Bitwa o matryce - Historia lubi zataczać koło... cz.1
BUM! WITOM WITOM!! OTO PIERWSZA CZĘŚĆ MARATONU!!! :DDD
Jestem w swoim dawnym domu, do dziesięcioletniej mnie podchodzi Carly, moja rodzona matka.. Idzie do mnie z kijem.. Bierze zamach i..
Budze sie, jestem cała mokra od potu..Siadam na łóżku, w rękach chowam twarz.. Wstaje i w piżamie wychodze z pokoju, kieruje sie do działu medycznego, nie ma strażników.. Wchodze do środka. Przechodze po całej sali, docieram do ostatnich łóżek. Leżą tam.. nadal leżą..
"Ratchet" Rose.. Wiesz że nie powinno cie tu być? -Wzdrygnełam sie na jego słowa, przecież go nie miało tu być..
"Rose" Nie.. nie miało cie tu być..
"Ratchet" Myślisz że opuściłbym mojego przywódce, przyjaciół?
"Rose" W sumie racja.. N-nie wyrzucisz mnie, prawda?
"Ratchet" Eh.. nie.. Ale nie siedź tu za długo, potrzebujesz snu..
"Rose" Już sie wyspałam.. I d-dziękuje..
Usiadłam na krześle, popatrzyłam na nich.. Wyglądają jakby spali, ale wiem że sie nie obudzą nawet jakbym krzyczała im do ucha.. Wiedziałam to, lecz nie chciałam w to wierzyć..
Posiedziałam przy nich jeszcze kilkanaście minut, po czym wyszłam z gabinetu, skierowałam sie do tak zwanego "pokoju wypoczynkowego". Ułożyłam sie na kanapie, włączyłam telewizor i oglądałam jakieś programy.
NEXT DAY
Ktoś mnie obudził. Powoli otworzyłam oczy, przed moją twarzą pojawił sie Lennox, leniwie zczołgałam sie z kanapy i wstałam na równe nogi.
"Rose" Czemu mnie budzisz? Coś sie stało?
"Will" Dobrze si- Nie dokończył ponieważ mu przerwałam.
"Rose" Tak, dobrze sie czuje. Każdy musi sie mnie o to pytać?
"Will" Spoko, tylko pytam.
"Rose" Sorry, ale za dużo myśli...
"Will" Dobrze. - Ktoś do niego coś mówił przez dynamiczny mikrofon (To taki mikrofon na ucho) - Cholera! -Tupnął głośno nogą w podłoge
"Rose" Co jest?
"Will" Decepticony zaatakowały Egipt, sekretarz wojny stanów zjednoczonych wysyła nasz oddział do pomocy.
"Rose" Czyli kogo?
"Will" Mój oddział, muszę zawiadomić ich że za kilka minut wylatujemy
"Rose" Moge lecieć z wami? Przydam sie
"Will" Eh.. Zgoda, tylko obiecaj że nie dasz sie złapać.
"Rose" Obiecuje
"Will" Szybko, za mną
Po kilku minutach siedzimy już w samolocie, dołączyły do nas jeszcze dziewczyny. Juja, Nina i Nadia. Wystartowaliśmy.
"Rose" Dzięki że sie zgodziłeś -Powiedziałam do Will'a który siedział na przeciwko mnie
"Will" Tylko macie nic sobie nie zrobić
"Nina" Przecież nawet nas nie tkną
"Nadia" Dobra, powiedz kogo wziołęś z autobotów
"Will" IronHide'a, Hound'a, Jazz'a, Mirage, Sunstreaker'a, Sideswipe'a, Drift, Skids'a i Hot Red'a
"Juja" Nieeeeźle -Zagwiadała i specjalnie przeciągneła samogłoske
"Will" Do tego ponad sto doskonale wyćwiczonych żołnierzy i najlepszy wojskowy sprzęt.
"Epps" Myślisz że nam sie uda odciągnąc cony od Egiptu?
"Rose" Musi sie udać..
"Will" Pozytywne myślenie to podstawa..
"Rose" Od tego jestem tu ja ;)
=-=-=-= Kilka godzin później =-=-=-=
"Will" Przygotować sie do zrzutu! -Wszyscy zerwali sie z miejsc, zaczeliśmy zakładać spadochrony.
"Will" Najpierw zrzućcie Autoboty! Już! -Pojazdy zaczeły spadać z pokładu samoloty, w powietrzu transformowały sie w roboty, ich spadochrony sie aktywowały i spadali.
"Will" Trzy! Dwa! Jeden! Skaczemy!
Wszyscy skoczyliśmy, spadochrony sie otworzyły, ponad sto ludzi i dziewięć autobotów leciało nad Egiptem. Wylądowałam na ziemi robiąc salto w tył. Większość ludzi było już na ziemi. Wyposażona w karabin maszynowy, pistolet COLT 1911, kilka noży poukrywanych pod ubraniem, kilka granatów i zasłony dymne, ruszyłam za Will'em, Epps'em, Niną, Nadią i Jują. Mieliśmy wszyscy CB radio.
Nagły wybuch wyrzucił mnie i moich towarzyszy kilka metrów nad ziemie, zmieniłam sie w smoka by nie ucierpieli, złapałam ich na grzbiet.
"Rose" Nic wam nie jest?
"Epps" Boże jak ja sie ciesze że ty tu jesteś
"Will" Rose! Ratchet mówi coś, ale przerwało łączność.
"Rose" Nie to jest teraz istotne! Mów lepiej co oni chcą zrobić?
"Will" Najpierw wyląduj.
Tak jak kazał, tak zrobiłam. Wylądowałam nie daleko jakiejś wsi.
"Rose" No mów!
"Will" Skoro Optimus, jest jakby nie zdatny do pomocy. Jakiś upadły przybędzie na ziemi by wyssać ze słońca moc by "naprawić" Cybertron, jest mu potrzebna matryca..Co kolwiek to ejst..
"Rose" Matryca.. Nina, włam sie do serweru conów i wyszukaj co to jest ta matryca i gdzie tego szukać.
Po kilku minutach dziewczyna znalazła.
"Nina" Matryca to coś w stylu zaśilania, do żniwiarza słońc, ten żniwiarz wysysa energie ze słońca i oddaje ją Cybertronowi. Siedmiu prime'ów wraz z nią przybyło na ziemie około 17 tysięcy lat przed naszą erą, zbudowali tutaj żniwiarza słońc, jednak gdy dowiedzieli sie że na ziemi są ludzie zrezygnowali z unicestwienia jej. Ten cały upadły, sprzeciwił sie swoim bracią i chciał aktywować maszynę. Wtedy wybuchła bitwa o matrycę. Ten cały wypierdek był silniejszy od swoich braci, więc ci chcąc zapobiec zniszczenia planety. Ukryli matryce w kryjówce z własnych ciał, oddali życie byś my mogli żyć dalej. Upadły po wielu latach bezskutecznych poszukiwań, opuścił planete. Jedak teraz powróci, bo ostatni z prime'ów który mógł mu zagrozić leży w śpiączce, której nikt nie może przerwać przez zaklęcie które rzucili na Optimusa i Bumblebee, Megatron.
"Rose" A skąd Megatron zna sie na magi?
"Nina" Pisze że to właśnie za sprawą tego upadłego poznali jakieś zaklęcie blokujące twoje czary.
"Will" Trzeba znaleść matryce przed nimi.
"Rose" Hmm.. A gdzie ona mogłaby sie znajdować?
"Nina" Znalazłam!
"wszyscy" Co znalazłaś?
"Nina" Wskazówkę gdzie lezy, ale cony są za głupie żeby ją rozszyfrować, mi to zajeło kilka sekund. Jest ukryta niedaleko Petry w Jordanii, a dokładnie w budynku Deir.
"Will" Ruszamy!
"Rose" Wsiadajcie -Zmieniłam sie spowrotem w smoka. Wsiedli na mój grzbiet, wzbiłam sie w powietrze. Will powiadomił oddział żeby zatrzymywał cony jak najdłużej potrafią.
W kilkanaście minut znaleźliśmy sie pod budynkiem, który skrywa grobowiec prime'ów..
"Juja" Ok, gdzie ten grobowiec?
"Will" No właśnie, przeszukać budynek?
"Rose" Nie.. To by było za łatwe, po za tym naukowcy już tu byli, grobowiec jest tu gdzieś ukrytu, jakby wbudowany w samą budowle
"Epps" Trzeba wyważyć którąś ze ścian, tylko którą?
"Rose" Nina?
"Nina" Nic nie było napisane, gdzie dokładnie, było kordy, to je odszukałam.
"Rose" Podaj te kordy, spróbuje sie tam tepnąć
"Nina" Ale przecież jesteśmy tutaj i nic
"Rose" Może nie jesteśmy odpowiednio na tych współrzędnych, więc je podaj
"Nina" Aaa ok
Gdy podałam mi współrzędne, zniknełam im z oczu, Znalazłam sie w jakimś pokoju, słyszałam ich głosy.
"Rose" Ej! Tutaj! -Waliłam w ścianę
"Will" Ok, jak rozwalić ścianę, ale żeby sufit nie jebnął nam na głowy?
"Rose" Odsuńcie sie! Spróbuje czegoś!
Zmieniłam sie w smoka i wystrzeliłam plazmę, przez co powstała nawet duża i prosta dziura i sufit nam na głowy nie spadł :D.
Widzimy sie w następnej części! :D Maraton będzie miał cztery części ;D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro