Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15

Nic by tu się nie pojawiło, gdyby nie Czadodzik 😍 I to dla ciebie ten rozdział. Mało romantycznie bo smut, ale się starałam 😂♥

 OSTRZEGAŁAM (chociaż nie wiem po co bo i tak wszyscy czytają :') )

*nie sprawdzony*

Trzęsąc się jak galareta podszedłem do drzwi mojego domu. Sięgałem już ręką z kluczem w stronę zamka gdy zobaczyłem, że go tam nie ma. Drzwi ładnie mówiąc miały tam dziurę i były "pogięte". Wzbudziło to we mnie jeszcze większy strach, ale wiedziałem, że nie ma co odwlekać tego co musi nastąpić. 

Niepewnie postawiłem pierwszy krok w moim domu. Panowała tam głucha cisza, może Harry stwierdził, że nie warto czekać i sobie poszedł? Jednak nie musiałem czekać długo na rozwianie moich wątpliwości. 

Zanim zdążyłem przekroczyć próg salonu po całym domu rozległ się jego krzyk.

- Wiem, że tu jesteś! Jeżeli nie chcesz pogorszyć swojej sytuacji lepiej tu kurwa zapierdalaj- ostatnie słowa wysyczał.

Prawie, że wymiotując ze stresu na schodach wdrapałem się na piętro. Mijając coraz to kolejne drzwi poprzedzające te do mojej sypialni mój organizm zaczął się buntować. Nogi nie chciały zrobić kolejnego kroku, a płuca powietrza. 

W końcu przekroczyłem próg mojej sypialni i rozejrzałem się niepewnie. 

-T-tatusiu?- wyjąkałem.

Nagle niewiadomo skąd, niczym burza Harry podszedł do mnie i przyszpilił mnie do ściany. Jego jedna duża dłoń zmieściła w sobie moje dwa nadgarstki i także uderzyła nimi boleśnie o ścianę.

- Teraz tatuś, a wcześniej jak się zachowywałeś?- wysyczał mi do ucha, a ja zakwiliłem z bólu, który mi zadawał mocno ściskając moje nadgarstki.

- P-przepraszam tatusiu, ale-

- Żadnych "ale"!- krzyknął.- Zasłużyłeś na karę. Chciałem żeby nasz pierwszy raz był miły i przyjemny, ale sobie na to nie zasłużyłaś mała dziwko.

Równocześnie z tymi słowami rzucił mnie na łóżko, które stało na środku pokoju. Pisnąłem na to przerażony i skuliłem się bojąc  co będzie dalej. 

- Rozbierz się, suko- powiedział stojąc nade mną i mierząc mnie srogim spojrzeniem.

Wiedziałem , że moje gadanie pogorszyłoby jedynie sytuację, więc ściągnąłem z siebie płaszcz i marynarkę. Moje drżące dłonie utrudniały mi rozpięcie guzików koszuli, ale wkrótce i ona znalazła swoje miejsce na podłodze. 

Podczas gdy zdejmowałem swoje spodnie usłyszałem zgrzyt rozpinanego rozporka i klamry od paska. Uniosłem swój wzrok i zobaczyłem jak Harry pozbywa się po kolei swojej garderoby. Po chwili stał przede mną jedynie w swojej bieliźnie.

- No i co się gapisz?!- chwycił mnie za włosy i przyciągnął do siebie.- Nie słyszałeś co ci kazałem?!

- J-już prawie skończyłem, tat-

- Nie obchodzi mnie to! Podejdź tu- rozkazał, a ja podszedłem do krańca łóżka na klęczkach.

- Jak myślisz na jaką karę zasługujesz?- przechylił głowę w bok sprawiając, że jego loki opadły na jego ramię.

Przełknąłem cicho ślinę i spuściłem głowę w dół. Niestety było to błędem, ponieważ po chwili poczułem ostry ból spowodowany pociągnięciem moich włosów w górę. 

- Patrz na mnie, dziwko i odpowiadaj- warknął. 

- N- nie wiem, tatusiu- zapłakałem z bólu i upokorzenia, którego nigdy wcześniej nie doznałem w życiu. 

- Teraz troszkę za późno na płacz nie uważasz?- zacmokał.

- P-przepraszam, tatusiu. J-już nie będę się tak z-zachowywać, a-ale puść proszę- powstrzymywałem łzy przed wypłynięciem.

- To cię boli?- pociągnął mocniej.

- P-przestań, proszę!

- Będziesz ryczał i dławił się swoimi smarkami- wysyczał mi do ucha, po czym mocno odrzucił moją głowę do tyłu, tak że bezwładnie opadłem na łóżko. 

Z głową zakopaną w pościeli spojrzałem na niego i od tego przeszył mnie dreszcz. Jego oczy były całe czarne i świeciły niebezpiecznym blaskiem. Na jego ustach widniał pewny siebie uśmieszek, który pokazywał tylko jego jeden dołeczek. Jego skóra świeciła się jakby była posmarowana oliwką, a mięśnie pracowały pod skórą z każdym ruchem, który wykonywał zbliżając się do mnie. Tatuaże falowały na skórze z każdym jego ciężkim oddechem. 

Mój wzrok zjechał niżej i napotkał jego szare bokserki, na których nie dało się nie zauważyć ogromnego wybrzuszenia. Podniecał go mój ból. Na tą myśl schowałem z powrotem twarz w kołdrę. 

- Czego tym razem się wystraszyła się moja mała sunia?- zaśmiał się perfidnie.

Nie odpowiedziałem tylko zakopałem się wystraszony w kołdrę jeszcze bardziej. Widocznie nie spodobało się to Harry'emu, ponieważ z głębi jego gardła wydobył się gniewny pomruk.

- Odwróć się do mnie- warknął.- Szybko!

Odwróciłem się na plecy i spojrzałem na niego znowu. Przełożył jedną swoją nogę za mnie i zawisł nade mną. Jego loki przyjemnie łaskotały moje policzki. Zniżył się, wysunął koniuszek swojego języka i przejechał nim po moim sutku, który natychmiastowo stwardniał. Patrząc mi w oczy zassał się na nim i równocześnie zaczął pieścić go językiem. 

Z pomiędzy moich warg wydobył się urywany oddech. Po chwili oderwał się od mojej brodawki i swoimi mokrymi ustami zaczął wyznaczać ścieżkę w dół mojej klatki. Nie wiedząc co zrobić z moimi dłońmi zacisnąłem je na prześcieradle. Jego usta były coraz bliżej mojego krocza, a mój puls coraz szybszy. Jęknąłem cicho gdy zaczął wysysać malinkę na moim biodrze.

- Moja suka, tylko moja- warczał na przemian z robieniem znaków na moim ciele. - Jaka dziwka była ważniejsza od tatusia suczki? No powiedz...

-  Nikt n-nie jest ważniejszy od tatusia- jęknąłem. 

- Kłamiesz!- ugryzł mnie mocno, a ja zakwiliłem. 

Szybkim ruchem ściągnął ze mnie spodnie razem ze skarpetkami, a potem bokserki  zostawiając mnie całkowicie nagiego. 

- Obróć się na brzuch i wypnij dupę- powiedział i sięgnął po coś na podłodze. 

Po chwili uniósł się ze swoim krawatem i paskiem w ręku. Moje oczy rozszerzyły się z przerażenia na ten widok. 

- Gdybyś od początku był taki potulny to wiłbyś się teraz pode mną z rozkoszy. Ale złe dziwki nie dostają ani przyjemności, ani orgazmu. 

Nachylił się nade mną i uniósł moje dłonie przywiązując je swoim krawatem do ramy łóżka. Automatycznie szarpnąłem nimi próbując się uwolnić, ale zyskałem jedynie tkaninę mocniej wbijającą się w moją skórę. 

- Nie szarp się!- ścisnął nieprzyjemnie mocno moje udo. 

Poruszyłem się niespokojnie ocierając mojego kutasa o  śliską pościel.

- Tak pięknie wypięta dziwka dla swojego tatusia- wymruczał i klepnął mój pośladek.- Myślisz, że zasłużyłeś na moją rękę, czy pas?

Obróciłem głowę do tyłu i mogłem zobaczyć jak zwija skórzany pasek w pół i odbija go od swojej dłoni. Srebrna metalowa klamra nie wyglądała zachęcająco, więc zakwiliłem w sprzeciwie.

- Daj mi swoją rękę, tatusiu. Proszę...

- Nie zasłużyłeś na to, suko. Ale dostaniesz  i pasem i moją ręką. 

Uniósł się na kolanach, a ja przerażony zamknąłem oczy. Usłyszałem świst paska w powietrzu, a zaraz potem poczułem ogromny ból na moim lewym pośladku. Krzyknąłem i skuliłem się uciekając do ścian, do której było dostawione łóżko.

- Wracaj tu, kurwo. Zapracowałeś na to.- przyciągnął mnie z powrotem do siebie i podniósł mój tyłek do góry.- Masz liczyć i dziękować tatusiowi, rozumiesz dziwko?- przygryzł płatek mojego ucha.

Pokiwałem głową w odpowiedzi nie mogąc nic z siebie wydusić.

- Używaj słów!

- Tak, tatusiu- pociągnąłem nosem.

Znowu zamachnął się, a ja tylko czekałem. W pomieszczeniu rozległ się plask, a ja zapiszczałem nieświadomie znów uciekając. Mój tyłek szczypał i bolał równocześnie.

- Wracaj. Tu. Kurwa. Jeszcze raz uciekniesz albo się ruszysz to oberwiesz klamrą!- przyciągnął mnie do siebie i objął ramieniem wokół bioder żebym nie miał możliwości ruszenia się.

Uderzył kolejny raz, a z moich oczy wypłynęły łzy.

- D-dwa. Dz-dziękuję, tatusiu- drżące ramiona załamały się pode mną i całym ciężarem opadłem na ramię Styles' a. 

- Miałaś się nie ruszać, dziwko!- wręcz ryknął.- Teraz będziesz kurwa cierpiał.

- N-nie! Prosz- nie zdążyłem a moje ciało przeszył okropny ból.

Wręcz mogłem usłyszeć jak moja skóra na pośladkach pęka. Metal odbił się od mojej pupy i opadł bezwiednie na łóżko. Z moich ust wydobył się żałosny szloch, na który Styles się skrzywił.

- Licz.

- T-trzy. Dz-dziękuję, t-tatusiu.- łzy spływały po mojej czerwonej twarzy i mieszały się z moimi smarkami skapując na poduszkę. 

Kolejne uderzenie jeszcze bardziej naderwało moją skórę i mogłem poczuć krew spływającą po krzywiźnie mojego tyłka. Srebrna klamra paska znowu znalazła swoje miejsce na pościeli, ale tym razem brudząc je krwią. Odwróciłem wzrok nie chcąc na to patrzeć.

- Cz-cztery. Dziękuję, tatusiu- wyszeptałem.

Kolejne 6 uderzeń metalową częścią paska doszczętnie pozbawiły mnie możliwości poruszania się. Całe moje ciało drżało z bólu i w skutek szlochu, a twarz była pokryta zaschniętymi łzami. Całe moje pośladki i uda były we krwi, która zasychała już w pewnych miejscach. Pościel koło kolan Harry' ego także była pobrudzona małymi plamkami czerwonej cieczy. 

- I po co ci to było, skarbie?- złość Harry' ego przelana w uderzenia zmalała.

- Przepraszam, tatusiu- wyszeptałem zniszczony.

- Już się nie gniewam. Przynajmniej nie tak jak na początku- pogładził mój pośladek, na co się skrzywiłem z bólu.- Możesz się położyć- dodał.

Opadłem na poduszkę i wziąłem urywany oddech. Całe moje ciało było obolałe, mimo że ciosy otrzymał tylko tyłek. 

- Dasz radę wziąć dzisiaj jeszcze kutasa, tatusia?- wyszeptał mi do ucha.

- J-ja...

- Dasz radę.- otarł się swoim twardym i przeciekającym kutasem o  moją nadal wystawioną dziurkę. 

- D-dobrze- sapnąłem.

Harry uśmiechnął się zadowolony i odwiązał mnie, po to by obrócić na plecy i z powrotem związać. Moje ręce były już ścierpnięte, ale bałem się na cokolwiek poskarżyć. W ciszy patrzyłem jak ściąga swoje bokserki. Jego, prawie że fioletowy kutas odbił się od jego brzucha brudząc go preejakulatem. 

- Patrz co zrobiłeś ze swoim tatusiem- sapnął wykonując kilka pociągnięć na swoim penisie.

Mimo wszystko ten widok podniecił mnie. Jego włosy były zgarnięte na jedną stronę i zasłaniały połowę jego twarzy, po której spływała stróżka potu. Jego wszystkie mięśnie napinały się i rozluźniały się na zmianę pod wpływem jego równomiernych ruchów. 

Siedział na swoich piętach zabawiając się swoim kutasem i jądrami patrząc mi się prosto w oczy. Nie mogłem powstrzymać jęku, który się ze mnie wydobył. 

- Mógłbym dojść tylko od tego, Lou. Ale wolę poczuć twoją ciasnotę dookoła mnie- podszedł do mnie na czworakach i uniósł do siadu. 

Zapłakałem z bólu. Moje zniszczone pośladki nie mogły znieść żadnego dotyku. 

- Musisz to znieść, maluchu. Zasłużyłeś.- położył swoją dłoń na moim policzku.

- Mhm- wtuliłem się w nią.

Po chwili Harry złożył delikatny pocałunek na moim nosie zjeżdżając ustami do moich. Delikatnie zassał moją wargę wciągając mnie na swoje kolana. Owinąłem ręce dookoła jego szyi i oddałem pocałunek nadając mu odrobinę szybsze tempo. 

Ocieraliśmy o siebie swoje wargi co chwile zderzając się językami. Sapnąłem zaskoczony gdy Styles, prawie że zbadał moje migdałki swoim językiem. Dyszeliśmy sobie w usta zachłannie ssąc sobie nawzajem wargi. 

Harry niepostrzeżenie zjechał jedną dłonią między moje pośladki trącając opuszkiem moją dziurkę. Jęknąłem w jego usta, za co on przygryzł moją wargę. Poczułem jak delikatnie we mnie wsuwa palec. Gdy przyzwyczaiłem się do uczucia zaczął nim poruszać szukając mojej prostaty. Zaraz gdy ją znalazł odchyliłem głowę do tyłu i zajęczałem głośno.

- Ciii- położył palec na moich ustach.- Masz być cicho.

- Dobrze, tatusiu.

Zadowolony z mojej odpowiedzi dodał we mnie drugi palec zaczynając nimi od razu ruszać. Z każdym ruchem ocierał się o moja prostatę, na co podskakiwałem na jego kolanach. 

- Oh, tatusiu... Sz-szybciej.

- Chcesz trzeciego?

- T-tak!- moje oczy wywinęły się do tyłu gdy równocześnie otarłem się twardym kutasem o brzuch Harry' ego i poczułem nacisk na moją prostatę. 

Teraz Harry wkładał we mnie trzy palce, a ja jęczałem coraz głośniej. 

- Miałeś być cicho!- klepnął mnie w tyłek na co znów zapłakałem, bolało.

- Włóż już we mnie swojego wielkiego kutasa, tatku- wysapałem mu do ucha.

Harry zaczął mnie świdrować swoim spojrzeniem, które wydawało się jeszcze bardziej pociemnieć. 

- Jak sobie życzysz, Lou- parsknął i uniósł mnie wyżej.

Chwycił jedną dłonią swojego kutasa i nakierował go na moją dziurkę. Powoli wsunął się we mnie, a ja zacisnąłem dłonie na jego barkach. Gdy przyzwyczaiłem się do uczucia wypełnienia uniosłem się do góry i opadłem szybko na dół. Krzyknąłem dość głośno gdy poczułem jak ogromny kutas Styles' a rozrywa mnie od środka.

- Miałeś. Być. Cicho- warknął w moją szyję, po czym szybko położył mnie na plecach na łóżku.

Ledwo zdążyłem wziąć wdech kiedy Harry zaczął wbijać się we mnie w równym i mocnym tempie. 

- Tatusiu!- zapiszczałem gdy znów uderzył moją prostatę.

- Wiesz co, szkarbie?  Jednak wolę jak krzyczysz- wysapał mi do ucha przyspieszając swoje ruchy.- Rób to głośno- jego wypowiedź na końcu zmieniła się w jęk, gdy zacisnąłem się na nim.

Przeniosłem swoje dłonie na jego plecy i w ekstazie wbiłem paznokcie w jego skórę. Nogi owinąłem dookoła jego bioder i z każdym jego ruchem przyciągałem go bliżej, tak aby mógł wejść we mnie jeszcze głębiej. 

- Uh, sz-szybciej!- zapiszczałem.

- Gramy w moją grę, suczko- brunet zatrzymał się na chwilę, zgiął mnie w pół i zaczął wbijać się we mnie jeszcze szybciej i mocniej. 

- O-o mój Boże!- wydarłem się prawdopodobnie na pół Londynu, a przed moimi oczami pojawiły się gwiazdy.- Tak, tak, tak- jęczałem z każdym jego ruchem.

- Dajesz tak dużo przyjemności, uh, tatusiowi. Mała. Ciasna. Dziwka. Tylko. Dla. Mnie- każde słowo akcentował mocnym pchnięciem.

- J-jestem blisko!

- J-ja też, skarbie... Ale taka s-suka jak ty nie zasługuje na to.

Szybko wysunął się ze mnie i odsunął. 

- C-co ty robisz- jęknąłem głośno.

- To część twojej kary, suczko. 

- A-ale- w moich oczach pojawiły się łzy. Byłem okropnie blisko, mój kutas pulsował między moimi nogami, a on przestał.

- Żadnego "ale"! Byłem wystarczająco dobry nie dając ci klapsów. Bierz się do roboty dziwko- wziął swoje przyrodzenie do ręki i przysuwając się do mnie powoli usiadł na mojej klatce. - No już, otwieraj swoje brudne usteczka, suczko.

Otwarłem szeroko usta, a on wsunął od razu głęboko swojego kutasa. Zakrztusiłem się, a w moich oczach pojawiły się łzy, ale on nie zwrócił na to uwagi. Wręcz przeciwnie. Uniósł się i chwytając się ramy łóżka zaczął głęboko posuwać moje gardło. 

- Tak, mhm... Dobrze bierzesz mojego kutasa- mruczał nadal wykonując głębokie ruchy.

Zaczynało mi powoli brakować powietrza, które łapczywie próbowałem nabrać nosem. 

- J-jestem blisko- ostrzegł mnie, a ja poczułem jak jego kutas zaczyna pulsować.

Po chwili poczułem słodko-słony smak na języku i usłyszałem jak Harry jęczy głośno odchylając głowę do tyłu. Powoli wysunął się ze mnie dysząc głośno, a ja przełknąłem wszystko co mi dał. Schylił się do mnie i wpił się w moje usta smakując resztek siebie. 

- Bardzo dobrze wypełniłeś swoją karę skarbie- musnął moje usta ostatni raz i wpierw mnie odwiązując położył się obok mnie. 

Rozprostowałem swoje ręce jęcząc z bólu. Gdy wszystkie emocje ze mnie opadły moja zmasakrowana pupa dała o sobie znać. Próbowałem położyć się na boku by zmniejszyć ból, ale nic to nie dawało. Harry leżał koło mnie i oddychał spokojnie. Może usnął? 

Zacząłem płakać bo rozcięcia i siniaki pulsowały boleśnie i nic nie mogłem  z tym zrobić. Schowałem twarz w poduszce by zagłuszyć swój szloch jednak nie przyniosło to oczekiwanych skutków, ponieważ po chwili poczułem lekkie szturchnięcie w ramię.

- Co się dzieje, laleczko?- wyszeptał.

- M-moja pupa b-boli- wyszlochałem.

- Oh, zapomniałem o niej. Masz jakąś apteczkę na dole, prawda?

- Mhm- pokiwałem głową i obróciłem się w stronę Harry' ego. 

- Chodź, opatrzymy twoją pupeńkę, księżniczko- pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka obchodząc je.

Gdy był już koło mnie wziął mnie pod pachami i kolanami i podniósł ostrożnie. Skrzywiłem się i oparłem głowę o jego ramię. Powoli skierowaliśmy się do wyjścia z pokoju.

- Przepraszam, byłem za ostry- wyszeptał po chwili brunet.

- Nie, to ja nie powinienem cię denerwować. 

- Masz prawo spotykać się z innymi i tworzyć związek. Nie powinienem cię wyciągać z randki. 

- Z randki?- zachichotałem.- Byłem na kawie z Anne. Głupi tatuś- szturchnąłem go w pierś.

Harry potknął się na schodach i z trudem utrzymał równowagę.

- Z kim?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro