Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Louis POV

- Niall! Ty tępa pało! Zobaczył nas! Jak on za chwilę tu przyjdzie to własnoręcznie cię zabiję!- "krzyknąłem" szeptem.- Znowu zacznie mówić o tej umowie, i że jest moim tatusiem.

Kobieta, która siedziała z nami w basenie spojrzała na nas dziwnie i przyciągnęła bliżej siebie dziecko..

- Nie wiedziałem, że jest taki gorący! Czemu się z nim nie przespałeś?

Spojrzałem na niego jak na idiotę, którym z resztą jest.

- Czy ty udajesz, czy naprawdę- A zresztą nieważne! Teraz pilnuj żeby tu nie przyszedł.

- Nie martw się, poszedł gdzieś.

- To dobrze..- odetchnąłem  i odwróciłem się z powrotem w stronę sauny i.. ta wredna ropucha mnie okłamała!

Harry nadal tam stał i w dodatku właśnie ściągał ręcznik. Starałem się zakryć oczy, ale i tak zobaczyłem jego blade pośladki, które podnieciły mnie jeszcze bardziej. Kapralu William! Spocznij! Kiedy założył swoje limonkowe(?) spodenki "odsłoniłem" oczy i tym razem w pełni zobaczyłem jak Styles patrzy na mnie z kpiną. Grr... Tym razem 1:0 dla ciebie.

- To wpadłeś stary, i to głęboko- usłyszałem gdzieś z boku. 

Harry spojrzał na mnie raz jeszcze, a potem poszedł w niewiadomym kierunku. Przynajmniej nie próbował ze mną porozmawiać. W sumie nie było potrzeby, to było lepsze niż słowa. 

- Niall, Willy się obudził- wyszeptałem do niego.

- Co?

- Willy. Się. Obudził- wysyczałem przez zaciśnięte zęby.

- Oh! Zaraz podam ci ręcznik- jakieś korzyści z tej przyjaźni.

Blondyn wyszedł z basenu i wziął pierwszy lepszy ręcznik z leżaków. Podał mi go nachylając się , a ja wyszedłem z wody i szybko przewiązałem go w pasie. Mieliśmy już wracać do szatni, kiedy zatrzymał nas głos.

- Ej! Wy dwaj malutcy! To mój ręcznik!

Jak najwolniej obróciliśmy się i stanęliśmy oko w oko z gorącym, zdyszanym mulatem; musiał nas gonić.

- Nie wolno biegać na basenie- zwróciłem mu uwagę.

- Tak samo nie można kraść, a jeśli się nie mylę to mój ręcznik- zaznaczył przedostatnie słowo.

Staliśmy przez chwilę w ciszy mierząc się nawzajem spojrzeniami. Na prawdę jest gorący... Ale nie przystojniejszy niż Harry- Wracając!

- Czekaj, ty jesteś Louis?- na jego twarzy pojawił się grymas.

- Tak, znamy się?

- Nie, jestem Zayn- wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą potrząsnąłem. 

Niall odchrząknął z boku. Zayn spojrzał na niego i szybko się reflektując potrząsnął także jego dłonią. Blondyn wymruczał cicho swoje imię.

- To skąd mnie znasz?- zapytałem się wprost.

- Harry Styles, mówi ci coś? Oczywiście, że tak!- poprawiłem ręcznik nerwowo w kroczu.

- Jestem jego... tak jakby przyjacielem.

- Ah, rozumiem...- kompletnie nie.

- Nie podpisuj z nim tej umowy- powiedział twardo.

Niall stał tylko z boku i się nam przyglądał.

- C-co? Wszystkim to już powiedział?- wywróciłem oczami.

- Nie. Po prostu grzebię w jego biurku. Nie rób tego.

- Czemu?- prychnąłem, jakbym nagle chciał ją podpisać.

- Mój Boże, jesteś taki irytujący. Nie wiem co on w tobie widzi, ona nigdy by się tak nie zachowała.

 - Ej! Co ty do mnie masz? Ledwo co mnie zobaczyłeś i już na mnie naskakujesz! I jaka ONA?

- Nie ważne, nie twoja sprawa. Masz po prostu się trzymać z daleka od Harry' ego. Wszystko było dobrze, dopóki się nie zjawiłeś- warknął, a ja.. cóż poczułem się urażony. 

- Możesz powiedzieć o co ci chodzi? Nic ci nie zrobiłem!- wyrzuciłem ręce w powietrze, czego zaraz pożałowałem. Ręcznik spadł jakby w zwolnionym tempie na podłogę.

Mimo woli wzrok obydwu mężczyzn skierował się na miejsce, które wcześniej zasłaniał. Zayn skrzywił się, a Niall zachichotał.

- Zasłoń... to- znowu warknął Zayn, a ja byłem zbyt zawstydzony by się odgryźć.

- Mam nadzieję, że poważnie pomyślisz nad tym co ci powiedziałem i... zatrzymaj ten ręcznik, tobie bardziej się przyda. 

Z tymi słowami Zayn odszedł. Tak po prostu. A ja stałem jak słup soli i patrzyłem na jego oddalającą się sylwetkę. Co to było? Co tu się stało?

- Lou. Jesteś ok?- Niall szturchnął mnie w ramię.

- Co to było, Nini?- wyszeptałem.

- Nie wiem, ale zdecydowanie nie było to przyjemne- odetchnął głęboko.- A teraz załóż ten ręcznik bo oślepiasz małe dzieci.

Szczególnie się nie spiesząc schyliłem się po ręcznik i przewiązałem go mocniej niż wcześniej w biodrach. 

- Lou...Ja wiem, że nie powinienem naciskać, bo ta sprawa wygląda na poważną, ale... Jestem twoim przyjacielem i możesz mi zaufać. O co chodzi z tą umową?

- Ja ci ją pokażę w domu, ok?

- Kiedy tylko będziesz gotowy- objął mnie opiekuńczo ramieniem i tak skierowaliśmy się do szatni.

***

- Pokażesz mi ją?

- Nie wiem czy chcesz ją zobaczyć- nadal miętosiłem plik kartek w ręce. 

- No już, daj mi ją!- Niall wyrwał mi ją z ręki i zaczął czytać.

Patrzyłem na niego uważnie. Myślałem, że zacznie krzyczeć albo wymachiwać rękoma, ale on tylko zmarszczył brwi w skupieniu i dalej czytał co chwilę przerzucając kilka kartek. Kiedy kilka minut później skończył spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie.

- Co o tym myślisz?- zapytałem słabo.

- Ja na pewno bym tego nie podpisał, ale... dla ciebie to może być dobre. Nie zrozum mnie źle. Warunki nie są takie złe, a trochę zabawy nie zaszkodzi. Kiedy ostatni raz miałeś stałego partnera, choćby seksualnego? Trochę w tym pobędziesz, a potem albo jemu albo tobie się znudzi. Bez uczuć, bezpiecznie. Zastanów się.

- A co z tym Zayn' em?

- Nie przejmuj się nim. Ma jakieś paranoje.

- Cały czas nie jestem pewien...

- Spokojnie, nie ma pośpiechu. Poza tym zazwyczaj takie propozycje składają stare, owłosione dziadki, a Harry taki nie jest.

- Prawda, ale-

- Nie zadręczaj się tym teraz. 

- W takim razie chodźmy się napić, tak żeby zapomnieć. Co proponujesz?

- Może  Rupert Street?

- Wiesz, że to gejowski klub?- zapytałem się ostrożnie.

- Tak, ale dzisiaj jest twój wieczór.

- Kochany jesteś...

- Nie przyzwyczajaj się, a teraz... ZBIERAJ SWOJE GRUBE CZTERY LITERY I SIĘ UBIERZ!

- Jasne- westchnąłem żartobliwie. 

Schowałem umowę głęboko do szuflady i poszedłem do garderoby przygotować się.

***

To była najgłupsza decyzja mojego życia! Nie mogę się ruszyć w tych rurkach, a żaden facet do mnie nawet nie podszedł. Jestem aż taki odrażający? Zrezygnowany schodzę z parkietu i siadam ciężko przy barze, przy którym także pije Niall. 

- Co masz taką minę?- zapytał się.

- Dzisiaj chyba nici z dobrego pieprzenia- westchnąłem.

- Jak to?

- Sam widzisz... Chyba nikt nie jest mną wystarczająco zainteresowany.

- Współczuję, stary- poklepał mnie po ramieniu.

Wdrapałem się na krzesło barowe i zamówiłem najmocniejszego drinka. Przynajmniej tak umilę sobie czas.

- Nie wydaje ci się to dziwne?- zapyatłem blondyna po kilku kolejnych drinkach.

- Co dokładnie?

- To, że Styles zamiast poszukać sobie kogoś innego on uparł się na mnie.

- Może pociągasz go w szczególny sposób?

- Niby w j-jaki?- czknąłem.

- No nie wiem... Na przykład twój tyłek.

- To nie jest nic wyjątkowego, wszystkich pociąga mój  tyłek.

- Mnie nie.

- Bo nie jesteś gejem, idioto!

- Skąd masz taką pewność? Ten mulat z basenu... Zayan? Był całkiem ok.

- Osoby w jego typie dla wszystkich są "ok"! W ogóle jaki jest sens życia?- oparłem brodę na dłoni.

- Też się nad tym zastanawiałem. Może moim przeznaczeniem jest być krasnalem i  stać na końcu tęczy z garnkiem pełnym złota? Albo być jednorożcem, n-nie wiem- rozmyślał mocno spity blondyn.

- Już j-jesteś krs-kraaa-krasnal-lem, Niall. A  z tym jednorożcem musimy pomyśleć. Kupię ci na urodziny róg i skrzydła w tęczę.

- Jednorożce mają tylko róg! Skrzydła i róg mają alicorny! 

- Co t-to są kurwa ali-alic-corny, Niall?!

- No co... Jestem po 5 sezonach "My Little Pony"!



Wiem, że ten rozdział jest słaby, ale cóż... Mam nadzieję, że się spodobał.

 A teraz ważne pytanie. Wolałabym żeby w INDOMITABLE Zayn był z dziewczyną, ale...

Głosowanie: Zerrie, Zayn+ Gigi albo Ziall (jeżeli dużo zagłosuje na niego mogę go zrobić, ale wolałabym Zerrie albo Zayn+Gigi). Liczę na opinię ;)




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro