Rozdział.18.
-A teraz?
****************************
TAK ❤NIE
Omijasz nóż. Nie wiesz, co cię podkusiło, by go zabrać. Wychodzisz ze stołówki i akurat przyszedł ten anioł. Dobrze, że nie wzięłaś noża. Zorientowałby się pewnie i gdyby ciebie zobaczył, by pewnie na ciebie nakrzyczał. Idziesz dalej spokojnie.
Dochodzisz z powrotem do swojego miejsca, gdzie powinnaś leżeć. Siadasz na łóżku i zastanawiasz się. Nagle przychodzi Error . . . . . z twoimi ubraniami.
-Trzymaj dzieciaku.-Rzuca ci twoje ciuchy.
-Ubieraj się. Za chwilę przyjdzie do ciebie Ink i zabierze cię do domu.-Wychodzi z pokoju, a ty jesteś zmieszana tym, co się przez chwilę stało. Z kont miał twoje ciuchy? Postanawiasz jednak nie zastanawiać się nad tym i szybko się ubierasz.
Gdy to robisz, zastanawiasz się nad historią. Te światy. Czy zielony to ziemia? Ale aby dęby rosły razem z bambusami. . . . . . Czy to by było możliwe? Albo czarny świat. Piekło? Niezbyt ci to pasuje. . . . . Jesteś pewna tylko świata snów. . . . . Reaper. . . . . . Czy to on został stworzony jako pierwsza śmierć? . . . . A może niekoniecznie? Niczego nie jesteś stu procentowo pewna. Może za niedługi czas się dowiesz.
Gdy jesteś już ubrana, spokojnie siedzisz i czekasz.
Oglądasz wszystko dookoła. Wszystko w tym pokoju jest białe. Nawet lampa, która stała na białym stoliku. Wstajesz i podchodzisz do niej. Patrzysz na lampkę. Przyglądasz się jej i nagle widzisz na niej wygrawerowany mały napis N.I.E.B.O. . . . . . . . "Niebo to jakaś firma?" Wzdychasz, wracasz na łóżko.
Po chwili przychodzi Ink.
-Już jestem. Gotowa do drogi?-Ma na twarzy delikatny uśmiech. Tak samo się uśmiechasz. Podchodzisz do niego i stoisz, czekając. Ink pstryka i pojawiasz się przed swoim domem.
-Jutro pewnie się spotkamy. Niestety nic nie obiecuję. . . . . .bo. . . . . . . Po prostu nie wiem, jak to będzie. Papa!-Szybko znika. Wzdychasz. Jest już 20:20. Zastanawiasz się, czy przypadkiem nie pójść spać, bo jesteś zmęczona. Postanawiasz, że tak zrobisz. Idziesz do swojego pokoju i kładziesz się. Po chwili zasypiasz.
. . .
Budzisz się w krainie snów. . . . Rozglądasz się. Widzisz przed sobą Dreama.
-Cześć! Już jesteś. Jak dobrze, że nie poszłaś spać wcześniej. Miałem tu niezły bałagan przez ciebie.-Dziwisz się na jego słowa. Pytasz się jaki bałagan.
-A. To już nieważne. Wszystko jest pod kontrolą i uporządkowane. Zmieniłaś całkowicie czas. Nie wiem nawet jak. . . . . ale dobra. . . . . . . Do tego przez cały czas muszę obserwować twoje ruchy. . . . . . -Wzrusza ramionami.
-I tak czy siak, sprostam wyzwaniu. Tak jak zwykle. . . .tylko gdzie ten Nightmare. NIGHTMARE!-Nagle pojawia się koło ciebie.
-Czego?
-O tu jesteś.
-No. . . .
-Tam na zapleczu jest wielki bałagan. Mam nadzieję, że już dałeś większość snów dla innych.
-Tak, tak wszystko zrobiłem.-Wzdycha zrezygnowany. Jesteś zaskoczona. Nightmare. . . .nie chce cię zabić. . . . .i do tego spokojnie rozmawia z Dreamem? Patrzysz się na niego, a on to zauważa.
-Czego chcesz? Co tak się na mnie patrzysz? Jak byś przeżyła KOSZMAR. . . . .He. . . . . -Uśmiecha się chamsko, a ty się uśmiechasz miło. Jednak po chwili smutniejesz. Pytasz się, dlaczego chciał cię zabić.
-Serio? Myślisz, że naprawdę mogę zabijać przez sny. Jedyne co mogłem zrobić, by cię zabić, to tak cię wystraszyć, że zejdziesz na zawał. . . . . .Ale . . . . . . .to prawie niewykonalne. Szczególnie że byłaś w szpitalu. Reaper mnie zaatakował tylko w razie bezpieczeństwa. Ta dwójka i tak by cię wskrzesiła do życia.-Pytasz, jaka dwójka.
-No Reaper i Angel. Przez cały czas mają na ciebie oko. Oczywiście nie teraz. . . . . . . .bo są zajęci. . . . .dostali jakieś zlecenia, papiery czy coś i muszą je wypełnić.-Zastanawiasz się. Czy aby dlatego Reaper i Angel byli wtedy na stołówce? Czy aby dlatego Angel wydawał się taki. . . . . ."inny". . . . . . . . . A Reaper taki. . . . . . Wściekły?
-Tak czy inaczej już znikam.-Nightmare znika.
-Dzięki.-Patrzy na ciebie.
-To co? Gotowa na miły sen?-Uśmiecha się.
*Chcesz miły sen? . . . . Czy jednak wolisz poczekać na Nightmare i mieć koszmar?*
SEN KOSZMAR
*****************************
-. . . Mogło być lepiej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro