Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4: Niespodzianka

  Nemmip szybko maszerowała przez Sanktuarium Sithów w stolicy Imperium – Kaas. Jej kroki głucho odbijały się od posadzki, nie różniąc się tym od kapiącego na zewnątrz deszczu. Dziewczyna czuła chłodne powietrze na swojej twarzy, które otulało jej równie chłodną twarz. Nie okazywała żadnych emocji, ponieważ w tej chwili nie było to potrzebne. Jej żółte oczy bacznie obserwowały otaczające ją ściany. Po chwili Uczennica zwróciła swoje nogi w prawą stronę, jak zaczęła to robić od chwili, gdy zabiła Skotię. Minęła pierwszy pokój i przeszła krótkim korytarzem w stronę najcenniejszego skarbu już nieżyjącego cyborga — biblioteki.

Daleko w ciemnym pokoju stała jej Mistrzyni jak zwykle zaczytana.

— Fantastycznie moja uczennico — zagaiła — przyszłaś w samą porę. Od naszej ostatniej rozmowy cały czas czytałam i czytałam! — mruknęła zbyt zafascynowana trzymanym w rękach datapadem. Nastąpiła chwila ciszy i w końcu blondynka schowała urządzenie do szaty, aby w końcu porozmawiać ze stojącą w przejściu dziewczyną. Spojrzała jej w oczy, jednak nie ujrzała nic poza chłodną obojętnością.

— Komnaty Skotii są prawdziwą kopalnią wiedzy! — powiedziała z szerokim uśmiechem na ustach. — Kto by pomyślał, że człowiek taki jak on mógłby mieć taki ogromny intelekt. Przez to czasami żałuję, że musiałyśmy go zabić.

Musiałyśmy...

To ja wszystko zrobiłam, nie ty, pomyślała Nemmip. Nie podobało jej się, że Darth Zash przypisuje sobie jej własne zasługi.

— Ale przy okazji, chyba nie muszę ci przypominać o tym, co miałaś mi przynieść z Mrocznej Świątyni.

Uczennica sięgnęła do kieszeni po dwunastościan i położyła go na biurku. Następnie powróciła do swojego ulubionego miejsca w tym pokoju, czyli futryny. Zash już zbliżała się do nowego, świecącego przedmiotu w jej komnacie, jednak jej drogę przerwał głos Nemmip:

— Wspomniałaś wcześniej, że masz coś dla mnie.

Krótkowłosa blondynka od razu się odwróciła plecami do artefaktu i poczęła zmierzać w stronę Uczennicy.

— Owszem — napomknęła. — Zaraz do tego dojdziemy, ale najpierw powiesz mi, jak zdołałaś negocjować z tym duchem.

Twarz Nemmip przybrała bardzo poważnego wyrazu, jednak jej oczach można było jeszcze dostrzec małe iskierki.

— No to najpierw skierowałam na niego magnes, a potem użyłam mojej magicznej kostki do sabaka* i...

— Dosyć! — Przerwała jej Zash. — Jak chcesz pozostawić to w tajemnicy, to niech tak się stanie.

Blondynka była już wystarczająco podburzona, a ostatnim wybuchem wywołała tylko ledwo powstrzymane parsknięcie śmiechem przez swoją własną uczennicę.

— Jednakże na twoim miejscu nie byłabym pod tym względem taka zaborcza — dodała po chwili, gdy już ochłonęła z emocji.

Dashade przypatrywał się wszystkiemu zza pleców swojej wiernej towarzyszki i w szczególności nie podobały mu się słowa wiedźmy. Będzie musiał dołożyć największych starań, aby uchronić małego Sitha od jej własnego Mistrza.

— Od jakiegoś czasu bardzo uważnie studiuję wszystko, co jest związane z artefaktami Tulaka Horda. Wystarczył jeden rzut oka na holocron przyniesiony przez ciebie i jestem już pewna w stu procentach, że te artefakty zmienią wszystko — Darth Zash mówiła zafascynowana, a potem podeszła do leżącej na stole świecącej kostce i zaczęła się nią bawić, jakby dla zajęcia rąk. — A przede wszystkim ciebie, moja droga uczennico. Będziesz niewyobrażalnie potężna, Moc mi to pokazała.

Nemmip uniosła brew w geście zainteresowania i po chwili milczenia powiedziała:

— No nie wiem, ja już sobie wyobraziłam trochę tej potęgi.

Od razu buchnęła zduszonym śmiechem, jednak ganiący wzrok Zash od razu ją uciszył.

— Ale nigdy nie aż tak dużej — odrzekła chłodno. — Ten artefakt jest jednym z pięciu, które razem są w stanie wykonać specyficzny rytuał, używany niegdyś przez wielkiego Tulaka Horda, kiedy podbił system Dromund. Dopóki nie będę mieć wszystkich artefaktów, nie mogę zrozumieć samej natury rytuału, ale... — Za każdym razem, gdy Darth Zash mówiła „ale", to z pewnością tyczyło się to jej jakże świetlanej przyszłości. — ...ukazała mi się wizja, w której to ty sama będziesz dzierżyć moc rytuału.

Jednego Nemmip była pewna — jej czas na Dromund Kaas się powoli kończy, ponieważ każdy szanujący się Mroczny Lord Sithów (a tym bardziej Tulak Hord) przed śmiercią rozrzuca po całej Galaktyce swoje holocrony. Jedne z nich były ukryte przez samego Lorda, inne zostały mu odebrane przez zdrajców takich jak przodek Nemmip, Kallig.
— W dokumentach Skotii jest wzmianka o dwóch planetach: Balmorrze i Nar Shadaa, jednak potrzebuję więcej czasu, aby określić dokładną lokalizację kolejnych holocronów.
— Wygląda na to, że chyba zawsze będę służyć innym — mruknęła niezadowolona dziewczyna.
— Nonsens! — krzyknęła blondynka. — To, co robisz, robisz tylko i wyłącznie dla siebie, uczennico. Jednak, aby ciebie jeszcze bardziej zmotywować do działania, powrócę do niespodzianki. — Zash zaczęła powoli i dostojnie chodzić po swoim gabinecie. — Jeśli masz odszukać te artefakty, to oczywistą rzeczą jest, że potrzebujesz jakiegoś statku. Zamówiłam ci jeden. Wszystko, co musisz zrobić to pójść do hangaru i wystartować. — Po tych słowach kobieta uśmiechnęła się najcieplej, jak potrafiła.
Uczennica tym razem była naprawdę zaskoczona. Otworzyła szeroko oczy z wrażenia i natychmiast lekko dygnęła przed swoją Mistrzynią
— Statek? Dla mnie? Jesteś zbyt szczodra.
— Zasłużyłaś moja droga, zasłużyłaś. Teraz Galaktyka jest na wyciągnięcie twojej ręki.
Nemmip jeszcze raz pokłoniła się Zash i natychmiast, prawie biegiem zerwała się w stronę lotniska na planecie Dromund Kaas.
— Nie zapomnij się skontaktować ze mną, gdy już dojedziesz na Balmorrę! — krzyknęła Zash na odchodne. — Dobrych łowów!

Dziewczyna nie zwróciła zbytniej uwagi na ostatnie słowa Zash, teraz była skupiona na swoim nowym statku. Serce biło jej jak szalone i nie tracąc ani chwili dłużej, od razu wsiadła do swojego śmigacza i poleciała prosto na lotnisko na planecie Dromund Kaas. Swój doczesny pojazd zostawiła gdzieś przed wejściem, Nemmip była zbyt zafascynowana swoją nową niespodzianką, że postawiła śmigacz na łaskę Imperium. Od kiedy poczuła pod stopami twardą ziemię, rzuciła się biegiem w stronę prywatnych hangarów. Tam, w pokoju kontroli lotów, tuż za szybą, zobaczyła go — najpiękniejszy statek, jaki kiedykolwiek widziała: kanonierkę typu Furia.

Czarna, smukła i nie za duża była idealna dla Nemmip. Pod względem technicznym jest najbardziej uniwersalnym statkiem stworzonym na potrzeby Imperium. Potrafi wykonywać szybki i dosyć skomplikowane manewry, tak jak małe myśliwce przechwytujące typu Inceptor, ale również nie grzeszy dużą siłą ognia, co jest przydatne podczas starć bojowych.

Mały Sith wraz z Khemem mijali właśnie ogromne dopływy paliwowe, leżące bezwiednie na ziemi i wspięli się po rampie statku, aby po chwili do niego wejść. Wnętrze pojazdu okazało się świetnie urządzone, jak i wyposażone, główny pokój mieścił kilka kanap i duży holokomunikator, następnie z tego pomieszczenia można było wyruszyć do kilku mniejszych, takich jak kotłownia, magazyn, kwatera główna oraz kilka mniejszych pokoi i oczywiście mostek. Nemmip z zaciekawieniem przyglądała się wszystkiemu wokół siebie, aż w końcu spostrzegła kolejną niespodziankę od Zash, droida. O nie to... droid, jak ja nienawidzę droidów — pomyślała od razu Nemmip na widok nowej maszyny.

Srebny, humanoidalny android od razu się z nią przywitał:

— Oh... To znaczy... witam! — zaczął niepewnie. Ton jego głosu wychodzącego przez syntezator wydawał się okazywać lekkie przerażenie. — Jestem Toovee Arrate**, uniwersalny droid dla tego pojazdu. Pewnie jesteś moją nową panią, pewnie taką łagodną nową panią...

Khem Val parsknął zduszonym śmiechem, przypominając sobie wszystkie sytuacje, w których Mały Sith dość szybko się irytował i roznosił wszystko wokół siebie.

— Więc oprócz statku dostałam także sługę? — dziewczyna otarła wnętrza swoich dłoni o siebie. — Nieźle.

— Cóż za ulga! — Android od razu się rozluźnił w przewodach. — To znaczy... err... zaszczycony tym, że jesteś pozytywnie do mnie nastawiona. — Ponownie powrócił do swojej sztywnej pozycji. Na twarzy Nemmip przemknął przez ułamek sekundy drwiący uśmieszek.

— Nigdy cię nie zawiodę, pani — zapewnił Toovee Arrate. Tuż po tym zaczął swój jakże długi i nużący monolog o swoich obowiązkach na statku. Khem się wściekł i krzycząc coś w sithiańskim, udał się do kotłowni, pewnie dlatego, aby być jak najdalej od swojego nowego kolegi. Jednakże Nemm chcąc nie chcąc musiała słuchać wywodów srebrnego androida.

— Umiesz przynajmniej walczyć? — wtrąciła się w pewnym momencie Uczennica. Toovee kompletnie stracił rytm i jeszcze bardziej zmieszany, niż na początku odpowiedział:

— Nie... Nawet moje procesory nie wytrzymałyby takiego obciążenia psychicznego.

Wrażliwa uniosła prawą brew w geście zdziwienia, a może zszokowania, ponieważ niewyobrażalną rzeczą było dla niej obciążenie psychiczne z powodu walki. Westchnęła tylko i machnęła ręką, po czym udała się do kwatery głównej.

— Mam ważną misję do zrobienia — oznajmiła pod nosem. — Pora zobaczyć, co ten statek potrafi, rozgrzej silniki i ustaw kurs na Balmorrę. Mam tam być za maksimum dwanaście godzin, więc lepiej zajmij się tym od razu, a ja... ja idę spać. — Zamknęła za sobą ciężkie automatyczne drzwi, a następnie przebrała się w nieco luźniejszy strój i od razu rzuciła się na ogromne łóżko. Sen zmorzył ją od razu.

Zadowolony android stał przez kilka minut podekscytowany pod drzwiami.

— Dzięki Stwórcy, że nie chcesz mnie deaktywować!  

_____________________
*Sabak to coś w rodzaju gry planszowej.

**Inaczej 2W-R8

No to znowu przychodzę z nowym rozdziałem. Miałam go skończyć wcześniej, ale wypadł mi wyjazd za granicę, a tym internet dawał mi wiele do życzenia. Teraz rozdział nieco dłuższy i wprowadzający nowy wątek do fabuły. Na razie zostawiamy deszczowy Dromund Kaas i podbijamy Galaktykę.

Dzięki, że jesteście <3


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro