Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 11

  Zaczynasz się budzić. . . . .nie było spotkania z Dremem ani Nightmerem. Otwierasz niepewnie oczy. . . . . . . .i widzisz, że jesteś w jakiejś. . . . . . . .izolatce? Przynajmniej na to ci wygląda, bo cały pokój jest z jakby poduszek i z jakiegoś miękkiego materiału, który wygłusza dźwięk. Już się nie sypiesz. Może to było tylko twoje wyobrażenie, że zamieniasz się razem z Errorem w proch. Jednak jednego jesteś pewna. Zaatakowałaś go. I nie wiesz, czy żyje. . . . . . .dziwnie spokojnie traktujesz wiadomość, że Error. . . .może już nie żyć. I to z twojej ręki. Głosu nie słyszysz. Rozglądasz się. Leżysz na . . . . jakby dmuchanym łóżku. Wszystko jest miękkie i jakby gumowe. Dziwny biały materiał jest wszędzie. Wyróżnia się tylko gładka i jak widać bardzo gruba podwójna szyba od twojej prawej strony. Widzisz przez nią jakieś. . . . .ciemne miejsce. Jakby jakieś miejsce na przesłuchania. Na samej górze, w jednym koncie pokoju jest mikrofon i kamera. Przyglądasz się jej uważnie. Jednak nic nie jest w niej niezwykłego. Oprócz tego nic nie ma w pokoju. Zero wody, jedzenia. I nawet nie wiesz, ile spałaś. Przypomina ci się atak Blastera. Podwijasz bluzkę. . . . . . . .jednak nie masz żadnego bandaża. Masz tylko małe ślady po zębach, które powoli znikają. Poprawiasz z powrotem bluzkę. Czujesz się co dziwne bardzo dobrze. Niepewnie wstajesz z łóżka i czujesz, że twoje nogi trochę się nie słuchają. . . . . . . .. . .i. .. . . . . .po chwili odczekania. . . . . .dalej jest tak samo. Po chwili nagle coś ciągnie cię do ściany z lewej. Bo byłaś odwrócona w stronę okna. Nie możesz się oprzeć temu uczuciu. Podchodzisz i dopiero teraz widzisz, że są tam drzwi. Łapiesz gwałtownie za klamkę. . . . .. . i nagle zaczynasz w nią szaleńczo szarpać. Trzęsiesz nimi, jak byś chciała wyrwać je z zawiasów.. . . . . .. Mimo to. . . ..czujesz obojętność. Gdy drzwi nie poddają się, zaczynasz w nie kopać z całej siły nogami. I nagle słyszysz zapalenie światła. Odwracasz się szybko w stronę okna. Widzisz, że ktoś wszedł do środka. Uśmiechasz się delikatnie. Widzisz jak przy oknie, usiadła jakaś dziewczyna.

-Witaj {Twoje imię}. -Delikatnie się dziwisz. Z kont ona zna twoje imię? Podchodzisz z powrotem do łóżka i siadasz na nim. Uśmiechasz się do niej miło.

-Cześć. Z kont znasz moje imię?

-To na razie nie jest temat, którym się zajmiemy.-Dziewczyna wyciąga jakieś papiery.

-A co to jest? I czym się zajmiemy?

-Zobaczysz za chwilę. Posłuchaj mnie uważnie. Dobrze?

-Dobrze proszę pani.

-Więc tak. Powiedz mi, od jak dawna znasz Inka i Errora?

-Nie mogę pani tego powiedzieć.-Mówisz radośnie. Nie panujesz nad tym, co mówisz. Czujesz obojętność. A twój uśmiech jest fałszywy.

-Dlaczego?

-Bo to nie pani interes. Kiedy będę mogła się spotkać z Inkiem?

-Ink jest zajęty. Nie może z tobą rozmawiać.

-Więc proszę mu powiedzieć, że to jest bardzo ważne, co chce mu przekazać.

-Powiedz mi, to mu przekażę.

-Nie mogę.

-Dlaczego?

-Bo on musi się dowiedzieć o de mnie osobiście.

-Nie musi. Zapisze sobie wszystko, co chcesz mu przekazać. Niczego nie zapomnę.-Zaczynasz uśmiechać się psychicznie.

-Jak mówię nie to nie. Niech sobie pani wbije to do głowy.-Widzisz w lustrze swoje odbicie. Twoje oczy robią się czerwone z czarnymi białkami. Pani spojrzała na ciebie i się wzdrygnęła przestraszona.

-. . . . . . . .Dobrze. . . . . porozmawiajmy o czymś inn-.-nagle odpychasz się od łóżka i podbiegasz, do kona. Przylegasz do niego. Pani, aż spadła z krzesła.

-Nie będziemy już rozmawiać. He. . . . . .. Hehehe. . . . . .. Hahahahahahah!-Pani teleportowała się z tam tond. Zgasły znowu światła. Odczepiłaś się od szyby. Znowu stałaś się obojętna. Twoje oczy wróciły do normy. Obojętnie wróciłaś do łóżka. Poszłaś znowu spać.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro