Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. Prawie odkryta tajemnica

Mam nadzieję, że wam się podoba. Dzisiaj taki trochę dłuższy :)

Przez następnych kilka nudnych tygodni Stuart bardzo mocna zaprzyjaźnił się z resztą grupy, chodzili ze sobą praktycznie wszędzie, ale pewnego dnia to wszystko mogło legnąć w gruzach. Po południu w piątek gdy wszyscy po lekcjach rozeszli się do swoich pokojów.

- Ale ten jogurt wyglądał bardzo smacznie- powiedział smutny Odd

- Ale ty już ich zjadłeś pięć, niedługo będziesz tak gruby, że Lyoko wyrzuci cię, bo pomyśli, że jesteś jakimś błędem sieci- powiedziała Kasia

- Ha, Ha, Ha, bardzo śmieszne- powiedział Odd sarkastycznie wchodząc do pokoju. Zaraz za nim wszedł Urlich kiwając ręką na do widzenia

- Czekajcie, Xana znowu atakuje- powiedział Jeremy łapiąc Urlicha za rękę

- Jakie znowu? Nie atakował przez kila tygodni

- No właśnie, w tym czasie miał mnóstwo czasu na zebranie sił. Lepiej by było gdybyście poszli tam wszyscy… łącznie z tobą Stuart- powiedział Jeremy wskazując Stuarta palcem

- Serio mogę?- ,, Tak, Tak frajerzy!!!! ” myślał w duchu szczęśliwy Stuart

- Pewnie jesteś częścią drużyny

Biegli bardzo szybko w zwartej grupie, weszli do windy. Jeremy wyszedł z niej na piętrze z kompem, a reszta zjechała na dół. Kasia, Klaudia i Mila, potem Iga, Ksenia i Odd. Reszta miała czekać w pogotowiu, a czekali niedługo Po kilku minutach wróciła Ksenia i Klaudia, jeszcze potem Iga.Chłopacy weszli do skanerów, najpierw Urlich, Kuba i Nathaniel, a potem William i Stuart. Odd i Kasia walczyli z mantami, a reszta z karaluchami, tarantulami i krabami.

- Uważaj!!- krzyknął William odpychając Stuarta w bok. Jeden z krabów strzelił do Stuarta, ale dzięki brunetowi nic mu się nie stało.

- Dzięki- powiedział niebiesko-włosy strzelając do kraba

Przez kilka następnych minut walczyli jeszcze z potworami, ale, w końcu im się udało. Odd pobiegł do wieży i ją dezaktywował, a reszta wróciła do domu.

- Było strasznie trudno- powiedział Kuba

- Tak, Xana robi się coraz silniejszy- odpowiedział Jeremy

Wszyscy rozeszli się do swoich pokojów, ale Stuart poszedł w drugą stronę. Skręcił za fabrykę i tam został. William to zauważył i też tam został. Schował się za krzakami i patrzył.

- No nareszcie- powiedziała jakaś dziewczyna i wyłoniła się  z cienia

- Przyszedłem najszybciej jak mogłem- powiedział Stuart podając jej rękę

Dziewczyna miała długie różowe włosy i jasną cerę. Ubrana była w jasne jeansy, czarną bluzkę, czarno-białą bejsbolową kurtkę i czarne glany.

- Mówiłem ci kiedyś jak ładnie wyglądasz w nocy?- zapytał Stuart z uśmiechem na twarzy

- Nie jestem tu, żeby słuchać komplementów…. chociaż bardzo był chciała- powiedział dziewczyna i przybliżyła się do chłopaka. Stanęła na palcach, bo była trochę niższa od Stuarta i pocałowała go w usta. Stuart przytulił się do niej i odwzajemnił pocałunek.

- Po pocałunki też tu nie przyszłam, ale było fajnie- uśmiechnęła się różowo-włosa

- Więc po co?

- Christoff się nie cierpliwi. Miałeś podać mu współrzędne dwa tygodnie temu. Co się stało?

- Nic się nie stało, wszystko w porządku. Niedługo dostarczę współrzędne, obiecuje

- No mam nadzieję, nie chcę, żeby coś ci zrobił- powiedziała kładąc rękę na ramieniu chłopaka

- Nic nie zrobi, a teraz wracaj, bo może tobie coś zrobić

- Niech tylko spróbuje- uśmiechnęła się i poszła

Stuart ruszył w stronę szkoły. W połowie drogi wyskoczył William, który wszystko widział.

- Hej!!!

- Aaaaaa!!!!!- odskoczył chłopak- William, wystraszyłeś mnie!

- Sorry, nie chciałem- brunet podniósł ręce w obronnym geście

Szli kilka minut, aż, w końcu William odważył się zapytać.

- Stary, co to była za akcja?

- Jaka?

- Ta z tą dziewczyną i z tym Christoffem? O co chodzi?

- To wszystko widziałeś?- zapytał wystraszony Stuart

- Tak, co to za współrzędne?

- Chodzi o to, że to taka…..GRA. Tak, ja i ta dziewczyna i jeszcze ten ,,Christoff” gramy razem w grę. Teraz Christoff potrzebuje takich współrzędnych do jednej z baz tajnego zespołu- powiedział Stuart z udawanym uśmiechem

- Nie wiem czemu, ale ci nie wierzę

- No co ty, mi nie wierzysz? Swojemu ziomkowi?

- Sorki, jasne, że ci wierzę. Nie wiem czemu tak powiedziałem- uśmiechnął się William i pobiegł do swojego pokoju

- Fiuu. było blisko- odetchnął Stuart i wszedł do sypialni

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro