11
Liczby, które podał nam w wiadomości "Minerva", były zakodowaną wiadomością. Dowiedzieliśmy się dokąd mamy się udać.
-Musimy udać się do "paszczy lwa".
-Wiem gdzie to jest, to miejsce było na mapie w schronie. Podróż zajmie nam około 10 dni.
Podczas podróży dawało nam się we znaki zmęczenie, a jesień nie polepszała naszej sytuacji. Brakowało nam jedzenia, trzeciego dnia natknęliśmy się na stado małp, które podzieliło się z nami owocami i mogliśmy zrobić zupę. Nie spodziewaliśmy się, że dnia ósmego spotkamy dwójkę dzieci, które były otoczone przez dzikie demony. Szybko i sprawnie udało nam się zabić demony.
-Nie ruszajcie się. Kim jesteście? Po co tutaj jesteście?
Ray celował w nich karabinem, a ja stałam obok niego w gotowości do ataku. Jednak nie sądziliśmy, że padną nam do stóp.
-Dziękujemy za ratunek! Myśleliśmy, że już po nas.
Jeden z nich rzucił się, aby przytulić Emmę i nagle ich dwójka zastygła.
-Ludzie?!
-Dopiero teraz zauważyliście?
-Więc, kim jesteście i co tu robicie?
-Mam na imię Jin, a to Hayato. Nie możemy powiedzieć szczegółów, ale jesteśmy na misji zleconej przez pewną osobę.
-Jim to oni! Nie mogę w to uwierzyć! Jesteście uciekinierami z Grace Field! Szukaliśmy was pod rozkazem Williama Minervy.
Dwójka chłopaków zaprowadziła nas do kryjówki za wodospadem. Opowiedzieli nam o tym jak to "William Minerva" ratuje dzieci ze wszystkich farm i tworzy jedną wielką społeczność ludzi w świecie demonów. Powiedzieli też, że jak usłyszał o ataku na schron kazał im was szukać. Mieli nas zaprowadzić do ich bazy, jednak nasz plan poszedł się walić. Stan Chrisa się pogorszył, Zack sprawdził jak bardzo jest źle.
-Jego system odpornościowy jest wyczerpany, nie wiem czy przetrwa do jutrzejszego ranka.
-Więc nie da się nic zrobić?
-Jest jeden sposób, w pobliżu jest farma. Zakradniemy się i zdobędziemy odpowiednie leki.
-Wkraść się do farmy?
-Tak, 5 kilometrów stąd jest farma masowej produkcji. Już się tam kiedyś wkradliśmy po kilka rzeczy. Mają duże zaopatrzenie medyczne.
-Zabierzcie mnie tam. Jin mógłbyś tu zostać? Jeśli nie wrócimy do rana zabierz wszystkich do bazy. Potrzebujemy jeszcze osobę, która zna się na lekach, Zack?
-Pójdę z~
-Czekajcie, lepiej żeby Zack został, a ja pójdę zamiast jego.
-Emmo, ja też chcę iść.
-Dobrze El~
-Zostajesz tutaj.
-Ray! Nie możesz mi wszystkiego zabraniać!
-Zostajesz i opiekujesz się dzieciakami.
-Dlaczego, zawsze mi czegoś zakazujesz? Zrobiłeś nawet aferę, gdy kroiłam marchewkę do zupy!
Złapał mnie za rękaw i pociągnął, abyśmy byli trochę dalej od pozostałych.
-Powiedz, o co ci chodzi? Od kilku miesięcy tak się zachowujesz! Ciągle mnie obserwujesz. Mam już dwanaście lat Ray, już nie jestem małym dzieckiem.
-Nie chcę, aby coś ci się stało, rozumiesz?
-Huh.
Stałam jak słup soli, nawet nie wiedziałam kiedy wyruszyli. Podeszłam do Dona, Gildy, Oliviera i Gillain. Patrzyli się na mnie z uśmieszkami, a ja tylko zgromiłam ich wzrokiem.
-Jak tam rozmowa z Rayem?
-*rumieni się* Nie wiem o co wam chodzi.
-Ach tak? To czemu masz różowe policzki?
-Nie twoja sprawa Gillain.
Ciągle słyszałam jego słowa. Nie wiem co o tym myśleć, on za niedługo będzie miał 14 lat, a ja 13. Nie możemy być teraz w związku, bo kto to widział, żeby takie małolaty były parą.
______________________________________________________
W końcu napisałam ten rozdział. Zaczęłam książkę z memami i artami z anime, więc zapraszam na mój profil, do następnego!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro