Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🇮🇹⚽Paolo Bianchi/Fidio Aldena⚽🇮🇹

Więc to jest pierwszy rozdział na prośbę człeka.

Konkretnie byenight_

Cytując lakarnuma którego aktualnie oglądam

ZAPRASZAM!
_______________________________________

Stałaś na lotnisku. Cała twoja rodzina, rodzice, twój bliźniak Valentino, i ty. Mama, ciągle smarowała twoją twarz kremem przeciwsłonecznym. -Mamo... Wystarczy już.- Jęknęłaś zdenerwowana. Wyspa Liocott, może i była zafiksowana na punkcie piłki, ale nadal była niezwykle piękna. Chciałaś pójść sfotografować naturę tej wyspy, a nie sterczeć, i czekać aż matka w końcu stwierdzi, że się nie spalisz. -Kochanie, ale pomyśl jak ty będziesz wyglądać, gdy się za bardzo opalisz...- Irytowała cię, obsesja kobiety na punkcie urody. Zwłaszcza twojej. Nienawidziłaś niekończących się, zabiegów urodowych. W końcu ruszyliście do hotelu, i mama przestała gadać. Miałaś nadzieję że w końcu uda wam się ją wysłać na terapię. Chociaż nie wiedziałaś, czy w ogóle będzie taka potrzeba, bo słyszałaś że tata planuje rozwód. Pokręciłaś głową, by odpędzić te myśli. Nie chciałaś teraz o tym myśleć. Byłaś na pięknej wyspie, pełnej cudnych widoków, i cudownej architektury.

Kilka godzin później, stałaś z bratem i matką, przed boiskiem. Obserwowaliście trening reprezentacji włoch, Orfeusza. Valentino, cały podekscytowany, ledwie dawał radę nie krzyczeć. Mama, oceniająco patrzyła, na graczy. A ciebie, najbardziej interesowała, fontanna niedaleko. Byłaś zachwycona, jak podobna do domu, była dzielnica włoska. -____. Spójrz na nich.- Usłyszałaś matkę. Spojrzałaś na nią, zirytowana. Czego ta kobieta znów od ciebie chce? -Oni wszyscy, mają lepszą figurę niż ty.- Przewróciłaś oczami, i wróciłaś do obserwowania budynków. -Wstydziłabyś się ____. Przecież ty wyglądasz w porównaniu z nimi tak okropnie.- Naprawdę próbowałaś to zignorować, ale słysząc kolejne obelgi, i czując łzy cisnące się do oczu, odeszłaś. Zawędrowałaś na plażę. Nie widziałaś, jak bardzo się ściemniło. Płakałaś dłuższą chwilę. Czemu twoja własna matka, wyzywała cię w taki sposób? Czemu sprawiała ci taki ból? Przykro ci było, gdy słyszałaś że jesteś gruba, i że ktokolwiek na ulicy wygląda lepiej niż ty. -Hej... Czy wszystko dobrze?- Usłyszałaś ciepły głos, obok siebie. Podniosłaś głowę, i spojrzałaś na źródło dźwięku. Był to chłopak, o brązowych włosach, i Niebieskich oczach. Patrzyłaś na niego przez chwilę, myśląc co do ciebie powiedział. -eh... Ciao¹. Wybacz jak cię przestraszyłem. Po prostu płakałaś... I chciałem zobaczyć czy wszystko gra.- Wytarłaś łzy. Zrobiło ci się miło, że ktoś się zainteresował twoim stanem. -Jest dobrze... Dziękuję za troskę. To tylko problemy rodzinne.- Spróbowałaś się uśmiechnąć, co nie wyszło ci zbyt dobrze. On usiadł obok ciebie, i wyciągnął rękę. -Prawdopodobnie mnie znasz, ale jestem Paolo Bianchi. Ten z Orfeusza.- Uścisnęłaś jego rękę. -____ Caivano. Wybacz, ale średnio cię kojarzę. Nie znam się zbytnio na piłce.- Machnął ręką. -Trudno. Teraz już znasz. Więc... Co się stało?- Kiedy tak patrzył na ciebie, tymi ogromnymi, niebieskimi oczami, po prostu sama chciałaś się zwierzyć. Paolo roztaczał wokół siebie, przyjemną aurę. Sprawiał, że w jego obecności czułaś się bezpiecznie. -Cóż... Chodzi o moją matkę. Ciągle tylko stara się mnie upięknić, albo wyzywa mnie od brzydkich. Według niej wygląd jest najważniejszy.- Zaczęłaś się żalić, chłopak słuchał cię uważnie. -Dziś jak mój brat zaciągnął nas, by zobaczyć wasz trening. To moja mamusia, zaczęła mnie wyzywać. Stwierdziła, że masz lepszą figurę niż ja... Nie wiem czy to jakieś wielkie osiągnięcie.- Wzruszyłaś ramionami, patrząc na ocean. Paolo zaczął coś mówić, ale ciebie bardziej interesowało, to co widzisz. Uniosłaś aparat, który zawsze miałaś przy sobie, i spojrzałaś przez obiektyw. Czekałaś na odpowiedni moment. Na błysk gwiazdy. Na przypływ. Kochałaś łapać takie momenty, na zdjęciach. Tylko w nich, umiałaś dostrzec piękno. Ludzie byli dla ciebie obrzydliwi. Zepsuci. To wszystko była wina, obsesji twojej matki. Nacisnęłaś przycisk, i zrobiłaś zdjęcie. -Interesujesz się fotografią?- Zapytał Paolo, o którego obecności zdążyłaś zapomnieć. Kiwnęłaś głową. -Nigdy wcześniej, nie spotkałem osoby, która by to szczerze lubiła.- Chłopak był bardzo rozmowny. Chciał cię zagadać, i pocieszyć. To było miłe. -Raz, mama mnie zabrała na jakąś sesję zdjęciową, i zaczęłam wypytywać pana fotografa o aparat. Pozwolił mi zrobić kilka zdjęć, i wtedy to pokochałam.- To wszystko wypływało z ciebie naturalnie, jakbyś znała go lata. -Ciekawy początek pasji. Ja zacząłem grać z tatą, a potem się wciągnąłem. Tak jakoś wyszło!- Uśmiechnął się do ciebie, i po chwili kontynuował. -Wiesz... Jak gram to czuję go przy sobie. Że jest ze mną cały czas i jest ze mnie dumny.- Patrzyłaś na niego chwilę. Zrobiło ci się przykro, podejrzewając czemu tak mówił. Rozmawialiście jeszcze chwilę, o rzeczach różnych. O waszych rodzinnych miastach, ulubionym jedzeniu, czy nawet takich rzeczach jak ulubiony kolor. W końcu, Paolo musiał się zbierać. Zaproponował, że odprowadzi cię do twojego hotelu, ale odmówiłaś. Jednak za nim poszedł, postanowiłaś go o coś poprosić. -Hej... Bo mój brat twoim jest fanem. Mogę o autograf dla niego?- Podrapałaś się po karku, i uśmiechnęłaś nieśmiało. -Jeszcze nikt nie poprosił mnie o autograf! Nie widzę problemu, jeśli tylko masz coś do pisania.- Wyjęłaś notes, i długopis. Paolo podpisał się jednak nie raz, a dwa razy. Raz dla Valentino, a raz dla ciebie. Zaśmiałaś się na ten widok, i pomachałaś chłopakowi na pożegnanie. Naprawdę poprawił ci humor. Brat był przeszczęśliwy, gdy dałaś mu autograf. Ten swój, schowałaś głęboko z innymi skarbami.

---------------------------------------------------------

To był ciepły dzień. Zwiedzałaś właśnie, alejki dzielnicy włoskiej. Wszędzie widziałaś ludzi. Tych brzydkich, paskudnych ludzi. Zamknęłaś oczy, by na chwilę uciec od tego widoku, lecz na kogoś wpadłaś. Upadając na ziemię, nie otworzyłaś ich. A gdy uchyliłaś powieki, przed sobą widziałaś zmartwione, niebieskie oczy. -Przepraszam, wszystko dobrze?- Ten sam ciepły głos, co kilka dni temu na plaży. Paolo wyciągnął do ciebie rękę, by pomóc ci wstać. Przyjęłaś pomoc i się uśmiechnęłaś. -Tak. Wszystko gra. Ja nie patrzyłam jak idę.- W tym momencie, chłopak cię rozpoznał. -____! Dobrze cię widzieć! Może usiądziemy i pogadamy?- Zapytał, rozglądając się za miejscem by usiąść. -Mam sporo czasu. Chętnie.- Odpowiedziałaś. Usiedliście na fontannie. Paolo, zaczął bawić się wodą. -Jak tam twoja matka?- Zapytał, grzebiąc po kieszeniach. Wzruszyłaś ramionami. -Wkurzająca, ale to nic nowego. Są lepsze rzeczy, o których można rozmawiać.- Wymamrotałaś. Chłopak kiwnął głową, i wrzucił monetkę do fontanny. -Życzę sobie, aby ____ miała lepszy humor.- Życzenie Paolo się spełniło. Uśmiechnęłaś się szeroko, gdy to usłyszałaś. Ten chłopak był absolutnie przemiły, i po kilku meczach na których byłaś, dziwiłaś się jak Paolo jest inny, na boisku, i poza nim. Kiedy siedziałaś na trybunach z bratem, wydawał się poważnym, groźnym kapitanem. A tu? Z tobą na fontannie śmiał się, żartował, sprawiał że czułaś się bezpiecznie. Zapominałaś o matce, dobrze się bawiąc. -Życzenie spełnione! Dzięki Paolo.- Ostatnio, nie byłaś w stanie nazwać żadnego cżłowieka pięknym, ale w tym momencie po prostu nie mogłaś się powstrzymać. Spojrzałaś przez obiektyw, i obserwowałaś chłopaka. Patrzył w wodę, mącił ją ręką, i wydawał się rozmarzony. Nim zdążyłaś to sfotografować, odwrócił się do ciebie, i uśmiechnął. Odłożyłaś aparat, nie wiedząc czemu w ogóle próbowałaś. -Przepraszam. Powinnam była zapytać.- Jednak Paolo, wydawał się tym nie przejmować. -Mogłaś, ale ufam że nie zrobiłabyś mi jakiegoś zdjęcia, którego bym się wstydził. Pokażesz mi twoje fotografie?- Nadęłaś policzki. Wstydziłaś się, pokazać swoją sztukę. Bałaś się, że nikt poza tobą, nie widzi tego co ty. -Może kiedyś. Chcesz coś zjeść? Niedaleko jest spoko restauracja.- Zapytałaś. Zaczynało ci burczeć w brzuchu, a nie miałaś ochoty wracać do hotelu. -Chętnie z tobą pójdę. Raczej mnie trener nie zabije, za nadprogramowy posiłek...- Zaśmiałaś się. Wstałaś, poprawiłaś sukienkę, i podałaś Paolo rękę, by pomóc mu wstać. Chłopak chętnie przyjął pomoc. Nie spodziewał się jednak, że pociągniesz go przez tłum. Dotarliście do restauracji. Była utrzymana, w klimacie całej dzielnicy. Markizy, stoliki na zewnątrz. Podobała ci się. Chciałaś zrobić jej zdjęcie, ale tłumy ludzi ci nie pasowały. Weszliście do środka, i został wam wskazany stolik. Był mały, dla dwóch osób, w zacienionej części restauracji. Może i to było banalne, ale zdecydowaliście się na pizzę. -Margherita? Będzie najprościej.- Zasugerowałaś. Paolo kiwnął głową. -Tak, to będzie najlepsza opcja. Choć tak szczerze, wolę capriciosę.- Odłożyłaś menu, skupiając całą swoją uwagę na brunecie. Nie zauważyłaś kelnera, gdyż interesował się Paolo. W tym świetle, również wyglądał niesamowicie. W oczach, odbijało mu się światło sztucznych świec. Jego policzki wydawały się bardziej rumiane. A na jego ustach, gościł delikatny uśmiech. Wydawał się tak spokojny. Tak... Piękny. Dziwiło cię, że jesteś w stanie tak określić człowieka. Sięgałaś powoli do aparatu, gdy usłyszałaś pytanie. -____, a ty jaką lubisz najbardziej?- Momentalnie wróciłaś do rzeczywistości. Jaką pizzę lubisz? W sumie było ci to obojętne. -Nie mam ulubionej... Chociaż najczęściej sięgam właśnie po margheritę.- Odpowiedziałaś po chwili. Paolo zmarszczył brwi, gdy na ciebie patrzył. -Hej... Wszystko gra? Jesteś jakaś nieobecna.- Zamrugałaś. Nieobecna? Czułaś się raczej skupiona niż nieobecna. -Cóż... W końcu znalazłam człowieka, którego nie jestem w stanie nazwać obrzydliwym.- Uśmiechnęłaś się, zdając sobie sprawę jak wiele to znaczy dla twojego życia. -W końcu mam ochotę sfotografować człowieka...- Dodałaś po chwili. Chłopak chyba nie wiedział o co ci chodzi, ale też się uśmiechnął. -To dobrze prawda? Czemu... Właściwie uważasz ludzi za obrzydliwych?- Chłopak uniósł brew. Ty zastanawiałaś się jak odpowiedzieć. -Cóż... Nawet nie wiem kiedy, ludzie zaczęli mi się kojarzyć z brzydotą. Nie lubiłam na nich patrzeć... Do teraz.- Zaczęłaś przeglądać zdjęcia, w swoim aparacie. Poza naturą, budynkami, i zwierzętami, było sporo zdjęć Paolo z meczów. Nawet nie pamiętałaś kiedy je zrobiłaś. Wpatrywałaś się, w zdjęcia "białego meteora". Nie zauważając, że ten prawdziwy zagląda ci przez ramię. -Ale mnie tu rozmazało...- Podskoczyłaś. Chłopak odsunął się szybko. -Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć.- Westchnęłaś. Już widział, więc co ci szkodzi. Uniosłaś aparat by zrobić zdjęcie. -Ustaw się jakoś, bo zaraz będę mieć całą kolekcję twoich głupich zdjęć.- Zamrugał, a po chwili cały uśmiechnięty zapozował. Oparł głowę na dłoniach, Patrzył w aparat z profilu. Poczułaś falę gorąca w całym ciele. To było idiotyczne, znałaś chłopaka kilka dni. Nim dałaś się całkiem ponieść emocjom, Zrobiłaś zdjęcie. Potem pozwoliłaś twoim dłoniom, trząść się do woli. -I jak wyszedłem?- Zapytał twój model. Pokazałaś mu zdjęcie. -Myślę... Myślę, że wyszedłeś naprawdę dobrze. Twoja poza oddaje to jaki jesteś. Pokazuje osobę z którą chcesz rozmawiać, i jest skłonna ci pomóc że wszystkim. A te sztuczne świeczki, sprawiają że bije od ciebie takie przyjemne ciepło.- Tak mniej więcej, wyglądała twoja interpretacja zdjęć. Chwilę siedział cicho, wpatrując się w ekran. Zaczynałaś się martwić, że palnęłaś coś głupiego, ale na szczęście się uśmiechnął. -Chyba widzę to co ty!- Przejął ostrożnie od ciebie aparat, i nim się spostrzegłaś zrobił ci zdjęcie. -Hej! Nie byłam gotowa, ja ci dałam czas!- Zaśmiał się, pokazując ci jak wyszło. -Trudno. Jak na moje wyszło ślicznie, i mam potencjał na fotografa.- Pokręciłaś głową. Mimo wszystko, uśmiechałaś się delikatnie. W końcu przyszła zamówiona przez was pizza, więc zajęliście się jedzeniem. Po tym obiedzie, ty chciałaś jeszcze trochę pozwiedzać, a Paolo musiał iść na trening. Pożegnaliście się, i poszliście każdy w swoją stronę.

Siedziałaś na łóżku hotelowym, i przeglądałaś zdjęcia. Zatrzymałaś się na tym, które zrobił ci Paolo. Całe zdjęcie było rozmazane. Ty, wyglądałaś na nieskupioną, i rozmarzoną. Zaczęłaś się bawić trochę filtrami, i w końcu znalazłaś taki który ci pasował. Może kapitan Orfeusza faktycznie powinien zmienić profesję? Jakim cudem taki cudowny człowiek się tobą zainteresował?

---------------------------------------------------------

Nudziło ci się potwornie. Wybrałaś się więc, na spacer przy zachodzącym słońcu. Coś cię skierowało na boisko orfeusza. Chciałaś poszukać brata? Nie... To z pewnością nie był powód. Stałaś, i patrzyłaś na trening. Niby byli inni, ale ty obserwowałaś tylko Paolo. Nie podobało ci się, że byłaś w stanie myśleć tylko o nim. Prawdopodobnie gdy tylko wrócicie do domów, on o tobie zapomni. Po turnieju, prawdopodobnie zacznie się dalej rozwijać jako piłkarz. A ty? Ty najprawdopodobniej, będziesz dalej egzystować jak teraz. Przeciętna dziewczyna. Gracze zaczęli schodzić z boiska, a ty cały czas stałaś przy barierkach. W końcu, twoją obecność zauważył Paolo. Pomachał ci, więc odmachałaś. -Cześć ___! Poczekaj tam chwilę, zaraz przyjdę!- Kiwnęłaś głową, i usiadłaś na ławeczce. Po chwili brunet do ciebie dołączył, i usiadł zdecydowanie za blisko ciebie. -Potwornie mi się nudziło. Nie wiem sama czemu tu przyszłam.- Wyznałaś. Jak zwykle obecność chłopaka, powodowała u ciebie chęć wyrzucenia z siebie wszystkiego. Wziął cię za rękę, i powiedział. -Wiesz że możesz do mnie przyjść kiedy tylko potrzebujesz? Zawsze znajdę dla ciebie czas.- Zmarszczyłaś brwi. Bolało cię, że znacie się tak krótko, a ta relacja tak szybko się skończy. -Jak turniej się skończy też?- Zapytałaś. Wpatrywałaś się w ziemię. Nie chciałaś patrzeć na Paolo. Czułaś, że odpowiedź brzmi "nie". Całkiem się zaskoczyłaś. -Może nie przyjść, mieszkasz po drugiej stronie kraju... Ale będziesz mogła napisać, albo zadzwonić.- Chwilę analizowałaś co powiedział. Podniosłaś głowę, i spojrzałaś w te niebieskie, duże oczy. -Czyli... Chcesz utrzymywać ze mną kontak...?- Zapytałaś niepewnie. Kiwnął głową, i uśmiechnął się czule. -Jasne że tak głuptasie.- Przytulił cię. Myślałaś, że nie da się w jego towarzystwie czuć bezpieczniej. Myliłaś się. Wystarczyło że znalazłaś się w jego ramionach, by poczuć że wszystko jest w porządku. Było ci ciepło, przyjemnie. Nie chciałaś się odsuwać. W brzuchu czułaś przyjemne łaskotki. -___... Czemu myślałaś że nie chciałbym się z tobą kontaktować? Twoja matka ci coś powiedziała czy...?- Wytarłaś łzy, i się zarumieniłaś. Wstydziłaś się przyznać o co chodziło. -To głupie. Wolałabym, żebyś nie wiedział...- Wymamrotałaś. On nadął policzki. -Serio? Mi nie powiesz? W takim razie cię nie puszczę.- Przysunął cię bliżej, a ty nie protestowałaś. -Nie przeszkadza mi to. Mogę tak siedzieć i wieczność. Ale jak naprawdę chcesz wiedzieć... Wydawało mi się, że nasza znajomość jest tylko póki tu jesteśmy. Że jak wrócisz do siebie to zapomnisz... O mnie... Mówiłam że głupie?- Paolo pogłaskał cię po głowie, i wyciągnął telefon. -Głuptasku, może aby cię uspokoić dasz mi swój numer?- Kiwnęłaś głową cała czerwona, i sama wyjęłaś telefon. Wymieniliście się numerami. Po twojej głowie, cały czas chodził "głuptasek". Cały czas, powodowało to u ciebie uśmiech.

---------------------------------------------------------

Nadszedł czas powrotu do domu. Stałaś z Paolo, obserwując odlatujące samoloty. -Ale obiecujesz zadzwonić?- Zapytałaś, robiąc zdjęcie odlatującemu samolotowi. Brunet uśmiechał się ciepło. -Oczywiście że tak. Jak tylko wyląduję to zadzwonię.- Ufałaś mu. Pozwoliłaś aparatowi swobodnie zwisać z twojej szyi, i spojrzałaś na Paolo. Rozłożył ręce, a ty się przytuliłaś. -Jeszcze się kiedyś zobaczymy ___. Nie musisz mnie teraz zgniatać.-  Zaśmiał się, a ty się odsunęłaś. -Wybacz... Chyba powinieneś już iść, zaraz twój lot.- Wymamrotałaś. Już zaczynałaś tęsknić za chłopakiem. Widocznie posmutniał. -Hej ___... To do zobaczenia.- Położył ręce na twoich ramionach. -Do zobaczenia Paolo.- Patrzyłaś na niego, czekając aż odejdzie. Ale nie robił tego. Już chciałaś go przegonić, gdy pocałował cię w czoło, by szybko odejść. Położyłaś dłoń na czole. Nadal czułaś jego usta, jego ciepło. A teraz, nie wiedziałaś kiedy go znów zobaczysz. Drań.

---------------------------------------------------------

Siedziałaś w samolocie, lecącym do Rzymu. Miałaś się tam spotkać, z Paolo Bianchim. Ostatni raz, widzieliście się cztery lata temu. Gdy poznaliście się podczas mistrzostw. Utrzymywaliście ze sobą kontakt telefoniczny, ale nie udało wam się spotkać. Dopiero teraz daliście radę. Bałaś się że się zmienił. Że nie jest już tym samym, miłym, troskliwym Paolo, przy którym czułaś się tak bezpiecznie. Że ten buziak w czoło, nie znaczył nic. W końcu, zaczęliście podchodzić do lądowania. Bardzo się stresowałaś.

Już niedługo, stałaś przed lotniskiem. Rozglądałaś się dookoła, aż ujrzałaś jego. Z wyglądu nie zmienił się praktycznie wcale. Praktycznie do niego podbiegłaś. Patrzyłaś na niego chwilę, nim rzuciłaś mu się na szyję. -Ciebie też miło widzieć ___!- Praktycznie wykrzyczał. -Paolo! Czy ty się w ogóle zmieniłeś?- Zapytałaś. On pokręcił głową. -No może trochę urosłem...- Zaśmiał się. Stwierdziłaś, że te cztery lata, to było dużo za dużo. Nachylił się trochę. -To... Chcesz iść na Margheritę?- Stuknęłaś go w czoło. -Chętnie.- Złapał cię za rękę, i ruszyliście na obiad. Cieszyłaś się że jest obok, to ci wystarczało w zupełności.

KONIEC
_______________________________________

1 wiedza nabyta z fanfików z hetalii
Auf wiedersehen sweetheart!
_______________________________________

Pierwszy one shot na zamówienie! Było to krótkie ale jestem z tego całkiem dumna
Czekam na następne sugestie z kim napisać

Tutaj nie mam zbytnio nic do powiedzenia poza tym że mam nadzieję że się podobało

Pozdrawiam ludzi którym trułam dupę podczas tworzenia

Bai!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro