Rozdział 4: Holocron Marki Ragnosa
W biurze było dosyć chłodno. Niewolnicy i Ffon już stali z naprzeciwka biurka. Można było zauważyć, że nastąpiło kilka zmian. Pierwszą z nich była zmiana wyglądu niewolników. Nie mieli już tych połatanych i brudnych łachmanów, które przywieźli ze sobą (a raczej na sobie). Drugą zaś był brak jednej osoby. W zasadzie to dwóch, bo Nemmip spóźniała się ciągle. Denerwowało to Harkuna, z resztą nie tylko to. Ta dziewczyna potrafiła doprowadzić go do furii. Nie dość, że zagraża Ffonowi, to jeszcze jest krnąbrna i pyskata. Czyż nie prościej byłoby odpuścić?
Przez próg przeszła chuda dziewczyna w stroju nieodróżniającym się od reszty. Jak zwykle zadowolona z siebie. Harkun już dostał rekomendacje od Zyna. Nie był z nich zadowolony. Wszystkie postępy jego grupy mogła oglądać Zash, co robiła i to namiętnie. Bardzo interesowała ją dziewczyna, o dziwo nie Ffon, tylko ona. Inkwizytor Zyn to już nie Spindrall i jego słowa mogą być znaczące przy dokonaniu wyboru przez Zash. Trzeba dalej zniechęcać ich wszystkich i dać Ffonowi większe pole do popisu.
—No, no, no — zaczął — Chciałem dzisiaj kogoś zabić, ale niestety nastąpiły pewne komplikacje — przemierzył wzrokiem grupę stojącą przed nim. Po chwili dodał z udawanym smutkiem — Niloo zaginął, co nie jest dla mnie zaskoczeniem. — W tym momencie skierował wzrok na swojego sithiańskiego faworyta— Również, co nie jest zaskakujące, Ffon zdał swoją pierwszą próbę. Jest to tylko kwestia czasu kiedy was zabije.
Dobrze. Próba zniechęcenia udała się...prawie.
— Rozerwę cię na strzępy, niewolnico! — wydarł się Ffon.
A miało być tak pięknie i spokojnie. Harkun spojrzał na Ffona grożącym wzrokiem i powiedział:
— Cierpliwości Ffon, wypadek w grobowcach jest bardziej przekonujący — ręką pokazał reszcie grupy, że mają już wyjść.
Nemm stanęła w drzwiach i czekała, aż nadzorca łaskawie powie jej, co będzie teraz robić.
— Ty i Ffon zostajesz — rzekł władczo — Więc tak, niewolnico - Zyn pisał, że dałaś z siebie tak dużo, jak ja próbując uwierzyć w to. Bynajmniej Lady Zash jest zadowolona z tej oceny. — W takich momentach jak zwykle robił grymas niezadowolenia, bo coś nie poszło po jego myśli. Skierował kolejny zniechęcający atak w stronę niewolnicy — Niewątpliwe jest, że Zyn ci jakoś pomógł, ale pamiętaj — spojrzał ostrzegawczo — on nie pomoże ci następnym razem.
Dziewczyna zastanawiała się, jaka to próba. Jeżeli teraz nikt jej nie pomoże, to pewnie będzie na jakimś odludziu, albo tam, gdzie czają się sprzymierzeńcy Harkuna lub Ffona, lecz z drugiej strony oni są praktycznie wszędzie.
— Oboje z Ffonem będziecie mieć próby intelektualne, które sprawdzą wasze możliwości posługiwania się Mocą i zrozumienia Jej.
Sith wyraźnie się oburzył. Podszedł do biurka nadzorcy, wymieniając wściekłe spojrzenie z Nemm.
— Chyba nie sądzisz, że jakaś niewolnica będzie dla mnie wyzwaniem w próbach intelektu!
Ojojoj... Miarka się przebrała — pomyślała Wrażliwa.
— Przecież byłem szkolony przez najlepszych trenerów na tej planecie! — dogadywał dalej zdenerwowany Ffon.
Harkun już zaczął trochę czerwienieć i na szczęście nie z powodu niewolnicy, tylko zarozumialstwa Ffona. Owszem, mógł wysoko zajść, ale z takim ego jego szanse malały z każdą kolejną próbą.
— Uspokój się! — Nemmip była już pewna, że potraktuje go podobnie jak Kory, ale, ku jej rozczarowaniu, usadowił się spokojnie w swoim fotelu. — Z pewnością nie sądzę, że jest ona dla ciebie jakimkolwiek wyzwaniem. Właśnie dlatego jesteście rozdzieleni.
Nemm uśmiechnęła się pod nosem. Miała już poparcie Spindralla, podobno bez znaczenia, oraz Zyna, którego nie można pominąć.
— Naprawdę, twoja hojność nie zna granic — powiedziała sarkastycznie.
Harkun odwrócił w końcu głowę w jej stronę i uniósł brew.
— Już kopiesz swój własny grób — odbił piłeczkę. Następnie tłumaczył im próby. Ffon miał się udać do biblioteki, która znajduje się na drugim piętrze. Podobno ma przetłumaczyć jakieś teksty dla Lady Zash. Praca nie zbyt ciekawa dla kogoś, kto miałby rozerwać na strzępy Nemm.
— Niewolnico — zwrócił się do Nemmip — głęboko w starożytnych grobowcach Marki Ragnosa jest holocron, bardzo cenny holocron. — Mina Harkuna zdradzała, że coś knuje — Ciekawe jest to, że jeszcze nikt, od prawie tysiąca lat, nie odkrył jak go zdobyć. Przyniesiesz mi ten holocron albo zginiesz.
Wrażliwej się to nie podobało-zawsze musiała coś zrobić, bo grożono jej śmiercią. Teraz chociaż trochę rozumiała jak mógł się czuć Alif, lecz w jej sytuacji to tylko pogróżki, a sam Alif był słaby. Niewolnica założyła ręce i rzekła:
— Im bardziej mnie nienawidzisz, tym silniejsza się staję, Harkunie i któregoś dnia będę na tyle silna, że cię zabiję.
— Nigdy nie będziesz na tyle silna, niewolnico — westchnął — Masz mi przynieść ten holocron albo sam duch Marki Ragnosa skończy twoją nędzną egzystencję... a teraz- idź!
Nemm kiwnęła głową i odwróciła się na pięcie w kierunku wyjścia. Droga nie była taka długa. Po kilku wizytach u Harkuna znała drogę już na pamięć. Miała jeszcze problemy ze wschodnią częścią Akademii, ale była to jeszcze kwestia czasu. Od czasu do czasu wchodziła na piętro, aby podpatrzeć ,jak inni tu żyją, pracują, uczą się... Szybko jednak odrzuciła myśli o ponownym pójściu w tym kierunku. Dostała zadanie i musi je wykonać. Sama już nie wiedziała czemu teraz tak bardzo pragnie zostać uczennicą Zash. Rozmyślała o tym, przemierzając bezkresne może piachu. Po kilku godzinach marszu w skwarze zaczął się pojawiać szary zarys grobowca Marki Ragnosa. Słońce biło strasznie po oczach, jednak po przyłożeniu ręki do czoła Nemmip spostrzegła, oprócz świątyni, jakieś postacie. Wyciągnęła swój miecz w gotowości i powoli zaczęła się przybliżać do nieznajomych. Na szczęście była na tyle daleko, że nikt ją jeszcze nie zauważył. W końcu była na tyle blisko, że mogłaby dotknąć ręką przeciwnika przed sobą. Zbliżyła się jeszcze bardziej i przycisnęła ciało do kamienia, za którym się ukrywała. Wymacała dłonią jakiś drobny kamyk. Wycelowała w przeciwną stronę i rzuciła. Osoba przed nią odwróciła się w kierunku dźwięku. W jednej chwili nadziała się na miecz treningowy Nemm i opadła na ziemię. Dziewczyna przesunęła bezwładne ciało w miejsce, gdzie przed chwilą się ukrywała. Zabrała płaszcz i nałożyła go na siebie, aby nie wyróżniać się zbytnio od innych. Powoli idąc w kierunku olbrzymiego, kamiennego wejścia grobowca zauważyła, że tajemnicze osoby, to nikt inny, tylko akolici, którzy najprawdopodobniej albo chcieli ją zabić, albo zabrać holocron przed nią. Pewnie weszła do budynku. Było tam chłodno i zimno. Sithowie umieścili na sklepieniu czerwone lampy, które nadawały temu miejscu tajemniczy wygląd. W pewnym momencie Wrażliwa zatrzymała się na środku jakieś komnaty. Właśnie w grobowcach wielkich Sithów było mnóstwo przejść, aby przypadkowi złodzieje mogli się zgubić i nigdy już nie ujrzeć światła dziennego.
Dziewczyna zamknęła oczy i oddała się Mocy. Szukała czegoś. Czegoś, co skrywało w sobie mroczne sekrety i tajemnice Marki Ragnosa. Jej głowa odwróciła się w lewo, a za nią reszta ciała. Szła tak przez dobre kilka godzin w zupełnej ciemności, ponieważ wciąż miała zamknięte oczy, ku lepszemu skupieniu. Wreszcie zatrzymała się i otworzyła oczy. Ujrzała przed sobą kamienną piramidę, w kolorze otaczających ją ścian. Na szczycie była ozdobiona witrażem. Również w kształcie piramidy. Jednak on, w przeciwieństwie do kamiennej piramidy, wydzielał on słabe, raz czerwone, raz pomarańczowe, raz żółte światło. Do górnej części tego artefaktu prowadził metalowy podest, który najprawdopodobniej wybudowali niewolnicy pracujący w Akademii.
Dziewczyna wspięła się na konstrukcję i podeszła bliżej małej piramidy. Blask z jej górnej części malował na jej twarzy ciekawe wzory.
Nemmip myślała jak uruchomić mechanizm otwierający witraż, otwierający cokolwiek, co mogłoby skrywać w sobie holocron. Przypomniała sobie sytuację w bibliotece na piętrze, gdzie odczytywała holocron w języku sithiańskim, o dziwo słyszała tylko słowa, w tym twardym, brutalnym dialekcie, lecz były dla niej w pełni zrozumiałe. Pomyślała, że skoro jest w grobowcu Ragnarosa, a Korriban jest rodzimą planetą Sithów, a oni zaś używali tu swojego języka, to sam holocron ukryty w tejże piramidzie mógłby być zabezpieczony jakimś konkretnie uporządkowanym ciągiem słów. Pierwsze, co wpadło jej do głowy, to Kodeks. Być może to było za proste, ale warto spróbować.
Ponownie zamknęła oczy i zaczęła starannie wymawiać każde słowo:
— Nwûl tash.
Dzwol shâsotkun.
Shâsotjontû châtsatul nu tyûk.
Tyûkjontû châtsatul nu midwan.
Midwanjontû châtsatul nu asha.
Ashajontû kotswinot itsu nuyak.
Wonoksh Qyâsik nun. — Piramida zadrżała. Coś się zaczęło dziać, jednak nie wiadomo skąd i nie wiadomo czemu pojawiły się dziwne bestie — To shyracki — pomyślała Wrażliwa. Były to jasnobrązowe latające bestie, które często zajmowały skalisty teren tej planety. Z powodu dużej temperatury na zewnątrz, te latające stwory szukały schronienia w chłodnych komnatach grobowców. Jednak dziewczynę dalej zastanawiało czemu tak agresywnie zareagowały na „wezwanie" holocronu. Szybko odchodząc od rozważań, dziewczyna wyciągnęła swój miecz. Nie było czasu na myślenie. Albo będzie walczyć, albo zginie. Niezgrabnie machała mieczem w powietrzu, chcąc, chociażby zranić jakiegoś shyracka. Nagle myśl wpadła jej do głowy i z tego też powodu uśmiechnęła się pod nosem. Marka Ragnos doskonale to zaplanował. Holocron mógła tylko dostać godna osoba, która, jak to bywa w kulturze Sithów musiała przejść próbę walki. Sam duch Marki nie mógł za bardzo walczyć, a tym bardziej objawić się jakieś pierwszej lepszej niewolnicy, jednak shyracki to pomysł wręcz genialny, łączący w sobie jednocześnie trening i próbę. Po kwadransie ruchy dziewczyny zaczęły być bardziej płynne, wręcz taneczne. Wywijała sprawnie mieczem na prawo i lewo. Z gracją unikała ostrych jak brzytwa pazurów latających bestii. W końcu, po morderczym treningu wszystkie stwory były już martwe, a Nemmip stała na środku dysząc. Teraz trzeba było ponownie zająć się holocronem. Dziewczyna uklękła przed monumentem, zamknęła oczy i medytowała. Kierowała się nienawiścią i agresją na wszystko, co ją otaczało-tak, jak tłumaczyli jej w Akademii. Czerwone smugi oplotły niewolnicę, która, jak zahipnotyzowana zaczęła się kołysać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro