nadia" Ruszamy w strone bazy.

"Nina" Co z Rose?

"Nadia" Da rade, jest od nich szybsza, inteligentniejsza, silniejsza i sprytniejsza. 

"Nina" Skoro tak mówisz. Zwijamy sie! -zamachała tak ręką by wiedzieli o co chodzi. Wyszliśmy niepostrzeżenie z bazy i kierowaliśmy sie powoli w strone naszej bazy.

*** POV Rose***

Te przeklęte puszki nadal mnie gonią, zwiedziłam już chyba każdy zakamarek tego przeklętego statku. Zmieniłam sie w człowieka i schowałam za jakąś gigantyczną klatką. Do piero po kilku minutach dotarło do mnie, kto jest w niej więziony. Optimus opowiadał mi o nich.. to legendarni wojownicy.. Jeśli ich też złapali, to nie są aż tak głupimi debilami jak o nich sądziłam, teraz to są tylko debilami. Pomyślałam chwile, po czym skierowałam sie do wojownika.

"Rose" Pomoge wam sie uwolnić, jeśli wy pomożecie mi..

"Wojownik" Dlaczego mielibyśmy to zrobić tępy insekcie?

"Rose" Ok.., tak pogrywasz? Moge sobie pójść i zostawić was im, którzy chętnie sie wami pobawią, po utracie dwóch zabawek. 

"Wojownik" Przekonałaś nas... Dobrze, pomożemy ci, tylko w czym?

"Rose" Otóż, potrzebuję pomocy -Zmieniłam sie w smoka i najciszej jak tylko potrafiłam rozwalałam klatkę. 

"Wojownik" Skoro potrafisz przybrać formę tej besti, to po co ci nasza pomoc?

"Rose" Sama nie dam rady, poważnie uszkodzić statku i zabrać czwórki moich robocich przyjaciół.

"Wojownik" Ok..

Po skączonym rozwalaniu klatek. Moi nowi koledzy zmienili sie w.. DINOBOTY?! Oczekiwałam jakiś nad wyraz dużych i wypasionych fur, a tu prosze. Taka sytułacja. 

"Rose" Ok, robimy zamieszanie. - Ruszyliśmy, zrobiliśmy taki rozpierdol że heja! Więcej niż połowa statku nadawała sie tylko na wysypisko. Uciekliśmy, gonili nas, ale byli za wolni. Moja ekipa znajdywała sie w oddali, bo widziałam ich sylwetki. Wybiegli przed nich, widziała zszokowane miny Niny, Nadii i botów.

"Nina" Kto to?!

"Rose" Nowi sojusznicy B)

"Optimus" Legendarni wojownicy.. - klęknął przed nimi.

"Wojownik" Wstawaj Optimusie, nie nam dziękuj, tylko tej dziewczynie. Gdyby nas nie uwolniła, statek decepów nadal byłby zdatny do jakiej kolwiek czynności

"Rose" A teraz nie jest zdatny nawet do podgrzania zwykłej kromki chleba! - Wybuchłam śmiechem.

"Side" Co zrobiliście?

"Rose" Powiem tak: Był gruby rozpierdol  

"Wojownik" Wsiadajcie, trzeba was szybko stąd zabrać. Decepy siedzą nam dosłownie na ogonie.

*** Kilka godzin później ***

Znaleźliśmy sie już pod naszą bazą.  Po drodze Optimus stracił przytomność, nie dziwie sie mu, przecież torturowali ich Bug wie ile godzin..

"Rose" Dzięki za pomoc! -Przytuliłam każdą holo-forme wojowników.

"Wojownik" Przyjemnosć, po naszej stronie. 

"Rose" Teraz, możecie iść i żyć własnym życiem, albo możecie przyłączyć sie do nas. 

Wojownicy ustalali coś chwile "na stronie" po czym oświadczyli:

"Wojownik" Przyjmiemy waszą oferte i przyłączymy sie do autobotów.

*** Skip Time ***

Siedze u siebie w pokoju i słucham muzyki, ciągle myśle o Optimusie, jeszcze sie nie obudził.. choć minął już czwarty dzień jak leży razem z Bee nieprzytomny u Ratcheta w gabinecie... Nie moge nawet użyć magi.. Decepy jakimś cudem rzuciły na oba boty jakiś czar który blokuje moją magie.. To takie niesprawiedliwe..Eh..

Nie moge nawet pójść normalnie spać, dlaczego? Dlatego że jak tylko zamkne oczy widze, albo torturowanych chłopców, albo moich prawdziwych rodziców którzy maltretowali mnie.. 

Obecnie jest godzina dwudziesta trzydzieści.. Leże na swoim łóżku i udaje że śpie.. Nie moge tak dłużej.. Wstałam z łóżka i po prostu wybiegłam z pokoju, kierowałam sie do gabinetu medyka.. Weszłam do środka.. Nadal tam leżą.. Gdybym wtedy im pomogła... może nie oni, lecz ja bym tam leżała..wtedy byłoby lepiej dla każdego.. 

Siadłam na krześle pomiędzy łóżkami na których leżeli, odziwo w swoich holo-formach.. 

"Rose" Wybaczcie mi.. prosze to moja wina... - Oparłam łokcie na kolanach, twarz schowałam w dłoniach..- To ja tu powinnam leżeć..









Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro