Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5: Tulak Hord

  —No otwórz się wreszcie!— Krzyknęła, a z jej rąk wydobyły się błyskawice. Dysząc z gniewu, wściekle patrzyła na piramidę, która zadrżała. Pewnie znowu te cholerne shyracki, pomyślała dziewczyna. Okazało się jednak, że świecąca, mała piramidka otworzyła się, ukazując swoje wnętrze. Wrażliwa podeszła bliżej i wyciągnęła ręce ku holocronowi. Był on w podobnych kolorach, co piramida na szczycie. To właśnie on był źródłem światła, ponieważ po wyjęciu go z piramidy, ona zgasła. Nemmip przyjrzała się bliżej, jednak nie zauważyła nic szczególnego. Ot, zwykły, świecący ostrosłup. Schowała go do kieszeni, aby wydobywające się z niego światło, nie zwracało uwagi innych akolitów. Nałożyła na siebie wcześniej zabrany płaszcz i ruszyła tą samą drogą co przyszła.

Na szczęście nikt nie zauważył jej obecności, dzięki czemu obyło się bez zbędnych, krwawych komplikacji. Nagle coś w jej stroju zawibrowało. Był to HoloNet, który Nemm otrzymała w Akademii. Niepewnie wcisnęła jeden z przycisku. Jej oczom ukazał się hologram Harkuna.

— Lepiej, żebyś nie marnowała mojego czasu, niewolnico. Lepiej, żebyś miała holocron.

Dziewczyna wyciągnęła holocron i pomachała nim przed nadzorcą.

— Hmmm—mruknął Harkun— Pewnie ukradłaś gdzieś w Akademii albo to podróbka, wrócimy do tej sprawy później, lecz chciałbym, abyś zobaczyła kolejną demonstrację.— Postawił HoloNet na swoim biurku i zwrócił go w kierunku grupy niewolników. Dziewczyna widziała niebieski hologram kilku osób.

—Gerr, wystąp — zabrzmiał głos Harkuna. Dziewczyna zastanawiała się jak zginie ów Gerr.

Był on jednym z tych bardzo umięśnionych niewolników. Miał ciemne włosy i równie ciemny meszek na twarzy. Jednak to sierota jakich mało. Cud, że w ogóle jeszcze żył.

— Tak jest, nadzorco — zrobił pewnie kilka kroków w przód. Nastąpiła niezręczna cisza, którą przerwał niewidoczny w transmisji Harkun:

—Ffon, zabij go — rozkazał.

Sith uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawił się dziwny blask. Uruchomił swój miecz treningowy i przyjął postawę bojową.

— Z przyjemnością, nadzorco — odpowiedział dumnie. Gerr słysząc te słowa, zaczął nieporadnie biec w kierunku wyjścia. Reszta grupy się odsunęła. Ktoś uniósł ręce do góry, jakby wzywał jakąś siłę wyższą. Inni zakrywali twarze, aby uniknąć tego widoku. Jednak Nemmip wpatrywała się w hologram, szukając błędów, jakie Ffon mógłby popełnić. Akolita spokojnie stanął, odwrócony tyłem do kamerki HoloNetu. Wyciągnął ręce przed siebie i wystrzelił błyskawice w kierunku Gerra. Były one dosyć słabe, co zauważyła Wrażliwa. Gerr tylko upadł lekko porażony. Wściekły na swoją słabość Sith uniósł miecz ponad głowę i wykonał śmiercionośny zamach. Po chwili wyłączył swoją broń i wytarł o szatę. Następnie powrócił na miejsce, promieniejąc ze szczęścia. Nadzorca wziął do ręki komunikator.

— Niech Gerr będzie przykładem dla was — rzekł —Ffon zabił go z łatwością, tak jak zabije was wszystkich. Jeszcze jakieś sugestie? —Zwrócił się do Nemm. Zaczął dąć silny wiatr, który wzbił w górę obłoki piachu. Przez to dziewczyna musiała osłonić komunikator kawałkiem kradzionego płaszcza.

Z HoloNetu wydobył się niewyraźny głos:

— Tylko pogłębiasz naszą nienawiść, Harkunie — mówiła dziewczyna z hologramu. Nadzorca znów wpadł w złość, bo mimo postawionego przez siebie pytania retorycznego ta cholerna niewolnica i tak musiała „wyrazić swoją opinię".

— A twoje żałosne komentarze tylko przyspieszają twój upadek, niewolnico — ostatnie słowo perfidnie przeciągnął, jak to miał w zwyczaju. Wrażliwa zauważyła, że już nie patrzy na nią, tylko gdzieś w dal. Pewnie na grupę, pomyślała.

— Znacie swoje próby — wskazał ręką w kierunku drzwi. Z głośniczka komunikatora było słychać kroki kilku osób. — Ty się jeszcze nie rozłączaj — poinstruował ją groźnym głosem.

Upewniwszy się, że wszyscy już wyszli, Harkun powrócił do hologramu i zaczął przyganiać dziewczynie:

—Teraz, niewolnico — zaczął, jak zawsze, od tej samej formułki — Uważasz się za cwaną, zdobywając ten holocron, czyż nie?

Twarz dziewczyny przybrała grymas zdenerwowania. Jedna brew była w górze, a w oczach można było ujrzeć iskierkę wściekłości.

— Zamknij się w końcu i powiedz mi, jaka jest moja następna próba — odpowiedziała. Nadzorcy się to nie podobało. Takie pyskówki doprowadzały go do białej gorączki. Nic nie mógł na to poradzić. Jedyne, co zrobił, to wybałuszył oczy ze zdziwienia, ponieważ zawsze cieszył się szacunkiem wśród grupy, a tu trafiła się taka sparta sztuka. Jego twarz przybrała brunatny kolor, już prawie podobny do Ffona, usta wykrzywiły się wściekle.

— Jeśli życie ci miłe, to nie rozkazuj mi — rzekł morderczo — A teraz, twoja próba — kontynuował, ku zdziwieniu Wrażliwej bardzo spokojnym głosem — Ostatni, najmroczniejszy sekret Tulaka Horda leży gdzieś pogrzebany w grobowcu. Lady Zash chce ten tekst. — Tylko jaki tekst, myślała Nemm. —Lecz ostateczne miejsce spoczynku zmarłego Lorda jest owiane tajemnicą. — Nawet przez hologram Wrażliwa widziała ten jego złośliwy uśmieszek — Nie będziesz pierwszą, która tam zginie.

No to wszystko jasne. Wszystkie te „niemożliwe do zrobienia" zadania lub „samobójcze misje" dostawała niewolnica, bo tylko ona była problemem Harkuna. Nawet Zash nie splunęła na Ffona, tylko widziała jej postępy. JEJ i tylko JEJ.

— Czy jest jakiś naprawdę ważny powód, czemu tylko ja mam próby w grobowcach? — spytała uradowana, bo oczywiście, że był. Prawdopodobieństwo „przypadkowej" śmierci jest większe w jakiś zapyziałych grobowcach niż w Akademii, na oczach wszystkich.

— Badania prowadzone przez Lady Zash to jej sprawa i nikogo więcej. — Była to jedyna w miarę wiarygodna wymówka nadzorcy. Miał on nadzieję, że niewolnica jednak jest na tyle głupia, aby się na to nabrać, jednak nadzieja matką głupców, jak powiadają. — Masz jeszcze jakieś debilne pytania? — spytał.

Dziewczyna postawiła komunikator na pobliskiej skale i założyła ręce. Jedną uniosła w geście, jakby nad czymś rozmyślała. Harkun jednak już wiedział. Była mądrzejsza, niż mu się to wydawało.

— Poczekaj chwilę — zaczęła — Ty nic nie wiesz, prawda? — Czego do jasnej cholerny nie wiem, myślał Harkun. Przecież on wiedział WSZYSTKO. Od ukrywanej przez sithiańskiego akolitę małej ilości midichlorianów do spisu, jakie miejsca, kto odwiedzał. To niemożliwe, że coś mogłoby mu umknąć. — Wiesz tyle, co ja. — Po chwili dodała z szerokim uśmiechem na twarzy — Zash jeszcze ci powiedziała, czyż nie?

Ale czego nie powiedziała. Jak mogłaby mu czegoś nie mówić. Przecież byli w stałym kontakcie. Ciągle omawiali statystki grupy, gdzie przy okazji Harkun wychwalał Ffona i negował zachowanie Nemmip.

— Prosisz się o śmierć, niewolnico. — To jedyne co mógł jej odpowiedzieć, żeby nie wyjść na kretyna. —Nawet nie próbuj tu wracać, dopóki nie zdobędziesz tekstów Tulaka Horda, a teraz... — zrobił długą pauzę. — Precz mi z oczu! — krzyknął na pożegnanie.

Wrażliwa rozłączyła się i schowała HoloNet do płaszcza. Przytrzymując kaptur, myślała nad drogą do grobowca. Z tego, co zapamiętała znajdował się on w Dolinie Mrocznych Lordów. Była tam dwa razy, nawet ostatnio o nią zahaczyła idąc po holocron. Dolina była miejscem bardzo silnie związanym z Ciemną Stroną, co od razy było czuć. Wszędzie nienawiść i agresja, sprawiały, że to toksyczne miejsce zrobiło z pozoru niewinnych istot, maszyny do zabijania, prawdziwych Sithów, którymi rządziła pycha.

Grobowiec Marki Ragnosa, gdzie się teraz znajdowała Nemmip, a dokładnie jego okolice znajdowały się na południowy wschód od Akademii. Prowadziła do niego tylko jedna droga, która ciągnęła się przez Niższe Pustkowie. Dziewczyna udała się drogą na południe. Wiedziała, że będzie musiała wrócić w rejon Akademii. Najpierw trzeba było skręcić w prawo na zewnętrzną windę, wybudowaną przez niewolników. Dzięki tej windzie nie trzeba będzie iść przez grobowiec Ajunty Palla. I całe szczęście, bo, mimo że Spindrall pomógł Nemm, to ona za nim nie przepadała. Sama nie wiedziała dlaczego.

Mijały godziny marszu przez odludzie, zanim dotarła do windy. Była to metalowa konstrukcja, której podłoga była zwykłą kratą. Łatwo było o kontuzję, jednak kogo by to obchodziło. Czekając na windę, dziewczyna obmyślała dalszą drogę.

Przed główną częścią grobowca może znów skręcić w prawo. I tak też później zrobiła. Był to dobry skrót, lecz roiło się tam od różnych stworzeń. Nie były one dla niej wyzwaniem. Kilka porządnych pchnięć i już było po całkiem licznej grupce czerwi. Dzięki temu skrótowi nie musiała męczyć się przez komnaty Spindralla, a przy okazji odstresowała się, zabijając bestie. W końcu dotarła do celu. Przed jej oczami ukazał się chyba najbardziej wystawny grobowiec, jaki mogłaby kiedykolwiek ujrzeć. Starannie wykonane ryciny. Stare runy. Obrazy niewolników i Wielkich Lordów. Wszystko było tu przedstawione, misternie wyżłobione w czerwonym piaskowcu. A przed wejściem można było ujrzeć dwa ogromne posągi z metalu, które najprawdopodobniej przedstawiały samego Tulaka. Jego zbroja sprawiała piękne, siejące respekt i strach wrażenie. Niestety nic nie może trwać wiecznie. Czas dotknął również i pięknie wykonany grób. Jakieś kolumny już się zawaliły. Wejście było zdemolowane, a większość miejsc, na pozostałe posągi, ograbiona. No cóż, taka natura Sithów. Nie znają oni poszanowania czyjeś śmierci ani kogoś wartości.

Odsyłając te myśli w otchłań, dziewczyna przeszła przez coś, co kiedyś było wejściem. Przeszył ją lekki dreszczyk, a rękach zauważyła gęsią skórkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro