Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Witam wszystkich! Chciałabym poinformować wszystkich fanów smut, że pierwszy pojawi się dopiero w 10 lub 11 rozdziale.... Mam nadzieję, że was nie zniechęciłam, przepraszam??


Zapukałem cicho w mahoniowe drzwi.

- Nie bój się tak, Louis- usłyszałem głos zza drzwi.

Tym razem pewniej, nacisnąłem na klamkę i wszedłem do środka. Styles siedział za biurkiem z założoną nogą na nogę. Podszedłem bliżej i usiadłem na krześle, na którym siedziałem poprzedniego dnia.

- Jaka jest ta pilna sprawa, przez którą musiałem przełożyć spotkanie?

- Myślę, że dobrze o tym wiesz.

- Niestety nie domyślam się.

Mhm, Louis. W ogóle nie masz pojęcia o co może chodzić. Przygryzłem dolną wargę.

- Czyżby?- mężczyzna splótł palce i spojrzał na mnie przeszywająco.

- Proszę Pana, ta umowa jest niewłaściwa...

Harry wzmocnił swoje spojrzenie, przez co poczułem się bardzo niepewnie i... mały.

- N-nie podpiszę- oczyściłem gardło.

- Czemu?

- Nie jestem prostytutką!- oburzyłem się.

- Ja nic takiego nie mówiłem, jednak przemyśl to.

- Nie mam nad czy myśleć.

- Jeszcze zobaczymy..

Ale on seksownie wygląda z tym swoim uśmieszkiem... Co?!

- Potrzebujesz jeszcze czegoś, Lewis?

- Tak właściwie mam do Pana prośbę- puściłem mimo uszu przekręcenie mojego imienia.

- Jaką? Pomóc ci z jakimś problemem?- cwaniak.

- Czy mógłbym Pana prosić o rezerwację w „The River Café"?

- „The River Café"?

- Jeśli to problem, nie nalegam.

- To żaden problem, wybierasz się tam z kimś?

- Właściwie to-

Widząc wyraz jego twarzy postanowiłem się trochę pobawić. On może- ja mogę.

- Tak, z moją dziewczyną- uśmiechnąłem się dumnie.

- Tak?- wysyczał przez zęby.

- Mhm- jego mina, bezcenna.

- Dobrze, na jakie nazwisko.

- Horan, Niall.

- Zmieniłeś nazwisko?- jego dłoń zaciśnięta na oparciu krzesła rozluźniła się.

- Nie.

- Twoja „dziewczyna" ma męskie imię?- dobra, tu mnie ma.

Po co mu podawałem to imię?!

- Dla kogo jest ta rezerwacja?- poczułem się jak w podstawówce gdy nauczycielka ganiła mnie za podpalenie warkoczów koleżanki.

- Dla mojego przyjaciela.

- Na którą godzinę?

- 6:30 p.m... Mógłbym się jakoś odwdzięczyć?

Harry zaśmiał się gardłowo.

- Cóż..- odetchnął- Znam różne ciekawe sposoby na odwdzięczenie się.

Kurwa! Louis, jak ty coś powiesz!

- Nie miałem t-tego na myśli.

- Kto powiedział, że miałem to na myśli?

- Miałem powody, by tak myśleć.

W jego zielonych oczach tańczyły rozbawione iskierki.

- Więc co mógłbym zrobić? Może zostać po godzinach lub utniesz mi pensję?- wymyślałem wszystko.

- Pójdziesz dzisiaj ze mną na kolację.

- Mhm, a teraz proszę na poważnie.

- Jestem całkowicie poważny, Tomlinson- Harry podniósł głos, na co skuliłem się na krześle.

- A-le czy to konieczne?

- Oczywiście, proszę byś był gotowy na 7 p.m.

- Gdzie jedziemy?

- Zobaczysz, ubierz się ładnie.

- Do widzenia..

Wstałem na drżących nogach i ostrożnie wyszedłem z gabinetu. Zaraz gdy drzwi się za mną zamknęły oparłem się o nie. Ten facet jest pokręcony! Jak on może mnie prosić abym poszedł z nim na kolację? Może to będzie coś w rodzaju spotkania biznesowego? Łudziłem się.

Wyciągnąłem swojego I Phone' a i napisałem wiadomość to sprawcy tego całego cyrku.

Ja: Masz rezerwację na 6:30 p.m. Za to co mnie spotka kupujesz mi przez miesiąc piwo i pizzę! Codziennie..

Idiota: Dzięki, Boo! Co się stało? :'(

Ja: Muszę iść z moim szefem na kolację! -.-

Idiota: To super! Zakręć tyłkiem, zrób mu handjob i podwyżka gwarantowana!

Ja: Za kogo ty mnie masz?

Ja: Dobra, nie odpowiadaj!

Schowałem telefon do kieszeni i nerwowym krokiem skierowałem się do kuchni w celu zrobienia sobie relaksującej herbaty. Kiedy wszedłem do pokoju przy stole siedziały 3 dziewczyny i zawzięcie o czymś dyskutowały, lecz gdy mnie zobaczyły nagle przestały. Oh, o tym rozmawiały... Czując na sobie ich spojrzenia podszedłem do aneksu kuchennego i załączyłem wodę na herbatę. Wyciągnąłem kubek z szafki, na którym był nadrukowany napis: „Best daddy ever!" Serio?! Wrzuciłem do niego saszetkę i oparłem się biodrem o blat. Po chwili podeszła do mnie zgrabna brunetka z falowanymi włosami do pasa. 

- Hej! Jestem Eleanor- uśmiechnęła się do mnie ukazując rząd białych, równych zębów.

- Louis- próbowałem udawać, że jestem w dobrym nastroju.

- Może... Masz czas dzisiaj wieczorem?- zapytała niepewnie. 

Czy ona chce iść ze mną na randkę?

- Niestety nie, jestem już umówiony..

I jesteś z tego powodu nieziemsko szczęśliwy!

- Oh, może innym razem- uśmiechnęła się sztucznie i odeszła.

Niezbyt przejmując się zaistniałą sytuacją zalałem wrzątkiem herbatę i wróciłem do swojego gabinetu. Liam' a nie było , pewnie wyszedł na przerwę. Spojrzałem na mój zegarek, do spotkania zostało mi 0,5 godziny  więc spokojnie zdążę przejrzeć skrzynkę  mailową. Zanim zdążyłem usiąść przy biurku do pokoju wpadła zdyszana Sophie. 

- czego chciał?- wydyszała.

- Co?

- Czego chciał Harry?

- Mmm... Niczego konkretnego.

- czyli?

- Jakieś dokumenty.

- Dziwne, przecież wszystkie dał mi do wysłania..

Dziewczyna zrobiła niepewną minę, nie mogła dowiedzieć się prawdy.

- A-ale dostał jakieś nowe.

- Skoro tak mówisz. Dobra, muszę już wracać do pracy.

- cześć!

Sophie wyszła z pokoju przez co mogłem wypuścić wcześniej wstrzymywane powietrze. Było blisko. Postanowiłem wyjechać już na górę i przejść się po dziale. Nie będę musiał myśleć o pewnych rzeczach. Wyszedłem z gabinetu mijając się w drzwiach z Liam' em. Przeszedłem jak najciszej się dało koło gabinetu Styles' a i wsiadłem do windy. Po chwili byłem z powrotem w biurze urządzonym w jasnych kolorach. Na każdej ścianie były zawieszone projektory i duże plazmy, na których były wyświetlane aktualne wiadomości biznesowe. Szedłem główną alejką i przyglądałem się pracującym ludziom. Sprawdziłem godzinę, zostało mi 8 minut. Zacząłem szukać sali konferencyjnej, ale nie mogłem jej znaleźć. Na szczęście zauważyłem Emmę, która siedziała przy biurku. 

- Emma! Dzięki Bogu!

- Pan To- Znaczy się Louis? Co się dzieje?

- Gdzie jest sala konferencyjna?

Emma zaśmiała się pod nosem i pokręciła głową. 

- Oj, Louis, Louis... Co ty byś beze mnie zrobił?

Wstała z krzesła i wskazała mi abym poszedł za nią. Więc to zrobiłem. Po przebyciu kilku metrów zacząłem rozpoznawać otoczenie. Równo o ustalonej godzinie wchodziłem do sali.

- Przepraszam, za spóźnienie, ale zostałem pilnie wezwany do Pana Styles' a- usiadłem na wolnym krześle i podałem dłoń osobą siedzącym najbliżej, a do pozostałych skinąłem głową. Całkiem przystojny brunet, który przedstawił się jako Ben wstał i zaczął prezentację nowego spotu. Kiwałem głową od czasu do czasu dając znak, że słucham. Czasami dodawałem moje uwagi. Czułem na sobie niezbyt przyjazne spojrzenia niektórych osób, ale ignorowałem to bardziej angażując się w spotkanie. Po 1,5 godzinie skończyliśmy i mogłem jechać szykować się na nieb-piekło!

 A/N: Przepraszam, że taki krótki, ale dzisiaj jestem śpiąca i zmęczona... Czy przeszkadza wam, że jest tak dużo dialogów? Jeżeli tak, to postaram się to zmienić.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro