Rozdział 18: Zmarli już nie słyszą
Ścigacze powoli zbliżały się do Kaas. Obraz przed oczami Nemmip zaczął się to rozmazywać, to wyostrzać. W kilku momentach stawał się czarny, aby po chwili powrócić do normalnych barw. Można było wywnioskować z tego tylko tyle, że Wrażliwa była na skraju wyczerpania. W mieście zarówno ona, jak i Khem, musieli wymienić ścigacze na jeden większy pojazd. Tym razem prowadził Khem, a dziewczyna siadła na miejscu pasażera, po czym wzięła swój plecak i włożyła do niego rękę. Przez ułamek sekundy poczuła chłód metalu bijący od neutralizatora, lecz sięgnęła po małą strzykawkę. Był to środek pobudzający. Pewnie Lady Zash będzie chciała zlikwidować Skotię w ciągu kilku najbliższych godzin, czy nawet minut, a Nemm nie mogła sobie pozwolić na żadną niedyspozycję. Widziała już rozmazującą się zieloną dawkę leku. Stuknęła w strzykawkę i dźgnęła nią w udo, przyciskając jednocześnie tłok. Lek rozpoczął swoje działanie w ciągu minuty. Źrenice Uczennicy momentalnie powiększyły się, a serce pompowało krew jeszcze szybciej. Obraz przestawał się rozmazywać, a wręcz przeciwnie — wyostrzył się jeszcze bardziej, dzięki czemu dziewczyna widziała każdy, nawet najmniejszy szczegół.
Ogromna, strzelista budowla, którą była Cytadela, znajdowała się tuż przed nimi. Dashade zmniejszył prędkość pojazdu i zaparkował na lądowisku. Od razu, zarówno Nemmip, jak i Khem Val, wysiedli ze śmigacza* i skierowali się w stronę wejścia. Wystarczyło tylko przejść dziedziniec, archiwum i już się było w komnatach Lady Zash.
Sama Mistrzyni z niecierpliwością czekała na swoją uczennicę. Wreszcie się dokona śmierć Skotii! Nawet sama myśl o tym od razu poprawiała jej humor. Nagle poczuła znajome zawirowanie Mocy. Z pewnością Nemmip jest w pobliżu, pomyślała. I nie myliła się, bo po zaledwie dziesięciu minutach już widziała swoją uczennicę i tego jej potwora. Na ich widok uśmiechnęła się ciepło.
— Przyszłaś w samą porę, moja droga uczennico. Powiedz mi, czy się udało. Powiedz, że mamy już wszystko, co konieczne do zabicia Skotii — przywitała swoich gości.
Nemmip wyciągnęła ze swojego plecaka srebrne urządzenie.
— Mam prototyp — rzekła, pokazując przy okazji urządzenie na otwartej dłoni.
Nie było ono wielkich rozmiarów, wyglądało coś w rodzaju pilota, tyle że tworzyło impuls na tyle silny, że dezaktywował wszelkie mechaniczne komponenty droidów czy też cyborgów.
— Fantastycznie, wspaniale, doskonale — wychwalała swoją uczennicę Lady. — Zatem jest czas najwyższy, aby zabójstwo się dokonało.
W czasie fascynującej konwersacji pomiędzy mistrzem a uczniem Skotia właśnie przebywał w swoich komnatach razem ze swoimi trandoshiańskimi ochroniarzami. Był zajęty ważnymi sprawami dotyczącymi prac wykopaliskowych przy pomniku Imperatora. Nawet nie podejrzewał, że podopieczna Zash go odwiedzi. Mimo elementu zaskoczenia, cybernetycznego neutralizatora oraz bądź co bądź umiejętności Nemmip, Skotia pozostawał nadal Darthem i to dość potężnym.
— Przemień strach w nienawiść i pamiętaj — zatrzymała się na chwilę Mistrzyni — że Skotia stoi na drodze do naszej chwały.
— Mam wrażenie, jakbym żyła tylko dla tego momentu — oznajmiła dziewczyna.
Zash bardzo ucieszyła postawa Nemm. Był to dobry omen, że jest w pełni oddana swojej mistrzyni. Teraz wystarczyło tylko przejść do omówienia planu działania.
Tablica znaleziona w bunkrze Dartha była czymś w rodzaju klucza przejmującego władzę nad jego ochroniarzami. Pokazanie reliktu powinno wywołać lekkie zamieszanie i trandoshianie powinni ustąpić przed dziewczyną albo zaatakować Skotię. Tego nie wiedział nikt. Następnym krokiem było zbliżenie się do Skotii i użycie na nim neutralizatora. Jednak najważniejsze jest, aby zachować szczególną ostrożność. Darth może i jest bardziej maszyną niż człowiekiem, lecz za to bardzo silną w Mocy. Pokonanie go dalej będzie dużym wyzwaniem.
— Chciałabym tam być, aby zobaczyć minę Skotii, kiedy go zabijasz — westchnęła Zash. — Lecz teraz, jeśli pozwolisz, udam się do Kantyny na przyjęcie, aby mieć alibi. Przybądź tam, kiedy już skończysz.
Uczennica pokłoniła się na znak szacunku swojej Mistrzyni i odczekała kilka minut, żeby ta spokojnie opuściła Cytadelę. Następnie poprawiła umocowany przy pasie miecz świetlny i udała się do komnat Skotii, które leżały w tym samym budynku.
Znowu przeszła przez korytarze i archiwum, aż znalazła się na dziedzińcu. Na szczęście komnat Dartha nie poprzedzały inne pomieszczenia, więc dziewczyna stanęła przed wejściem, wzięła głęboki oddech i przekroczyła próg.
Została od razu zauważona przez trandoshiańskich ochroniarzy, którzy na jej widok wyciągnęli swoje wibromiecze.
— Mój panie — odezwał się strażnik po lewej stronie Sitha — cienkoskóra zabawka Zash się zbliża.
— Widzę — oznajmił Skotia, odrywając tylko na chwilę wzrok od dokumentów.
— Co chcesz, abyśmy zrobili, mój panie? — odezwał się strażnik po prawej stronie Dartha.
— Nic... jeszcze — Darth Skotia uśmiechnął się złowieszczo. — Co sprawiło, że tak odważna niewolnica przychodzi do moich komnat? Powiedz mi, Nemmip, jesteś obłąkana czy życie ci niemiłe?
Dziewczyna zaśmiała się szaleńczo.
— Zatem chyba powinieneś poznać moją drugą osobowość.
Ostatnie zdanie wypowiedziane przez Wrażliwą nawet rozśmieszyło Dartha, przez co wydał z siebie krótki, zduszony dźwięk. Po chwili już zachowywał pełną powagę.
— Skeesk? — zwrócił się do trandoshianina po jego lewicy.
— Mój panie?
— Zabij ją — wycedził Skotia przez zęby.
— Z przyjemnością mój panie — syknął Skeesk i poprawił chwyt swojej broni.
Dziewczyna szybko zza płaszcza wyciągnęła tablicę znalezioną w bunkrze. Trzymając ją w jednej ręce, skierowała w stronę jaszczurek.
— Teraz ja jestem waszym panem — powiedziała z dumą w głosie.
Nastąpiło wyraźne poruszenie u obojga strażników, zamieszanie nie trwało długo, ponieważ trandoshianie zgodnie ze swoimi wierzeniami muszą się pokłonić właścicielowi reliktu.
— Sprytne — powiedział nieco zdziwiony Skotia. — Zash musiała zarywać nie jedną nockę, aby na to wpaść. Teraz pewnie odeślesz moich strażników albo rozkażesz im mnie zabić.
— Możecie stąd odejść w każdej chwili — rzekła zgodnie z przewidywaniami Dartha Nemmip.
— Nie — trandoshianie rzekli niemal równocześnie — Najpierw maszyna musi zapłacić za zniewolenie nas! — Po tym okrzyku oboje rzucili się na Skotię. Ich triumf niestety nie trwał długo, ponieważ Sith jednego ze swoich, już byłych strażników, popchnął Mocą prosto na kamienną kolumnę w jego komnacie. Drugi zaś został uduszony. Darth rozluźnił ramiona.
— Nie powinnaś tego robić — ostrzegł ją. — Strażnicy są nic niewarci. To tylko pokazówka. Jednak ty... Ty podważyłaś moją władzę, zabrałaś moich niewolników, a to mnie — wziął głęboki oddech — denerwuje. Zabicie ciebie skończy się szybciej, niż mogłabyś to sobie wyobrazić. — Wstał zza biurka i Przeszedł na środek pokoju. Myślał przez chwilę nad jakąś rzeczą, po czym stwierdził:
— Nie, jednak najpierw będziesz cierpieć. — Z gniewu oplotły go jaskrawoczerwone wstęgi. Nemmip uruchomiła swój miecz oraz szybko wyciągnęła neutralizator. W tym czasie Khem Val odciągał uwagę Skotii od dziewczyny.
Gdy walczyli, Uczennica podeszła bliżej Dartha i wcisnęła przycisk powodujący impuls. W Cytadeli rozległ się okrzyk bólu. Skotię na chwilę sparaliżowało, jednak dziewczyna nie mogła do niego podejść, aby zadać śmiercionośny cios, ponieważ została zatrzymana Mocą przez przeciwnika. Sith już był gotowy ją udusić, jednak do akcji wkroczył szarżujący Dashade. Skotia odparował kilka ciosów, jednak jego czerwone ostrze ugodziło potwora w bark.
Nemmip wydała zduszony krzyk niezadowolenia, po czym z determinacją się podniosła.
Przemień strach w nienawiść — słyszała w swojej głowie. Z jej dłoni wydobyły się już niemiłosierne białe błyskawice, które skierowała w stronę Skotii. Ten jednak odbił je mieczem i trafił nimi gdzieś w głąb komnaty. Zaczął bardziej ofensywną walkę. Co chwilę rzucał kolejnym ciosem.
Dziewczyna ledwo mogła to odbić, bała się, że skończy jak Khem — nieprzytomna na podłodze. Tak bardzo pragnęła już zakończyć ten dzień, zniknąć gdzieś na chwilę, tak, żeby nikt nie wiedział, gdzie jest. Jednocześnie jej emocje się biły. Strach ustąpił nienawiści, a Darth Skotia sprawiał wrażenie jakby lekko zdezorientowanego. Uczennica Lady Zash znikła. Nagle mężczyzna poczuł, jak błyskawice oplatają go, zaglądają do każdej mechanicznej części jego ciała. To spotkanie było tak bardzo bolesne i zapewne jego ostatnie. Przed oczami pojawiły się na chwilę fioletowe smużki, a następnie po nich Uczennica. Nienawiść kwitnąca w jej oczach była wręcz przytłaczająca. Dziewczyna była tuż przed nim i trzymała swoją prawą rękę w miejscu, gdzie było jego serce. Dopiero teraz Skotia zorientował się, że to ona jest źródłem błyskawic, lecz ta chwila nie trwała długo, gdyż zaraz po tym runął na ziemię, wciąż nawiedzany wstrząsami.
— Co... to... jest? — spytał Darth słabym głosem. — Jak... Zash! ZASH! Ty mnie zabiłaś! — ryknął ze wściekłości, czołgając się w stronę kolumny.
— Powiedz mi Skotia, jakie to uczucie zginąć z ręki niewolnicy? — syknęła wściekle. Krążyła z aktywowanym mieczem świetlnym wokół swojej ofiary niczym sęp nad konającym nieszczęśnikiem.
— Dziecko... — stęknął boleśnie. — Nie masz pojęcia, do czego Zash jest zdolna... Pomyśl... pomyśl, jak wiele lat musiała knuć moją śmierć. — Spojrzał swojemu mordercy prosto w oczy. — Ona cię zabije... tak jak... zabiła mnie...
Darth Skotia osunął się bezwładnie na podłogę. Po jego ciele wciąż krążyły malutkie, fioletowe wyładowania. Nemmip łzy stanęły w oczach. Patrzyła na truchło leżące pod jej stopami.
— Zash nigdy by czegoś takiego nie zrobiła! — krzyknęła w stronę Skotii, mając już łzy w oczach. Darth już jej nie słyszał.
Połączył się z Mocą.
______________
* Z angielskiego speeder, to środek lokomocji w uniwersum Gwiezdnych Wojen.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro