Rozdział 8
Louis POV
- Niall! Ty tępa pało! Zobaczył nas! Jak on za chwilę tu przyjdzie to własnoręcznie cię zabiję!- "krzyknąłem" szeptem.- Znowu zacznie mówić o tej umowie, i że jest moim tatusiem.
Kobieta, która siedziała z nami w basenie spojrzała na nas dziwnie i przyciągnęła bliżej siebie dziecko..
- Nie wiedziałem, że jest aż taki gorący! Czemu się z nim nie przespałeś?
Spojrzałem na niego jak na idiotę, którym z resztą jest.
- Czy ty udajesz, czy naprawdę- A zresztą nieważne! Teraz pilnuj żeby tu nie przyszedł.
- Nie martw się, poszedł gdzieś.
- To dobrze..- odetchnąłem i odwróciłem się z powrotem w stronę sauny i.. ta wredna ropucha mnie okłamała!
Harry nadal tam stał i w dodatku właśnie ściągał ręcznik. Starałem się zakryć oczy, ale i tak zobaczyłem jego blade pośladki, które podnieciły mnie jeszcze bardziej. Kapralu William! Spocznij! Kiedy założył swoje limonkowe(?) spodenki "odsłoniłem" oczy i tym razem w pełni zobaczyłem jak Styles patrzy na mnie z kpiną. Grr... Tym razem 1:0 dla ciebie.
- To wpadłeś stary, i to głęboko- usłyszałem gdzieś z boku.
Harry spojrzał na mnie raz jeszcze, a potem poszedł w niewiadomym kierunku. Przynajmniej nie próbował ze mną porozmawiać. W sumie nie było potrzeby, to było lepsze niż słowa.
- Niall, Willy się obudził- wyszeptałem do niego.
- Co?
- Willy. Się. Obudził- wysyczałem przez zaciśnięte zęby.
- Oh! Zaraz podam ci ręcznik- jakieś korzyści z tej przyjaźni.
Blondyn wyszedł z basenu i wziął pierwszy lepszy ręcznik z leżaków. Podał mi go nachylając się , a ja wyszedłem z wody i szybko przewiązałem go w pasie. Mieliśmy już wracać do szatni, kiedy zatrzymał nas głos.
- Ej! Wy dwaj malutcy! To mój ręcznik!
Jak najwolniej obróciliśmy się i stanęliśmy oko w oko z gorącym, zdyszanym mulatem; musiał nas gonić.
- Nie wolno biegać na basenie- zwróciłem mu uwagę.
- Tak samo nie można kraść, a jeśli się nie mylę to mój ręcznik- zaznaczył przedostatnie słowo.
Staliśmy przez chwilę w ciszy mierząc się nawzajem spojrzeniami. Na prawdę jest gorący... Ale nie przystojniejszy niż Harry- Wracając!
- Czekaj, ty jesteś Louis?- na jego twarzy pojawił się grymas.
- Tak, znamy się?
- Nie, jestem Zayn- wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą potrząsnąłem.
Niall odchrząknął z boku. Zayn spojrzał na niego i szybko się reflektując potrząsnął także jego dłonią. Blondyn wymruczał cicho swoje imię.
- To skąd mnie znasz?- zapytałem się wprost.
- Harry Styles, mówi ci coś? Oczywiście, że tak!- poprawiłem ręcznik nerwowo w kroczu.
- Jestem jego... tak jakby przyjacielem.
- Ah, rozumiem...- kompletnie nie.
- Nie podpisuj z nim tej umowy- powiedział twardo.
Niall stał tylko z boku i się nam przyglądał.
- C-co? Wszystkim to już powiedział?- wywróciłem oczami.
- Nie. Po prostu grzebię w jego biurku. Nie rób tego.
- Czemu?- prychnąłem, jakbym nagle chciał ją podpisać.
- Mój Boże, jesteś taki irytujący. Nie wiem co on w tobie widzi, ona nigdy by się tak nie zachowała.
- Ej! Co ty do mnie masz? Ledwo co mnie zobaczyłeś i już na mnie naskakujesz! I jaka ONA?
- Nie ważne, nie twoja sprawa. Masz po prostu się trzymać z daleka od Harry' ego. Wszystko było dobrze, dopóki się nie zjawiłeś- warknął, a ja.. cóż poczułem się urażony.
- Możesz powiedzieć o co ci chodzi? Nic ci nie zrobiłem!- wyrzuciłem ręce w powietrze, czego zaraz pożałowałem. Ręcznik spadł jakby w zwolnionym tempie na podłogę.
Mimo woli wzrok obydwu mężczyzn skierował się na miejsce, które wcześniej zasłaniał. Zayn skrzywił się, a Niall zachichotał.
- Zasłoń... to- znowu warknął Zayn, a ja byłem zbyt zawstydzony by się odgryźć.
- Mam nadzieję, że poważnie pomyślisz nad tym co ci powiedziałem i... zatrzymaj ten ręcznik, tobie bardziej się przyda.
Z tymi słowami Zayn odszedł. Tak po prostu. A ja stałem jak słup soli i patrzyłem na jego oddalającą się sylwetkę. Co to było? Co tu się stało?
- Lou. Jesteś ok?- Niall szturchnął mnie w ramię.
- Co to było, Nini?- wyszeptałem.
- Nie wiem, ale zdecydowanie nie było to przyjemne- odetchnął głęboko.- A teraz załóż ten ręcznik bo oślepiasz małe dzieci.
Szczególnie się nie spiesząc schyliłem się po ręcznik i przewiązałem go mocniej niż wcześniej w biodrach.
- Lou...Ja wiem, że nie powinienem naciskać, bo ta sprawa wygląda na poważną, ale... Jestem twoim przyjacielem i możesz mi zaufać. O co chodzi z tą umową?
- Ja ci ją pokażę w domu, ok?
- Kiedy tylko będziesz gotowy- objął mnie opiekuńczo ramieniem i tak skierowaliśmy się do szatni.
***
- Pokażesz mi ją?
- Nie wiem czy chcesz ją zobaczyć- nadal miętosiłem plik kartek w ręce.
- No już, daj mi ją!- Niall wyrwał mi ją z ręki i zaczął czytać.
Patrzyłem na niego uważnie. Myślałem, że zacznie krzyczeć albo wymachiwać rękoma, ale on tylko zmarszczył brwi w skupieniu i dalej czytał co chwilę przerzucając kilka kartek. Kiedy kilka minut później skończył spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie.
- Co o tym myślisz?- zapytałem słabo.
- Ja na pewno bym tego nie podpisał, ale... dla ciebie to może być dobre. Nie zrozum mnie źle. Warunki nie są takie złe, a trochę zabawy nie zaszkodzi. Kiedy ostatni raz miałeś stałego partnera, choćby seksualnego? Trochę w tym pobędziesz, a potem albo jemu albo tobie się znudzi. Bez uczuć, bezpiecznie. Zastanów się.
- A co z tym Zayn' em?
- Nie przejmuj się nim. Ma jakieś paranoje.
- Cały czas nie jestem pewien...
- Spokojnie, nie ma pośpiechu. Poza tym zazwyczaj takie propozycje składają stare, owłosione dziadki, a Harry taki nie jest.
- Prawda, ale-
- Nie zadręczaj się tym teraz.
- W takim razie chodźmy się napić, tak żeby zapomnieć. Co proponujesz?
- Może Rupert Street?
- Wiesz, że to gejowski klub?- zapytałem się ostrożnie.
- Tak, ale dzisiaj jest twój wieczór.
- Kochany jesteś...
- Nie przyzwyczajaj się, a teraz... ZBIERAJ SWOJE GRUBE CZTERY LITERY I SIĘ UBIERZ!
- Jasne- westchnąłem żartobliwie.
Schowałem umowę głęboko do szuflady i poszedłem do garderoby przygotować się.
***
To była najgłupsza decyzja mojego życia! Nie mogę się ruszyć w tych rurkach, a żaden facet do mnie nawet nie podszedł. Jestem aż taki odrażający? Zrezygnowany schodzę z parkietu i siadam ciężko przy barze, przy którym także pije Niall.
- Co masz taką minę?- zapytał się.
- Dzisiaj chyba nici z dobrego pieprzenia- westchnąłem.
- Jak to?
- Sam widzisz... Chyba nikt nie jest mną wystarczająco zainteresowany.
- Współczuję, stary- poklepał mnie po ramieniu.
Wdrapałem się na krzesło barowe i zamówiłem najmocniejszego drinka. Przynajmniej tak umilę sobie czas.
- Nie wydaje ci się to dziwne?- zapyatłem blondyna po kilku kolejnych drinkach.
- Co dokładnie?
- To, że Styles zamiast poszukać sobie kogoś innego on uparł się na mnie.
- Może pociągasz go w szczególny sposób?
- Niby w j-jaki?- czknąłem.
- No nie wiem... Na przykład twój tyłek.
- To nie jest nic wyjątkowego, wszystkich pociąga mój tyłek.
- Mnie nie.
- Bo nie jesteś gejem, idioto!
- Skąd masz taką pewność? Ten mulat z basenu... Zayan? Był całkiem ok.
- Osoby w jego typie dla wszystkich są "ok"! W ogóle jaki jest sens życia?- oparłem brodę na dłoni.
- Też się nad tym zastanawiałem. Może moim przeznaczeniem jest być krasnalem i stać na końcu tęczy z garnkiem pełnym złota? Albo być jednorożcem, n-nie wiem- rozmyślał mocno spity blondyn.
- Już j-jesteś krs-kraaa-krasnal-lem, Niall. A z tym jednorożcem musimy pomyśleć. Kupię ci na urodziny róg i skrzydła w tęczę.
- Jednorożce mają tylko róg! Skrzydła i róg mają alicorny!
- Co t-to są kurwa ali-alic-corny, Niall?!
- No co... Jestem po 5 sezonach "My Little Pony"!
Wiem, że ten rozdział jest słaby, ale cóż... Mam nadzieję, że się spodobał.
A teraz ważne pytanie. Wolałabym żeby w INDOMITABLE Zayn był z dziewczyną, ale...
Głosowanie: Zerrie, Zayn+ Gigi albo Ziall (jeżeli dużo zagłosuje na niego mogę go zrobić, ale wolałabym Zerrie albo Zayn+Gigi). Liczę na opinię ;)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro