5
Przygotowywaliśmy się teraz do ucieczki, Emma i Ray zapewne teraz rozmawiają ze sobą w jadalni. Razem z Gildą i Anną pilnowałyśmy czy dzieciaki są przygotowane. Gdy usłyszałyśmy krzyk wybiegłam z Gildą z pokoju i zatrzymałyśmy się na korytarzu przy jadalni. Zobaczyłyśmy Isabelę, a obok niej Emmę.
-Gildo, Elizabeth obudźcie dzieci i wyprowadźcie je na zewnątrz!!
Pobiegłyśmy na górę aby obudzić najmłodsze dzieci. Reszta pobiegła na miejsce zbiórki. Phil zebrał najmłodszych w jednym miejscu. Na miejscu spotkaliśmy już Raya, przytuliłam go. Po chwili przybiegła Emma i zaczęliśmy biec w stronę muru. Wspięłam się na mur jako jedna z pierwszych i pomogłam reszcie we wspinaczce. Jak wszyscy byli już na murze usłyszeliśmy alarm, zaczęliśmy biec do konkretnego miejsca. Don zarzucił liną w stronę drzewa po drugiej stronie i udało mu się porządnie zaczepić o gałąź. Nat przywiązał drugi koniec liny do drzewa za nami. Don zjechał po linie i pokazał nam, że jest cały. Od razu po tym zjechałam po linie, nie musiałam się bać o lądowanie, bo Don mnie złapał .Lannion i Thomas wystrzelili butelki, jedną przywiązałam, a druga zajął się Don.
Dzieciaki zjeżdżały, a my je łapaliśmy. W końcu zostali tylko Ray, Emma, Lannion, Thomas i Jemima. Widziałam jak dziewczynka zaczęła płakać ze strachu przed upadkiem w przepaść. Na nasza niekorzyść chłopcy też stracili pewność siebie. Widziałam jak Ray mówi coś do rudowłosej i przywiązała do niego Jemime. Zjechali razem, potem Lannion i Thomas, gdy Emma miała zjeżdżać obok niej stanęła Isabela. Emma pożegnała się z kobietą i zjechała po linie. Odwiązaliśmy liny i pobiegliśmy przed siebie. Zatrzymaliśmy się a przed nami rozciągał się piękny widok.
-Wow, jak pięknie.
Uśmiechnęłam się, niestety musiałam przerwać ich podziwianie przyrody.
-Chodźcie, musimy znaleźć schronienie przed demonami.
Szliśmy przez las, drzewa były strasznie wysokie i miały wybujałe korzenie, więc młodsze dzieci chodziły przy nas, abyśmy mogli im pomagać. Znaleźliśmy zagłębienie w jednym drzewie pomiędzy korzeniami i tam zjedliśmy śniadanie. Podeszła do mnie Emma razem z Rayem.
-To co teraz robimy?
-Musimy znaleźć wodę.
-Nie możemy udać się do rzeki, którą widzieliśmy, ponieważ tam będą na nas czyhać demony.
-No dobra, a co po tym?
-Udamy się na południe.
-Na południe?
-Tam jest schron dla uciekinierów z farm.
Oboje na mnie spojrzeli ze zdziwieniem. Emma wyjęła długopis, który mieliśmy od siostry Krone.
- Co się tak na mnie patrzycie? Jestem tu, aby wam pomóc, więc muszę wiedzieć takie rzeczy.
Emma dała długopis czarnowłosemu, a ten go otworzył. Pokazał się hologramowy ekran. Jednak nie mieliśmy dużo czasu, aby dokładnie się przyglądnąć, ponieważ podbiegł do nas Thomas krzycząc, że Lannion zniknął. Jednak nie tylko on zniknął, ponieważ oprócz nas nie było nikogo. Po chwili wpadliśmy do tak jakby jaskini. Okazało się, że wszyscy tam wpadliśmy, szliśmy korytarzem, aż w końcu nie dotarliśmy na "łąkę kwiatów". Coś mi tu nie pasowało, Nat spojrzał do góry i upadł z przerażenia.
-Patrzcie do góry!
Na górze było coś w stylu zwierząt. Drzwi zarosły korzeniami, a my byliśmy w pułapce. Emma przypomniała sobie o książce Wiliama Minerwy i wykorzystała to jako nasz ratunek. Dzięki temu wydostaliśmy się z jaskini. W pobliżu znalazłam z Rayem rośliny, które mają w sobie wodę pitną. Rozcięliśmy je i uzupełniliśmy słoiki wodą. Nagle usłyszeliśmy dziwny dźwięk, a po chwili ukazał się demon.
-Uciekajcie!!
Uciekaliśmy pomiędzy drzewami, Ray oddzielił się od nas mając za zadanie złapać demona w pułapkę. Jednak coś odcięło głowę demona. Gdy zobaczyłam tego demona, przeraziłam się. Ray zdążył się ukryć za drzewem.
-Znaleźliśmy ich. Zabierzemy ich z powrotem. Nie zjadł ich, nie czuję zapachu człowieka z jego ust. Trzeba ich znaleźć, tym bardziej, że jest z nimi człowiek z drugiej strony.
Uśmiechnęłam się na wspominkę o mnie. Ray pokazał im się i zaczął uciekać. Mieliśmy uciekać, ale Emma nie mogła wstać.
-Jej rana na głowie się otworzyła i ma wysoką gorączkę.
-Tędy.
Za nami pojawiła się postać w kapturze. Wstałam i zorientowałam się kim ta postać jest. Słyszałam tą opowieść od ojca.
-Podążajcie za mną.
-Co? Kim jesteś?
Pomimo ich obaw, udaliśmy się za postacią. Zaprowadziła nas do swojej kryjówki. Po chwili przybyła jeszcze inna postać z nieprzytomnym Rayem na koniu. Odstawili dwójkę do pokoju, aby odpoczęli. Reszta dzieci zajęła się sobą. Podeszłam do dziewczyny w kapturze.
-Jesteście przeklętokrwiści prawda?
-Skąd ty?
-Jestem z drugiej strony, jestem córką Jamesa Ratriego. Przybyłam tutaj, aby pomóc wszystkim dzieciom w ucieczce i mam zamiar zniszczyć przysięgę.
-Dlatego nie masz numeru, rozumiem. Pójdę zobaczyć czy się obudzili.
Po jakimś czasie dotarli do nas Ray i Emma. A za nimi nasi wybawcy.
-Jestem Musica, a to jest Sung-joo.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro