29
Dobra udało mi się stworzyć kolona! Tak, udało! Było to prostsze niż myślałem. Wystarczyła dosłownie chwila a z kawałka mięsa powstała moja idealna kopia!
- Dobra! Teraz mogę ruszać mordować! - Krzyknąłem ucieszony po czym zamarłem - Co ja... A nie ważne - Szybko podszedłem do upitego Feliksa leżącego bokiem na ziemi - Możesz go łaskawie przypilnować? - Spytałem - Wiesz by nie odwalił czegoś?
- Łłłoczywistość! - Odpowiedział chwiejnie wstając i tak też mówiąc - Gus mu z duwy ni zdupni!
Ach, z mądrym to i miło pogadać.
- Coś czuje że to raczej on będzie cię musiał przypilnować - Stwierdziłem
- AAAAAA A ić yu se panie, kim ty w ogul ie jestuś, won z mojego pałacu ty plebsie, dzbanie niedorobiony... niedopieczony murzynie Bambo
Lepiej jak bez słowa wyjdę bo jeszcze coś mu odwali!
- Wiesz co robić! - Powiedziałem na odchodne do klona na co ten kiwną z uśmiechem
Zadowolony wyszedłem ze szpitala. Co może pójść nie tak?
Pół godziny później
Gilbert wściekły przeszukiwał już nie wiadomo które z kolei miasto w Japonii szukając Feliksa. Ostatnio zbyt często mu się takie numery odwalały. Czul się pomijany. Tak, wiedział że ma obowiązki ale to nie zmienia faktu że chciałby by jego chłopak spędzał z nim choć troszeczkę czasu a nie się szlajał po świecie!
Trafił ostatecznie do jakiejś wioski w górach a konkretnie pod szpital. Od razu do jego uszu doszedł dźwięk strzałów!!!! Skulony i gotowy do oderwania potencjalnemu przeciwnikowi głowy poszedł w kierunku szarpaniny. Ostatecznie doszedł do odgrodzonego przez policje parkingu. Policja do kogoś strzelała. Nagle ktoś pociągną go w dół.
- Co do!? - Wystraszył się ale zdążył poznać w tej osobie Feliksa - FELIKS!
- No cheja - Ten nic sobie z tego nie robił
- PUŁ ŚWIATA CIĘ SZUKAŁEM!!!! - Krzyczał na niego
- Sorry ale coś mi wypadło
- Niby co!? - Feliks wskazał palcem przed siebie
- A to - Prusy popatrzył tam i aż go zatkało
Tam balansował Hinata z kałachem i jakąś butelką a Policja strzelała do niego i nie mogła trafić!
- Jak by co to jego kolon - Oznajmił Feliks - I zapisz by klonom nie dawać alkoholu do ust
- CO TY MU DALEŚ!!!!!???
- Alkohol - Powiedział z niewinnością - No co? Nie wiedziałem!
- TO PODSTAWOWA WIEDZA!!!!
- Nie chce mi się z tobą kłócić odparł Feliks
- Hhihiihihhhiihihihiihhhhiiihii - Przerwał im donośny śmiech kolona Hinaty - I jeszcze jeden i jeszcze raz - Śpiewał chodząc powoli chwiejnym kokiem cały czas do przodu a kule jakoś go omijały - Przecież mówiłem że to jest prank! - Mówił jak kompletnie zlana osoba
- To jakieś Dranki a nie pranki - Powiedział do Gilberta Feliks
- No nie! Niech on się schowa! - Mówił skołowany Prusy a tym czasem klon skutecznie omijał wszystkie kule
- Czemu my się w ogóle kumplujemy z takim nubem? - Spytał Feliks a Gilbert spojrzał na niego z miną typu "Siriusli"?
- KAPRALU! CO TO MA BYĆ!? - Krzykną jakiś policjant
- Teraz spotkacie prawdziwego hojsona Potwora! - Oznajmił klon wymachując rękami przy okazji przyciskając spust przez co skosił jedną serią czwórkę policjantów
- Kurde on się przewala! - Mówił przerażony Gilbert bojąc się że Hinata zaraz w niego wystrzeli '
Nagle jeden z Policjantów rzucił granatem. Ale spokojnie, Hinata niczym zawodowy piłkarz zdążył w ostatniej chwili go kopnąć a ten doleciał do policjantów i wybuchł choć akurat ci zdążyli się ulotnić.
- Rozpierdalam cały ten Fort, nie!? - Krzykną śmiejąc się klon - No robię takie porządki
Ten zaczął się dosłownie rozbijać o wszystko co mu stanęło na drodze w cały głos się śmiejąc niczym prawie opętany! Nagle strzelili do niego z moździerza. Ale chybili kilka centymetrów a temu nic cholera nie było!
- Czekaj, czekaj, może heda mu spzedam! - Powiedział po czym natarł na prowizoryczną wierzę strażniczą skąd strzelano do niego z karabinu!
- Było masło! TRZY DWA JEDEN.. CIUL!
Z całych sił walną w jedną z nóg wierzy głową a ta się urwała a wieża zawaliła. Jemu oczywiście nic się nie stało.
- Goście w szoku, goście nie mogą se poradzić w ogóle - Komentował Feliks
- CO TO JEST!? - Krzykną Hinata wchodząc w druty kolczaste zawieszone na zaporach przeciw czołgowych na chuj postawionych.
- LECZ SIĘ MŁODY LWIE! - Krzykną do niego Feliks
Po krótkiej szarpaninie, dalej będąc w drutach, Hinata pociągną za sobą te zapory śmiejąc się w niebo głosy!
- To jest prawdziwy twardziel! - Mówił z uznaniem Feliks patrząc to na Hinate to na Gilberta który również był pod wrażeniem wyczyny Hinaty! - Przydał by się w Kampanii Wrześniowej - Stwierdził cicho Feliks
- Co mówiłeś? - Spytał Gilbert
- Nie nic
W końcu z lekko zachrypniętym głosem Hinata w końcu doszedł do głównej zapory i przekroczył ją.
- CZEŚĆ!!! -Przywitał się biegnąc z szerokim wyszczerzem ledwo unikając gościa z kłodą który próbował go nią walnąć ale zamiast tego to stratował towarzysza chcącego podejść Hinate od tyłu
Kolejny chciał go walnąć krzesłem ale podłożył mu się i ten się przewalił. Jakiś inny źle obliczył prędkość Hinaty i za wcześnie skoczył na niego z radiowozu przez co przydzwonił w glebę.
- No to teraz będzie akcja - Stwierdził Gilbert i popędził do Hinaty a Feliks za nim
Bawię się doskonale jakby ktoś pytał - Powiedział Hinata omijając dwóch równoczesnych ciosów z obu stron
Wyminą jednego z Policjantów tak że stał za nim i kopną go w krocze całkiem go nokałtójąc!
Idąc dalej i się śmiejąc trafił na jakieś ruchome metalowe wahadła które też nie wiadomo po co ktoś postawił! Zręcznie jednak mimo alkoholu we krwi je omijał.
- No ja mu zrobię z jesieni dupę średniowiecza - Powiedział brodaty oficer idąc w stronę Hinaty
Złapał go szybko za gardło i zaczął przyduszać.
- Co tu się odpierdala - Zachichotał jedynie Hinata i lekko odepchnął napastnika po czym szybko podniósł coś z ziemi i podał ją oficerowi a okazało się że to 5 tonowa sztanga - I suprise! - Zaśmiał się Hinata szybciutko zmykając
- O SHIT! - Krzykną oficer spadając w dół
Szybko dobiegł do niego Gilbert z Felksem.
- Ni nie no Shoyo! Do spania natychmiast! - Oznajmił poważnie a Feliks ich osłaniał
- Dlaczego odbieracie mi zabawę? - Spytał otumoniony i zwiedziony Hinata
Podczas gdy Gilbert odprowadzał Hinate w stronę szpitala Feliks osobiście znokałtował troje policjantów!
- Jasna cholera! Dopiero co się rozkręcałem! - Mówił Feliks popychany przez Gilberta - Wstyd! Wstyd!! Gdyby to Sauron widział!
Gilbert myślał że się za chwile załamię!
- Ej! Feliks! Jak my to wytłumaczymy na spotkaniu narodów!? - Spytał
- Proste! - Stwierdził Feliks - Mamy immunitet dyplomatyczny! - Gilbert spojrzał na niego wzrokiem mówiącym: Are You Fuckin Kidding Me!?- NO CO!? Jednemu posłowi u mnie się to udało
Ciąg dalszy nastąpi... Już w krótce...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro