Prolog
Wpatrywała się bez celu w krajobraz przed sobą. Za zimną szybą, po której spływały kropelki deszczu rozlegały się zabudowania Kaas - miasta, które jest jej domem. Od dobre półtora roku zamieszkiwała tę planetę w nadziei, że zostanie tu już na zawsze. Samo zabicie Skoti było dla niej nie lada osiągnięciem, a jednoczesny awans jej mistrzyni-Darth Zash, stał się pretekstem do sfinansowania przez Mroczną Radę jakiegoś apartamentu dla jedynej uczennicy, czyli Nemmip.
Jakie to było cudowne uczucie mieszkać we własnym domu! Mieć własne łóżko, czy nawet cały dom! Nasza bohaterka była wtedy najszczęśliwszą osobą na świecie. Jednak nic nie może wiecznie trwać, nawet poczucie szczęścia i błogiego spokoju. Wieść o śmierci cyborga rozeszła się z prędkością światła po całym Imperium. Zgodnie z przewidywaniami Zash, Mroczna Rada i Wywiad dostawali szału z powodu braku dowodów. Po kilku miesiącach wreszcie odpuścili i odtąd, aż do dnia dzisiejszego trwają spory na temat, kto tak naprawdę zabił Dartha.
Nemmip uśmiechnęła się na myśl o tamtym dniu, już pełnym przeżyć. Jednak nie mogły ją opuścić słowa umierającego Dartha:
„Ona cię zabije... tak jak... zabiła mnie..."
Potem nasilająca się wizja z grobowca Nagi Sadowa: szarżujący Khem, ona sama w jakimś polu elektromagnetycznym i w końcu ciemność. Te myśli zadręczały Uczennicę przez cały czas, jednak nie mówiła o nich Zash, gdyż to mogłoby wysnuć u tej miłej blondynki podejrzenia.
Zresztą i ona nie zwracała już aż takiej uwagi na Nemm. Szkolenie, które tak bardzo było potrzebne powierzyła Lordowi Scourgowi, znanemu także jako Gniew Imperatora. Darth Zash podobno miał sprawy ważniejsze od szkolenia jej własnego ucznia, jednak Scourge spisywał się zdaniem Nemmip znakomicie.
Gniew był bardzo skrytym Sithem, nie mówił za dużo o sobie, a jak coś powiedział, to zawsze wykorzystywał to w szkoleniu Nemmip. Nauczył ją szermierki większością dostępnych broni i zawsze mówił, że jest jego najlepszą uczennicą pod tym względem. Zash zawsze była wściekła z tego powodu, bo sama sobie życzyła, by kłaść większy nacisk na posługiwanie się Mocą, niżeli mieczem świetlnym.
Kolejnym etapem była historia całej Galaktyki, nauka języków, poszczególnych wierzeń, teori na temat ważnych artefaktów. To zajęło naszej bohaterce najwięcej czasu, bowiem przesiadywanie w bibliotece z początku nie budziło w niej jakiś większych emocji. Na szczęście teraz ukochała sobie przeszukiwanie informacji we własnej, całkiem pokaźnej bibliotece.
Na koniec Scourge zostawił posługiwanie się Mocą. Uczennica przede wszystkim uwielbiała rzucać błyskawicami, chociaż nauczyła się innych, bardziej śmiercionośnych umiejętności.
Wszystko to miło wspominała, lecz i to się już skończyło, ponieważ właśnie dziś miała wstawić się w komnatach swojej Mistrzyni, aby odsłuchać szczegółowy raport dotyczący jej szkolenia.
Dalej wpatrywała się w szybę przed sobą i zaczynała dostrzegać swoje niewyraźne odbicie. Mokre włosy do połowy zanurzone w wodzie, nieco pełniejszą niż ostatnio twarz i oczy, które już nie były szare, jak poprzednio. Zaczęły zmieniać kolor na żółty, a wraz z nimi zmieniał się charakter Wrażliwej. Resztki uczuć, które jeszcze pozostały półtora roku temu kompletnie zniknęły, zastąpione chłodem i bezwzględnością. Czasami Nemmip zastanawiała się, czy kiedykolwiek będzie taka jak kiedyś, czy może stanie się maszyną do zabijania. Te myśli pod wpływem szkolenia znikły równie szybko, jak uczucia i teraz Uczennica wiedziała, że bycie Sithem to jej życiowe powołanie.
Jeszcze raz, ten ostatni raz chciała przywołać wspomnienia związane z szkoleniem. Zamknęła oczy i skupiła się.
Słońce przedzierało się przez ciężkie chmury, a oni siedzieli w sali treningowej po turecku. Scourge spojrzał adeptce prosto w oczy.
- Kiedy się urodziłem - zaczął - przekonaliśmy resztę Galaktyki, że jesteśmy jakąś starożytną legendą.
W umyśle Nemmip od razu przeskakiwały pojedyncze obrazy: Korriban, Scourge'a jako młodego Sitha z czarnymi włosami i w złotej zbroi, przemówienie Nagi Sadowa, którego płaszcz tak pięknie powiewał w jeszcze nietkniętej łapami czasu Dolinie Mrocznych Lordów, jego popleczników, którzy uniżenie się mu kłaniali.
- Byliśmy samotni przez tysiąc lat. Kiedyś mieliśmy totalną władzę nad setkami systemów gwiezdnych - wspomniał z uśmiechem.
Znowu przesłał Uczennicy kolejne obrazy z życia. Samotnie krążące statki w przestrzeni i smutek na twarzy wszystkich, kiedy mijali Dromund Kaas, planetę, na której jeszcze wtedy nie szalały cały czas burze. Lecz nagle z chłodnego krajobrazu kosmosu dziewczyna przeniosła się znowu na Korriban, do Doliny Mrocznych Lordów, gdzie zaledwie przed chwilą była. Miała wrażenie, że właśnie jest tam, tu i teraz. Znikąd pojawiły się jakieś myśliwce, niszczące niebieskimi pociskami wszystko, co widziały. Wszędzie panował strach, chaos i panika.
- Potem Jedi wygonili nas do najdalszej części Galaktyki - opowiadał Sith.
Dalej widziała te okropne sceny, tę agresję ze strony Republiki, która niszczyła wszystko, co oni - Sithowie, zbudowali.
- Wciąż zasługują na kilka tysiącleci niewolnictwa, za to, co nam zrobili - odpowiedziała wściekle Nemmip, widząca tym razem uciekające statki Imperium, aby po chwili patrzeć jak członek jej Zakonu próbuje uciec, czołgając się przed bezwzględnym Jedi.
Jej nauczyciel zamyślił się, najwidoczniej był tam i wszystko to widział na własne oczy.
- Dalej pamiętam tamtejsze ciepło promieni słonecznych...
Teraz dziewczyna widziała zrujnowaną Akademię, którą powoli zasypywały czerwone piaski Korriban. Sceneria ponownie się zmieniła, teraz stała w chłodnym grobowcu. Czuła się tam bezpiecznie, z dala od wojny szalejącej razem z wiatrem na zewnątrz.
- Smak ulubionych owoców...
Narracja Lorda Scourge'a na przemian mieszała się z wydarzeniami przed atakiem, a wizjami, obrazami po jego nastąpieniu. Odlatująca w burzy piaskowej kanonierka właśnie przemknęła przed oczami dziewczyny.
- Zapach...dotyk...kolor oczu mojej ukochanej...
Kolejna retrospekcja jakieś sithiańskiej kobiety, która wykrzywiała w grymasie bólu twarz, gdy jej przeciwnik łamał jej nadgarstek. Nemmip stała i chociaż chciała pomóc, to nie mogła, nie potrafiła ani krzyknąć, ani zrobić chociażby jednego, malutkiego kroku w stronę walczących. Po sekundzie, a może minucie było już za późno - w jej oczach rozświetlał się coraz to pokaźniejszy zielony płomień miecza świetlnego.
Nagle Wrażliwa usłyszała jakiś inny głos. Był on taki spokojny, jakby obcy.
- Właśnie dlatego Jedi nie mają sentymentu do kogoś, pożądanie wytrąca was z równowagi.
Nagle z Korriban dziewczyna przeniosła się na Coruscant, gdzie Darth Malgus ze swoją kochanką Eleeną Daru przeprowadzili sukcesywne zniszczenie świątyni Jedi. Ostatecznie Twi'lekanka zginęła, pogorszając tym stan Malgusa.
Kiedyś Nemm dyskutowała z Scourgem o traktacie z Coruscant. Sama kiedyś uważała, że akcja była przeprowadzona fatalnie, bo zginęło zbyt wielu Sithów.
- Ty nic nie rozumiesz. - Czerwony Sith za każdym razem tak kończył ich wspólną dyskusję. Potem same zajęcia przechodziły w dosyć ciężkiej atmosferze. Tamtego też dnia doznała wizji ukazującej jakiś ważny proces, a potem wywiezienie ciała oskarżonego poza salę. Wiedziała też wtedy, że nie potrafiła wybaczyć tym, co wydali wyrok.
- Kiedy coś takiego się zdarzy, musisz sobie przypomnieć wszystkie te małe przyjemności, ponieważ wtedy będą ważniejsze niż wszystko inne - odpowiedział jej wtedy i od tamtej chwili, gdy Zash na nią krzyczała, wyzywała od najgorszych uczniów, Nemmip przypominała sobie wszystkie te chwile, które sprawiły, że była szczęśliwa. Obrażanie Harkuna, śmierć Ffona, długie rozmowy z Khemem.
Ponownie powróciła do miejsca jej zajęć. Znowu była historia Galaktyki i znowu życiorys Malgusa, który powoli zbliżał się do swojego mistrza. Ten drugi miał śmiertelną ranę i gdyby został przetransportowany do centrum medycznego, być może by przeżył.
Młody Malgus wpatrywał się w lekki, pomarańczowy zarys Korriban, który został wyzwolony spod panowania Republiki.
- I w końcu, po tysiącu latach. - Był taki szczęśliwy, że udało mu się tego dokonać. Samodzielnie kierował atakiem na Stację Republiki, myśliwce bojowe tak dobrze się spisały. - Korriban jest ponownie nasz. - Uniósł swój miecz w górę, a potem dokończył żywot swojego mistrza.
Scourge podciągnął tę historię pod emocje budzące się w nas podczas każdej czynności.
- Kiedy czujesz gniew w każdym, nawet najmniejszym połączeniu z Mocą, wtedy odkryjesz... Ciemną Stronę.
Od tamtej lekcji wiele się zmieniło, dziewczyna w końcu zrozumiała czym jest Ciemna Strona. Cięcia były szybsze, dokładniejsze, z lepszą techniką. Ona sama dostrzegała ostrzej, wyraźniej, potrafiła przewidzieć każdy kolejny ruch swojego przeciwnika. Pamiętała, jak krążyła wokół Skoti...
„Spokój to kłamstwo..."
Jej sprawność wzrastała z każdą kolejną lekcją. Słyszała coraz więcej historii o zwycięstwach Sithów, o walkach, które przeszły do historii. Sama dążyła do jak najlepszego ich odtworzenia, co Scourge bardzo pochwalał.
„Jest tylko pasja..."
Z dnia na dzień, z ćwiczenia na ćwiczenie przedmioty poddawały się jej woli. Przenosiła zarówno ciężkie promy dla turystów, jak i pojedyncze ziarnko piasku, zachowując przy tym pełną kontrolę wyzwalanych emocji, których wodze puszczała tylko wtedy, gdy tego zechciała.
„Dzięki pasji osiągam siłę..."
Zaczynała powoli łączyć zarówno walkę jak i użycie Mocy i teraz stało się to dla niej wręcz tak naturalne jak oddychanie. Jej „repertuar" walki stał się pełniejszy, bogatszy o nowe elementy, które dodawały mu gracji i powalały na kolana.
„Dzięki sile osiągam potęgę..."
Pamiętała ten moment, kiedy musiała stoczyć walkę ze Scourgem. Było ciężko, bo początkowo bała się, wstydziła, że nie można wygrać ze swoim nauczycielem, mentorem, jednak po kilkunastu upadkach wściekłość na tyle w niej wzrosła, że zdezorientowany Lord poleciał do tyłu, a Nemmip już przygotowywała się do zadania ostatecznego ciosu, całe szczęście, że oboje się opanowali i nic sobie nie zrobili.
„Dzięki potędze osiągam zwycięstwo"
Przypomniała sobie każde swoje małe zwycięstwo nad przeciwnikiem. Nad Harkunem, Ffonem, Ortosinem, grubym Lordem w bunkrze Skoti oraz nas samym Darthem. Poprawiała wtedy każdy błąd o jakim mogła sobie w tym czasie przypomnieć, a następnie prawidłową sekwencję powtórzyła jeszcze kilkadziesiąt razy, aby nic już nigdy nie zepsuć.
„Dzięki zwycięstwu..."
Doznała kolejnej wizji podczas zajęć. Widziała siebie, kierującą armią Imperium, wydającą rozkazy, aby powieść wszystkich do zwycięstwa.
„... zrywam łańcuchy..."
Powróciła myślami do łapanki, jaką zorganizowali na nią Imperialni, jak wtedy ich wszystkich odepchnęła, aby ocalić matkę. Potem, jak udowadniała każdemu wkoło, że potrafi więcej, że nie straszne jej torturowanie bezbronnych, ciskanie błyskawicami. Na Imperatora... jak Nemmip kochała błyskawice! Codziennie, dzień w dzień ćwiczyła się w ich rzucaniu, aby były lepsze, mocniejsze, aby mogła je kontrolować w każdej chwili, zmieniać ilość zadawanego przez nie bólu. Za każdym razem, gdy opuszki jej palców tak przyjemnie piekły, czuła się spełniona.
- Galaktyka jest intrygującym miejscem - odezwała się po zakończeniu pierwszych zajęć z Lordem Scourgem. - Myślisz, że robisz coś dobrze, ale potem ma to takie konsekwencje, jakich sobie nawet nie wyobrażałeś.
Sith zamyślił się na chwilę. Przypomniał sobie ideologię Sithów, te wszystkie przemówienia Vititate'a, ten tłum ludzi którzy go kochali i tych, którzy go nienawidzili.
- Jesteśmy tym, co zrobili z nami - odpowiedział powoli.
Chodziło mu o Republikę.
_________
Oto i prolog nowej części :) Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeśli jednak nie czytałeś pierwszej części, to zachęcam, jednak myślę, że nie jest to konieczne do zrozumienia tej. Ogółem w drugiej części postaram się pokazać wam więcej Galaktyki, więcej spisków i bohaterów, którzy staną na drodze Nemmip (może będzie jakiś wątek romantyczny, ale muszę jeszcze pomyśleć o tym :p)
Więc enjoy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro