<{1}>Bajka Bez Happy Endu
~~Time skip~~
Z frustacją wbiegłaś do domu Sansa
Całą drogę płakałaś. Ten strzał... Te słowa...
Niebył sobą.
W biegłaś do salonu policja już była na miejscu. Dream siedział na kanapie i płakał.
T.i- O nie.....
Chciałaś wejść do pokoju Sansa ale jakaś policjantka cię zatrzymała. Spojrzałaś za jej ramię.
Zobaczyłaś pełno krwi i..
Rozpłakałaś się Zobaczyłaś twarz Sansa w czarnym worku..
Jego piękne białe włosy i i... Te niebieskie oczy.
Zaczęłaś krzyczeć. Ominęłaś policjantkę i dotknęłaś ten ostatni raz rękę Sansa...
Ktoś chwycił cię odtyłu i wyciągnoł cię na kanapę...
Wyrywałaś się ale to nic nie dało...
Spojrzałaś na twarz osoby trzymającej cię był to Dream.
Pov. Dream
Jak zwykle wszedłem do domu po szkole w tedy zobaczyłem go.. Mój brat.
Mój kościsty brat. W swoich oslizgłych rękach trzymał pistolet...
Zobaczyłem za nim Sansa..
D- Sans,!!
N- ZAPUŹNO BRACISZKU!!
Nightmer skierował pistolet w stronę Sansa i strzelił. Zdążyłem tylko krzyknąć. Mój brat wybił szybę jedną z swoich macek i uciekł.
Pobiegłem do Sansa. Uklęknołem obok Sansa.
S-Dream *kaszl* obiecaj*krew* że zadbasz o to że*kaszel krwią*T.i będzie bezpieczna.
D- Sans błagam nie!!
S-Obiecaj!, - wykrzyczał ostatkiem sił. Po czym zamknął oczy i już ich nie otworzył.
D-Sans nie.!! Wracaj!! Ja cię potrzebuje!! T.i cię potrzebuje..
Jak Night mógł nas znaleść w tym au???
Już nikt nie jest bezpieczny......
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro