Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3: Historia lubi się powtarzać.

  — Mam przywrócić chwałę naszej rodzinie? — zapytała sama siebie Nemmip. Przez prawie osiemnaście lat żyła w przeświadczeniu, że jej rodzina od zawsze była związana z niewolnictwem, jak widać teraz, było kompletnie inaczej.

— Nasza rodzina została obdarta ze swej wielkości i rozbita przez innego Lorda — Tulaka Horda.

Khem Val oburzył się na te słowa, przecież Tulak Hord był jego mistrzem, kompanem, przyjacielem. Nikt nie mógł go obrażać, a nawet oskarżać o zniszczenie całej rodziny.

— Sprawiasz wrażenie, jakbyś nadal był żywy — oznajmił Dashade, gdyż nie mógł za bardzo pojąć niematerialności ducha. — Służyłem mojemu mistrzowi na tyle dobrze, aby to zmienić — skwitował, gdyż gdyby stojący przed nim mężczyzna spotkał go tysiąc lat temu, już byłby martwy.

— Ha! — krzyknął wyzywająco Kallig. — Twój mistrz nie żyje, bestio — syknął. — Teraz służysz dziecku Kalliga. Nemmip — zwrócił się do dziewczyny — powinnaś nauczyć swojego sługę trochę pokory.

— Już raz go pokonałam, potrafię go kontrolować — oznajmiła, przeszywając surowym wzrokiem potwora.

— Jaka dumna i pewna siebie, jednak podczas przywracania chwały naszemu rodowi nie możesz popełnić tego samego błędu, co ja. Zdrada jest ulubioną grą Sithów – musisz ją wygrać.

Uczennica posłała zawadiacki uśmiech w stronę ducha.

— O mnie się nie martw — powiedziała pewnie.

— Strzeż się swojego Mistrza, strzeż się swoich uczniów. Nie daj się nigdy zaskoczyć. Weź to sobie do serca, a będziesz nie do powstrzymania. — pouczył ją i po chwili udał się w stronę swojego sarkofagu. — Jednak nie przyszłaś tu, aby mnie zobaczyć, przyszłaś po artefakt, który wziąłem od Tulaka, zanim umarł. Weź go i mój miecz świetlny, pogrzebany w tym grobowcu. Tylko bądź ostrożna z holocronem, nie wiem, co w sobie zawiera, ale śmierdzi od niego zdradą.

— W przeciwnym wypadku nie byłby nawet wart wzięcia — oznajmiła opryskliwie dziewczyna.

— Po prostu bądź ostrożna — poprosił Lord Kallig. — Nie mogę się doczekać dnia, kiedy nasza potęga zostanie przywrócona. Jeszcze się spotkamy. — Duch rozpłynął się w powietrzu, pozostawiając po sobie tylko fioletową poświatę.

Lord Kallig? No dobrze, więc weźmy, co mamy wziąć i wynośmy się stąd — pomyślała dziewczyna i tak też zrobiła. Khem bez trudu odsunął ciężką, piaskową płytę. Wewnątrz był szkielet, być może jej przodka. Na jego żebrach spoczywał holocron w kształcie dwunastościanu, wykonany ze srebrnego metalu oraz nieznanego pochodzenia substancji, które rzucała delikatne, białe światło na chude dłonie Uczennicy. Nemmip schowała przedmiot do swojego plecaka i ponownie sięgnęła do krypty, tym razem po miecz świetlny.

Był kompletnie inaczej wykonany niż ten podarowany od Zash. Był o wiele dłuższy, niż można byłoby przypuszczać. Może był to miecz dwuręczny? Zastanawiający był fioletowy kryształ, umiejscowiony pośrodku rękojeści, niechroniony żadną obudową. Zarówno lewa, jak i prawa strona od kryształu była do siebie symetryczna, wykonana ze starej, przetartej, czarnej skóry. Mimo swojej wielkości broń leżała w dłoni o niebo lepiej niż poprzednia. Jedynym problem był brak jakiegokolwiek przycisku odgrywającego rolę włącznika. Nemmip zastanawiała się, po co jej ten miecz świetlny, skoro nie może go włączyć. Dziewczyna postanowiła jednak dać jeszcze szansę temu ciekawemu przedmiotowi i chwilę pomedytować nad nim.

Położyła zatem broń przed sobą, a sama usiadła na kolanach, zamknęła oczy i skupiła się na mieczu leżącym przed nią. Przez dłuższy czas widziała tylko ciemność, lecz w pewnym momencie nastąpiło poruszenie w Mocy. Broń rzeczywiście zaczęła się unosić w górę, czego Nemm oczywiście nie zauważyła, bo oddając się medytacji myśli i wszelkie zmysły były gdzie indziej. Na szczęście Khem uważnie wszystko obserwował. Miecz zawirował w powietrzu i w tym samym momencie Uczennica zmarszczyła brwi. Nieświadoma swoich ruchów wyciągnęła przed siebie rękę, jakby przywoływała do siebie swój oręż. Gdy tylko jej dłoń zetknęła się z ciepłą skórą rękojeści, dziewczyna poczuła przypływ wspomnień. Wszystkie wspomnienia uderzyły w jej umysł z ogromną siłą, która powaliła wszystkie zapory chroniące ją przed tego typu atakami.

Odlatujący gdzieś w dal Imperialni, kiedy po raz pierwszy użyła Mocy...

Pokonanie Khema w grobowcu Nagi Sadowa...

Zostanie uczennicą Darth Zash i udanie się na Dromund Kaas...

Zabicie Skotii...

To ostatnie spotkanie ze Scourgem...

Komnata rozjaśniła się ametystowym blaskiem. Nemmip otworzyła oczy i ujrzała przed sobą pewnie trzymany miecz z podwójnym, fioletowym ostrzem. To jednak nie był do końca miecz dwuręczny, który zadawał bardzo mocne, wymagające dużo siły obrażenia, tylko zgrabna broń z podwójnym ostrzem, pozwalająca na szybkie i precyzyjne cięcia. Czyli teraz Zash będzie naprawdę wściekła, ponieważ jej życzeniem było pozostawienie jej miecza, a nie wymiana go na jakieś starożytną wersję.

Co prawda Nemmip poznała wszystkie techniki walki mieczem świetlnym, a sama upodobała sobie jeden z wariantów formy VII, a dokładnie Juyo. Sam Scourge był jej mistrzem, więc przekazanie swojej wiedzy komuś młodszemu było dla niego samą przyjemnością. Niestety ten wariant był doskonalony tylko na jeden miecz świetlny. Sama forma VII była opcją samą w sobie bardzo agresywną i intensywnie czerpiącą z Ciemnej Strony, dlatego też na nią decydowało się najwięcej Sithów. Jednakże, mimo kuszącej potęgi, najtrudniejsza do opanowania była jej technika. A w szczególności tyczyło to się Teräs Käsi, jednej z najbardziej zażartych, a jednocześnie najbardziej efektywnych sztuk walk wręcz. Znana była także jako stalowe dłonie, pozwalała na niezwykle skuteczne obezwładnienie przeciwnika, a potem jego zgładzenie. Jednak najważniejszą rzecz, jaka tyczyła się tej techniki, było to, że pozwalała na doskonałe opanowanie podwójnego miecza świetlnego. Na szczęście Scourge nie zapomniał również o wdrożeniu Nemmip w tę technikę.

Miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie przekonam się, czy nadal pamiętam cokolwiek z lekcji szermierki, rozmyślała dziewczyna. Z marzeń wyrwało ją drżenie HoloNetu, po który czym prędzej sięgnęła do swojej szaty. Przed nią pojawił się niebieski hologram jej własnej Mistrzyni.

— Nemmip, czy znalazłaś już artefakt? — spytała niecierpliwie blondynka.

— Gdybyś wiedziała, że by mi się nie udało, to byś nie miała dla mnie żadnej niespodzianki, prawda? — Uczennica posłała zawiadacki uśmiech w stronę urządzenia. Nawet umysł Zash siedzącej sobie miło w Cytadeli był strasznie wokalny. Wrażliwa bez problemu odczytywała z niego, na razie te najprostsze zamiary swojej Mistrzyni.

Zash poczuła się w tej sytuacji trochę niekomfortowo, więc od razu odwróciła swój wzrok od kamery. Doskonale wiedziała, że jej własna uczennica się z nią droczy. Co prawda ani trochę jej się to nie podobało, ale była świadoma tego, że poniekąd sama doprowadziła do takiego, a nie innego obrotu spraw.

— Wracaj szybko do komnat Skoti, to znaczy — zaśmiała się nerwowo — moich komnat. Mam dla ciebie niespodziankę.

— Jakiego rodzaju niespodziankę? — Nemmip udała zdziwioną.

Blondynka za hologramem przypomniała sobie pewną sytuację, w której to po raz pierwszy spotkała się z Nemmip. Od samego początku miała wobec niej pewne plany.

— Uznajmy, że to będzie mój mały sekret — powtórzyła słowa swojej obecnej Uczennicy co do joty. — Ale koniec tej gadaniny! Przychodź prędko, już nie mogę się doczekać, aby zobaczyć ten holocron!

Transmisja się zakończyła. Uczennica przez chwilę stała w ciszy pośrodku starej komnaty.

No cóż, wychodzi na to, że obie mamy swoje sekrety, pomyślała. I to był pierwszy raz, kiedy naszły ją zmartwienia, wątpliwości i strach dotyczący jej własnej przyszłości. Od teraz nieustanie pragnęły wedrzeć się do jej serca. Nemmip jednak wiedziała jedno — albo będzie za wszelką cenę walczyć, aby to tego nie doszło, albo przestanie słuchać serca.  

__________

Chciałabym was przeprosić za tak długą nieobecność. Od ostatniego rozdziału minął prawie miesiąc! Niestety nie miałam ani chęci, ani czasu na pisanie. Jak już znalazłam czas, to mój internet nie raczył ze mną współpracować. Zobaczę, co da się zrobić z przyszłymi rozdziałami, ale z pewnością, nie będą one wychodzić systematycznie w soboty. Miejmy nadzieję, że pojawią się w niedługim czasie.

A muzykę wstawiłam bo tak mi się podoba :P

Chociaż w sumie przyjemnie się przy niej pisało xD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro