9
Perspektywa Hinaty
Kso! Kso! Kso! I co teraz?! Muszę mu powiedzieć! Ale ja nie chcę! To miała być przeszłość! Nigdy już miałem do tego nie wracać! To miał być zamknięty rozdział! Kso! Kso! I co mam robić?! Może jeszcze jakoś się wiwine? Nie to nie przejdzie! Nie po tym jak opowiedział mi o swojej przeszłości! Ale zaraz. On nie powiedział wszystkiego. Nie powiedział co konkretnie robił jakie dziecko. Co robił później osobiście jako personifikacja. Więc sam pominę jak najwięcej faktów. No przynajmniej tyle ile będę mógł.
- Halo! Hinata! - Z zamyśleń wytrwał mnie Feliks... jedzący paluszki. SKĄD JE WYTRZASNĄ!? - Nie śpij mi tu - Jebne mu, jak Boga kocham JEBNE MU!
~ Dzięki młody! ~ Odezwa się wyżej wymieniony
- A TY SIE LEPIEJ JUŻ NIE ODZYWAJ!!! - Wrzasnąłem w eter aż Feliksa w ziemie wryło
- O-O co ci chodzi!? - Zdenerwował się a ja podniosłem dłonie w geście obrony
- To nie było do ciebie tylko do tego kretyna!
- Kogo?
- No tego na górze!? - Spojrzał na mnie jak na kretyna
- O kim ty mówisz?
- O BOGU, A O KIM INNYM!? - Na twarzy Feliksa pokazał się najpierw szok a następnie kompletne rozbawienie po czym zaczął histerycznie się śmiać
- HAHAHAHA!!! NO NIE WIERZĘ! HAHA! JESZCZE NIKT KOGO ZNAM NIE NAZWAŁ BOGA DEBILEM! HAHAHAHAH!!! HINATA TY PRZEKRACZASZ WSZELKIE GRANICE! HAHAHA! - Na mojej twarzy pojawi się róż przez co spuściłem głowę by tego nie widział. Po jakimś czasie w końcu się ogarną - No dobra, możesz zacząć, noc nie będzie trwała wiecznie - Niestety miał racje. Wziąłem głęboki wdech i wyprostowałem się ale dalej spoglądałem w ziemie
- Zacznijmy od tego że początkowo nie mieszkaliśmy w tym mieście tylko w Wakkani, mieście na północy Hokkaido. Nie jest to szczególnie duże miasto. Gdy miałem 7 lat, było krótko po narodzinach Natsu, nasz tata od nas odszedł. Tak po prostu. Bez słowa. Bez wyjaśnień. Po prostu wziął i znikną. Nie wiem gdzie jest teraz i co robi ale nie szczególnie mnie to obchodzi - Spojrzałem na Felka a ten słuchał mnie z poważną miną - Przez jakiś czas byłem załamany, i chyba nie muszę mówić jak się czuła mama - Feliks westchną co uznałem za przytaknięcie - Po roku zaczęły kończyć się nam pieniądze, mama ledwo sobie dawała rade, byliśmy zmuszeni sprzedać nasze niewielkie mieszkanko i wyprowadzić się do jakiejś zapchlonej rudery - Zadrżałem na to wspomnienie - Gdy dochodziłem do 9 roku życia mama trafiła do szpitala, złapała paskudne horubsko, a leczenie było drogie, na gwałt poszukiwałem kogoś kto mógłby pożyczyć nam pieniądze ale...
- Ludzie was zignorowali - Dopowiedział Feliks i mu przytaknąłem
- Chcieli nawet zabrać Natsu - Spojrzałem w bok - Byłem zdesperowany, nie miałem wyboru - Przełknąłem ślinę - Poznałem takiego jednego gościa, obiecał że zapłaci za leczenie mamy i się nami zaopiekuje - W tej chwili się zawiesiłem
- Ale zażądał czegoś w zamian - Kiwnąłem na potwierdzenie
- Był mafiozą, ale nie takim zwykłym, bardzo wszystko poważnie traktował, zbierał w swoje szeregi dzieci takie jak ja, zdesperowane, biedne, spaczone i wykorzystywał je do zastraszania ludzi bo kto by komuś uwierzył że dziecko przypalało go papierosem lub odcięło rękę - Zachichotałem a on zmarszczył brwi - Leczenie się powiodło i po trzech miesiącach mama wróciła do zdrowia, znalazła, z pomocą naszego "dobroczyńcy", dobrą prace, siostra zaczęła chodzić do przeczkola a ja do szkoły. Wszystko zaczęło się układać... kiedy... - Zaciąłem się
- Tamten człowiek upomniał się o umowę - Walnąłem pięścią o ziemię wściekły
- NIEPOWINIENEM BYŁ ZAWIERAĆ TEJ UMOWY!!! - Warknąłem
- Uspokój się, nie miałeś wyboru, ceną była twoja rodzina - W duchu przyznałem mu racje ale i tak uważam że cena była zbyt wysoka
- Wracając, minęło w sumie pół roku nim się z nim ponownie spotkałem i wyjaśnił co będę robił - Westchnąłem - Kazał mi przyjść do jego domu, a raczej rezydencji. Zaprowadził mnie do piwnicy i... zobaczyłem tam.. coś co do dziś śni mi się po nocach - Zrobiłem się cały czerwony a pot spływał mi po twarzy - Było tam kilka zmasakrowanych ciał ludzi, zmasakrowanych przez dzieci w różnym wieku ale nie to było w tym najstraszniejsze! - Zacząłem ciężko dyszeć co zaniepokoiło Feliksa który podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona - Najgorsze było to że... - Zacząłem się trząść - Te zmasakrowane ciała... się... się ruszały - Spojrzałem mu w oczy na których malował się ból - Oni nadal żyli a te dzieci się nadal nad nimi pastwiły! Wcierały w ich gołą skórę masę soli, polewali kwasem, kłuli igłami, wiercili im rany wiertarkami.... - Chciałem powiedzieć coś więcej ale Feliks zakrył mi usta swój dłonią
- Wystarczy - Powiedział spokojnie - Co było dalej? - Odsuną rękę ode mnie ale ciągle trzymał mnie za lewe ramię
- Przez pierwszy miesiąc się tylko przyglądałem, prawdopodobnie to w tedy zaczęło się coś dziać z moją psychiką - Zachichotałem, gorzko - W końcu i ja miałem kogoś... - Spojrzałem na niego i jego wzrok powiedział mi że nie muszę tego kończyć więc przeszedłem dalej - Nie będę ci opowiadał kim ta osoba była i co robiłem ale następnego dnia ta osoba zmarł - Wyjaśniłem mu - Pierwszy raz kogoś zabiłem - Przez następny rok robiłem to samo w tajemnicy przed rodziną, bałem się że mnie znienawidzą, ale pewnego dnia, tuż przed 11 urodzinami, kazano mi się zając pewną dziewczynką - Na chwile przerwałem - Robiłem jej straszne rzeczy, nawet nie będę wymieniał... ale w pewnym momencie zapytała się mnie czemu? Nie wiem dlaczego ale jej odpowiedziałem. Powiedziałem że to ze względu na bliskich. Wiesz co później powiedziała? - Spojrzałem na niego ale jego twarz nie wyrażała niczego - "Wybaczam" - Głos mi się załamał - Feliks, ona mi tak po prostu wybaczyła - Łzy popłynęły mi po policzkach - W tedy coś we mnie pękło, chwile później zmarła a ja zemdlałem i obudziłem się kilka godzin później nikt nawet tego nie zauważył, ale ja już w tedy wiedziałem co zrobię - Zacisnąłem zęby - W sąsiednim pokoju było dużo paliwa a nieco dalej butle z gazem - Spojrzałem na niego ze łzami w oczach i gorzkim uśmiechem - Podpaliłem ją i uciekłem na obrzeża posiadłości. Chwile później nastąpił ogromny wybuch zabijający wszystkich w środku, w tym szefa, a mnie przewracając na ziemie - Zacząłem dziwnie chichotać
- Dobrze zrobiłeś, za dużo zła w tym domu się tliło - Zacząłem kręcić głową
- Zabójstwo to zabójstwo
- Prawda ale nie miałeś wyboru
- Hehe, a wiesz o w tym wszystkim jest najśmieszniejsze? - Zaprzeczył - Ani mama ani Natsu nic o tym nie wiedzą - Na jego twarzy pojawiło się zaskoczenie ale i zrozumienie - Wiedzą tylko że byłem w pobliżu tej posiadłości i ucierpiałem z lekka przez wybuch
- Hinata! Nikomu nie mówiłeś!? Nikomu wcześniej się nie zwierzyłeś?! - Zaprzeczyłem - To niebezpieczne! Twoja psychika... - Dalej nie słyszałem bo zemdlałem
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro