Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5 - „Dlaczego w takich chwilach nie dajesz mi w nie spojrzeć?"

Weekend minął szybko i dla Avy wręcz aż za szybko. Musiała ponownie mierzyć się z trudem podnoszenia się z łóżka, robienia swojej porannej rutyny, a co najgorsze musiała iść do szkoły. Słowa Mark'a dalej chodziły jej po głowie i widać było z dużych odległości, że jest przybita. Cały dzień go unikała, co było wyzwaniem zważając na fakt, że chodzą do tej samej klasy. Chwilami dziewczyna czuła jakby ktoś wiercił jej w plecach. Kątem oka spoglądała na szatyna, ale ten zawsze jakimś cudem wyłapywał jej spojrzenie i się odwracał. Tamtego dnia był taki wściekły, wręcz nie do poznania, a mimo to teraz cały czas wlepiał w dziewczynę wzrok i myślał, że ta nie zdaje sobie z tego sprawy. Ava doskonale wyczuwała, gdy ktoś ją obserwuje, ale raczej większość osób ma taki jakby „szósty zmysł". Kolejna lekcja upłynęła, ale mimo to ciągnęła się jakby w nieskończoność. Dziewczyna dalej siedziała w ławce, ale schyliła się, aby wyjąc z torby śniadanie. Kiedy akurat się podnosiła, ktoś z trzaskiem oparł się o jej ławkę rękoma. Różowowłosa omal nie spadła z krzesła. Podniosła wyżej głowę, aby zobaczyć, kto ją tak przestraszył. Był to dobrze jej znany Jude Sharp. Wyraźnie zdziwiona otworzyła szeroko oczy. W głowie kalkulowała i zastanawiała się co uczeń Akademii Królewskiej robi w Gimnazjum Raimon'a.
- Hej - zaczął chłopak. Ava wpatrywała się w niego jeszcze przez krótką chwilę, po czym spuściła wzrok.
- Cześć - odpowiedziała mu nieśmiało.
- Niedługo kończysz lekcje, prawda? - zniżył się tak, aby być mniej więcej na poziomie dziewczyny - Spotkajmy się przy boisku. Dawno nie rozmawialiśmy, więc chyba zasługujemy na krótką wymianę zdań, prawda?
- Prawda - skinęła delikatnie głową, zmuszając się również, aby na niego ukradkiem spojrzeć. Chłopak także skinął głową, po czym wyszedł z sali lekcyjnej, zostawiając Avę zdezorientowaną.
Niedługo po tym rozpoczęła się kolejna lekcja, na której ta nie była w stanie się skupić przez odwiedziny jej przyjaciela z dzieciństwa. Zastanawiało ją dlaczego po tym wszystkim, co się stało on chce się z nią spotkać i pogadać, a tym bardziej jaki będzie temat ich rozmowy.

- Dołączyłeś do Raimona?! - oczy Avy otworzyły się szeroko, jak i rozbłysły z ekscytacji - Czemu ja nic o tym nie wiedziałam?
Dziewczyna wraz z Jude'm siedziała na ławce przy szkolnym boisku. Słońce już powoli zachodziło ukazując piękne, pomarańczowe niebo. Widać, że obydwoje po krótkiej rozmowie poczuli się już pewniej w swym towarzystwie tak, jak było za ich dawnych, świetnych lat.
- Niespodzianka? - Jude uśmiechnął się niewinnie i podrapał po karku. Ava zamilkła na chwilę. Widok uśmiechającego się przyjaciela to było coś, za czym strasznie tęskniła. Żałowała tylko, że nie może mu spojrzeć centralnie w jego szkarłatne oczy, które teraz były przykryte goglami. W chwili słabości przybliżyła się co niego bardziej i złapała za jego gogle.
- Ava, co ty robisz? - Jude uniósł brwi ze zdziwieniem, ale nie protestował. W końcu różowowłosa całkiem je zsunęła i spojrzała głęboko w oczy chłopaka.
- Nie rozumiem Cię, masz piękne oczy - uśmiechnęła się delikatnie - Dlaczego w takich chwilach nie dajesz mi w nie spojrzeć?
Twarz Jude'a stała się barwą zbliżoną do jego oczu. Na policzkach Avy również zagościł delikatny rumieniec, jednak był on niczym w porównaniu do buraczanej buzi jej przyjaciela. Po jakimś czasie dała mu trochę przestrzeni. Wróciła do wcześniejszej pozycji na ławce i poprawiła włosy. Jude jeszcze przez chwile się w nią wpatrywał, ale potem znowu założył gogle.
- Uznajmy, że ty będziesz wybrana, aby móc od czasu do czasu w nie patrzeć - odwrócił głowę, dalej zawstydzony wcześniejszym zajściem.
- Pokłóciłam się z Markiem - zmieniła temat. Zdziwiony Jude spojrzał na nią ponownie. Ava wyglądała teraz na przygnębioną - Powiedzieliśmy sobie trochę przykrych słów i teraz nie wiem co mam zrobić. Ciężko mi z tym wszystkim. Był taki wściekły na mnie, nigdy nie zapomnę tego, co ujrzałam w jego oczach.
Dziewczyna zacisnęła powieki, czując nagłą chęć rozpłakania się.
- Mark na pewno nie zrobił tego specjalnie - Jude przysunął się do niej i położył dłoń na jej ramieniu - Jest zdeterminowany, chwilami strasznie uparty, ale ma przyjazne przysposobienie do innych. Poza tym nie raz widziałem jak na ciebie patrzy, na pewno bardzo cię lubi.
Ostatnie zdanie ledwo przeszło mu przez gardło. Sam nie wiedział czemu powiedzenie tego sprawiło mu takie trudności, ale na pewno czuł dziwne, negatywne emocje, gdy myślał o relacji Mark'a i Avy.
- Myślisz, że powinnam z nim porozmawiać? - uniosła głowę, aby na niego spojrzeć. Jej oczy dalej były szklane, ale powstrzymała natrętne łzy.
- Myślę, że sam będzie jutro tego chciał - uśmiechnął się delikatnie.
Ava i Jude pożegnali się niedługo po tym i rozeszli w swoje strony. Po głowie dziewczyny krążyły teraz słowa Jude'a o Mark'u. Mimo to chwilami przez myśl przewijały się przykre słowa kapitana drużyny.
- On taki nie jest - powiedziała do siebie cicho. W głębi wierzyła, że jutro się już wszystko ułoży i z taką też myślą przyspieszyła kroku w stronę domu.
________________________________
Zgadnijcie, kto znowu wstawił rozdział z dużym opóźnieniem?
Tak, to ja!
Że nikt z was mnie jeszcze nie zabił to jest hit. Dziękuję, ze dajecie mi żyć. Postaram się mniej spóźniać z rozdziałami i w końcu napisać Be my Angel XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro