Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1: Grobowiec Ajunty Palla

Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
– Widać że jest wrażliwa na moc – odparł głos z ciemności.
– Wrażliwa? To, co ona przed chwilą zrobiła ja uczyłem się latami. Tak dobrego pchnięcia jeszcze nie widziałem nigdy – odezwał się drugi, widocznie poruszony sytuacją głos.
– Mów co chcesz, ale i tak musimy ją przetransportować do nadzorcy – stwierdził pierwszy.
Po tym przeciągnęli bezwładne ciało na kanonierkę. Martwych zostawili czerwiom i czerwonemu piaskowi.
Dziewczynę usadzili na ławie, przypięli pasami i pilnowali jej.
Podróż na krążownik nie trwała długo- liczył się czas, którego było bardzo mało.

Od ostatniego wspomnienia minęły minuty, godziny, dni, a może lata. Nemmip sama już nie wiedziała. Rozejrzawszy się po swojej kwaterze, doszła do wniosku, że również nie wie czy w ogóle żyje. Na jej ciele nie było ani ślady krwi, piachu czy jakiegokolwiek brudu. Na sobie miała bordową tunikę, jasne spodnie i lekkie buty. Włosy, które wcześniej były jednym wielkim kołtunem, teraz były elegancko uczesane w luźny kok.
Gdziekolwiek mogłabym być, to na pewno nie jestem na tej cholernej planecie. Pomyślała. W tej samej chwili do pokoju wszedł żołnierz Imperium. Dziewczyna w mgnieniu oka schowała się za metalową skrzynią. Wojskowy bez słowa podszedł do niej i ciągnął za rękę.
Przez cały cholerny krążownik, aż do kanonierki. Siła zrobiła swoje i tak oto wrażliwa na Moc znalazła z powrotem w kanonierce wraz z pozostałymi rekrutami.
Ciekawe gdzie mnie znowu wywożą. Hmmm, znając mojego farta to pewnie na Korriban, albo jeszcze lepiej -na Korriban, bo gdzie indziej?
Gdy już ujrzała skrawek czerwonej planety przez szybę pilotów, to jej się aż żal zrobiło samej siebie.
Co muszę jeszcze zrobić, aby raz na zawsze się stąd wynieść. Te myśli ją nieustannie dręczyły. Gdy już wylądowali, dopiero teraz mogła się dokładnie przyjrzeć pozostałym pasażerom. Ze statku wyszło troje bardzo umięśnionych mężczyzn.
Kretyni jakich mało. Przestraszą się byle czerwia i uciekną gdzie nysyllin rośnie.
Za nimi jakaś nieśmiała dziewczyna i chudy chłopak. Jako przedostatni wyszedł najlepiej ubrany, bo w strój akolity, osobnik rasy sithiańskiej. Jakoś nie przypadli sobie do gustu. Bez słowa owy akolita przepchnął Nemm bez słowa i poszedł przed siebie nawet nie odzywając się do faceta czekającego na nich.
Okazało się że był to niejaki nadzorca Harkun. Miał czerwone włosy, kozią bródkę, tatuaż nad powieką i miecz świetlny. Nosił mało przydatną, niezbyt ciężką zbroję.
Nemmip już z daleka zauważyła jak rozmawia z grupą. Nie spieszyło jej się zbytnio, więc była ostatnia.

– Ah, ostatnia na liście w końcu przyszła. Mam nadzieję, że nie uważasz się za kogoś specjalnej troski - ostatnie słowa wycedził prosto w jej twarz.
Hmmm jaki milutki.
Harkun kontynuował dalej :
– Byłaby szkoda gdyby Ci coś odbiło, a ty jakimś cudem wpadłabyś na pomysł pod tytułem - tu zmienił głos, aby jeszcze bardziej pogłębić wrażliwą - Ja wcale nie muszę przechodzić żadnych prób, aby zostać Sithem.
Gotowało się w niej. Jej cierpliwość na wszelkie obelgi była na granicy wytrzymałości. Przecież to dopiero początek, będzie jeszcze gorzej. Widać było, że nadzorca najwidoczniej czerpie przyjemność z ośmieszania jej.
–...Lord Zash nakazała mi wybrać spośród was, wyrzutki, by znaleźć kogoś niegodnego zostania jej uczniem – poinformował ich Harkun.
Dalej opowiadając o swojej "misji" i przy okazji wzywając rekrutów od najgorszych, Nemmip zastanawiała się dlaczego jego wszyscy słuchają.
– Ekhm- wykrztusiła i zobaczyła na sobie wzrok całej grupy oraz niemiłego nadzorcy - Czy mogłabym się dowiedzieć kim jest ta Zash? – Zapytała.
Po chwili zorientowała się że mówienie czegokolwiek czy nadzorcy nie jest najlepszym pomysłem.
– Dla ciebie Lord Zash, niewolnico – odpowiedział z wyraźną wściekłością, bowiem nienawidził gdy ktoś niższy rangą tak bezczelnie mu przerywał. – Jest Mrocznym Lodem Sithów i jest bardziej ważna niż ty kiedykolwiek będziesz.
To trochę zabolało Nemm, ponieważ przez całe życie była dla kogoś ważna, a teraz nie ma "tego kogoś".
– Teraz reszta z was, happaborskiego ścierwa, znacie swoje próby. Idźcie już – zwrócił się do Nemmip – Ja w tym czasie wezmę naszą panią spóźnialską w obroty.
– Uważaj na siebie – odezwała się chuda dziewczyna z krótkimi, rudymi włosami – I nie martw się. Nie może nas wszystkich zabić, przyjaciółko. – Po tym uśmiechnęła się i zrobiła kilka kroków w kierunku wyjścia.
Przyjaciółko? Jeszcze nikt mnie tak nie nazwał. Zrobiło się jej trochę głupio. Jedyne co zdołała odpowiedzieć to :
– Dzięki i ty również! – Rudowłosa tylko odwróciła się na chwilę :
– Tylko spróbuj się nie zabić po drodze! – Po tym odeszła na dobre w swoją stronę.
– Teraz, niewolnico czas na twoją próbę. W Dolinie Mrocznych Lordów, w grobowcu Ajunty Palla żyje pustelnik o imieniu Spindrall. Jest obłąkany, lecz Lord Zash dalej uważa, że jest z niego jakiś pożytek. Kiedy go w końcu znajdziesz on cię sprawdzi.
Ciekawe czy tylko ja muszę się wybierać do jakiś grobowców.
– Zrobię wszystko co w mojej mocy, aby przypodobać Spindrallowi i ukończyć próbę – wypowiedziała ułożoną w głowie formułę.
– Idź już. Znasz swoje zadanie. Nie każ czekać Spindrallowi, niewolnico – odesłał ją dłonią.
Nemmip wyruszyła na poszukiwanie grobowca Ajunty Palla.
***
Wszędzie otaczały ją ściany z piaskowca z wyrytymi runami. Przeszła przez krótki korytarz, aż doszła do rozległej komnaty z sarkofagiem na końcu. Przed nią akolici ćwiczyli swoje umiejętności na manekinach. Wszyscy mieli takie same stroje. Nemmip schodząc w kierunku akolitów wyciągnęła swój miecz treningowy. Ci jednak nie zwrócili na nią uwagi.
W dalszej części komnaty medytował ktoś w wytartej, wyblakłej pelerynie. Z jego lewego boku zwisał swobodnie miecz świetlny. Nieznajomy wstał i obrócił się. Twarz miał starą, zmęczoną życiem. Oczy brązowe, lecz czujne.
– Niewolnico -powiedział słabo. – Witaj w moich skromnych progach.
Wziął wdech, jakby nie oddychał całe wieki.
–Jesteś tu z powodu swojej próby, tak? – Popatrzył na nią, jakby chciał się czegoś dowiedzieć – Aby poznać ścieżkę Ciemnej Strony od ledwo stojącego starca w grobowcu. I z nadzieją powrócisz do swojego mistrza ze znakiem o twojej sile.
Nemm popatrzyła na niego, na grobowiec, na niego, na akolitów.
–Tak, mój panie. Zgadza się – Jak nisko trzeba już upaść żeby mówić do każdego żywego organizmu z mieczem świetlnym "Tak mój panie"?
Nawet ona tego nie wiedziała, lecz to mógł być jedyny sposób na osiągnięcie czegokolwiek.
Spindrall pogładził swą siwą brodę i orzekł :
– Oczywiście. Znam wiele rzeczy, osób, zjawisk z ich prawdziwego oblicza – Znowu spojrzał na nią, sprawdzając, czy aby na pewno jest godna jego wiedzy. – Lecz, zanim tak czy siak ci to opowiem, musisz zaliczyć próbę krwi. Przeżyj, a ja nauczę ciebie, co wiem.
Po tym odwrócił się i powrócił do swej medytacji nad sarkofagiem Ajunty Palla.
Nemmip zeszła na niższy poziom komnaty, tam, gdzie trenowali akolici. Widać było, że są zagłębieni w tajnikach Ciemnej Strony Mocy. Rzucali w manekinów błyskawicami. Niewolnica uważnie obserwowała jak oni to robią. Ciekawe czy ja też tak potrafię.
Gdy w końcu stanęła na środku komnaty, a że wszystkich stron otaczali ja uczniowie Spindralla, ci przerwali swój trening. Odwrócili się i wyciągnęli swe miecze treningowe. Ich postawa bojowa sugerowała, że są gotowi ją zaatakować. Wszyscy powoli przesuwali się ku środkowi. Jeden z nich był na tyle blisko, że można było zauważyć, że miał nieprzyjemny zabieg skaryfikacji, przez co jego twarz nabrała podobieństwa do ludzkiej czaszki. Oprócz tych blizn można było zauważyć, że każdy z uczniów miał zaszyte usta. Nie wiadomo było po co jest, ale jedno jest pewne - oni i Spindrall byli niebezpieczni.
Otoczona przez akolitów Nemmip stała spokojnie, oczekując dalszego biegu wydarzeń. Miała zamknięte oczy. Dzięki temu lepiej się skupiała. Zbliżający się uczniowie otoczyli ją ciasno i uruchomili swoje miecze treningowe.
Wszystko nagle zwolniło. Napierający akolici zostali odrzuceni aż pod ścianę komnaty. Niewolnica stała dalej z zamkniętymi oczyma. Zdezorientowani przeciwnicy ponownie przystąpili do ataku, lecz tym razem z jeszcze gorszym skutkiem. Po chwili Nemm odwróciła się w kierunku mędrca pozostawiając za sobą spalone ciała jego uczniów.
Starzec zakończył swoją medytację. Ponownie spojrzał na nią oceniająco. Dostrzegł że jest w dużym szoku, zlana potem i drżąca. Widać było że nie jest przygotowana do współpracy z taką dawką mocy.
– Świetnie. Ci byli akolici nie pragnęli niczego więcej niż wywrzeć na mnie wrażenie i przejąć twoje miejsce zabijając ciebie – Jeszcze raz dokładnie obejrzał wzrokiem komnatę w poszukiwaniu żywych. –Lecz twoja żądza dowiodła swojej siły, a ich krew przerodzi się w płaszcz twojego zwycięstwa. Dobra robota, lecz nie jesteś Sithem... – Jego wzrok utkwił w jej oczach – Jeszcze.
Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja. – Zaczął. – Dzięki pasji, osiągam siłę.
Dzięki sile, osiągam potęgę.
Dzięki potędze, osiągam zwycięstwo.
Dzięki zwycięstwu zrywam łańcuchy.
Moc mnie wyzwoli – przerwał. Oczekiwał jej reakcji, jednak zauważył tylko i wyłącznie zdziwienie dziecka, które po raz pierwszy zobaczyło coś, co go przerasta. – To jest kodeks Sithów – wyjaśnił – Weź go sobie do serca, a będziesz miała siłę, aby zniszczyć swoich wrogów. Rozumiesz?
Nemm poukładała sobie wszystko w głowie.
– Oczywiście. Urodziłam się aby być Sithem! – Te słowa były tak mało przekonywujące, że nawet ona w nie nie wierzyła. Spindrall to zauważył, lecz nie chciał dalej ciągnąć tego tematu.
– Dobrze, zatem idź. Wróć do Harkuna i zwróć swoją całą nienawiść przeciwko niemu. Użyj strachu, aby rosnąć w siłę. On może mieć tego swojego faworyta.
Ciekawe skąd on o tym wie.
– Lecz to Lord Zash kontroluje Harkuna i tylko ona może wybrać swego ucznia, nie Harkun.
– Ciekawą jest rzeczą kto kontroluje Zash? – Zastanowiła się Nemmip.
– Kiedy już będziesz znała odpowiedź na to pytanie, będziesz miała moc ponad wszystkich swoich mistrzów. A teraz idź. Daj mi odpocząć. – Po tych słowach uklęknął, aby kontynuować medytację nad sarkofagiem Ajunty Palla.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro