Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Zmartwychwstanie. ZAPRASZAM OS "TALK DIRTY TO ME" LARRY NA MOIM PROFILU. Jest całkiem długi, ale mam nadzieję, że warto...  

Podniosłem się leniwie z łóżka i przetarłem ręką zaspane oczy. Leniwie postawiłem stopy odziane w różne skarpetki na podłodze. Drapiąc się po tyłku przeszedłem do kuchni i od razu włączyłem czajnik. 

Z lodówki praktycznie na oślep wyciągnąłem potrzebne składniki do zrobienia kanapek i jajecznicy i odłożyłem je na blat. Zagubione kosmyki moich włosów odrzuciłem do tyłu i zabrałem się za robienie pierwszego śniadania. 

Po kilku minutach jajecznica była prawie gotowa, a kanapki czekały  na talerzu, a obok nich parująca kawa. Wkrótce jajecznica także znalazła miejsce na małym stole i mogłem zjeść.

Leniwie przeżuwałem sałatę, gdy mój wzroki w trakcie wędrówki po ścianach wylądował na zegarze co spowodowało zakrztuszenie się zieleniną. Zapominając o śniadaniu zerwałem się z krzesła i popędziłem z powrotem do sypialni.

Z zabałaganionej szafy wyciągnąłem jasne jeansy i jasną koszulę w jakiś wzór. Przebiegając przez łazienkę przeczesałem tylko włosy, nie stawiając ich do góry jak zawsze i popsikałem się dziko dezodorantem. 

Z salonu wziąłem gitarę, która dzisiaj będzie mi wyjątkowo potrzebna i zarzuciłem futerał na plecy. Popatrzyłem na zegarek na moim lewym nadgarstku i z przerażeniem stwierdziłem, że jeśli nie wyjdę z domu w przeciągu minuty stracę pracę, o którą tak długo zabiegałem. 

Na stopy, nadal odziane w różne skarpetki, jedną w szkocką kratę,a drugą w tęczowe paski, nałożyłem pół eleganckie trampki i wybiegłem z domu o mało co nie zapominając o lekkiej, puchowej kurtce.

O mało co nie wybijając sobie wszystkich zębów, które dopiero od 2 lat wreszcie nie szpeciły mojej twarzy, zbiegłem po schodach  i jak szaleniec wybiegłem na ulicę. Nie łudziłem się, że zdążę na autobus więc od razu skręciłem w lewo i szybkim krokiem zacząłem zmierzać do pracy.

Dopiero gdy co drugi człowiek przechodzący koło mnie chichotał pod nosem zorientowałem się, że wzorki na mojej koszuli były małymi penisami. Skąd ja w ogóle mam taką koszulę?! Ciekawe skarpetki wcale nie polepszały mojej sytuacji. 

Gdy myślałem, że nic gorszego nie może mnie spotkać wpadłem na twardą klatkę piersiową i poleciałem na tyłek. Zajęczałem cicho i wstając rozmasowywałem bolące miejsce.

- Niall?- usłyszałem nad sobą i znieruchomiałem na chwilę. 

Czemu teraz? Czemu kiedy mam na sobie koszulę w wacki i dwie różne skarpetki, a moje włosy zasłaniają mi widok?

- H-ha, Zayn!- moja twarz zrobiła się czerwona,a oddech stał się nieregularny.- C-co ty tu robisz?

- Tak ja ty gdzieś się śpieszę- zaśmiał się cicho, a mi stanęło serce. Czy on musi mieć wszystko idealne?

- Mhm, tak... To... Ja b-będę już d-dalej pędził i... Jeszcze r-raz przepraszam, że na ciebie w-wpadłem- wyrzuciłem z siebie szybko i ominąłem go prędko.

Spuściłem głowę w dół i zarumieniłem się jeszcze bardziej, jeśli to było możliwe.

- I tak w ogóle fajna koszula, Niall!- jednak to możliwe.

Obróciłem się za siebie i posłałem mu krzywy uśmiech. Już miałem iść dalej, kiedy zobaczyłem jak na mulata rzuca się niska blondynka i śmieje mu się do ucha. Uśmiech natychmiast zniknął z mojej twarzy i praktycznie biegiem udałem się w dół ulicy.

Oczywiście, że tak gorąca osoba jak Zayn Malik nie może być singlem i to w dodatku gejem. Co ja sobie wyobrażałem. 

Z głową w dole, już nawet specjalnie się nie przejmując spóźnieniem wszedłem do budynku "Abbey Road Studios". Skręcałem w coraz liczniejsze korytarze, aż w końcu za pomocą małego kluczyka, którego na szczęście nie zapomniałem otworzyłem jasne, drewniane drzwi. 

Nadal lekko zdyszany przecisnąłem się przez drzwi i delikatnie opuściłem futerał na wyłożoną wykładziną podłogę i odwiesiłem kurtkę na wieszak w kształcie zadka psa, ponieważ nie mogło zabraknąć akcentów humoru w tym małym studyjku.

Z westchnięciem opadłem na obrotowe krzesło przed konsolą i stopą odepchnąłem się od ziemi, powodując spokojne obracanie się fotela.

W takie dni jak ten zawsze zastanawiałem się jak taki nieudacznik jak ja mógł znaleźć się w takim miejscu jak to. Już odkąd skończyłem podstawówkę wiedziałem, że chcę pracować z dźwiękiem. Uwielbiałem patrzeć jak mój wujek przesuwał te niesamowite suwaki na konsolach w jego małym studiu w Mullingar.  

Teraz zostało mi powierzone jedno z mniejszych studiów w najsławniejszym takiego typu obiekcie w Londynie, jak nie w Wielkiej Brytanii. 

Rozmyślałbym dalej nad swoim życiem, gdyby nie głośne pukanie.

- Proszę!- przeczyściłem gardło i poprawiłem się na fotelu, z którego w między czasie zdążyłem się odrobinę zsunąć.

- Witaj, Nejl...- mruknął mój przełożony.

- Dzień dobry, Panie Simpson - pracuję tu już dwa miesiące i ten stary typek nadal nie zapamiętał mojego imienia, albo nie chciał go zapamiętać.

- Zapewne nie wiesz, że dzisiaj obsłużysz młodego mężczyznę o 11, prawda?- uniósł jedną brew.

- N-nie. A powinienem?

- Oczywiście, że tak, ale tym razem to nie wynik twojego gapiostwa, a twojego kolegi, Josha- wywrócił oczami.- Wracając do sedna sprawy, dzisiaj zjawi się tu jakiś chłopak i będzie chciał nagrać piosenkę swojego autorstwa. Masz być uprzejmy i tym razem proszę nie krzyczeć na naszych klientów, że są do dupy i ubliżają muzyce nazywając ich wycie właśnie tą dziedziną. Zrozumiano, Panie Horan?- zmrużył oczy wywiercając we mnie dziurę.

- T-tak, Panie Simpson.

- W takim razie życzę Panu miłego dnia w pracy- skrzyżował za sobą swoje ręce i wyszedł z pokoju.

 Wypuściłem gromadzone wcześniej powietrze i obróciłem się w stronę konsoli włączając ją. To będzie długi dzień, ale do jedenastej ma jeszcze 2 godziny, więc nikt się chyba nie obrazi jak pójdę zjeść co nie co. 

***

Jedenasta nadeszła jednak o wiele za szybko, bo  znowu pędziłem do swojego studia trzymając w ręce i w buzi resztki swojego 3. śniadania. 

Po drodze rozbiłem się o jedną ścianę, ale bez większych fizycznych szkód dotarłem na odpowiedni korytarz i pod drzwiami zobaczyłem dwie osoby, które już na mnie czekały.

Zanim zrobiłem w ich kierunku krok wyższa postać się obróciła.

- Wreszcie, Niall. Ile można było czekać?- mrugnął do mnie swoim pieprzonym czekoladowym okiem i pokazał białe zęby.

- Z-znowu ty?- wręcz pisnąłem.

- Cóż... Na to wygląda. Miałem nadzieję, że będziesz choć trochę ucieszony na mój widok- podrapał się po karku.

- J-ja... Cóż.. Widzieliśmy się tylko raz, więc teoretycznie nie możesz ode mnie wymagać- Znaczy się cieszę się- Znaczy...

Ta niezręczność trwałaby dłużej gdyby druga osoba nie wystąpiła by z cienia i nie wyciągnęła do mnie dłoni. Oh, już widziałem dzisiaj tę osobę. To ta blondynka.

- Witaj, Nejl. Miło cię poznać- uśmiechnęła się do mnie i czy ona właśnie mnie obczaiła?!- No nie powiem Zayn, gust to ty masz do-

- TAK, tak!- przerwał jej mulat i czy on się zarumienił? Za dużo rzeczy na raz.- Niall, poznaj Annę, moją najukochańszą- już czekałem na ten ostateczny cios w serce, lecz on wcale nie nadszedł.- Moją najukochańszą przyjaciółkę.

Miałem wrażenie, że moją szczękę można było zbierać z podłogi.

- T-to wy nie jesteście... no- wolałem się upewnić.

- Kochanie- zachichotała dziewczyna.- On nie strzela do tej bramki.

Zayn odchrząknął niezręcznie, a ja dopiero po chwili znalazłem siebie uśmiechającego się od ucha do ucha. 

- Wjedziemy do środka chłopcy?- zaproponowała Anna.

- Tak, jasne. Już otwieram.

Po chwili po kolei wszyscy weszli do studia, a ja znowu zająłem moje miejsce na fotelu,a im dłonią pokazałem na kanapę stojącą pod ścianą. 

- Więc... Które z was chciało nagrać demo?- zapytałem przeskakując wzrokiem od jednego do drugiego.

- Ja- odpowiedział Zayn.

- Oh... Umiesz śpiewać?

- Podobno mi to jakoś wychodzi- uśmiechnął się krzywo.

- Jakoś? Człowieku, jesteś królem- Anna szturchnęła go łokciem.

-Bez przesady.

- No dobrze, a macie podkład? 

- Nie, nie miałem czasu by go nagrać. 

- Okay, w takim razie zapraszam za tę magiczną szybę- wskazałem dłonią na pomieszczenie za szkłem.

Gdy Zayn znalazł się w stłumionym pomieszczeniu za dokładnie zamkniętymi drzwiami założyłem  słuchawki na uszy zostawiając jedno odkryte jakby Anne czegoś potrzebowała. Nachyliłem się do mikrofonu.

- Zaśpiewasz teraz to a capella i zobaczę co i jak, dobrze Zayn?

Zayn patrzył na mnie jakby zobaczył ducha i dopiero po chwili się otrząsnął i popatrzył na mnie zdezorientowany. Po ruchu warg zobaczyłem, że powiedział "co". Zaśmiałem się i pokazałem mu żeby założył swoje słuchawki. Gdy to lekko nieporadnie zrobił, co było przeurocze, powtórzyłem jeszcze raz co miałem mu do przekazania. 

- Okay..- powiedział powolnie i odwrócił się przodem do mikrofonu.

Ustawiłem wszystko tak jak powinno być i ze skręconym żołądkiem z podekscytowania dałem mu znak, że może zaczynać.

Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego co usłyszałem. Czułem się jakby delikatnie zachrypnięty głos Zayna był TIR-em, który uderzył we mnie z dużą prędkością. Siedziałem wgnieciony w fotel podczas gdy z  jego malinowych, pełnych warg wypływały kolejne słowa i dźwięki. 

*She puts her spirit in a nightcap
She always knows where the crowd's at
She puts her mouth round the cigarette
I put it out 'cause she likes that  

Gdy to śpiewał patrzył się wprost na dziewczynę, która była jeszcze bardziej "zmieciona z powierzchni" niż ja. Patrzyła się na niego z otwartą buzią i po chwili zaczęła kiwać głową z niedowierzaniem.

 She always dances when it's raining
"Aye, when's it starting baby?"
She looks at me like she's waiting
Making time go slow when they show her the table 

Mimo, że nie nigdy wcześniej nie słyszałem tej piosenki byłem pewny, że ta jest właśnie dla niej.

Bright lights, but she's fading
Feels right, she's crazy
Bright lights, but she's fading 

Feels right, she's crazy 

Słowa wypływały z jego ust jak miód, a ich brzmienie było słodko-gorzkie. Nie mogłem uwierzyć, że Zayn ma tak ogromny talent.

She wants somebody to love

To hold her

She wants somebody to love
In the right way
She wants somebody to love
To kiss her
She wants somebody to love
In the right way  

Nadal  wsłuchiwałbym się w głos anioła gdyby nie ciche pociąganie nosem z mojej prawej strony. Obróciłem się jak najciszej i spotkałem się wzrokiem ze załzawionymi niebieskimi tęczówkami.

- Nie mogę uwierzyć, że napisał coś takiego tylko dla mnie- uśmiechnęła się delikatnie przez łzy i wróciła z powrotem wzrokiem na Zayna, który był już w trakcie śpiewania drugiej zwrotki. 

Zarumieniłem się cały i momentalnie poczułem się nie na miejscu uczestnicząc w tak pięknej chwili. Jednak płacą mi za to i muszę wykonywać swoją pracę. 

Do końca piosenki skupiałem się dokładnie na dźwięku i wprowadzałem korekty tam gdzie na razie mogłem. Po kolejnej minucie Zayn skończył i delikatnie ściągnął słuchawki z głowy. Odłożył je na pulpit i przyszedł do nas.

- I jak było?- uśmiechnął się nieśmiało.

- T-to było... Czym ja sobie na ciebie zasłużyłam?- blondynka wstała i z impetem wtuliła się w jego szeroką pierś.

Co bym oddał, żeby też zanurzyć nos w jego białej koszuli i zaciągnąć się jego męskim zapachem. Marzenia ściętej głowy.

- Nikt nie powinien przechodzić przez takie rzeczy, szczególnie tak delikatna osoba jak ty- powiedział w jej włosy- Ty po prostu chcesz kogoś do kochania we właściwy sposób-  zanucił.

Dziewczyna zaśmiała się cicho i odkleiła się od Malika. Obydwoje spojrzeli na mnie.

- A co ty uważasz, Niall?

- J-ja? Cóż... Brak mi słów- uśmiechnąłem się do nich, ale nie mogłem poradzić nic na to, że moje oczy cały czas  jednak uciekały w kierunku Zayna.- To było wspaniałe! Nie sądzę nawet, że będziemy musieli powtarzać. Masz na prawdę nieziemski głos...- zarumieniłem się delikatnie na swoją wylewność.

- Dziękuję, to na prawdę wiele dla mnie znaczy słyszeć to od ciebie. 

- No to... Na dzisiaj chyba już skończyliśmy- odezwała się Anne, a w jej oczach zagościł dziwny błysk, znałem go. Widziałem go już dużo razy u jednego niebieskookiego, małego stworzenia. I tym bardziej mnie to zmartwiło.- No to Zayn teraz zaproponujesz żebyście się z Niall'em spotkali na kawie, by przedyskutować wszystkie szczegóły oczywiście, dasz mu swój numer i wyjdziesz stąd z czarującym uśmiechem. Tak?

Patrzyłem się zdziwiony na dziewczynę i jedyne na co było mnie stać to obfite zarumienienie i spuszczenie głowy. Typowo, Horan.

Jednak nie spodziewałem się, że Zayn zrobi wszystko co mu zostało podyktowane i nie pożegna mnie nie tylko czarującym uśmiechem, ale także delikatnym całusem w policzek.

* fragment piosenki ZAYNA "ShE"

Czy potrzebne jest tłumaczenie? 

I ogromnie dziękuję za PONAD 1oo OBSERWATORÓW! To jest niesamowite i nie wiem za co, bo praktycznie nic nie dodaję. Dziękuję wszystkim bardzo i przesyłam miłość ❤



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro