Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

Dobra udało mi się stworzyć kolona! Tak, udało! Było to prostsze niż myślałem. Wystarczyła dosłownie chwila a z kawałka mięsa powstała moja idealna kopia! 

- Dobra! Teraz mogę ruszać mordować! - Krzyknąłem ucieszony po czym zamarłem - Co ja... A nie ważne - Szybko podszedłem do upitego Feliksa leżącego bokiem na ziemi - Możesz go łaskawie przypilnować? - Spytałem - Wiesz by nie odwalił czegoś?

- Łłłoczywistość! - Odpowiedział chwiejnie wstając i tak też mówiąc - Gus mu z duwy ni zdupni! 

Ach, z mądrym to i miło pogadać. 

- Coś czuje że to raczej on będzie cię musiał przypilnować - Stwierdziłem

- AAAAAA A ić yu se panie, kim ty w ogul ie jestuś, won z mojego pałacu ty plebsie, dzbanie niedorobiony... niedopieczony murzynie Bambo 

Lepiej jak bez słowa wyjdę bo jeszcze coś mu odwali!

- Wiesz co robić! - Powiedziałem na odchodne do klona na co ten kiwną z uśmiechem 

Zadowolony wyszedłem ze szpitala. Co może pójść nie tak?


Pół godziny później 

Gilbert wściekły przeszukiwał już nie wiadomo które z kolei miasto w Japonii szukając Feliksa. Ostatnio zbyt często mu się takie numery odwalały. Czul się pomijany. Tak, wiedział że ma obowiązki ale to nie zmienia faktu że chciałby by jego chłopak spędzał z nim choć troszeczkę czasu a nie się szlajał po świecie!

Trafił ostatecznie do jakiejś wioski w górach a konkretnie pod szpital. Od razu do jego uszu doszedł dźwięk strzałów!!!! Skulony i gotowy do oderwania potencjalnemu przeciwnikowi głowy poszedł w kierunku szarpaniny. Ostatecznie doszedł do odgrodzonego przez policje parkingu. Policja do kogoś strzelała. Nagle ktoś pociągną go w dół.

- Co do!? - Wystraszył się ale zdążył poznać w tej osobie Feliksa - FELIKS!

- No cheja - Ten nic sobie z tego nie robił

- PUŁ ŚWIATA CIĘ SZUKAŁEM!!!! - Krzyczał na niego

- Sorry ale coś mi wypadło

- Niby co!? - Feliks wskazał palcem przed siebie

- A to - Prusy popatrzył tam i aż go zatkało

Tam  balansował Hinata z kałachem i jakąś butelką a Policja strzelała do niego i nie mogła trafić!

- Jak by co to jego kolon - Oznajmił Feliks - I zapisz by klonom nie dawać alkoholu do ust 

- CO TY MU DALEŚ!!!!!???

- Alkohol - Powiedział z niewinnością - No co? Nie wiedziałem!

- TO PODSTAWOWA WIEDZA!!!!

- Nie chce mi się z tobą kłócić odparł Feliks

- Hhihiihihhhiihihihiihhhhiiihii - Przerwał im donośny śmiech kolona Hinaty - I jeszcze jeden i jeszcze raz - Śpiewał chodząc powoli chwiejnym kokiem cały czas do przodu a kule jakoś go omijały - Przecież mówiłem że to jest prank! - Mówił jak kompletnie zlana osoba

- To jakieś Dranki a nie pranki - Powiedział do Gilberta Feliks 

- No nie! Niech on się schowa! - Mówił skołowany Prusy a tym czasem klon skutecznie omijał wszystkie kule 

- Czemu my się w ogóle kumplujemy z takim nubem? - Spytał Feliks a Gilbert spojrzał na niego z miną typu "Siriusli"?

- KAPRALU! CO TO MA BYĆ!? - Krzykną jakiś policjant

- Teraz spotkacie prawdziwego hojsona Potwora! - Oznajmił klon wymachując rękami przy okazji przyciskając spust przez co skosił jedną serią czwórkę policjantów 

- Kurde on się przewala! - Mówił przerażony Gilbert bojąc się że Hinata zaraz w niego wystrzeli '

Nagle jeden z Policjantów rzucił granatem. Ale spokojnie, Hinata niczym zawodowy piłkarz zdążył w ostatniej chwili go kopnąć a ten doleciał do policjantów i wybuchł choć akurat ci zdążyli się ulotnić.

- Rozpierdalam cały ten Fort, nie!? - Krzykną śmiejąc się klon - No robię takie porządki

Ten zaczął się dosłownie rozbijać o wszystko co mu stanęło na drodze w cały głos się śmiejąc niczym prawie opętany! Nagle strzelili do niego z moździerza. Ale chybili kilka centymetrów a temu nic cholera nie było!

- Czekaj, czekaj, może heda mu spzedam! - Powiedział po czym natarł na prowizoryczną wierzę strażniczą skąd strzelano do niego z karabinu! 

- Było masło! TRZY DWA JEDEN.. CIUL!

Z całych sił walną w jedną z nóg wierzy głową a ta się urwała a wieża zawaliła. Jemu oczywiście nic się nie stało. 

- Goście w szoku, goście nie mogą se poradzić w ogóle - Komentował Feliks 

- CO TO JEST!? - Krzykną Hinata wchodząc w druty kolczaste zawieszone na zaporach przeciw czołgowych na chuj postawionych. 

- LECZ SIĘ MŁODY LWIE! - Krzykną do niego Feliks

Po krótkiej szarpaninie, dalej będąc w drutach, Hinata pociągną za sobą te zapory śmiejąc się w niebo głosy!

- To jest prawdziwy twardziel! - Mówił z uznaniem Feliks patrząc to na Hinate to na Gilberta który również był pod wrażeniem wyczyny Hinaty! - Przydał by się w Kampanii Wrześniowej - Stwierdził cicho Feliks 

- Co mówiłeś? - Spytał Gilbert

 - Nie nic

W końcu z lekko zachrypniętym głosem Hinata w końcu doszedł do głównej zapory i przekroczył ją. 

- CZEŚĆ!!! -Przywitał się biegnąc z szerokim wyszczerzem ledwo unikając gościa z kłodą który próbował go nią walnąć ale zamiast tego to stratował towarzysza chcącego podejść Hinate od tyłu 

Kolejny chciał go walnąć krzesłem ale podłożył mu się i ten się przewalił. Jakiś inny źle obliczył prędkość Hinaty i za wcześnie skoczył na niego z radiowozu przez co przydzwonił w glebę. 

- No to teraz będzie akcja - Stwierdził Gilbert i popędził do Hinaty a Feliks za nim 

Bawię się doskonale jakby ktoś pytał - Powiedział Hinata omijając dwóch równoczesnych ciosów z obu stron

Wyminą jednego z Policjantów tak że stał za nim i kopną go w krocze całkiem go nokałtójąc!

Idąc dalej i się śmiejąc trafił na jakieś ruchome metalowe wahadła które też nie wiadomo po co ktoś postawił! Zręcznie jednak mimo alkoholu we krwi je omijał. 

- No ja mu zrobię z jesieni dupę średniowiecza - Powiedział brodaty oficer idąc w stronę Hinaty

Złapał go szybko za gardło i zaczął przyduszać.

- Co tu się odpierdala - Zachichotał jedynie Hinata i lekko odepchnął napastnika po czym szybko podniósł coś z ziemi i podał ją oficerowi a okazało się że to 5 tonowa sztanga - I suprise! - Zaśmiał się Hinata szybciutko zmykając

- O SHIT! - Krzykną oficer spadając w dół 

Szybko dobiegł do niego Gilbert z Felksem.

- Ni nie no Shoyo! Do spania natychmiast! - Oznajmił poważnie a Feliks ich osłaniał 

- Dlaczego odbieracie mi zabawę? - Spytał otumoniony i zwiedziony Hinata 

Podczas gdy Gilbert odprowadzał Hinate w stronę szpitala Feliks osobiście znokałtował troje policjantów!

- Jasna cholera! Dopiero co się rozkręcałem! - Mówił Feliks popychany przez Gilberta - Wstyd! Wstyd!! Gdyby to Sauron widział!

Gilbert myślał że się za chwile załamię!

- Ej! Feliks! Jak my to wytłumaczymy na spotkaniu narodów!? - Spytał

- Proste! - Stwierdził Feliks - Mamy immunitet dyplomatyczny! - Gilbert spojrzał na niego wzrokiem mówiącym: Are You Fuckin Kidding Me!?- NO CO!? Jednemu posłowi u mnie się to udało


Ciąg dalszy nastąpi... Już w krótce...                





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro