Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16: Relikt

  Lady Zash siedziała zatracona w swoich sprawach. Jej gabinet w Cytadeli stał się jej własnym więzieniem, z którego nie mogła wyjść. Priorytetem było zlikwidowanie Skotii, czego ona osobiście nie mogła zrobić. Cała nadzieja była w uczennicy, która siedziała teraz gdzieś w obozie niewolników. Dobrze by było, żeby dowiodła swojej wartości i nie okazała się pierwszą lepszą akolitką z Korriban.

Kobieta wpatrywała się w dokumenty z Imperialnego Wywiadu. Szukała jeszcze czegoś, co mogłoby zaszkodzić Skotii. Nagle HoloNet umieszczony po prawej stronie biurka zabrzęczał. Blondynka wzięła go do ręki i włączyła. Przed sobą ujrzała holograficzny obraz Nemmip i tego jej potwora — Khema Vala.

— Czy to oznacza, że je znalazłaś? Znalazłaś plany archeologiczne? — zapytała Mistrzyni ze wzmożoną ciekawością i determinacją.

— Oczywiście, moja mistrzyni — odpowiedziała pokornie dziewczyna, przy okazji spuszczając głowę. Jej towarzyszowi wyjątkowo nie podobała się łatwowierna postawa w stosunku do tej wiedźmy.

— Fantastycznie! — Zash złączyła dłonie w geście zadowolenia. — Nigdy w ciebie nie wątpiłam — dodała po chwili.

Dostarczone przez Nemmip pliki kobieta przegrała od razu na projektor umieszczony w jej gabinecie. Ściana za jej biurkiem rozświetliła się ciągiem tekstu i różnego rodzaju zdjęciami, schematami i mapami. Przez dłuższą chwilę wpatrywała się z zaciekawieniem w cały ten chaos, który powstał na ścianie.

— Ty szczwany lisie! Wejście do bunkru jest ukryte pod samym posągiem Imperatora! — pomyślała głośno kobieta.

— Wejdę tam, nawet jeśli miałbym zniszczyć cały posąg! — zapewniła swoją Mistrzynię Nemm.

Blondynka zaśmiała się serdecznie. Coraz bardziej była zadowolona z wyboru właśnie jej. Co za zacięcie! Oby tak było zawsze.

— Niestety niszczenie posągu nie będzie konieczne — westchnęła Zash. — Pamiętaj, musisz odnaleźć to wejście do bunkru, tam znajdziesz tę tablicę — symbol kultu Trandoshian. Te jaszczurki wierzą w bóstwo zwane Sędzią — tłumaczyła Mistrzyni.

Jak się potem okazało, Skotia podczas jednej ze swoich ekspedycji wykradł tablicę z jednej ze świątyń i przejął kontrolę nad swoimi strażnikami. Zasada w posługiwaniu się tym reliktem jest bardzo prosta — ktokolwiek ma tę tablicę w swoim posiadaniu, ten przejmuje kontrolę nad jaszczurkami.

Khem skierował swój wzrok ku górze. Ogromny posąg Imperatora łypał na niego okiem. Jego kościste ręce wystające spod rękawów kierowane były w kierunku Mrocznej Świątyni, schowanej gdzieś w lesie.

Ten, kto nie może sam zbudować własnego pomnika, ten na niego nie zasługuje — pomyślał. Według niego Imperator przeszedł wszelkie normy etyczne, nawet te uznawane przez Sithów. Jednak szybko odpędził się od tych myśli, ponieważ Małym Sithem znaleźli tajemne przejście pod posągiem.

Był to tunel wydrążony w skale. Podróżnicy stanęli w wejściu, aby sprawdzić, jak długi może być ten skalny korytarz. Na szczęście po drugiej stronie lśniły słabym blaskiem czerwone światełka, najprawdopodobniej mające swoje umiejscowienie w samym bunkrze. Ze stropu zwisały przeróżnej długości stalaktyty, które czasami były na tyle duże, że potrafiły sięgnąć podłogi. Nemmip była zafascynowana jakie cuda potrafi stworzyć natura. Zresztą nie było się co jej dziwić, przez całe życie widziała tylko piach na Korriban. Jeśli zaś chodzi o Khema, to jaskinia sama w sobie nie zrobiła na nim jakiegoś większego wrażenia. Miał za sobą już tyle wypraw z Tulakiem Hordem, że nawet sam nie mógł spamiętać ile dokładnie.

Tunel, jak oboje przewidywali, nie był długi i już po zaledwie kilku minutach znaleźli się przed wejściem do bunkra Dartha Skotii. Nemm ledwo nie zrobiła kroku, a w jej stronę zwróciły się wszystkie kamery w holu i załączył alarm. Dźwięk był strasznie irytujący, jednak Uczennica zapomniała o nim i skupiła się na swoich nowych przeciwnikach — robotach ochronnych.

Dashade ruszył z pełną szarżą na metalowych rywali, dziewczyna odpaliła tylko swój miecz, który jakby wesoło zabrzęczał w jej dłoni na myśl o tym, że zaraz stopi kilka przewodów.

Uczennica powoli zbliżyła się do jednego z robotów i szybkim ruchem rozdzieliła go na dwie, co prawda nierówne części. Pozostałe blaszaki były zdezelowane przez jej towarzysza. Z jego wyrazu twarzy można było odczytać, że był zawiedziony faktem, iż to nie byli żywi ludzie.

Szli dalej, gonieni żądzą śmierci. Alarm dalej brzęczał, co doprowadzało dziewczynę do szału. Jednak dzięki temu jej zmysły się wyostrzyły. Zaczęła kierować swój gniew ku szybszej pracy i analizie. Najpierw będzie musiała wyłączyć ten cholerny alarm. Podróżnicy przeszli przez próg ogromnej sali. Widać było, że Skotia miał środki — i to nie mało. Budynek był doskonale wyposażony: komputery, stacje dokujące, mnóstwo ochrony i personelu. Po lewej stronie był ostry cień jakieś konstrukcji. Platforma — pomyślała od razu Wrażliwa. Tam było jakieś urządzenie, być może coś w rodzaju centrum dowodzącego. Nemmip skierowała rękę w stronę urządzenia — na znak, że tam właśnie zmierzają.

Weszli po metalowych schodach i spotkali kolejną osobę na swojej drodze. Był to zapewne jeden z wielu uczni Dartha. Świadczyły o tym dwa lekkie miecze świetlne przymocowane do jego pasa. Chłopak lekko przechylił głowę w ich stronę, jednak dalej był zwrócony do nich plecami. Nemmip zauważyła jego złowieszczy uśmiech, podczas gdy uruchamiał miecze.

Rzucił się na nich znienacka, biorąc sobie za cel Uczennicę. Nemm zablokowała jego cios od razu. Utrzymywała trzy ostrza nad swoją twarzą na tyle blisko, że aż czuła gorąco pulsujące od broni. Khem tym razem przeszedł na drugi plan i swoimi pazurami utworzył trzy głębokie rany na plecach wroga. Akolita wrzasnął z bólu. Ta niedyspozycja podczas walki została wykorzystana przez dziewczynę, która przecięła ostrzem jego brzuch. Człowiek z otwartą do krzyku buzią padł na ziemię.

Jest twój, pomyślała Nemmip, kierując zawadiacki uśmiech w stronę swojego towarzysza. Khem od razu domyślił się, o co chodzi, więc natychmiast zabrał się za skonsumowanie posiłku, póki miał jeszcze czas. W tej samej chwili dziewczyna była już przy konsoli. Widziała na małym ekranie cały rozkład pomieszczeń w bunkrze. Jeden z nich był wyjątkowo dobrze umocniony. Wieżyczki, dodatkowa ochrona i jakiś Sith w środku. To właśnie tutaj mogła się znajdować tablica. Teraz oprócz zlokalizowania tablicy, wypadałoby się zająć alarmem. Z pewnością ochrona w następnych sektorach już wie o obecności uczennicy Lady Zash i Dashade'a, jednak nieprzerwany dźwięk alarmu był coraz bardziej denerwujący. Dodatkowo do niego dochodziło jeszcze głośne mlaskanie Khema, co jeszcze bardziej doprowadzało Nemmip do istnej furii. Nie mogła się przez to skupić na odszukaniu odpowiedniego przycisku dezaktywującego alarm. W gniewie zatopiła swój miecz w maszynie. Alarm ucichł, a z nim czerwone migające lampki i frustracja ogarniająca dziewczynę, która chciała jak najszybciej stąd wyjść.

Dysząc z gniewu, ruszyła w stronę metalowych schodów. Niezadowolony Dashade musiał podążyć za nią — nie miał innego wyboru. Przeszli przez wielką salę. Pracownicy byli na tyle przerażeni sytuacją, że ich wzrok był wlepiony w ekrany komputerów. Celowo nie zwracali uwagi na intruzów, którzy właśnie — krok po kroku — zbliżali się do pomieszczenia z reliktem.

Dziewczyna coraz bardziej odczuwała obecność Lorda, komputer się nie mylił. Razem z Khemem szła powoli przez korytarz, lecz w pewnym momencie skręciła ostro w prawo, jakby przyciągana przez tablicę. Wyciągnęła miecz, przy okazji kręcąc zwinnie nadgarstkiem i natarła na przeciwników. Khem uczynił podobnie i uaktywnił swoje wibroostrze. Pierwszą falą były droidy ochronne, które z łatwością pokonali. Kolejna to wieżyczki oraz pomniejsi akolici Skotii. Ci drudzy niestety byli wyposażeni tylko w miecze treningowe, co nie dawało im żadnych szans w starciu z Nemm.

Pokonawszy już ochronę, Nemmip i Khem stanęli przed drzwiami do pomieszczenia z reliktem. Nie otwierały się. Oznaczało to tylko to, że są zablokowane. Nie było czasu na otwieranie ich z poziomu komputera, bo ten był po prostu zniszczony. Uczennica zatem zanurzyła czerwone ostrze w drzwiach. Metal zaczął się rozgrzewać i przybrał barwę złoto-pomarańczową. Powoli ciepło dochodziło do kolejnych partii drzwi, aż przewody odpowiedzialne za blokadę nie wytrzymały i drzwi rozwarły się, ukazując dosyć otyłego Sitha pochylonego nad jakimś artefaktem.

Lord usłyszał dźwięk otwieranych drzwi. Rzadko kiedy ktokolwiek mu przerywał podczas badań, a jeśli to zrobił, to musiał mieć naprawdę ważny powód. Jednak w wejściu nie stał nikt z obsługi czy ochrony, tylko jakaś młoda dziewczyna z ogromnym, dwumetrowym potworem.

Dwóch na jednego, zaprawdę ciekawe — pomyślał Lord i włączył swój miecz. Otaczające go ściany rozświetlił fioletowy blask wydobywający się z ostrza. Mężczyzna ruszył powoli w stronę swoich przeciwników.

Nemmip od razu zaczęła szarżę na grubego Sitha. Biegła, trzymając z tyłu aktywny miecz świetlny. Gdy w końcu była wystarczająco blisko Lorda, zaczęła atakować. Skierowała całą swoją frustrację z minionych chwil na właśnie tę walkę. Z jej każdym nowym ciosem Lord radził sobie coraz gorzej. Musiał przesuwać się do tyłu, w stronę tablicy, aby nie zostać poszatkowanym przez młodą gniewną, chociaż pewnie za chwilę jego obawy by się ziściły. Jednak nie. Nie mógł na to pozwolić. Nie mógł pozwolić, aby relikt wydostał się spoza bunkru. Zrobił dwa, według niego, duże kroki w tył. Uczennica zrobiła zamach w jego stronę. Nie sięgnęła, był za daleko. Straciła na chwilę równowagę. W tym czasie Lord wytrącił jej miecz z ręki. Swój przeniósł do prawej, ponieważ lewą dłoń miał sprawniejszą. Uniósł ją w stronę dziewczyny i ścisnął niczym soczysty owoc.

Nemmip uniosła się w górę i poczuła na swojej tchawicy niewidzialną dłoń, która z każdą chwilą zaciskała się coraz mocniej i mocniej. Nie miała swojego miecza świetlnego, który leżał gdzieś na podłodze.

— Khem... — wysapała, próbując złapać choć trochę powietrza — miecz... daj... — Przed oczami zakwitła jej czarna róża. Ostatkami sił wyciągnęła prawą rękę w bok, pragnąc, aby jakimś cudem znalazł się w jej dłoni miecz świetlny.

Dashade podbiegł po miecz. Na szczęście Lord był zbyt zajęty całą sytuacją, a Khem rozprawiał się jeszcze z wieżyczkami w komnacie, podczas gdy Mały Sith miał się zająć drugim. Gdy wreszcie podniósł go z ziemi, sprawdził, czy sytuacja z Uczennicą się zmieniła. Nie. Dalej się trzymała, to dobrze, że ma taką wolę walki. Rzucił jej metalowy przedmiot.

Dziewczyna poczuła chłodny metal w dłoni. Ledwo przytomna, kierując się tylko intuicją, wyciągnęła rękę przed siebie i włączyła ostrze. Niewidzialna ręka puściła. Obraz zaczął się rozjaśniać i przybierać na ostrości.

Wrażliwa kaszląc, dopełzła do reliktu, jednak wyczuła, że Lord nie został dostatecznie ugodzony. Z aktywnym jeszcze mieczem przybrała pozycję obronną, aby odepchnąć błyskawice rzucone przez Lorda. Poraziły go, nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Gdy nadal wstrząsały nim elektryczne drgawki, dziewczyna podeszła do niego i przebiła ostrzem.

Osunęła się na podłogę i próbowała złapać oddech. Po chwili wzięła komunikator i zadzwoniła do swojej Mistrzyni, by poinformować ją o swoim sukcesie. Rozmawiały przez dłuższą chwilę. Khem nie chciał tego słuchać, wolał spożyć kolację ze swoich ofiar, jednak w pewnym momencie wyprostował się, aby usłyszeć, co Mały Sith ma mu do powiedzenia:

— Zdaje się — zagaiła Nemmip — że mamy kolejne zadanie do wykonania.

Został już tylko jeden element do układanki, aby wreszcie dopełnić morderstwo Dartha Skotii.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro