Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Louis pov

Minęło kilka tygodni i po raz pierwszy w życiu poczułem jakąkolwiek stabilizację.
Moja przyjaźń z Anną rozwijała się. Stała się częstym gościem w naszym mieszkaniu po tym, gdy okazało się, że ją i Niall'a łączą ich największe pasje. Muzyka i jedzenie.
Co dziwniejsze z biegiem czasu okazało się, że naszej dwójki nie łączyło nic takiego. Jednak kliknęliśmy jak dwa puzzle. Stała się powierniczką moich sekretów, kompanką w całonocnym oglądaniu seriali i wygłupach z Niall'em.
Dzięki niej także moja relacja z Harry'm znacznie się poprawiła. Gdy z trudem przyznałem jej się co Styles ze mną zrobił gdy po raz pierwszy się z nią spotkałem uświadomiła mnie jak nieadekwatne i chore to było. Namówiła mnie bym szczerze z nim porozmawiał i na nowo ustalił nasze granice.

Od tego czasu razem ze Styles'em całkowicie oddzieliliśmy całe „tatusiowanie" od reszty naszego życia towarzyskiego. To znacznie rozluźniło atmosferę między nami i pozwoliło nawiązać jakąkolwiek relacje. Sam seks stał się też przyjemniejszy i gorętszy.
O dziwo w pracy też miałem lżej. Zayn wydawał się całkowicie odpuścić nękanie mnie.
Dlatego dzisiaj dziarskim krokiem przekroczyłem próg budynku Business Styles' Express witając się szerokim uśmiechem i skinieniem głowy z każdym minionym przeze mnie pracownikiem.
Podekscytowany na kolejny dzień wszedłem do winy i prawie z podskokiem stanąłem an odpowiednim miejscu. Drzwi powoli zaczęły się zamykać, gdy nagle do kabiny wpadł zdyszany szef tego całego miejsca. Uśmiechnąłem się jeszcze szerzej.
- Dzień dobry, Ha-
Urwałem gdy dostrzegłem w co był ubrany. Czarne spodnie w najbardziej apetyczny sposób opinały się na jego udach, nie zostawiając też dużo miejsca w okolicach jego krocza, gdzie można było wyraźnie dostrzec zarys jego męskości. Czy to w ogóle było zgodne z dress code? Różowa koszula luźno zwisało z jego szerokich barków, opinając się delikatnie na bicepsach. Srebrny krzyżyk leżał na zroszonej potem klatce piersiowej odsłoniętej przez zdecydowanie za dużo rozpiętych guzików koszuli. Boże, byłem pewny, że zobaczyłem jego sutki gdy schylił się delikatnie.
Jednak to co całkowicie odebrało mi oddech to jego fryzura, a raczej jej... brak. Przebiegłem wzrokiem po gładko wygolonych bokach jego głowy. Pojedyncze loki opadały Harry'emu na czoło, nadając mu lekko chłopięcego wyglądu. Jestem prawie pewny, że mój kutas drgnął w moich spodniach.
Z amoku wyrwał mnie dźwięk zamykających się   drzwi windy. Rozejrzałem się po kabinie, ale nie dojrzałem nikogo poza Harry'm.
Nie myśląc za wiele opadłem na kolana i od razu zacząłem rozpinać jego spodnie.
- Jezu!- wciągnął gwałtownie powietrze przez nos.
- Wystarczy Louis- mruknąłem i uśmiechnąłem się zwycięsko, gdy wreszcie dostałem się do jego bielizny.
- To bardzo miłe z twojej strony, kruszynko, ale mógłbyś kolejnym razem ostrzec tatusia- wplótł dłoń w moje włosy.
- Przepraszam, ale wyglądasz dziś tak gorąco tatusiu- praktycznie wyjęczałem, ale Boże pierwszy raz czułem takie pragnienie drugiej osoby.
Ściągnąłem jego szare bokserki i razem ze spodniami obciągnąłem je do jego kolan. Nie marnując więcej czasu wziąłem w dłoń jego wpół twardego penisa i oblizałem delikatnie czubek. Poczułem jak jego przyozdobiona sygnetami dłoń zaciska się mocniej na moich włosach. Mruknąłem na uczucie ciągnięcia.
Rozluźnioną dłonią przejechałem kilka razy po jego długości by doprowadzić go do pełnej twardości. Gdy to osiągnąłem chciałem od razu wziąć go głęboko w usta, ale Harry odciągnął mnie gwałtownie od siebie. Spojrzałem na niego zniecierpliwionym wzrokiem.
- Jesteś bardzo grzecznym chłopcem, ale za chwilę dojedziemy na nasze piętro- wykrzywił swoje mocno zaróżowione wargi w grymasie.
Zamyśliłem się na chwilę po czym nadal na kolanach nachyliłem się i mocno wcisnąłem czerwony przycisk na panelu z napisem stop. Kabiną wstrząsnęło mocno po czym się zatrzymała. Nie czekając na nic więcej wziąłem Harry' ego od razu głęboko w gardło krztusząc się przy tym.
- Kurwa! J- jesteś szalony- wyjęczał brunet uderzając głową o metalową ścianę windy.
Wywracając oczami zacząłem poruszać głową w przód i w tył co chwile zahaczając językiem o jego żołądź. 
Minęło kilka chwil  nim nie poczułem jak przenosi swoją dłoń na tył mojej głowy dołączając do niej drugą.
- Teraz tatuś wykorzysta twoje brudne usteczka, dobrze?- wychrypiał, a ja nadal z jego kutasem w ustach pokiwałem głową.
Zaczął powoli poruszać moją głową chcąc wyczuć moje granice. Ja jednak wiedziałem, że wcale nie mamy dużo czasu zanim nie naprawią „awarii" windy, więc spojrzałem się w jego pociemniałe tęczówki i mrugnąłem.
- Kurwa, chłopczyku nie możesz mi robić takich rzeczy- dosłownie poczułem jak jego kutas drgnął w moim gardle, cóż mokrymi bokserkami zajmę się później.
Harry w końcu zaczął porządnie posuwać moją twarz nadając temu prawie zabójczego tempa. Z każdym ruchem walczyłem z odruchem wymiotnym, a mój podbródek ociekał śliną i preejakulatem. Jednak tego właśnie pragnąłem zaraz jak go dzisiaj zobaczyłem. Ustawiłem swój język płasko by mógł drażnić żyłę na jego trzonie.
- Tatuś już jest blisko, Boże chcę dojść na twoją twarz- wyjęczał, a ja poczułem jak w moich bokserkach zrobiło się jeszcze bardziej ciasno i mokro.
Harry odciągnął moją twarz od jego kutasa po czym ściskając jedną dłonią moją twarz drugą zaczął szybko poruszać po swoim kutasie. Po tym jak czerwony i spuchnięty był wiedziałem, że za chwilę dojdzie.
Spojrzałem się w górę i spotkałem jego gorące spojrzenie. To najwyraźniej zepchnęło go na krawędź bo w tym samym momencie poczułem jego gorącą spermę na całej mojej twarzy. Boże, nigdy się jeszcze tak obficie nie spuścił.
Opadłem pupą na stopy i odetchnąłem. To była zdecydowanie najgorętsza rzecz jaką zrobiłem od bardzo długiego czasu. Poczułem jak Harry delikatnie unosi mój podbródek.
- Jesteś takim dobrym chłopcem dla tatusia, skarbie- podciągnął mnie tak, że stanąłem na przeciwko niego.- Taki brudny od spermy tatusia, piękny.
Uważnie przyglądał się mojej twarzy po czym niespodziewanie zaczął zlizywać swoje nasienie z mojego policzka.
- Tatusiu- wyjęczałem czując jak nogi się pode mną uginają na to doznanie.
- Szz... Daj się wyczyścić tatusiowi- wyszeptał kontynuując zlizywanie swojej spermy z różnych części mojej twarzy.
Wzdychałem głośno czując jakbym miał dojść tylko od tego. Mokre odgłosy jego języka doprowadzały mnie do szału.
Gdy skończył połączył nasze usta w pocałunku obejmując mnie w talii. Rozchyliłem wargi czekając na jego język jednak Harry nie zrobił nic by uczynić ten pocałunek namiętnym. Zdziwiłem się lekko bo nigdy nie dzieliliśmy ze sobą takiego delikatnego i intymnego pocałunku. Jednak dałem się ponieść przyjemności i zarzucając mu ręce na ramiona odwzajemniłem delikatną pieszczotę. Rozpływałem się pod wpływem jego pulchnych ust, które smakowały jak kawa i miód. Rozluźniłem się w jego ramionach czując ciepłe uczucie kumulujące się w moim brzuchu rozprzestrzeniające się na resztę mojego ciała.
Nagle jednak Harry oderwał się od moich ust i nie odsuwając się otworzył oczy mrugając.  Patrzyłem się w nie jak głupi czując się przygniecionym  przez to jak  zaszklone i piękne były.
- Dziękuję ci bardzo za uczynienie mojego poranka takim przyjemnym, Louis- uśmiechnął się niezgrabnie.
- Przyjemność po mojej stronie- zachichotałem orientując się, że doszedłem w swoje spodnie jak nastolatek.
Staliśmy jeszcze chwilę w milczeniu, kiedy nagle kabiną szarpnęło i zaczęliśmy znowu jechać w górę. To sprawiło, że Harry oderwał się ode mnie i szybko podciągnął swoją bieliznę i spodnie.
Ja za ten czas otrzepałem kolana i przynajmniej próbowałem doprowadzić moje włosy do porządku. Zanim się obejrzałem drzwi windy otwierały się na naszym piętrze,gdzie powitał nas rząd techników wieżowca.
- Panie Styles, Panie Tomlinson, wszystko w porządku? Nie mamy pojęcia skąd ta awaria. Nic takiego wcześniej się nie wydarzyło.- zaczął gorączkowo wyjaśniać jeden z nich.
- Wszystko w porządku, jednak mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy- zagrzmiał Harry po czym wyminął mnie rzucając głupi uśmiech i udał się do swojego biura.
Ja stałem tam jeszcze przez chwilę zamroczony sytuacją.
- Panie Tomlinson? Czy dobrze się Pam czuje? Jest Pan cały czerwony- odezwał się znowu technik.
- Uhm.. Ja, ja mam... klaustrofobię. Tak! Właśnie dlatego jestem taki czerwony- mamrotałem szybko i jeszcze szybciej wyminąłem techników i pobiegłem do swojego gabinetu.
Boże, co się właśnie wydarzyło?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro