Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 19 - Epilog.

Alison obudziła się po kilku godzinach. Usłyszała jakieś poddenerwowane, ciche głosy, więc nadstawiła ucho. Albo raczej oboje uszu. To Autoboty szeptały, ale na tyle głośno, że nastolatka zdołała zrozumieć, o czym rozmawiają.

- Jakim cudem te bestie mogły ją jeszcze nagrywać?! To niepojęte.

- Widocznie chcieli mieć to udokumentowane. Ale po co?

- Musimy zobaczyć, co jej robiono i o co chodziło. Aby na przyszłość się zabezpieczyć.

Alison zobaczyła swój telefon na szafce obok, więc niepostrzeżenie go wzięła i schowała do kieszeni. Udawała, że nadal śpi, aby dowiedzieć się, co chcą zrobić.

- Trzeba ją stąd zabrać, ale tak, aby się nie obudziła. Zanieś ją do najbliższej kwatery - zarządził Prime, a wtedy Smokescreen podszedł do pozornie śpiącej postaci i ostrożnie ją podniósł. Następnie wyszedł z pomieszczenia, kierując się do pokoju obok. Delikatnie położył ją na łóżku, po czym wyszedł, a ona wtedy niepostrzeżenie wstała. Zeskoczyła z mebla cicho, upadając z bólem na nogi i ruszając za swoim strażnikiem bez chwili wachania.

- Puszczaj - powiedział Smokescreen do Ratcheta, gdy stanął obok niego - Muszę wiedzieć, o co im chodziło. Po prostu muszę - rzekł zmartwionym tonem.

Medyk bez słowa puścił nagranie, a Autoboty zobaczyły ciemne pomieszczenie, w którym przywiązana była nieprzytomna nastolatka.

Alison przeraziła się. Oni nie mogą usłyszeć jej rozmowy z matką. Stanęła niby niedbale pod ścianą, po czym wyciągnęła telefon i odpaliła specjalnie przez siebie napisany program do hakowania. W tym samym czasie na filmiku krzesło runęło z głuchym trzaskiem na ziemię. Miała ona coraz mniej czasu. Następniegłotoboty usłyszały męski głos, rozkazujący przesłuchać ,,obiekt". Naturalnie chodziło mu o unieruchomioną dziewczynę. Potem dźwięk zatrzeszczał i się wyłączył. Alison zhakowała program. W ostatnim momencie.

- Co jest? - zapytał sam siebie niezadowolony z tego faktu Ratchet, po czym poklikał coś na swoim komputerze - Wygląda na to, że pen-drive, który przynieśliście był uszkodzony - powiedział do kogoś, ale ukryta za rogiem dziewczyna nic nie widziała, więc nie mogła określić, do kogo.

- Wyglądał na cały - powiedziała Arcee.

- Jak my się tetaz dowiemy, o co chodziło? - spytał Bulkheah.

- Na Primusa... - rzekł cicho Smokescreen, nadal patrząc na nagranie. Nieznana postać właśnie oblewała nastolatkę kwasem.

- Siema Alison! A co ty tu robisz?! Gdzie byłaś?* - krzyknęła Miko wprost do ucha przyczajonej dziewczyny, która tak się wystraszyła, że z cichym krzykiem wypuściła z rąk telefon. Upadł tak nieszczęśliwie, że szybka się zbiła, a on się wyłączył. W tym samym czasie na nagraniu włączył się dźwięk - jej krzyk bólu.

- Miko! Patrz, co narobiłaś!

- Alison! - podbiegł do niej Smokescreen - Co tu robisz?

Ratchet zatrzymał nagranie.

- Nie ważne - powiedziała.

- Czemu gdy upadł ci telefon, dźwięk na nagraniu się włączył? - zapytał podejrzliwie biało-pomarańczowy medyk - próbowałaś to zhakować?

Wszyscy popatrzyli na lekko zakłopotaną dziewczynę, która od razu przyjęła obojętny wyraz twarzy, odpowiadając stanowcze ,,Nie".

- Zapytam inaczej. Hakowałaś to nagranie? Bo ,,nie" mogłaś odpowiedzieć na samo próbowanie. Wiem, że twoje umiejętności w tej dziedzinie są spore.

- Nic wam do tego - odburknęła.

- Czyli jednak. Ale po co?

- Nie wasza sprawa kurna. I masz mi odkupić telefon! - krzyknęła wściekła w stronę Miko.

- A spoko. Jak napiszę s-a do rodziców, to wyślą mi z Japonii dostatecznie hajsiwa.

- Miko, przypilnuj jej proszę. Chcielibyśmy zobaczyć to nagranie - powiedział Optimus.

- Ale ja też chcę! - krzyknęła rozentuzjazmowana.

- To zbyt drastyczne treści jak dla ciebie.

- No dobra - odburknąła, ale później i tak jakoś je zobaczy. Już ona się o to postara.

- Ja nigdzie nie idę - zaoponowała złotooka.

- Alison, proszę - powiedział Smokescreen, klękając przed nią - Proszę - popatrzył wprost w jej oczy błagalnie.

Nastolatka spuściła lekko głowę. Wiedziała, że i tak by się w końcu dowiedzieli.

- No dobrze. Będę tam, gdzie mnie Smoke zaniósł - wyszła z pomieszczenia, kierując się do owej kwatery. Nakadai ruszyła za nią.

- Jak ty to zrobiłeś? - zapytał lekko zaskoczony Ratchet.

- Sam powiedziałeś wcześniej, że ona mnie lubi. Pewnie dlatego - wzruszył ramionami.

Medyk w tym czasie przewinął nagranie do początku.

- Nie tylko cię lubi. Ona ci ufa - powiedział, po czym puścił niedługi, lecz aż nazbyt wstrząsający dla nich wszystkich film.

- I wtedy Bulk tak dojebał Starscreamowi swoją kulą! - pokazała ręką rozemocjonowana Miko, wczuta całą sobą w opowiadanie Alison jednej z jego bitek.

- No mówię ci, wywaliło go na dobre kilka metrów! A jak pisnął! - relacjonowała rozemocjonowana.

- Jestem pewna, że świetnie się to oglądało - przewróciła lekko oczami, niezbyt zainteresowana historią dziewczyny.

W tym momencie drzwi się otworzyły.

- Miko, mogłabyś na chwilę wyjść? - zapytał Prime poważnym tonem.

- Jasne - odparła, po czym zaczęła kierować się w stronę wyjścia.

- Ja idę z nią - Alisno wstała, wyczuwając kłopoty i chyba najpoważniejszą gadkę w jej życiu.

- Ty zostań - polecił Optimus władzczym tonem.

- Nie jesteś moim ojcem - odparła, chcąc jak najszybciej stąd wyjść, jednak ten zablokował jej drogę dłonią.

- Ale zrozum, że troszczę się o ciebie. I to bardziej, niż twoja matka - specjalnie zaczął ten temat, aby sprawdzić, jak zareaguje.

- Nie nazywaj jej tak. Ja nie mam matki - powiedziała oschle, zaciskając dłonie w pięści i opuszczając głowę.

- Alison - powiedział cicho Smokescreen, stojący za Optimusem - Czy to ona cię biła?

Dziewczyna nic nie odpowiedziała, co było jednoznaczne z potwierdzeniam.

- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał zmartwiony.

- Uwierzyłbyś mi? - spojrzała na niego.

- No jasne, że bym ci uwierzył! Jestes dla mnie naprawdę ważna! - odparł z niezachwianą pewnością w głosie.

- Szkoda, że nikt inny... Wszyscy uważali ją za jedną z najlepszych. Potrafiła się ukrywać i przy ludziach dobrze udawała troskliwą - powiedziała smutno, patrząc w podłogę. Rozluźniła pięści.

- Powiedz... Jak długo to trwa?

- Odkąd mnie pierwszy raz pobito. To była ona - mówiła cicho.

- Oh, Alison - podszedł do niej i lekko pogładził ją palcem po policzku - Gdybym wiedział, na pewno bym cię z tym samej nie zostawił - powiedział współczującym tonem.

- Dziękuję - przytulila się do jego palca - I przepraszam - rozpłakała się.

- Spokojnie Alison, już ci nic nie grozi - gładził ją lekko po głowie drugą ręką.

- A masz pewność, że ona zginęła? - popatrzyła się na niego smutno, lecz z nadzieją.

- Niestety nie - tym razem to on spuścił głowę.

Złotooka westchnęła smutno.

- I co teraz ze mną będzie? - zapytała, a posadzka wydała jej się nagle bardzo ciekawa. Jak Knock Outowi przecena na lekier.

- Zrobisz, jak zechcesz. Albo wrócisz do swojego domu, albo zostaniesz tutaj. Agent Fowler z pewnością załatwi ci odpowiedni fundusz na przeżycie - powiedział spokojnie Optimus.

- Zastanowię się nad tym.

- Chcesz się przejść? - zapytał Smokescreen.

- Taaa, to dobry pomysł - zaaprobowała nastolatka, a transformujący się w wyścigówkę mech wziął ją na ramię, po czym ruszył przed siebie.

- Gdzie? - zapytał.

- Może do wyjścia - odpowiedziała, po czym oparła się o jego głowę.

- Ja sobie życzysz - odrzekł teatralnym głosem, powoli kierując się we wskazanym kierunku. - Zapamiętaj to proszę. Jeżeli kiedykolwiek będziesz potrzebowała pomocy, chocby najmniejszej, zawsze będę do twojej dyspozycji.

- Dziękuję - uśmiechnęła się lekko, a jej serce po raz pierwszy od dawna poczuło, czym jest radość, czym prawdziła przyjaźń.

W tym momencie robot z dziewczyną na ramieniu wyszedł z bazy, a lekki wiatr przyjemnie musnął jego karoserię. Nastolatka poczuła go na twarzy oraz we włosach, zamknęła oczy z roszkoszy, a gdy je otworzyła, były już mniej ponure. Były radośniejsze.

- Pójdę się przelecieć - powiedziała nagle.

- Potowarzyszyć ci? - zapytał Smokescreen.

- Chętnie - odrzekła dziewczyna z lekkim uśmiechem i popatrzyła w stronę zachodzącego słońca.



Aż nagle w Ziemię pierdolnął tak wielki meteoryt, że wszystko zniszczył, zabijając ludzi i Transformery. Nikt tego nie przeżył. Koniec.

¯\_(ツ)_/¯¯\_(ツ)_/¯¯\_(ツ)_/¯

1228 słów. Jak na epilog to chyba dobrze. Mam nadzieję, że ten ostatni rozdział Wam się spodobał.

Informuję jednak, że nie musi on być takim naprawdę ostatnim. Jeśli chcecie, mogę dać jeszcze alternatywne zakończenie (tak, to, co napisałam na końcu to prawda XD) oraz specjał - ,,Pogrom Briana". Pojawią się też nominacje, które otrzymałam oraz pytania do bohaterów - to ostatnia chwila, aby je zadawać.


Rozdział ten dedykuję @Bejbe713, która bardzo mnie wsparła w ostatnim czasie i pomogła mi powstać z kolan po upadku. Zawszeb była, gdy jej potrzebowałam, nigdy mnie nie zostawiła. Stała się dla mnie kimś więcej, niż tylko znajomą z internetu. Chciałabym Ci gorąco podziękować za ten cały czas, który mi poświęciłaś. Tak więc dziękuję.



Rozdział nie był sprawdzony, więc za ewentualne błędy (i tę kolosalną przerwę) przepraszam. I przepraszam, że tak krótko. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro