Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10: Khem Val

Nemmip leżała nieprzytomna na posadzce. Otworzyła leniwie oczy. Widziała przed sobą ten sam ołtarz, co poprzednim razem, zanim straciła przytomność. W jej umyśle zaczęło się rozjaśniać. W momencie szybko nabrała powietrza. Właśnie dotarło do niej, że przespała w najlepsze kilka godzin, a Mapy mogło już nie być. Wsparła się na rękach, ledwie uniosła. Była bardzo obolała z powodu poprzednich wydarzeń.

Skierowała wzrok na przejście. Pole energetyczne w oddali dalej było uruchomione i ktoś wciąż się tam znajdował. Odetchnęła z ulgą. Jednak nie wszystko stracone. Powoli ruszyła w stronę uwięzionej postaci.

Było to dwumetrowe monstrum. Jego skóra sprawiała wrażenie bardzo twardej, odpornej na obrażenia. Miała białą barwę, a na mostku, obojczykach, łopatkach oraz czaszce widniały krwistoczerwone znamiona. Raz były to wypukłe punkty, raz podłużna, wklęsła linia. Na jego ciele widniały takie same, proste i minimalistyczne tatuaże. Jedyne, co miał na sobie, to skórzana przepaska, zasłaniająca miejsca intymne.

Dziewczyna zrobiła jeszcze kilka kroków w stronę maszyny.

— Ha! — Usłyszała krzyk potwora. Był to tak niespodziewany ruch z jego strony, że aż podskoczyła z zaskoczenia. — Cały świat drwi ze mnie! — Zaśmiał się szaleńczo. Jego słowa były dziwne. Wrażliwą wręcz przerażał fakt, że Dashade może mieć jakiś problem psychiczny. Chociaż z drugiej strony nie byłoby to dziwne. Każdy, kto by tkwił w tym miejscu osamotniony przez jedno milenium, też by zwariował.

— Tulak Hord! — zawołał wściekle w czarną przestrzeń. — Czekałem na ciebie. Zrobiłem wszystko, co kazałeś. I teraz przysyłasz mi to? Los jest taki okrutny dla mnie, mała — zwrócił się smutno do dziewczyny. Ta nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Przecież gadał jak szaleniec. Raz był wściekły, a raz smutny. Co jest z nim nie tak? — Ale nie jest aż tak okrutny, jak dla ciebie — kontynuował. — Zrobiłaś ogromny błąd.

Wrażliwa była zdziwiona tym stwierdzeniem. Co mogło pójść źle? Czy istniała możliwość, że niedokładnie przeczytała ostatni tekst? Sama już nie wiedziała.

— To były tylko instrukcje od Zash — zagaiła zmieszana. — Jestem tu, aby uwolnić ciebie i zdobyć z twoją pomocą Mapę w ostatniej komnacie grobowca.

Stwór diametralnie zmienił swój ton głosu na bardziej władczy i rzekł:

— Jam jest Khem Val, sługa Tulaka Horda, który był znany jako Pan Nienawiści, Mistrz Wszechogarniającej Ciemności, Mroczny Lord Sithów — przedstawił się. — Razem, ja i Tulak Hord, pożeraliśmy naszych wrogów na bitwach o Yn i Chabosh. Otworzyliśmy przejście do systemu Dromund — chwalił się. — A teraz wyczekuję tu na jego powrót.

Nemmip spuściła głowę w dół.

— Przykro mi, że to ja muszę ci to przekazać — zaczęła cicho — ale Tulak Hord jest martwy od prawie dwóch tysiącleci...

— Martwy? — zapytał zszokowany Dashade. — Panie, czemu po mnie nie przyszedłeś? Mógłbym zginąć razem z tobą. Nie... — zaprzeczył sam sobie. — Pokonałbym nawet śmierć... — Skierował swój wzrok na dziewczynę. — Ale wracając, nie powinnaś była tu przychodzić...

Wrażliwa zacisnęła dłoń na rękojeści swojego miecza treningowego. Rozległ się przeraźliwy krzyk, gdy potwór rozpostarł swoje ramiona. Pole energetyczne zgasło, a sam Dashade zeskoczył ciężko na ziemię. Akolitka uruchomiła swój miecz. Usłyszała charakterystyczne brzęczenie. Dopiero teraz zauważyła, że jej przeciwnik jest jeszcze większy, niż myślała. Wyglądał, jakby składał się wyłącznie z samych mięśni.

Wściekle wpatrujący się w nią stwór wyciągnął swoją broń - wibroostrze. Zaczął nacierać na nią z całą siłą. W momencie dziewczyna wyciągnęła dłoń w jego stronę i wystrzeliła krótkie błyskawice, które na chwilę zdołały unieruchomić monstrum. Dało to mierny efekt. Potwór zaczął się jeszcze bardziej nakręcać. Wkładał całą siłę w wymachy swoim ostrzem. Wrażliwa ledwo mogła je odbić. Ich bronie co chwilę spotykały się, a potem oddalały. Elektryczne impulsy z wibroostrza tworzyły spięcia z mieczem treningowym akolitki. Ta z kolei kilka razy trafiła go, dzięki czemu lekko poraziła. Była szybsza.

Gdy ogromny miecz Dashade'a uniósł się do góry, Nemmip szybko zaszła potwora od tyłu i przyłożyła swoją broń do jego szyi.

— Pokonany! Pokonany! — wycedził wściekle potwór.

— To jak? Pójdziesz łaskawie na ugodę? — warknęła dziewczyna.

Monstrum skrzywiło się na tą propozycję.

— Dobrze, mała — odpowiedział niechętnie. — Jednak w mojej wielkiej słabości mnie pokonałaś — przyznał. — Z tego też powodu muszę ci służyć. Ale nie jesteś i nie będziesz moim mistrzem.

Świetnie, pomyślała. Teraz będzie mieć własnego Dashade. Tak, jak starożytni Lordowie. Już kreowała w swojej głowie, kogo będzie mógł zjeść wpierw. Ffona? Czy może Harkuna?

— Masz się słuchać albo zginiesz, zrozumiano? — zapytała władczo.

— Zrozumiano — mruknął pod nosem.

Oboje ruszyli metalową ścieżką do kolejnego wejścia. W pokoju nie było przejścia, tylko ściana. Dziewczyna stanęła na środku. Miała pustkę w głowie. Nie wiedziała, co robić. Khem minął ją, podchodząc do ściany. Wziął zamach lewą ręką i mocno uderzył. Ściana poddała się. Rozsypała na kilka kawałków, ukazując dosyć spore przejście. W komnacie za nią roiło się od shyracków. Khem poradził sobie z nimi bez problemu.

Przeszli do ostatniej, finałowej komnaty. Akolitka ujrzała w końcu upragnioną Mapę Przyszłości. Weszła powoli po schodach, wpatrzona w pomniejszony hologram Galaktyki. Po chwili była otoczona małymi, świetlistymi punktami. Przed sobą zauważyła metalowy panel kontrolny i przyjrzała się mu. Zauważyła wystający dysk z Mapą. Wyciągnęła go. Hologram automatycznie zgasł, pozostawiając ciemną pustkę w pomieszczeniu.

***

Nadzorca nerwowo kręcił się po swoim biurze. Ffon nie sprostał zadaniu. Jego plan, wszystkie jego działania z nim związane poszły na marne. Nie chciał już nawet patrzeć na tą nędzną kreaturę. Zrezygnowany oparł ręce na swoim biurku.

— Mówiłem ci, nadzorco. To jest niewykonalne! Wszedłem do grobowca, zobaczyłem tego Dashade'a na drugim końcu przepaści, ale nie mogłem tam dotrzeć — tłumaczył zawile Ffon.

Harkun wyprostował się i chwycił Sitha za szatę.

— Ale Mapa! Mapa! — wydarł się na niego. — Lady Zash jest nieugięta, nie weźmie ucznia bez Mapy! — Puścił go, a następnie walnął z całej siły w stół.

Do biura weszła Nemmip w spalonej szacie. Obok niej stał Khem Val, wpatrujący się głodnie w dwóch mężczyzn. Biały potwór był oszołomiony zmianą, która nastała w Akademii. Wyglądała ona zupełnie inaczej, niż te dwa tysiące lat temu.

— Powtarzam ci, Lady Zash pragnie niemożliwego. Nikt nigdy nie zdobędzie tej Mapy!

Dziewczyna z wyraźną satysfakcją wsłuchiwała się w tą dziecinną kłótnię. Czuła emanujący strach od Ffona oraz wściekłość od Harkuna.

— To znaczy, nikt poza mną — wcięła się do rozmowy. Z szerokim uśmiechem czekała na rozwój wydarzeń.

Harkun wybałuszył oczy. Nie wierzył w to, co widzi. Ta niewolnica, z Mapą i Dashade'em. To niemożliwe. Tak nie może być.

— Mapa! — krzyknął triumfalnie. — I... Dashade... W-weź stąd tego potwora i daj mi tą cholerną Mapę! — Ścisnął dłoń w pożądliwym władzy geście.

— Niee, to niemożliwe. — Młody Sith złapał się za głowę. — Ty szujo, gnido musiałaś to jakoś obejść. Jak to zrobiłaś? Jakim cudem uwolniłaś tego potwora?

W Khemie się już gotowało. Jak można znieważać tak dumną rasę, jak jego? Jak można obrażać tak wiernego sługę Tulaka Horda? Dashade zrobił kilka kroków w przód i pochylił się nad niskim akolitą, na tyle mocno, że ten musiał się oprzeć o biurko.

— Nie jestem potworem — rzekł w języku zrozumiałym tylko dla Nemmip. Nadzorca i jego uczeń jedynie wykrzywili twarz w wyraz zdziwienia. — Jestem Khem Val — mówił dalej, nie zważając na okoliczności. — Sługa Tulaka Horda, pożeracz buntowników na Yn i Chambosh, konsument systemu Dromund. I jestem głodny — zakończył groźnie.

— T-tak — wyjąkał tylko Ffon do Khema. — Musiałaś jakoś to obejść — zwrócił się do Wrażliwej. — Zapłacisz za to!

— Ffon! — zganił swojego ucznia Harkun. — Cierpliwości, będziesz miał swoją po tym dziewuszysku — podszedł do akolitki i walnął ją pięścią w brzuch. — Osobiście dostarczysz Mapę Lady Zash — podał Sithowi dysk z Mapą.

Dziewczyna skrzywiła się z bólu i wypluła krew zmieszaną ze śliną.

— Khem... zabij — powiedziała słabo, trzymając się za brzuch.

Dashade poszedł w stronę Harkuna. Wziął zamach swoją wielką, umięśnioną, trzypalczastą łapą, gdy nagle do pokoju wtargnęła Lady Zash.

Kobieta z krótkimi blond włosami wściekle wpatrywała się w całą sytuację. Przerażony Sith stał gdzieś w kącie. Akolitka zwijała się z bólu i w dodatku cuchnęła spalenizną. Nadzorca uniósł ręce, aby uchronić się przed ciosem.

— Trzymaj swoje zwierzątko z daleka — rzuciła chłodno do dziewczyny. — Chciałabym pomówić z Ffonem — powiedziała do przestraszonego akolity.

— L-lady Zash? — spytał jeszcze bardziej przerażony chłopak.

— Tak, Ffon. Gdzie jest moja Mapa? — zapytała słodko.

Zdenerwowany Sith sięgnął niepewnie do kieszeni. Drżącą ręką wyciągnął dysk i podał go bez słowa kobiecie.

— Ty dla mnie to znalazłeś, Ffon? — Złożyła ręce w geście zadowolenia. — Jak cudownie!

Wściekła dziewczyna skrzywiła się. Nie mogła uwierzyć, że tak wielka i dumna osoba, jak Zash, mogła dać się nabrać takim gnidom.

— Nie mógłby jej znaleźć, nawet jeśli by próbował — wtrąciła się akolitka.

— Cisza! — syknęła w jej stronę. Dziewczyna aż się cofnęła. Nie rozumiała, dlaczego Lady Zash tak nagle się zmieniła. — Ffon mi powie, co się naprawdę stało, nieprawdaż? Przecież nie odważyłbyś się mnie okłamać? — zapytała. — Bo byłaby wielka szkoda, gdybym odkryła, że skłamałeś. A teraz spytam ponownie. Czy ty przyniosłeś tę Mapę z grobowca Nagi Sadowa?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro