Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

004. TRAUMA I UDRĘKA


                – Kurwa, zostawiłam telefon w domu. – Amaya westchnęła, gdy tylko weszła do salonu następnego ranka, a Seb uśmiechnął się do niej, jakby poprzedni dzień wcale nie miał miejsca.

– Masz tu swojego iPoda. I przynajmniej nikt nie będzie cię męczył, skoro nie wzięłaś telefonu – odpowiedział, szybko przytulając dziewczynę po tym, jak obszedł ladę w holu.

Była 8:30 rano, a ona miała dzisiaj dwie dość ważne wizyty. Kogoś, kto zdecydował, że chce mieć Pikachu na całej klatce piersiowej oraz osobę, która chciała, by błyskawice przechodziły z jego szyi na ramię. Amaya była zdecydowanie bardziej podekscytowana tym późniejszym spotkaniem, jednak najpierw musiała uporać się z facetem od Pokémonów.

– Tak, odpowiem na kilka nowych próśb o tatuaże na Instagramie, bo zaczynam dopiero o 9:30. – Dziewczyna wzruszyła ramionami, ściągając z siebie kurtkę i rozkładając ją na jednym z brązowych, skórzanych fotelu, w których lubiła siedzieć.

– Idę na zaplecze. Chcesz coś do picia albo jedzenia? – zaproponował Seb, nie odrywając wzroku od trzymanego przez siebie notesu.

– Kiepsko spałam. Mógłbyś przynieść mi puszkę Red Bulla Acai z lodówki? – Brunetka opadła na fotel i położyła sobie iPada na kolanach, kątem oka widząc, jak mężczyzna kiwa głową z roztargnieniem.

– Pewnie.

To była ostatnia rzecz, jaką usłyszała, zanim jej szef zniknął w korytarzu na samym końcu salonu. Z westchnieniem wyjęła słuchawki z torby i założyła je na głowę, by włączyć Spotify. Konto było połączone z jej służbowym telefonem, a Amaya nie mogła powstrzymać ciekawości, jaki rodzaj muzyki Matt dodał do playlisty.


STUDIO STAMINA

The Lost Soul Down
NBSPLV

TAKEN BACK
Allen Haley

Westcoast Collective
Dominic Fike

You're just drunk
Johnny Orlando

#icanteven
The Neighborhood

Determinate
Lemonade Mouth

Doja
NOT & AAP Rocky

Maytag [Tax Free]
Ben Reilly

VAMPIRE
Dominic Fike

Dziewięć nowych piosenek. Musiał dużo nad tym myśleć...

Kiedy Amaya włączyła Maytag, Seb pojawił się u jej boku, wręczając jej puszkę energetyka bez żadnego słowa, zanim ponownie zniknął. Wydawał się roztargniony, ale mogło być to po prostu zmęczenie lub ogólny stres. Posiadanie własnego salonu tatuażu musiało czasem być nie lada wyzwaniem... Wzruszając ramionami, Amaya otworzyła Instagrama, aby przejrzeć pozostałe wiadomości, które zignorowała zeszłego wieczora na rzecz Matta.

jonnyransom hej Amaya, jestem kumplem Matthewa — tego, który wczoraj robił u ciebie tatuaż

jonnyransom piszę z pytaniem, czy udałoby ci się zrobić mi taki tatuaż, to logo mojej marki odzieżowej Ransom

jonnyransom Żadnego cieniowania, same kontury. Pasuje mi jutro, w czwartek, o 9:00, jeżeli nadal masz wolny ten termin

Jonny do swoich wiadomości dołączył zdjęcie. Kontur uśmiechniętego diabła wydrukowany na bluzie, którą miał na sobie. To była wielka sprawa... Tatuowanie kogoś, kto miał własną markę odzieżową. Tatuowanie dwóch osób, które miały dużą platformę. Wyglądało na to, że szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło. Do całego studia. Z pewnością wiele studiów tatuażu w Los Angeles miało na swoich fotelach celebrytów, ale jeżeli dobrze to rozegra, to może być początek czegoś wielkiego. Jeżeli tylko wszystko pójdzie po jej myśli.

Nie było mowy, żeby odmówiła takiej okazji.

may.inks Hej Jonny, możemy zrobić ten tatuaż już jutro rano

may.inks Omówimy umiejscowienie i porozmawiamy o wszelkich drobnych zmianach, gdy już tu będziesz :)

may.inks Adres studia to 7901 Santa Monica Boulevard Suite 200, West Hollywood

jonnyransom Wspaniale! Przyjdziemy

Przyjdziemy... Kogo zamierzał przyprowadzić? Matta? Nicka? Kolejnego sławnego kumpla, który mógłby chcieć tatuaż? A może miała poznać ostatniego trojaczka, Chrisa?

Po odpowiedzeniu na kilka kolejnych wiadomości od ludzi proszących ją o zrobienie kilku projektów Amaya w końcu wyprostowała plecy i westchnęła. Była dziewiąta rano. Co powinna zrobić? Najlepszym wyjściem byłoby przygotowanie do studia, żeby mieć ten tatuaż Pokémona już z głowy.

– Muszę wyjść, poradzisz sobie sama? Papiery są gotowe do wypełnienia za ladą. Rosaly i Joshua są na zapleczu, gdybyś czegoś potrzebowała – powiedział Sebastian, zmieniając buty z mokasynów na takie bardziej wyjściowe.

– Dam sobie radę. Wszystko dobrze? – odparła dziewczyna i zsunęła słuchawki, zakładając je na swoją szyję.

– Irene rozcięła połowę dłoni pieprzonym nożem kuchennym, zabieram ją na ostry dyżur. Nie wiem, kiedy wrócę – bąknął, po czym zostawił Amayę bez słowa, po drodze potykając się o własne nogi.

Boże, biedna Irene... Jakim cudem miała takiego pecha?

– Hej, kiedy masz dzisiaj pierwszego klienta? – Głos Josha nagle rozległ się za jej plecami. Nawet nie zauważyła, że do niej podszedł.

– Um, za jakieś pół godziny. A co? – Odwróciła głowę, by spojrzeć na mężczyznę.

Jego ciemne włosy były zaczesane do tyłu, a pojedyncze kosmyki opadały na czoło. Nie mogła zaprzeczyć, że był atrakcyjny, jednak był dla niej za stary. 28 i 20 lat było dość kontrowersyjną różnicą wieku. A Joshua zawsze uważał ją za swoją młodszą siostrę.

Kiedy uśmiechnął się do dziewczyny, pod jego dolną wargą pojawił się kolczyk z przebitego wędzidełka.

– Zawołaj mnie, kiedy skończysz, ja się z nim rozliczę. Seb pewnie nie wtajemniczył cię w sprawy finansów, co? – Szare oczy przez chwilę się w nią wwiercały, zanim potrząsnęła głową i odwróciła wzrok. – Pokażę ci dzisiaj po pierwszym kliencie, bez obaw.

Joshua skrzyżował ramiona na piersi i wyjrzał przez witrynę sklepu, obserwując ludzi mijających salon w typowym porannym pośpiechu na Santa Monica Boulevard.

– Słyszałaś o Irene? – zapytał po chwili, nie odwracając wzroku od ulicy.

Amaya tylko skinęła głową z westchnieniem.

– Mam nadzieję, że to nic poważnego. Nie chciałabym, żeby straciła czucie w ręce czy coś.

Mężczyzna skinął głową, w zamyśleniu językiem szturchając swój kolczyk.

– Rosaly mówi, że wczoraj odwiedziło cię kilku influencerów. Ma rację?

– Ten jeden raz mówi prawdę. Przyszło dwóch trojaczków. YouTuberzy. Ale jeszcze nic od nich nie oglądała. A dzięki nim jutro przychodzi kolejny facet, który ma własną markę odzieżową. Ransom czy coś?

Amaya chciała zajrzeć na konto Jonny'ego na Instagramie, żeby sprawdzić dokładną nazwę, jednak Joshua oparł ramiona o jej fotel i pochylił się bliżej niej. Niemal ją onieśmielił, dlatego upuściła telefon ponownie na kolana.

– Przychodzi do ciebie Jonny Ransom? Stara, to wielka sprawa. Kiedy ma wizytę?

Dziewczyna oparła się o fotel, niepewna, dlaczego jej rozmówca zachowywał się w taki sposób.

– Jutro o dziewiątej?

Na jego ustach pojawił się uśmiech, ponownie odsłaniający jego piercing, a pojedyncze kosmyki włosów upadły mu na twarz, trochę zasłaniając oczy.

– Nie mam nikogo aż do jedenastej, ale stara, specjalnie przyjdę! Tylko po to, żeby się z nim zobaczyć i może poprosić go o podpisanie mojej koszulki. No... – Ponownie stanął prosto, drapiąc się po szczęce. – W sumie to jego koszulki, technicznie rzecz biorąc.

Amaya roześmiała się, a nagły odgłos ruchu na zewnątrz stał się głośniejszy niż normalnie, co wskazywało na to, że drzwi zostały otwarte.

– Zostawię cię z twoim klientem, May. Zawołaj mnie, kiedy skończycie – polecił Joshua, patrząc ponad jej głowę i obracając się na pięcie, by wolnym krokiem wrócić tam, skąd przyszedł.

Amaya przez sekundę musiała zebrać się w sobie i zamknąć oczy, aby wymazać z głowy obraz, jak Joshua się nad nią pochylał w taki sposób, zanim wstała i uśmiechnęła się do mężczyzny, który właśnie przyszedł. Rozglądał się po studiu z zaciekawieniem, jego ramiona były pokryte kolorowymi, ale krzywymi tatuażami.

– Hej, jesteś Marcus? – upewniła się, czy przyszedł on do niej, a nie do Rosaly.

– Tak, jestem umówiony z Amayą na 9:30 – odparł, wsuwając ręce do przednich kieszeni spodni.

– Cudownie. No więc ja jestem Amaya. Miło cię poznać.

Posłała mu uśmiech, a on jedynie skinął głową dość obojętnie.

– Ciebie też.

Boże, nienawidziła, kiedy ludzie nie byli otwarci na rozmowę. To były najbardziej niezręczne sesje. Siedzenie w ciszy, muzyka w tle i nieustanne brzęczenie maszyny, która z czasem zaczynała doprowadzać ją do szału.

– Najpierw proszę cię o wypełnienie i podpisanie tego formularza, a potem dokładniej umówimy twój tatuaż – poleciła, biorąc jedną z podkładek i długopis, aby wręczyć je Marcusowi.



⋆。 ̊ ☁ ̊。⋆。 ̊☽ ̊。⋆



                Po długim i stresującym dniu cichym sesji z Pokémonem, zniknięciu Seba na prawie sześć godzin i nauce, jak powinna zajmować się finansami z jej przystojnym, starszym bratem, Amaya była niezwykle szczęśliwa, że właśnie kończyła tatuaż swojego drugiego klienta. Błyskawica, która rozciągała się od jego szyi, przez ramię, aż do łopatki i ramienia, musiała zostać wytarta i zabezpieczona drugą skórą.

– Pewnie znasz już procedurę pielęgnacji nowych tatuaży. Żel pod prysznic o neutralnym pH, filtr przeciwsłoneczny, nawilżający krem do tatuażu i nie zdejmuj drugiej skóry przez co najmniej dobę – bełkotała, a mężczyzna pokiwał głową, jakby to już wszystko słyszał. – W porządku. Więc to na tyle.

Uśmiechnęła się do niego, gdy tylko ochronna powłoka pokryła każdy centymetr jego nowego tatuażu.

– Cudownie, dziękuję bardzo.

Przyjrzał się tatuażowi w jej lustrze, tak samo jak chłopcy wczoraj, zanim znów się odwrócił.

– Rozlicz się z moim szefem, Sebem, w recepcji. Muszę posprzątać ten bałagan. Ale miło było cię tatuować, mam nadzieję, że zobaczymy się wkrótce. – Posłała mu swój uśmiech zarezerwowany dla klientów, pozbywając się rękawiczek oraz otwierając drzwi mężczyźnie.

– Na pewno, jesteś niesamowita. Jeszcze raz dziękuję.

Obserwowała, jak mężczyzna wraca do holu, a kiedy usłyszała jego rozmowę z Sebem, westchnęła z ulgą i zamknęła drzwi, by oprzeć się o nie, wyczerpana. Uwielbiała swoją pracę, ale po ostatniej nocy i ciężkiej sesji z Marcusem po prostu cieszyła się, że ten dzień dobiegł końca.

Przecierając oczy wierzchem dłoni, odepchnęła się od drewnianej powłoki, żeby posprzątać pracownię. Wyrzuciła igły, których użyła, ręczniki papierowe i małe pojemniki z tuszem z pozostałościami. Kiedy już miała chwycić swojego iPada i podłączyć go do ładowarki, Amaya zauważyła małą paproć, którą poprzedniego dnia odstawił tam Matt. Nawet nie zdążyła sprawić, jak ją nazwał.

Nagle pobudzona ciekawością podłączyła tablet i chwyciła małą doniczkę, żeby ją obrócić, aż w końcu znalazła imiennik.

szalony bernard

Bernard? Czy to nie tak wczoraj Chris nazwał Matta przez telefon? Amaya zachichotała na to, decydując się umieścić Bernarda tuż obok Boba, ponieważ ich imiona były dość podobne. Dwie najlepsze roślinki, jakie miała. Jej uśmiech zniknął w momencie, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Obawiała się, że był to jej poprzedni klient ze skargą.

– Tak?

Kiedy drzwi się otworzyły, Joshua zajrzał do środka i rozglądał się, dopóki nie zauważył jej przy półce z roślinkami.

– Przyszedł ktoś, kogo niedawno tatuowałaś. Seb kazał mi cię zawołać. Coś się stało.

Serce Amayi przestało bić, a ona zacisnęła dłoń na materiale swojej koszulki z logiem Nirvany, jakby od tego zależało jej życie. Nie chciała być pozwana... O Boże.

Joshua skinął głową, żeby poszła za nim do holu. Amaya ostrożnie weszła do słabo oświetlonej przestrzeni, analizując sposób, w jaki Seb podniósł wzrok, by bez słowa skinąć brodą na kogoś czekającego na skórzanej kanapie.

Matt podniósł znudzony wzrok, gdy zauważył sylwetki nowoprzybyłych. Oceniał ich, jakby miał z nimi na pieńku. Zwłaszcza z Joshuą, który na ten widok uniósł brew i popatrzył na Amayę.

– Ten dzieciak ma jakieś zażalenie na ciebie? Czy na mnie? Mogę go stąd wyrzucić – powiedział, krzyżując ręce i przejeżdżając językiem po zębach w zastraszający sposób. Amaya położyła dłoń na jego ramieniu, próbując uspokoić jego przerośnięte ego.

– Wyluzuj. Jest miły i nie ma do nikogo problemu.

Amaya spojrzała na niego, aby upewnić się, że nie próbuje onieśmielić chłopaka, zanim z westchnieniem podeszła do Matta.

– Hej. Wszystko w porządku?

Gdy zbliżyła się do sofy, na której siedział, chłopak pochylił się, by oprzeć dłonie na udach.

– Chodzi o tę ochronną warstwę, którą wczoraj nałożyłaś na mój tatuaż. Chris ją zerwał, kiedy się zdrzemnąłem. Przyszedłem zapytać, czy mogłabyś nakleić mi jeszcze jedną.

Podniósł głowę, kiedy skończył mówić. Niebieskie oczy błyszczały zza ciemnych kosmyków włosów, które zakrywały jej twarz.

– Chyba nie musimy naklejać kolejnej. Rzucę okiem, czy twój brat coś uszkodził, oczyszczę skórę i to na tyle – zasugerowała, dając mu znak, by poszedł za nią do odpowiedniego pomieszczenia.

Matt skinął głową i odgarnął włosy do tyłu jedną ręką, tym samym całkowicie odsłaniając twarz. Dziewczyna niemal poczuła, jak Joshua trochę się spiął. Nie wiedziała, czy to ze śmiechu, czy ze złości. Lubił nabijać się z ludzi, ale sądząc po tym, co wydarzyło się minutę wcześniej, równie dobrze mogło chodzić o to drugie.

Rzucając ostatnie ostrzegawcze spojrzenie na swojego starszego brata, Amaya otworzyła drzwi do swojego studia i przytrzymała je otwarte, aby Matt mógł wejść.

– Jest już dość późno, dlaczego nie przyszedłeś wcześniej? – zapytała, ponownie zamykając wejście i po raz ostatni tego dnia wyciągając świeże rękawiczki.

– Mieliśmy dość dużo na głowie. Spotkania biznesowe, kręcenie filmików... Szczerze mówiąc, po prostu cieszyliśmy się czasem spędzonym w Los Angeles. – Spojrzenie Matta wędrowało po całej przestrzeni, aż w końcu zatrzymało się na jej półce z roślinami. Kiedy znalazł swoją paproć tuż obok Boba, na jego ustach pojawił się mały uśmiech. Jednak zniknął równie szybko, jak się pojawił.

Chwytając odpowiednie rzeczy, Amaya poprosiła go, aby usiadł.

– Dlaczego Chris ją zerwał? – zapytała, sadowiąc się na swoim fotelu i przysuwając bliżej niego.

Matt natychmiast podsunął jej swoje ramię, aby mogła przyjrzeć się tatuażowi.

– Myślał, że to będzie zabawne... Między nami wszystkimi jest po jakieś dwie minuty różnicy, więc jesteśmy dosłownie w tym samym pieprzonym wieku, ale on ma tendencję do zachowywania się jak stereotyp najmłodszego rodzeństwa.

Amaya uśmiechnęła się na jego słowa.

– Wydaje się świetny. Szkoda, że go nie poznałam.

Matt przez chwilę ją obserwował, myśląc nad jej słowami.

– Możesz go poznać. To nie nasz ostatni raz w Los Angeles. Planujemy się tu przeprowadzić – przyznał, przez co Amaya zamarła na sekundę, zanim ponownie zaczęła analizować jego tatuaż pod kątem uszkodzeń.

– Tylko przygotujcie się na upał. Chociaż miło byłoby częściej widywać was w studiu.

Dziewczyna po minucie z westchnieniem odsunęła się od jego ramienia, zadowolona, że po tym wyczynie Chrisa nie wydarzyło się nic złego.

– Wszystko w porządku. Oczyszczę tatuaż, nałożę krem nawilżający i dam ci trochę na później. Twoja skóra chyba nie jest przyzwyczajona do upałów, jest trochę sucha.

Matt zacisnął usta, obserwując, jak dziewczyna jeździ fotelem po przestrzeni, jakby znajdowała się na torze wyścigowym. Gdyby tylko wiedziała, że specjalnie zdarł tę ochronną warstwę, by sprawdzić, czy wszystko u niej dobrze, może poświęciłaby trochę więcej czasu na rozmowę z nim.

Po tym, co wczoraj zasugerował Seb, Matt przez całą noc nie mógł zmrużyć oka. Przez cały dzień był jak zombie, jego oczy były zmęczone i przesuszone. Prawdopodobnie tak samo suche, jak Amaya właśnie opisała jego skórę.

Kiedy wróciła, by dokładnie wyczyścić jego tatuaż, musiał przygryźć wargę, by powstrzymać się od mówienia. Powstrzymać się od wścibstwa. Pewnie tak bardzo się spieszyła z powodu tego jej chłopaka. Tego, przez którego tak bardzo się martwił. To, co wywnioskował ze słów Sebastiana, naprawdę go przeraziło.

– Wszystko w porządku? – zapytał w końcu, spuszczając wzrok na swoją rękę.

– Oczywiście. Dlaczego pytasz?

Amaya starała się nie patrzeć chłopakowi w oczy, gdy ostrożnie wytarła tatuaż po raz ostatni i poszła po krem, który mu obiecała.

– Po tym, co wczoraj mówił twój szef, trochę się martwiłem.

Wyznanie sprawiło, że Amaya zamarła w miejscu. Wbiła wzrok w jeden punkt, starając się panować nad uczuciami.

– Matt, nie ma się czym martwić... – powiedziała, zadowolona, że nie widział jej miny, gdy wypowiadała te słowa. Ale widziała to w jego oczach, kiedy się odwróciła. Nie wierzył jej. A przynajmniej nie w pełni. – Connor i ja mamy pewne problemy. I właśnie o nie chodziło wczoraj Sebowi. Nie myśl o tym zbyt dużo.

Nałożyła trochę kremu nawilżającego na czubek palca, aby ostrożnie posmarować nim skórę bruneta.

– Mam o tym nie myśleć? Dlaczego? Bo znalazłbym coś, czego nie chcesz, żeby ktokolwiek zobaczył? Żeby ktokolwiek wiedział?

Wtrącał się... Ale nie mógł nic na to poradzić. Matthew zawsze chciał pomagać ludziom. Nieważne, jak dobrze ich znał i w jakich okolicznościach się znajdowali.

– Proszę, po prostu odpuść... Nie jestem w niebezpieczeństwie, jeśli to cię martwi. – Amaya westchnęła, zdejmując rękawiczki, gdy tylko skończyła.

Szybki rzut oka na zegar wiszący na ścianie powiedział jej, że powinna wyjść już pół godziny temu. Nie mogła nawet powiedzieć Connorowi, że znowu się spóźni, ponieważ zapomniała zabrać telefonu z domu.

– Dobrze... Ufam ci.

Te słowa sprawiły, że lekko się wzdrygnęła. Nie miała nic przeciwko kłamaniu, ale nikt wcześniej nie powiedział, że ufa jej z mówieniem prawdy. Poczuła, jak ogarnia ją ogromne poczucie winy.

– Wszystko gotowe. Uważaj na siebie w drodze do domu, Matt...

Nie była w stanie na niego popatrzeć. Świadomość, że obdarzył ją zaufaniem, a ona w tym samym momencie go okłamała. Czuła się tak, jakby znowu opuściła rodziców.

Tylko list na kuchennym blacie, większość jej ubrań wepchnięta do walizki, która teraz była zakopana gdzieś z tyłu jej kanciapy w domu. Wyrzucenie telefonu i zmiana numeru z powodu ogromnej liczby połączeń, które odbierała każdego dnia, kiedy po raz pierwszy przyjechała do Los Angeles. Rozpoczynanie nowego życia w nadziei, że nie zostało zbudowane na kłamstwie.

Ale teraz, kiedy patrzyła, jak Matt otwiera drzwi i wychodzi, nie mogła nic poradzić na to, że łzy napłynęły jej do oczu.

Przeszła od bycia zależną od rodziców do bycia zależną od swojego chłopaka. Nic się nie zmieniło poza dodatkowym strachem, który był stałym gościem w jej domu.

To życie nie tylko było zbudowane na kłamstwie... To życie było kłamstwem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro