Część 3
*Następnego dnia, już po szkole*
Wracam właśnie do domu. Nie chcę się zamieniać w pojazd, bo przed moją chałpą na pewno czatują agenci, którzy możliwe że mają lornetki i mnie wypatrują. Wolę nie ryzykować odkrycia mojej tajemnicy.
*Time skip*
Jestem już na miejscu. Właśnie podszedł do mnie ten agent, który wcześniej ze mną rozmawiał.
- To jak, zgadzasz się? - zapytał.
- Tak, proszę pana - odpowiedziałam.
- Znakomicie! Zapomniałbym, jeszcze się nie przedstawiłem. Nazywam się William Fowler i jestem tajnym agentem służb specjalnych uprawnionych do kontaktów z obcymi. Ty będziesz pracować z Autobotami, skoro już wiesz o ich istnieniu. Zostanie ci też przydzielony specjalny ochroniarz, którym będzie jeden z nich. Będzie cię strzegł przed Decepticonami, które mogłyby chcieć wykorzystać cię do niecnych celów, na przykład szantażu naszych robotycznych sojusznikach. Ulepszysz w bazie Autobotów zabezpieczenia i skonfoligurujesz system tak, aby był kompatybilny z wymogami Autobotów. To chyba wszystko. Zrozumiałaś, co masz robić?
- Oczywiście.
O kurczę! Będę pracować z Autobotami! Tylko boję się jednego, a mianowicie, że odkryją moją tajemnicę. Ale co mi tam. Raz kozie śmierć. Odniosłam tylko plecak szkolny do swojego pokoju i wsiadłam do samochodu pana Fowlera.
*Skip time*
- Już dojeżdżamy - usłyszałam głos kierowcy.
Popatrzyłam na drogę przed siebie. Widziałam tylko... jakąś wielką skałę. Wtf? O cio tu biega? Ten facet chce rozbić samochód czy jak? Nagle przednia część góry zaczęła się ruszać i moim oczom ukazał się taki dziwny tunel. No tak! Ta baza Autobotów ukryta jest w skale! No i wszystko jasne. Wjechaliśmy do środka. Zobaczyłam ogromne pomieszczenie, nowoczesne komputery i sprzęt, a także gigantyczne roboty! Ale to robi wielkie wrażenie. Chwila! Czy tam są...? Tak! To Miko, Jack i ten mały chłopak z dziwną fryzurką! Ale co oni tu robią? No nic. Później się dowiem. Agent Fowler zatrzymał samochód. Wysiadłam z niego. Tu było tak niesamowicie! W pewnym momencie schylił się do mnie największy z robotów, sam Optimus Prime. Przedstawił siebie, a także członków swojej ekipy. Poznałam (oficjalnie, bo przecież zhakowałam bazę danych) Rachet'a, Arcee, Bumblebee, Bulkhead'a, Wheeljack'a, Ultra Magnusa oraz Smokescreen'a, który najbardziej przypadł mi do gustu, bo był tak samo impulsywny jak ja. Uśmiechnęłam się do niego. Po chwili Optimus powiedział:
- Widzę, że Smokescreen najbardziej zwrócił twoją uwagę, będzie więc on twoim ochroniarzem. Nie znasz jeszcze naszych ludzkich przyjaciół. To są Miko, Jack i Rafael - wskazał na nich.
- Nie znałam jeszcze tylko tego małego, bo z Jack'iem i Miko chodzę do klasy. Ale skąd oni się tu wzięli? - zapytałam zaciekawiona.
- Pewnego razu nas zobaczyli podczas misji, więc musieliśmy zacząć ich chronić, bo Decepticony mogłyby chcieć im coś zrobić.
- Aha, jasne. Fajną macie tu miejscówkę. O! A co to jest? - Wskazałam na jakieś dziwne urządzenie.
- To? - zapytał się mnie Smokescreem - To jest cybertrońska spawarka. Nic specjalnego. Patrz, jaka nietrwała - zgniótł ją w ręce. Hehehe, już go lubię.
- To było mi potrzebne! - krzyknął Rachet. Ooo, widzę, że mamy sknerę w zespole.
- Chodź, oprowadzę cię po bazie i wytłumaczę co i jak, dobra? - zaproponował mi mój nowy ochroniarz.
- Jasne! Chodźmy - zgodziłam się.
*Godzinę później*
Fajnie mi się zwiedzało kryjówkę Autobotów ze Smokescreen'em. Wyjaśnił mi on wszystko, co chciałam wiedzieć. Już przynajmniej nie muszę przekopywać bazy danych w poszukiwaniu odpowiedzi. :'D Zaproponowałam mu przejażdżkę po mieście. Zgodził się, więc ruszyliśy w trasę. Potem pojechałam z nim (albo raczej w nim XD) pokazać mu mój dom. Następnie wróciliśmy do bazy. Coś czuję, że to będzie początek wielkiej przyjaźni. Smokescreen też wydawał się być zadowolony z naszej małej przejażdżki. Po dłuższej chwili rozległ się jakiś alarm. Rachet od razu poszedł zobaczyć na swoim komputerze, o co chodzi. Powiedział reszcie drużyny, że wykrył podejrzaną aktywność Decepticonów. Odpalił jakieś urządzenie, które wyglądało jak portal. Autobotach weszły w niego i... zniknęły! Lol.
- Miko, co to było? - zapytałam się koleżanki.
- Most ziemny. A tak właściwie, to co ty tu robisz?
- Zhakowałam rządową bazę danych, bo mi się nudziło i dowiedziałam się o Transformerach. To wszystko jest niesamowite! Dodatkowo mam ulepszyć ich zabezbieczenia.
- No nieźle. Twoim ochroniarzem jest Smokescreen, nie?
- Tak, a ty też masz kogoś, kto cię chroni?
- No jasne. Mam Bulk'a.
- Kogo?
- Bulkhead'a. Bulk to zdrobnienie. Jack jest z Arcee, a Raf z Bee, czyli Bumblebee.
- Aha.
- Niech to szrot! - zaklął Rachet.
- Co się stało - spytała Miko.
- Komputer mi się zaciął i nie mam kontaktu z drużyną.
- Już się za to biorę - powiedział Rafael.
Co? Jak taki mały dzieciak może naprawić komputer przerobiony na cybertrońską maszynę? On ma przecież tylko około 12 lat. Podpiął się do sprzętu medyka i po minucie wszystko było srawne. Nie no, szacun.
- Jak ty to zrobiłeś - zapytałam chłopaka.
- Normalnie. To nic trudnego - odparł.
- Jasne... - odpowiedziałam bez przekonania - Wiesz co? To ja może pójdę już do domu i przygotuję swój laptop do podpięcia do bazy danych. Wprowadzę też niezbędne poprawki, aby był kompatybilny z tutejszym systemem.
- A jak wrócisz do domu?
- Na piechotę oczywiście.
- Nie wolisz, żeby któryś z Autobotów (na przykład Smokescreen) cię podwiózł?
- Często chodzę pieszo, więc dla mnie to żaden problem.
- Dla niego też nie. O! Już są. Poczekaj na mnie.
Pobiegła do Bulkhead'a i zaczęła go wypytywać o wszystko, np. co to był za alarm, z kim walczyli i czy były tam jakieś zombie. Okey, nie wnikam. Do mnie natomiast podszedł Smokescreen.
- Siema, tęskniłaś - zapytał się mnie z głupkowatym uśmieszkiem.
- Nie, a co? - pokazałam mu język, chichrając się pod nosem.
- Ejjj! - krzyknął, udając, że jest urażony.
- Podwieziesz mnie do domu czy masz focha? - spytałam robota.
- Jasne, tylko powiem Optimusowi, że jadę - zgodził się i odszedł.
*Podczas jazdy*
- Dlaczego już chcesz wracać do domu? - zapytał się mnie Smokescreen.
- Muszę skonfigurować mój laptop, zanim podłączę go w waszej kryjówce.
Chciał spytać, o co mi chodzi, ale go ubiegłam.
- Już tłumaczę. Nudziło mi się, więc ostatnio włamałam się do waszej bazy danych. Tak dowiedziałam się o tym, że istniejecie. Pan Fowler poprosił mnie, a raczej rozkazał, abym wzmocniła wasze zabezpieczenia. Do tego właśnie potrzebna mi konfiguracja systemu w laptopie. Musi być kompatybilny z waszym sprzętem. Potrzebuję także napisać nowy program hakerski, żeby upewnić się, że moja praca nad lukami w zabezpieczeniach nie będzie bezowocna. Rozumiesz?
- Eee, tak. Chyba - dodał pod nosem.
Uśmiechnęłam się do siebie. Właśnie zagięłam Autobota.
*Już w domu*
Skończyłam pracować na laptopie. Nie będę tego wszystkiego opisywać, bo pewnie i tak nikt by z tego nic nie zrozumiał. Zegar wskazywał godzinę 20:34. Spakowałam się na jutro do szkoły. Oczywiście zadania domowe pozostały niezrobione. Taka miła, to ja dla nauczycieli nie będę. Raz dostali prezent od życia, więcej im nie potrzeba. Dobra, koniec tych refleksji. Czas spać. Chwila. Od kiedy ja chodzę do łóżka wcześniej niż o północy? Trudno. Raz nie zaszkodzi. Po chwili zasnęłam.
====================
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam tą częścią. Obiecuję, że następna będzie ciekawsza i co najważniejsze, śmieszniejsza. Będzie - według - mnie najśmieszniejsza i najlepsza do tej pory.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro