Część 4
Obudziłam się o 5:30. Niech to szlag! Teraz już nie zasnę. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Hmmm, może wyjątkowo odrobię zadania domowe? Nie! Ja przecież już raz złamałam moją zasadę, aby tego nigdy nie robić. Muszę wymyślić sobie jakieś inne zajęcie. Może zamienię się w robota i trochę poćwiczę? Tak! To jest to! Ubrałam się, ogarnęłam moje włosy i wyjrzałam przez okno, aby wyjść niezauważalnie na zewnątrz. Już prawie wyskoczyłam na trawnik, ale nagle zobaczyłam jakieś auto przed domem. To Smokescreem tam zaparkował. Tylko co on tu robi? Zapytam się go. Wyskoczyłam z okna i podeszłam do "pana ochroniarza".
- Siema, co tu robisz? Nie jesteś w bazie?
- Chciałem cię podwieźć do szkoły. Na którą masz lekcje?
- Dopiero na 8:00. Zostały mi jeszcze 2 godziny do zajęć. A ile ty już tu czekasz?
- To nie istotne. Jesteś spakowana?
- Wczoraj wieczorem to zrobiłam.
- A zadania domowe odrobiłaś?
- Po pierwsze, nigdy tego nie robię, a po drugie, dlaczego pytasz?
- Po prostu byłem ciekawy. Czemu nigdy nie robisz pracy domowej?
- Bo mi się nie chce, a i tak już wszystko umiem. Nauczyciele przestali nawet na to zwracać uwagę. Wiedzą, że na mnie nic nie działa.
- Okey... - nie wydawał się być zadowolony z mojego nastawienia względem nauki - a może pojedziemy na przejażdżkę przed lekcjami? - starał się zmienić temat.
- Jasne. To doskonały pomysł! - zgodziłam się. Wróciłam do domu (oczywiście przez okno). Zjadłam szybkie śniadanie, wzięłam plecak i ponownie wyszłam z budynku. Nie powiem którędy, bo to nie miałoby najmniejszego sensu. Przecież każdy to wie. Wsiadłam do Smokescreen'a na siedzenie kierowcy, zapięłam pasy i powiedziałam:
- To gdzie jedziemy?
Na moje słowa Autobot zrobił coś niespodziewanego. Zamknął drzwi "na klucz", zablokował zamek w pasach, okna i pedały oraz powiedział:
- Nigdzie nie jedziemy. Odrobisz zadania domowe. Może i nauczyciele nie zwracają już na to uwagi, ale na mojej zmianie nie będziesz robiła takich rzeczy. Inni sumiennie pracują, podczas gdy ty się obijasz. To nie jest sprawiedliwe.
- Ejjj, to nie fair!!! - oburzyłam się - Wypuść mnie! - szarpanina niestety nic mi nie dała.
- Nie. I z góry uprzedzam. Pojedziemy dopiero wtedy, gdy wszystko będzie zrobione, więc jeśli nie chcesz się spóźnić do szkoły, radzę ci się pospieszyć - szantażował mnie.
- To nie sprawiedliwe!!! Mam na ciebie focha do końca życia, albo i dłużej! - pokazałam mu język. Trzymałam go tak, aż mi zdrętwiał. Wtedy Bot nakierował na mnie lusterko i powiedział: ,,Tak, masz bardzo ładny język. Fajnie wyglądasz w tej minie." Że co? Foch forever! Obraza majestatu! Oj, pożałujesz Smokescreem. No dobra, pora wcielić plan zemsty w życie. Udałam, że jestem skruszona. Otworzyłam plecak, wyciągnęłam piórnik, zeszyty i... jogurt. Otworzyłam go i wylałam całą zawartość opakowania na resztę siedzeń oraz dywaniki. Nawet lusterka i szyby sie nie ostały. Zemsta jest słodka.
- Ejjj! - usłyszałam jęk pełen rozpaczy.
- Było mnie do tego nie zmuszać!
- Wiesz ile będę musiał to czyścić?
- Kilka godzin, a co?
- Wiesz co? Jedźmy już lepiej do tej szkoły - zrezygnował ze zmuszenia mnie do odrobienia lekcji. I dobrze, bo zostały mi jeszcze kanapki z serem i keczupem. Spakowałam wyjęte przybory do plecaka.
Ruszyliśmy i po chwili byliśmy na miejscu. Odpięłam pasy i wyszłam z samochodu.
Weszłam do szkoły. Udałam się pod moją klasę. Zobaczyłam tam Miko. Rozmawiała z Jack'iem i Rafaelem. Podeszłam do nich i się przywitałam. Opowiedziałam też moim nowym kolegom, jak urządziłam Smokescreen'a, a także dlaczego do tego w ogóle doszło. Tak się śmiali, że zwrócili uwagę nauczyciela dyżurującego. Uśmiechnęłam się do belfra, który od razu odwrócił głowę w inną stronę, abym przypadkiem nie powiedziała kumplom, jak ostatnio zareagował, gdy w swoim samochodzie zobaczył dwie ogromne tarantule, które się tam "przypadkowo" znalazły. Było mi jedynki za brak zadania nie wstawiać. Chwilę później zadzwonił dzwonek na lekcję.
- Alarm! Uciekać!!! - krzyknęłam i wskoczyłam pod ławkę. Inni popatrzyli się na mnie dziwnie, a taki jeden chłopak zaczął się ze mnie śmiać. Yesss! Udało mi się! Będę mogła go teraz bezkarnie zlać!
- Ze mnie się śmiejesz? Ze mnie?! - przeszłam do ofensywy. On chyba zrozumiał swój błąd, bo natychmiast otworzył okno i przez nie wyskoczył, aby tyko nie dosięgła go moja zemsta (znajdowaliśmy się na parterze). Mięczak! Wtedy przyszedł nauczyciel od historii. Super! I to pewnie mi się dostanie za wagary tamtego chłopaka. (Wagary dla tego, że po wejściu do szkoły, przypadkowo zamknęłam główne drzwi znalezionym w kantorku sprzątaczek kluczem. Nie moja wina, że go tam zostawiły). Weszliśmy do klasy. Usiadłam z Miko. Zrzęda sprawdził obecność, a nie zauważywszy jednego z uczniów, spojrzał znacząco na mnie. Mówiłam?
- Znowu wszysto, to moja wina. Jak zwykle. Już mam tego dość. Wychodzę. Do widzenia, żegnam pana - wstałam i ruszyłam w stronę najbliższego okna. Nauczyciel jak głupi rzucił się za mną i skoczył, aby mnie zatrzymać. Ja to wykorzystałam, schylając się. Pan histeryk wypadł z okna, które zaraz potem zamknęłam i usiadłam na jego miejscu za biórkiem.
- Wygodnie - powiedziałam i się uśmiechnęłam - Mamy wolne!!! - wykrzyknęłam uradowana do uczniów siedzących w ławkach.
Następnie zamknęłam klasę od wewnątrz, puściłam z telefonu piosenki na cały regulator i krzyknęłam: ,,Dyskoteka!!!" Stanęłam na biórku nauczycielskim i zaczęłam tańczyć w rytm muzyki. Po chwili słychać było walenie do drzwi i krzyki pana dyrektora, abym otworzyła klasę. Zatrzymałam muzykę, wzięłam klucz, stanęłam przy drzwiach i odpowiedziałam wku*wionemu dyrkowi: ,,Przykro mi, nie słychać pana!" Znowu włączyłam muzykę i stanęłam, ale tym razem na parapecie, uprzednio zabrawszy pleck spod ławki oraz otwierając okno. W tym momencie słychać było brzęk klucza w zamku. Ku*wa! Już dorobili nowe klucze? Przecież ledwo dwa dni temu zwinęłam wszystkie zapasówki! Jakiego ja mam pecha! Wtedy do klasy wszedł dyrektor, a za nim "uczeń z wagarów" i nauczyciel od histy. To szkołę też już otworzyli?! Ech, co za ludzie. Wredoty jedne. Uśmiechnęłm się do wszystkich, pomachałam im i wyskoczyłam przez okno. Szkoda, bo w sumie to chciałam dziś pownerwiać nauczycieli. Trudno, może zrobię to jutro, bo dziś już na pewno nie wrócę na lekcje. Nie ma bata.
Zamiast tego poćwiczę sobie w mojej robotycznej postaci. Odeszłam trochę od szkoły i zamieniłam się najpierw w robota, później w myśliwiec. Miałam już pomysł na kryjówkę. Umiejscowiona była w starej, opuszczonej kopalni. Tam na pewno nie będzie dochodził mój sygnał do bazy autobotów, bo zasięg jest do d*py. Nie wykryją mnie.
Podleciałam w pobliże mojego punktu docelowego i zamieniłam się w człowieka. Nie jestem tak głupia, żeby zdradzać komuś położenie mojej przyszłej bazy. Na pewno Rachet śledził mój sygnał, który teraz dzięki zmianie postaci zniknął z radaru. Przeszłam pozostałe pół kilometra i weszłam pod ziemię. Po jakichś pięciu minutach marszu zobaczyłam po swojej prawej stronie szczelinę w skale, mniej więcej mojej wielkości. Weszłam w nią i znalazłam się w małej wnęce. Wtedy wpadłam na genialny pomysł. Wróciłam do tunelu, zamieniłam się w robota i strzeliłam kilka razy w otwór. Następnie uprzątnęłam gruz. Powtórzyłam te czynności wiele razy. Po trzech godzinach ciężkiej pracy po wejściu przez szczelinę widziałam nie wnękę, ale dość sporą jaskinię zdolną pomieścić nawet kilka robotów, a nie jednego. To będzie idealne miejsce do ćwiczeń. Najlepsze z tego wszystkiego było to, że z zewnątrz nic nie dało się zobaczyć, tylko niewielką szczelinę w skale. Nikt by się nie domyślił, że to miejsce może skrywać jakąkolwiek kryjówkę.
Po chwili wpadłam na dość dziwny pomysł. Byłam ciekawa czy mój system robota da się połączyć z systemem operacyjnym mojej komórki, np. żeby wykrywać różne rzeczy, takie jak zranienia lub jakieś przeciążenia mięśni czy czegoś tam. Zrobiłam tak, jak chciałam. Udało mi się. Żeby to sprawdzić, cisnęłam sobie kamieniem w stopę. Zabolało. Bardzo zabolało, a na mój telefon przyszło powiadomienie o treści: ,,Wykryto uraz stopy". To działa! Eureka! Niestety w pewnym momencie zrobiło mi się słabo. Zaczęłam widzieć mroczki przed oczami. Coś na mojej lewej ręce zaczęło pikać. Znajdowało się pod jakąś dziwną klapką, którą otworzyłam. Zobaczyłam napis: ,,Uwaga! Krytyczny poziom energonu!", a na moją komórkę przyszło kolejne powiadomienie o treści identycznej, co komunikat na ręce. No to już wiem, czemu źle się poczułam. To przez energon, a raczej jego brak. Hłehłe, nawet nie wiedziałam, że mam taki wskaźnik informujący mnie o moim stanie zdrowia. Warto wiedzieć. Zamieniłam się w człowieka. Liczyłam, że da mi to trochę czasu na przemyślenie obecnej sytuacji. Położyłam się i po chwili poczułam się lepiej.
₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪₪
Przepraszam, jeśli są tu jakieś błędy. Mam nadzieję, że ta częś się wam spodoba. Zawsze się śmieję, gdy ją czytam. 😂
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro