Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Komandorka i dziwne zachowanie Megatrona..

Obudził mnie ktoś kto zrobił wjazd na mój pokój. - EveryBady , madafaka.  Zgiń, przepadnij, dostań raka!! - Krzyknęłam ale osoba, a raczej mech nie opuścił mojej kwatery. - Czego?  - Zapytałam, nie  odrywając twarzy od poduszki. - Uważaj jak mówisz do swojego pana! - Warknął skrzekliwy dobrze znany mi głos. - Nie jesteś moim panem gwiazdeczko.  Czego chcesz?  - Odwróciłam się na bok, mogłam zobaczyć jego irytację jak i złość na mordzie. - Lord cię wzywa..  Ale chyba twoje receptory słuchu się zepsuły bo nie reagowałaś.  Nędzy przygłupie - Powiedział z kpiną.  Pałka się przegięła,  rzuciłam się na gwiazdkę,  w 'locie' zmieniłam się w bestię. Wraz z debilem wywaliliśmy się na korytarz. - Nie wasz się mnie więcej obrażać wstrętny bezużyteczny conie.  - Warknęłam.  A w gardle zaczęłam rozgrzewając ogień.   Przerwało mi Odchrząknięcie pewnego mecha,  spojrzałam kto mi przerywa. To Megatron.  - Krauzel,  zostaw go. - Rzekł i machnął ręką. -Warknęłam zła.  Zeszłam z komandora.  Ten szybko wstał i się ulotnił. - Chciałeś coś, prawda lordzie? - Polecisz że mną na misję. Potrzebuje tam silnego i nie ugiętego wojownika. - Spoczął wymownie na Starscream'a. - Tak jest. Kiedy i gdzie ruszamy? - Zaraz. - A gdzie? - Nie zadawaj tyle pytań.  -  pokręciłam głową i ruszyłam za nim.  Wyszliśmy na dach.  Megatron zmienił się w odrzutowiec, za to ja wzbiłam się w powietrze i w mgnieniu oka go dogoniłam.  Lecieliśmy w ci ciszy. Wyczułam znany mi zapach. Szybowaliśmy nad miastem a zapachem który kochałam był zapach pizzy 🍕. Zamyśliłam się. - Halo?  Słuchasz mnie?! - Wybacz, zamyśliłam się.. Co mówiłeś? - Pytałem, ile autobutów zabiłaś?-  Nie zliczę... Ale dużo, to na pewno.  - Tsa..  Wyśmienita aktorka że mnie. Cóż powiem, ma się ten talent. - Wiesz gdzie lecimy? - Nie jestem pewna.. - Lecimy na cmentarzysko cybertrońskich wojowników. - Po jakiego cwela aż tam?! - Skarcił mnie wzrokiem- To znaczy, po co? -Zniżyłam ton.. Bo musiałam być 'posłuszna'. Nic już nie powiedział i schodził do lądowania, poszłam w jego ślady i już po chwili stałam obok niego w formie robota. -  Więc oświecisz mnie po co tu jesteśmy? - Krauzel mogę ci zaufać? -Odwrócił sie do mnie i spojrzał mi w oczy... Dziwne.. - Oczywiście panie - Ukłoniłam sie lekko. - Ok.. Słuchaj, jesteśmy tutaj, bo chcę ożywić tych zmarłych.. -Pokazał ręką na cmentarzysko. - Jak niby? -Zapytałam podnosząc jedną brew. - Za pomocą tego. -Wyjął skąś mały fioletowy kryształ energonu, zachwiało mi sie w głowie gdy poczułam jego moc.. mroczną moc..- To mroczny energon.. - Coś o nim słyszałam.. -Złapałam sie za głowę, strasznie mi pulsowała.. - Dobrze sie czujesz? -Zapytał, a w jego głosie wyczułam... troskę?! Przecież to zabójca, dlaczego sie o mnie troszczy? Co sie właśnie odjebuje? -  Wszystko ok.. Dlaczego mi to mówisz? Ktoś więcej o tym wie, czy tylko mi to powiedziałeś? -  Wiem o tym tyklo ja i teraz ty.. Nie wiem czemu, ale jak cie ujrzałem, wiedziałem że będziesz mi wierna jak żaden decepticon, będę mógł ci zaufać..Zamurowało mnie, czy on właśnie powiedział mi swój sekret?! Tylko mi?! To chyba jakiś chory sen, albo żart.. Megatron zaufał mi! No fakt nie wie że ja to ja.. No ale.. to troche dziwne.. Jestem na tym statku.. Nie wiem dwa dni? A on mi już bezgranicznie ufa.. - Nie wiem co powiedzieć panie.. Czuje sie zaszczycona.. -Ukłoniłam sie lekko, znowu... Jego oczy nie były już rubinowe, stały sie ciemno fioletowe.. Odsunęłam sie krok do tyłu. Megatron rzucił odłamek energonu, ten wbił sie w ziemie. Musiałam coś zrobić, nie pozwolę by żywa armia trupów stąpała bo mojej planecie.. Niewidocznym ruchem ręki, rzuciłam czar na kryształ, wokół niego pojawiła sie bariera ochronna, którą tylko ja moge zdjąć.. Przez barierę, energon sie dotknie trupów i nie ożywi ich. - No dalej! Działaj! -Zaczął sie denerwować. -  Może mroczny energon nie ożywia zmarłych? Może to były zwykłe bujdy? -Mój głos był łagodny. Położyłam ręke na jego metalowym ramieniu. Od niego, nie otrzymałam sprzeciwu, nie strzepnął mojej ręki czy nie nakrzyczał że lorda sie nie dotyka..Usłyszałam tylko niemal że niesłyszalne "Dziękuje..". Nie wiem czemu, ale uśmiechnęłam sie.. Ten umięśniony i zabójczy debil ma jednak uczucia, ale bardzo, bardzo głęboko pod pancerzem, skryte w jego iskrze.

*** POV Nikogo***

Diego Garcia 

Will i Epps chodzą zdenerwowani wte i we wte, Nina i Nadia leżą na kanapie. - Może Megatron sie skapł że jest szpiegiem i zgasił ją? - Zaczął William -  Nie.. Rose jest..Predaconem, gdyby chciał ją zgasić, to ona by go zgasiła. - Stwierdził Ratchet, jednak też był lekko podenerwowany. -  To dlaczego nie możemy sie z nią skontaktować? - Spytał Cross - Debilu, Nemesis ma kamuflaż i pole ochronne które zakłóca wszelkie sygnały. - Skwitował Drift - Jakoś przedtem napisała. - Zauważyła Nina - Była pewnie poza statkiem. - Wytłumaczył medyk. Nagle po bazie rozbrzmiał dźwięk dochodzącej wiadomości. Wszyscy nagle znaleźli sie obok panelu. - No czytaj! - Popędzała medyka. -  Megatron już mi ufa, wiem gdzie jest Optimus i reszta. Jest tylko mały problem.. Oni usunęli wspomnienia Prime.. Jest jakby w stanie przed zostaniem Prime'em.. Macie jakieś pomysły jak odzyskać jego wspomnienia? -Przeczytał wiadomość dziewczyny  - Usówacz wspomnień?! - Oburzyła się botka. - We wszystkich filmach jakie oglądałam, wystarczy tym promieniem wycelować w osobe i odwrucić działanie promienia, żeby zamiast odbierać wspomnienia, oddawał je. - Nina, to poważne sprawa! - Nakrzyczała na siostrę Nadia.  - Nie.. Nina dobrze gada, jeśli Rose zdobyłaby ten promień, mógłbym odwrócić jego działanie... - Nina trzepnęła Nadię w tył głowy i triunfalnie sie uśmiechnęła. -  Pisz do Rose, szybko. - Rozkazał Drift. Ratchet wysłał Rose plan co ma zrobić, ma wkraść promień wspomnień i przekazać go na ziemi przez most, a jak Megatron sie skapnie że go nie ma, zwalić wszystko na Starscream'a

*** POV Rose***

Statek Nemesis 

Siedze u siebie w kwaterze, wtedy na misji, Megatron powiedział że mianuje mnie swoim pierwszym oficerem, czyli będę komandorem. To oznacza że gwiazdeczka spada w hierarchii. I dobrze, ciągle stał mi na drodze, teraz to on będzie sie mnie słuchać, nie ja jego. W moich uszach rozbrzmiał głos lidera conów z głośnika. - "Wszystkie decepticony na mostek! Już!"- Uśmiechnęłam sie do siebie i wyszłam z pokoju, kierowałam sie na mostek. Po drodze napotkałam swojego kolege, Knockaut'a. - Jak myślisz, co to za zamieszanie? - Spytał  -  Pewnie coś ważnego, że chce widzieć wszystkich. -Powiedziałam i w tym momencie zjawiliśmy sie na mostku. Byli już wszyscy, stanęliśmy gdzieś tak z przodu. - Zebrałem was tu, by poinformować was o nowej hierarchii, która będzie panować na Nemesis. - Zaczął Megatron. Wszyscy wymienili ze sobą spojrzenia i ciche zdania. Na mostku zaczęło sie roić od szeptów. -  A więc. Nowym komandorem zostanie Krauzel, od dzisiaj ktokolwiek sie jej sprzeciwi, niech wie, że sprzeciwia sie mi i poniesie sroga kare. - Weszłam na podest, stanęłam obok lorda, natomiast gwiazdkę zepchnęłam. - Ale panie! Ona jest nowa, to jest głópie!! - Zdenerwował się upadły komandor. - Śmiesz podważać moją decyzję?! -Wydarł sie na gwiazdkę, ten już nic nie mówił tylko wyklinał, pewnie mnie, pod nosem. Uśmiechnęłam sie triunfalnie. -  Krauzel, wybierz swoją prawą ręke. - Rozkazał. Rozejrzałam sie po pomieszczeniu, zastanowiłam sie krótko i odezwałam sie.-  Chciałabym żeby moja prawą ręką został Knockout.. - Jego mina, bezcenna. Był zdziwiony, no cóż. Gdy wszyscy sie rozeszli, zeszłam z podestu i ruszyłam do swojej kwatery. Zatrzymał mnie głos mojego zastępcy. - Coś sie stało? - Spytałam odwracając się do niego przodem. - Czemu wybrałaś mnie na zastępce?-  Bo cie lubie, zaufałam ci. Myśle że wybrałam słusznie. - Odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami. - O tak, bardzo słusznie. Dobra spadam do gabinetu, jakiś vechicon oberwał w kopalni. -  Od kogo? - Spytałam.-  Bezfrakcyjni. -Odpowiedział i zniknął za zakrętem. 

Udałam sie do swojego pokoju. Przeczytałam wiadomość od moich przyjaciół, oraz wysłałam im odpowiedź i info że jestem komandorem. Ucieszyli sie, teraz moge dostać sie wszędzie, a nikt nie będzie sie mi sprzeciwiał, czy głupio pytał. 

Była godzina dwudziesta, moja ludzka część domagała sie już snu, lecz część robota nakazała mi przejść sie jeszcze po statku. Na zebraniu widziałam Optimusa, był w towarzystwie dwóch conów. Czyli on jest tak jakby pod nadzorem. Zdecydowałam sie pójść do jego pokoju pracy? Jak mam to nazwać. Pewnie nadal pracuje, jak to archiwista. Przed śluzą do jego gabinetu stały dwa cony, które otworzyły mi śluze bym mogła wejść. Wiedziały że jeśli tego nie zrobią będą miały doczynienia z moim alt-mode i co ważniejsze z Megatronem. Weszłam do środka, stał przy komputerze i coś robił, chyba rozszyfrowywał jakieś kordy czy informacje. - W czymś mogę pomóc komandorze.. Um.. Komandorko? - Spytał Optimus? Orion? -  Nie, nie. Chciałam tylko porozmawiać... - Stwierdziłam rozglądając się. -  Zamieniam sie w słuch pani. - Ale, nie tutaj.. - Zdziwił sie, chyba mocno. - Jak sobie życzysz pani. - Chodź - Złapałam jego ręke i wybiegłam z nim z pokoju. Straż nic sobie z tego nie zrobiła. Pobiegłam z nim do swojej kwatery, zamknęłam śluzę, był mocno zdziwiony. - Co sie dzieje pani? - Spytał. -  Nie mów do mnie pani, po prostu.. -Tu sie zawiesiłam, powiedzieć Rose czy Krauzel? Rozum mówi żebym powiedziała Krauzel, lecz serce że Rose.. Ostatecznie posłucham rozumy- Krauzel. -  Dobrze pa.. Krauzel. Po co mnie tu zaciągnęłaś? - Chciałam pogadać. - Więc słucham. -Usiadł na moim łóżku. -  Wiesz kim jest Optimus Prime? - Spytałam siadając obok niego. - To lider autobotów, nasz największy wróg. - Wiesz że go..przypominasz? -  Na prawdę? - Spytał zdziwiony. -  Tak. Wiesz może gdzie Megatron trzyma działko do usuwania wspomnień? - Tak, a po co ci ono? -  Tak zobaczyć je, nie widziałam go jeszcze ale słyszałam że jest epickie. - Uśmiechnęłam się. Optimus, czy jak kto woli Orion wytłumaczył mi jak dojść do pomieszczenia gdzie znajduje sie owe działko. - Dzięki. Możesz wracać do swoich obowiązków. Bardzo mi pomogłeś. -Wraz z Orionem wyszliśmy z mojego pokoju. On skierował sie do swojego biura, ja zaś w strone zbrojowni. Gdy tam dotarłam, weszłam do środka, była tam kuźnia solusy Prime, ultra zbroja, gerenator tarcz i promień wspomnień. Teraz go nie wezmę, nie mam jak. Włączy sie alarm.. Nagle do pomieszczenia wpadł Starscream. -  A ty tu czego? -Od razu pożałował swoich słów. Wbiłam mu swoje ostro zakończone palce w jego ramiona. - Jak sie odzywasz do swojej pani? -Podkreśliłam ostatnie słowo. - Przepraszam!! To było ostatni raz! - Zaczął krzyczeć, gdy zaczęłam zbijać swoje pazurki głębiej w jego ramionka. - Oby ostatni.. -Puściłam go, ten szybko usunął sie z pomieszczenia. Lubie go dręczyć. 



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro