<{2}>Czas Na Ciebie
Pov. T.i
T.i- Dream odwal się!!
D- T.i posłuchaj...
T.i- Nie odwal się!! - wykrzyczałaś przez łzy.
D- T.i ogarnij się on już nie wróci !!!
T.i- Nie ty nic nie rozumiesz!!
D-wyobraź sobie, że ja rozumiem!
Ja byłem przytym jak on zginął ty nie!!
Uspokoiłaś się.
T.i Jak to?!?
D- Normalnie!!
Dream puścił cię i spowrotem usiadł na kanapie i rozpłakał się.
T.i wiesz co ja już chyba pójdę...
D-Nie!! Poczekaj błagam tylko ty mi zostałaś...
Dream chwycił cię za rękę i przytulił.
D-Błagam nie odchodz.
T.i- Dream ja naprawdę muszę coś przemyśleć...
Przytuliłaś go na pożegnanie i odeszłaś. Znowu się rozpłakałaś miałaś dosyć postanowiłaś puść do domu po szkicownik i kredki.
Przez cały czas płakałaś. Gdy weszłaś do domu. Wźiełaś plecak szkicownik kredki oraz telefon. Postanowiłaś pójść w miejsce gdzie zawsze przesiadywałaś z Sansem i Dremem.
Poszłaś na klif ulubione miejsce Jego i twoje zwłaszcza do rysowania.
**Time skip**
Po dojściu na klif usiadłaś tak, że nogi zwisały ci nad przepaścią. Nie bałaś się, że spadniesz.
Wyciągnęłaś szkicownik i piórnik z kredkami. Oddałaś się swojej wyobraźni po godzinie. Zauważyłaś co narysowałaś i znowu zaczęłaś ryczeć. Obrazek przedstawiał Ciebie, Dreama i Sansa....
Twoje oczy były całe przeszklone. Pojedyńcze łezki spadały na twarz Sansa na rysunku. Postanowiłaś zadzwonić do rodziców i opowiedzieć im co się wydarzyło. Wyciągnęłaś telefon i kliknęłaś w numer do mamy.
Czekałaśchwilę nikt nieodbierał. Zadzwoniłaś ponownie tym razem odebrali.
T.i- Mamo!!
???- Dzień dobry czy pani jest córką (I. M) oraz (I.T).
T.i- Tak. Coś się stało??
??? - Niestety pani rodzice...Nie- żyją mieli wypadek w samolocie...
Niechciałaś tego nawet słyszeć rozłączyłaś się.
Miałaś dosyć dlaczego wszyscy umierają?!
T.i- Mamo.. T. T.. ATO!!
Jeszcze bardziej się rozpłakałaś.
T.i- D-dlaczegggo? Mam dosyć siebię i całego swojego życia!!
D-hej niemów tak!
Odwruciłaś się i zobaczyłaś kto to.
T.i- Hej Dream.
D- Mi terz jest ciężko ale nie możemy się załamywać musimy iść dalej!
T.i- Ty nie nie rozumiesz! !!
D- *snif* słuchaj T.i mówiłem ci już ją to widziałem. Rozumiem co czujesz.
T.i- Nie! Nie! Nie!
Wstaś i spojżałam się na niego.
T.i- Wyobraź sobie że tobie niepowiedział, że niemożecie być już przyjaciółmi!! I twoi rodzice nie ginęli w tym samym tniu co twój Bff!!Dream zbladł i stanął jak wryty.
Chwyciłaś plecak o minęłaś Dreama i wybiegłaś na ulicę.
D- Przepraszam! T.i poczekaj!
T.i- Nie!!
Stanęłaś na środku drogi i wydarłaś się na swojego przyjaciela.
D- T.i uważaj!!!
Nim zjażyłaś co ci się stało Dream odepchnął cię na trawę a on....
Został odepchnięty o metr przez auto...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro