Rozdział 15: Poszukiwania
Miasto Kaas było ponad dobrą godzinę drogi stąd, oczywiście pod warunkiem, gdyby Dashade i Nemmip jechali ścigaczami. Oboje znajdowali się w dżungli, nieopodal placu budowy pomnika Imperatora. Pojazdy ukryli gdzieś w gęstwinie, aby żadna z nieodpowiednich osób ich nie dostrzegła. Khem wziął torbę z prowiantem, przy okazji wyciągając kawałek marynowanego mięsa Nexu. Odgryzł porządny kawałek. Było nawet smaczne, trochę za słone, ale jednak nie było złe. Po chwili delektowania się posiłkiem spojrzał na swoją towarzyszkę ponuro przemierzającą kolejne metry lasu. Założony kaptur przytrzymywała rękoma i cała drżała z zimna. Dzisiaj wiatr był wyjątkowo mocny, a dodając do niego jeszcze deszcz, nie można się dziwić, dlaczego tak drobna osoba reaguje w taki sposób. Potworowi było to bez znaczenia — jego gruba skóra chroniła zarówno przed gorącymi piaskami na Korriban, jak i zimnymi deszczami na Dromund Kaas.
W ciszy dwójka podróżników pokonywała kolejne drzewa i krzaki. Ziemia pod ich stopami co chwilę ukazywała oblicze wody, przypominając tym jedną wielką zielono-brązową gąbkę. Dashade powoli widział zamglony obrys pomnika. Był o wiele wyższy od Uczennicy, więc dla niej minęło dopiero kilka chwil, zanim zorientowała się, że oboje są już niedaleko celu.
W pewnym momencie przykucnęła, jakby chciała się skryć za dwoma krzakami. Monstrum postąpiło podobnie, wyszukując jak najbezpieczniejszą pozycję. Dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę i kiwnęła mu na znak, że pora ruszać ponownie. Nie odezwała się do niego ani słowem. Dalej była wściekła za incydent z Zash, a on był zbyt dumny, aby jej ustąpić. Wiedział, co wiedział, i z pewnością nie chciał — ani dalej nie chce — źle dla Małego Sitha.
Weszli na wzgórze. Dziewczyna przystanęła na krawędzi urwiska i zaczęła wpatrywać się w dwa obozowiska dla niewolników.
Fala wspomnień. Korriban. Lata dzieciństwa przepełnionego strachem i wieczną ucieczką przed Imperium. Potem śmierć matki i szkolenie na czerwonej planecie. Nemmip zamknęła oczy i westchnęła. Deszcz powoli skapywał z jej kaptura prosto na ziemię. Musieli jakoś dostać się na niższy poziom. Z pewnością nie ominie ich schodzenie po śliskiej od wody skale. Dziewczyna położyła swój plecak na ziemię i starannie zaczęła wypakowywać z niego rzeczy.
Kilka sucharów, niepotrzebna butelka wody i stary, ubrudzony płaszcz. Nic, co by się mogło przydać do wspinaczki. Uczennica z równie dużą starannością co poprzednio wpakowała wszystko z powrotem do plecaka.
Najwyraźniej będziemy musieli zejść po tej skale — pomyślała. Uniosła rękę lekko w górę i machnęła nią w kierunku urwiska na znak, że idą dalej. Po chwili oboje zniknęli z pola widzenia, schowani za krawędzią przepaści. Schodzili w dół ze zdwojoną ostrożnością. Dashade'owi wychodziło to o wiele lepiej. Jego trzy palczaste dłonie były zakończone długimi, grubymi pazurami, które zapewniały mu dobrą przyczepność. Nemmip spojrzała w dół. Według niej, licząc na oko, jakieś sto lub pięćdziesiąt metrów. Niezbyt dużo w porównaniu do tego ile już razem z Khemem przeszła. Uczennica myślała nad alternatywną trasą, którą mogłaby dostać się na dół szybciej. Po jej lewej stronie było małe wybrzuszenie w skale — idealne na postawienie tam lewej nogi. Oparła ciężar ciała na prawej nodze i ręką, również prawą, trzymała się skały. Swoją lewą stroną ciała próbowała sięgnąć niżej. Najpierw chciała dotykiem odnaleźć jakąkolwiek szczelinę lub wybrzuszenie, które mogłyby posłużyć za uchwyt. Skała była bardzo śliska od wody, ale jednak dziewczyna w końcu znalazła oparcie w lewej ręce. Było ono niepewne, lecz musiało wystarczyć. Potem sięgnęła lewą nogą w kierunku upragnionej półki skalnej. Stopa była coraz bliżej spotkania ze skałą. Nemmip już czuła chłód bijący od kamienia, jednak nie był on długotrwały. Ześlizgnęła się z wybrzuszenia, a ręce nie dały rady jej utrzymać. Spadała.
Widziała jedynie ciemnoszare niebo i krople deszczu obmywające jej twarz. Nic nie słyszała. Bądź też nie chciała słyszeć. Nie wiedziała, ile tak leżała, wpatrując się w niebo. Jej umysł wypełniała jedna wielka czarna dziura, która zastępowała wydarzenia z próby zejścia na ziemię. Nemmip zamknęła oczy, próbując przypomnieć sobie, co tak naprawdę się wydarzyło. Dalej nic, ciemność. Rozchyliła powieki i ujrzała Khema, który zasłaniał nudne, ciemnoszare niebo. Potwór wyciągnął w jej stronę trójpalczastą rękę, za którą dziewczyna bez namysłu złapała. Przy pomocy swego towarzysza Uczennica stanęła na prostych nogach. Poprawiła swój płaszcz i ruszyła w stronę obozowiska. Drobna dziewczyna przechodziła przez krzaki, odgarniając je ręką. Khem usłyszał jakieś głosy, które z każdym jego krokiem się nasilały. Imperialni.
Rozmawiali o wszystkim i o niczym, umilając sobie pilnowanie wejścia do obozu. Darth Skotia nakazał umocnienie wejść do obozu z powodu nasilających się buntów niewolników. Nikt ze zbrojnych nie chciał w to uwierzyć. Owszem, bunty się zdarzały, ale rzadko, a do ich powstrzymania wystarczył jeden przycisk uruchamiający specjalną obrożę elektryczną, umieszczoną na szyi każdego robotnika. Nagle strażnicy usłyszeli szepty dochodzące z zarośli:
— Khem, oni mają plany — szepnęła dziewczyna, wpatrując się w pilnujących bramy Imperialnych. Dashade wpatrywał się w nią pytająco. Nie warzył się nawet odezwać w swoim języku, ponieważ trudno mu było panować nad intonacją głosu.
— Khem, Khem — dalej szeptała Nemm — to są Imperialni, myślisz, że oni nie mają tych planów archeologicznych? To jest bardziej niż pewne. — Uśmiechnęła się pod nosem. Miała plan, aby zwabić tę dwójkę jak najbliżej, ogłuszyć i na spokojnie przesłać wszystkie pliki swojej Mistrzyni.
Dziewczyna delikatnie użyła Mocy na żołnierzach, tak, aby przyszli prosto do ich pułapki. Na szczęście strażnicy nie mieli zbytnio odpornych umysłów na żadne działania, więc skłonienie tych półgłówków reakcji było prostsze, niż mogłoby się wydawać.
Zaciekawieni, co kryją zarośla, Imperialni podeszli bliżej z naszykowanymi blasterami. Nagle przed ich oczyma wyrósł ogromny potwór, zagradzając im drogę. Rozwarł swoje trójpalczaste łapy i chwycił głowy nieświadomych niczego strażników. Po chwili było słychać charakterystyczny dźwięk odbijających się od siebie hełmów. Gdy Imperialni padli na ziemię na skutek wstrząsu, Wrażliwa natychmiast zbliżyła się do ich ciał i zaczęła poszukiwania planów.
Coś w rodzaju małego nośnika danych było schowane od wewnętrznej części zbroi na klatce piersiowej. Dziewczyna włożyła dysk do swojego HoloNetu, aby przekonać się, co tak naprawdę kryje w sobie to małe cudeńko. Był to interaktywny spis wszelkich plików i danych dotyczących prac na Dromund Kaas. Tysiące plików, a gdzieś pośród nich ten jeden, którego szukała Zash.
— Plany archeologiczne — powiedziała Nemmip w stronę urządzenia.
BRAK DANYCH — ukazywało urządzenie. Coś musiało być tutaj nie tak, plany nie mogły tak sobie zniknąć, czy nawet nie mieć miejsca w bazie, ponieważ były od Skotii.
— Darth Skotia — ponownie powiedziała dziewczyna.
DARTH SKOTIA – BIOGRAM
DARTH SKOTIA – ZAKRES OBOWIĄZKÓW NA DROMUND KAAS
DARTH SKOTIA – PROTOKÓŁ ZAPRZYSIĘŻENIA MROCZNEJ RADZIE I IMPERATOROWI
DARTH SKOTIA – SPIS PODLEGŁYCH LUDZI
Ani jednej wzmianki o archeologicznych planach. Ktoś specjalnie próbował zataić związek Skotii z tymi planami. Dziewczyna myślała dłuższą chwilę nad słowem-kluczem. Było pewne, że ten plik jest gdzieś tutaj. Z bazy nie może nic zginąć. Po to właśnie została stworzona, aby Imperator, Mroczna Rada i wyżsi dowódcy z Imperialnego Wywiadu mieli dostęp do ich zawartości. Właśnie... zawartości. Plany archeologiczne dotyczą przecież miejsca ukrycia wejścia do podziemnego bunkra Skotii oraz reliktu, który pomoże w odciągnięciu od siebie jego trandoshiańskich strażników.
— Trandoshiański relikt — rzekła ponownie Uczennica, tym razem z jeszcze mniejszą motywacją niż ostatnio.
Niebieski hologram zapełniły dwie pozycje.
TRANDOSHIAŃSKI RELIKT – SĘDZIA – OPIS
TRANDOSHIAŃSKI RELIKT – WYNIKI POSZUKIWAŃ ARCHEOLOGICZNYCH – SPIS RELIKTÓW
Druga pozycja wydawała się tym plikiem, który Nemmip miała znaleźć.
— Plik numer dwa — rozkazała programowi, a ten posłusznie przełączył na ekran ukazujący zawartość pliku o nazwie:
WYKAZ POSZUKIWAŃ ARCHEOLOGICZNYCH – SPIS RELIKTÓW
Hologram znowu zapełnił się tekstem dotyczącym każdego z osobnych znalezisk, wraz z załączonym zdjęciem. Szukanie ręczne zajęłoby wieki, jednak Uczennica wiedziała, co ma robić.
— Szukaj — powiedziała, czekając, jak zareaguje program. Pojawiło się puste pole, które wskazywałoby na wypowiedzenie odpowiedniej frazy. — Trandoshiański relikt — powtórzyła ostatnią komendę.
W mgnieniu oka ukazał jej się odpowiedni plik. Zdjęcia z każdej strony jakieś kamiennej tablicy oraz jej umiejscowienie. Bunkier Dartha Skotii — o tym akurat Nemmip wiedziała od dawna, szukała informacji, gdzie on się znajduje. Na szczęście można było wejść głębiej i zobaczyć stronę z bunkrem. Dziewczyna tak postąpiła. Jednak coś było nie w porządku. Znowu.
BRAK DOSTĘPU. PODAJ HASŁO.
To były pliki bazy danych, które z pewnością były monitorowane non stop przez odpowiednie służby. Jeżeli ktoś podałby nieodpowiednie hasło, zaraz wszyscy by się zorientowali, że Zash knuje intrygę przeciwko Skotii. Nemm znowu myślała, jakby się tu dostać do tych plików. Wiedziała, że jest bardzo blisko celu. Dodatkowe zabezpieczenia na to wskazywały. Do programu się nie włamie, bo nie ma takich umiejętności. Próba medytacji też nic nie da, to nie jest w żaden sposób nacechowany Mocą obiekt. Jedynie dogłębna analiza wydawała się najkorzystniejszą formą.
Dziewczyna otworzyła kopię programu, aby sprawdzić biogram Skotii. Powtórzyła frazę, tak jak poprzednio, i zaczęła czytać. Cechy wyglądu, próbki odcisków palców, śliny, zdjęcia tęczówek, a raczej tęczówki (Darth miał jedno oko zastąpione cybernetycznym przeszczepem), spis modeli cybernetycznych przeszczepów, które tkwiły w jego ciele i mnóstwo innych, nieprzydatnych w tej chwili informacji. Jest — nagłówek HISTORIA. To jest to, co może się przydać.
Przed uzyskaniem tytułu Dartha, Skotia miał wiele problemów z Lady Zash, która wówczas zdawała próby na Korriban. [...] Nominowany na Dartha podczas pięćdziesiątego szóstego szczytu Mrocznej Rady przez jej członka Dartha Thanatona za liczne zasługi dla Imperium.
Thanaton i Zash... te dwie osobowości były dla Skotii niebem i ziemią, jak również rozwiązaniem zagadki dotyczącej bunkru.
— Thanaton, Zash — rzekła Nemmip, otwierając przy okazji pierwszą wersję programu.Urządzenie zapikało kilka razy. Ekran zgasł, a po chwili ukazał się napis, który ogromnie ucieszył przybyszy.
PRZYZNANO DOSTĘP. ZAWARTOŚĆ ODBLOKOWANA.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro