<{10}>Mraww~ ( ͡°╭͜ʖ╮͡° )
Pov. Ink
Na tym zdjęciu był On...
Ten zdrajca szkielet z sali z Biologi!!
Nie no żarcik 😜
T.i- Serio? Fri Nie mas nic lepszego do roboty tylko żartujesz se w środku napięcia!
Heh uważaj bo to dopiero początek.. Jak kupie sobie suchar book to Bende lepsza od Sansa.
S- Siema. Czy ja słyszałem że ktoś będzie lepszy odemnie w sucharach?!
Tak!
S-Nikt nigdy nie będzie lepszy odemnie w sucharach.!! NIGDY!!!
Ta to się jeszcze okaże (leny dla ubogich).
T.i- Jezu jak dzieci....
Ej T.i bo zaczynasz się zachowywać jak Jagoda... (pozdro Jaga😍)
T.i- Acha.. Zaraz! Kto?!.
A to my wrucimy do fabuły bo zaraz Twój jednorożec zobaczy Errora na zdjęciu....
I-Jezu! Friskyy! Niepsuj dialogu!
No sr zapuźno 😉😚
I- Serio!? 🤦♀️🤦♀️🤦♀️🤦♀️🤦♀️🤦♀️🤦♀️To miała być niespodzianka!
T.i- Tia Ink Fri.. wszystko psuje..
Uuuu uważaj bo zrobię lemona z twoim udziałem!
T.i- Tylko spróbuj!!
Okej 😉
T.i-🤦♀️🤦♀️🤦♀️🤦♀️🤦♀️🤦♀️
I-Możemy wrzucić do fabuły??
Ti robi face palma..
T.i- Ej niby czemu!?
Szkielet z sali biologicznej tzw. Kostek/Miłosz XD - Ej da mi ktoś ubrania?? Bo mi zimno!
T.i- Zaraz skąd on się tu wzioł?!
Zaraz się dowiesz jak zrobię lemona 😏.
T.i- Dobra to ja może już pujde do Nightmera bo Zara się skapnie że spierdzieliłam mu....
ERROR! . (dzk za zepsucia fabuły Friskyy)
(Niema za co 😚)
Chech dlaczego nie może być tak jak kiedyś...
Gdy bawiliśmy się razem...
Byliśmy braćmi... Przyjaciółmi..
Ale wtedy on zaczął niszczyć... Wszystko co ja stworzyłem...
Zwariował.... I stał się tym kim teraz jest.. Mordercą i gliczem.
W moim oku zakręciła się łezka..
Jak on mugł to zniszczyć...
Cheh nieważne...
Nagle z moich myśli wyrwał mnie jakiś huk w kuchni...
Wstałem jak poparzony...
Żuciłem plecak i komurke T.i gdzieś do konta.
Wyciągnąłem swój pędzel z zapleców.
Powoli wyszłem z pokoju.
Nie zamykając drzwi usłyszałem jakiś głos w kuchni.
Z zieloną farbą (kwasem trujacym XD) na pędzlu powoli schodził po schodach.
Nagle jak na złość te stare schody skrzypnęły ( moja auto korekta *jekneły* XD dop.aut)
Serio?!
Nagle w kuchni odgłosy ucichły a do salonu ktoś wszedł.
Nie widziałem twarzy tej osoby.
Ani jej samej ale czułem jej obecność.
? - tu jesteś Lust! - Odezwał się ktoś (Pozdro dla kumatych XD).
Nic nie powiedziałem kto to jest i dlaczego niby ma tu być Lust?! I to w moim domu.
Nagle moje ręce i nogi oplotły jakieś niebieskie linki..
Poznałem je...
Czy to on...
Nie...
To niemożliwe...
Z tego wszystkiego zapomniałem T.i....
Nagle ON wyszedł z "cienia".
I-Error..
E-O nie spodziewałem się tu ciebie... (:<
W moje oczy naleciały łzy gdy Error mocniej zacusnął sznury.
Uśmiechnołemnsię z łzami w oczach.
E-eeee wtf co ty robisz.?!??
Był bardzo ooooo zdziwiony.
Przypomniałem sobie o T.i.
I-Zabij mnie. Szepnąłem.
E-Oke.... Zaraz! Co?!
I-Zabij mnie.
Powiedziałem nieco głośniej
E-Straciłeś rozum?
I-Zabij mnie!!
W tedy się rozpłakałem.
Error wypuścił mnie a ja upadłem na podłoge.
I-Zabij mnie słyszysz! Niemam dla kogo żyć!
Nareszcie będę z nią..
E-Heh słuchaj Ink..
I-Zabij mnie błagam.
Wydukałem...
Nagle Error chwycił mnie za ramiona i podniósł.
E-słuchaj może pomiędzy nami nie było najlepiej ale... Zmieniłem się..
Przestałem płakać.
E-Stary o co chodzi?
I-Spytaj się swojego przyjaciela Nm!
E-co ten dupek co zrobił?
I co ty mas na sobie.
Całkowicie zapomniałem że mam na sobie bluzkę T.i.
L-Prosze co tu się wyprawia ogiery~
Lust...
Nagke error puścił mnie przez co ponownie spadłem na podłogę.
E-ty Jeb*ny śmieciu!
L-Co tak ostro słodzutki?~
E-Zabije cię ty jebany pedofilu!.
L- Co niepodobało ci się wczoraj ~
E-Dobra teraz to ci Seri przy*ierdole!!
Ty jeb*ny gwalcicielu!!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro