5. Prawie odkryta tajemnica
Mam nadzieję, że wam się podoba. Dzisiaj taki trochę dłuższy :)
Przez następnych kilka nudnych tygodni Stuart bardzo mocna zaprzyjaźnił się z resztą grupy, chodzili ze sobą praktycznie wszędzie, ale pewnego dnia to wszystko mogło legnąć w gruzach. Po południu w piątek gdy wszyscy po lekcjach rozeszli się do swoich pokojów.
- Ale ten jogurt wyglądał bardzo smacznie- powiedział smutny Odd
- Ale ty już ich zjadłeś pięć, niedługo będziesz tak gruby, że Lyoko wyrzuci cię, bo pomyśli, że jesteś jakimś błędem sieci- powiedziała Kasia
- Ha, Ha, Ha, bardzo śmieszne- powiedział Odd sarkastycznie wchodząc do pokoju. Zaraz za nim wszedł Urlich kiwając ręką na do widzenia
- Czekajcie, Xana znowu atakuje- powiedział Jeremy łapiąc Urlicha za rękę
- Jakie znowu? Nie atakował przez kila tygodni
- No właśnie, w tym czasie miał mnóstwo czasu na zebranie sił. Lepiej by było gdybyście poszli tam wszyscy… łącznie z tobą Stuart- powiedział Jeremy wskazując Stuarta palcem
- Serio mogę?- ,, Tak, Tak frajerzy!!!! ” myślał w duchu szczęśliwy Stuart
- Pewnie jesteś częścią drużyny
Biegli bardzo szybko w zwartej grupie, weszli do windy. Jeremy wyszedł z niej na piętrze z kompem, a reszta zjechała na dół. Kasia, Klaudia i Mila, potem Iga, Ksenia i Odd. Reszta miała czekać w pogotowiu, a czekali niedługo Po kilku minutach wróciła Ksenia i Klaudia, jeszcze potem Iga.Chłopacy weszli do skanerów, najpierw Urlich, Kuba i Nathaniel, a potem William i Stuart. Odd i Kasia walczyli z mantami, a reszta z karaluchami, tarantulami i krabami.
- Uważaj!!- krzyknął William odpychając Stuarta w bok. Jeden z krabów strzelił do Stuarta, ale dzięki brunetowi nic mu się nie stało.
- Dzięki- powiedział niebiesko-włosy strzelając do kraba
Przez kilka następnych minut walczyli jeszcze z potworami, ale, w końcu im się udało. Odd pobiegł do wieży i ją dezaktywował, a reszta wróciła do domu.
- Było strasznie trudno- powiedział Kuba
- Tak, Xana robi się coraz silniejszy- odpowiedział Jeremy
Wszyscy rozeszli się do swoich pokojów, ale Stuart poszedł w drugą stronę. Skręcił za fabrykę i tam został. William to zauważył i też tam został. Schował się za krzakami i patrzył.
- No nareszcie- powiedziała jakaś dziewczyna i wyłoniła się z cienia
- Przyszedłem najszybciej jak mogłem- powiedział Stuart podając jej rękę
Dziewczyna miała długie różowe włosy i jasną cerę. Ubrana była w jasne jeansy, czarną bluzkę, czarno-białą bejsbolową kurtkę i czarne glany.
- Mówiłem ci kiedyś jak ładnie wyglądasz w nocy?- zapytał Stuart z uśmiechem na twarzy
- Nie jestem tu, żeby słuchać komplementów…. chociaż bardzo był chciała- powiedział dziewczyna i przybliżyła się do chłopaka. Stanęła na palcach, bo była trochę niższa od Stuarta i pocałowała go w usta. Stuart przytulił się do niej i odwzajemnił pocałunek.
- Po pocałunki też tu nie przyszłam, ale było fajnie- uśmiechnęła się różowo-włosa
- Więc po co?
- Christoff się nie cierpliwi. Miałeś podać mu współrzędne dwa tygodnie temu. Co się stało?
- Nic się nie stało, wszystko w porządku. Niedługo dostarczę współrzędne, obiecuje
- No mam nadzieję, nie chcę, żeby coś ci zrobił- powiedziała kładąc rękę na ramieniu chłopaka
- Nic nie zrobi, a teraz wracaj, bo może tobie coś zrobić
- Niech tylko spróbuje- uśmiechnęła się i poszła
Stuart ruszył w stronę szkoły. W połowie drogi wyskoczył William, który wszystko widział.
- Hej!!!
- Aaaaaa!!!!!- odskoczył chłopak- William, wystraszyłeś mnie!
- Sorry, nie chciałem- brunet podniósł ręce w obronnym geście
Szli kilka minut, aż, w końcu William odważył się zapytać.
- Stary, co to była za akcja?
- Jaka?
- Ta z tą dziewczyną i z tym Christoffem? O co chodzi?
- To wszystko widziałeś?- zapytał wystraszony Stuart
- Tak, co to za współrzędne?
- Chodzi o to, że to taka…..GRA. Tak, ja i ta dziewczyna i jeszcze ten ,,Christoff” gramy razem w grę. Teraz Christoff potrzebuje takich współrzędnych do jednej z baz tajnego zespołu- powiedział Stuart z udawanym uśmiechem
- Nie wiem czemu, ale ci nie wierzę
- No co ty, mi nie wierzysz? Swojemu ziomkowi?
- Sorki, jasne, że ci wierzę. Nie wiem czemu tak powiedziałem- uśmiechnął się William i pobiegł do swojego pokoju
- Fiuu. było blisko- odetchnął Stuart i wszedł do sypialni
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro