29
Rozpoczęcie drugiej połowy było mocno odwlekane w czasie głównie przez stan bliźniaków, którzy nie tylko nie pamiętali, co wydarzyło się podczas starcia z Leo, ale także byli w złym stanie. To widocznie cieszyło młodego Pytona, który dumnie spoglądał na innych, słysząc radosne pokrzykiwania fanek, które machały transparentami z jego podobizną. Nie przejmował się tym, że Masamune swoim wzrokiem wręcz wiercił w nim dziurę, chcąc pokazać, że to co robił Ramsez, było złe.
W końcu wszyscy znów ustawili się na swoich miejscach - no może za wyjątkiem Ereiny, która zamieniła jakieś parę słów z trenerem. Trudno było określić główny temat ich rozmowy. Widoczne było jednak niewielkie zestresowanie, gdy tancerka wracała na murawę. Ona jedna wiedziała, że powoli zbliżał się znaczący moment w rozgrywce. Pan Travis w końcu pozwolił jej normalnie grać, jednak do ataku mogła ruszyć dopiero wtedy, gdy uda jej się zatrzymać Pytona z drużyny Czerwonej Żmii. Zadanie było niebywale trudne z wielu powodów - jeden był chociażby taki, że Leo już zdążył pokazać, jak silny się stał, a drugi? Był tak zawzięty, by odegrać się na Ereinie, że z pewnością nie zgodzi się nawet na najmniejszy błąd. Westchnęła, parę razy potrząsając rękami. Gdy otwarła oczy, spojrzała przed siebie, dostrzegając Axela, który czekał, aż w końcu złapie kontakt wzrokowy ze swoją przyjaciółką. Gdy tak się stało, skinął do niej głową, jakby przekazując jej jakiś znak. Ona odpowiedziała tym samym ruchem, mówiąc pod nosem.
- Ty też - sędzia mógł w końcu zagwizdać, dając tym znak, że rozpoczyna się dalsza gra. Można powiedzieć, że zawodnicy Raimon narzucili szybsze tempo, a to wszystko po to, by nie dać przeciwnikom okazji, by tamci zdobyli piłkę.
To było niesamowite - zwłaszcza że przynosiło oczekiwane efekty. Sam Masamune musiał przyznać, że od dawna nikt z taką łatwością nie mijał ludzi z jego drużyny. Czuł, że jest gdzieś w tyle za napastnikami ze szkoły Raimona i nie zdążył nawet pomóc w obronie bramki, która zapłonęła potężnym płomieniem. Nie musiał widzieć osoby, która oddała ten bezbłędny strzał - tylko Axel potrafił wykonać coś takiego. Testra uśmiechnął się nieznacznie - trudno jednak stwierdzić, czy cieszył go fakt, iż przeciwnicy właśnie wychodzili na prowadzenie, czy może jednak to, że w jakiś sposób odcięli oni od gry jego kolegę Leo. Wyprostował się, dopiero później dostrzegając, że na twarzy Pytona maluje się ogromna złość - takiego nie widział go jeszcze nigdy. Wydawało się jednak, że mina, którą przybrał, była tylko na pokaz, by zmylić wszystkich z Raimon. Trwał przy tym przekonaniu, gdy Kevin odebrał im piłkę, gdy oni mieli zacząć wyprowadzać ataki w stronę Marka Evansa.
- Niesamowite - podczas drugiej połowy zdarzało się, że brunet zatrzymywał się, by spojrzeć na grę mistrzów świata. Ich ruchy i precyzja były dla niego niesamowite i dopracowane, przez co sam pragnął wzbić się na taki poziom. Chociaż sam był dobrym zawodnikiem, nie poprzestawał na swoim obecnym poziomie, wciąż chcąc sięgać po więcej. Żałował, że jego przyjaciel nie widział tego, co on dostrzegł tego dnia wiele razy. Ramsez liczył tylko na ból, cierpienie, zrównanie z ziemią i pogrążenie przeciwników, przez to w tym wszystkim nie było miejsca na prawdziwą siłę i rozwój.
Masamune mógł zerkać na niego jedynie z politowaniem, licząc na to, że kolega nie zwariuje jeszcze bardziej. Testra spoglądał też czasem na nastolatkę, która wciąż jeszcze obserwowała boisko. Miał dość spokojny wyraz twarzy, zresztą jak zwykle, chociaż w środku był prawdziwym wulkanem emocji.
- Mam nadzieję, że przyjaciele w razie czego cię obronią - powiedział pod nosem. Poczuł, że zerwał się mocniejszy wiatr, a na niebie ukazały się deszczowe chmury. Głównie piłkarze odczuli ten nieprzyjemny chłód, który z każdą sekundą coraz bardziej przeszywał ich ciała. Nie wiedzieli, jak doszło to tak nagłej zmiany pogody. Dopiero gdy Leo niczym błyskawica ruszył z piłką przed siebie, dostrzegli, jak za nim unosiły się kłęby dymu, a jego oczy błyszczały na czerwono. Nikt z Raimon nie był w stanie się do niego zbliżyć. Każdy, kto próbował, był równany z ziemię, dopóki chłopak nie zatrzymał się parę metrów przed osobą, którą obrał za swój cel.
- Ereino Senter! Dzisiaj ty i twoja drużyna poczujecie gorzki smak porażki, a ty będziesz cierpieć - zbliżył się nieznacznie, a chmur zebrało się jeszcze więcej.
Znów ta sama sytuacja co wcześniej, jednak teraz Errie była trochę bardziej świadoma tego, co się przed nią działo. Wąż, który wyłonił się z dymu i jego okropne oczy, które błyszczały od blasku nieznanego światła, a obok właściciel, który tylko czekał na odpowiedni moment, by w końcu wszystko zakończyć.
- Poznaj gniew Piekielnego Węża moja droga - ruszył biegiem w jej stronę. Ona zebrała w sobie siły i także ruszyła w jego stronę, czując ogromną determinację i odpowiedzialność za to, co miało się zaraz wydarzyć.
Tylko wtedy słyszalne były jakieś dźwięki. Chwilę później zapadła cisza, która zatrzymała wszystkich piłkarzy, a ludzie na trybunach zaczęli wstawać, by dostrzec, co stało się tancerce. Zatrzymał się także Masamune, który poczuł, jak jego oddech zamiera. Wszyscy milczeli, dopóki Jude jako pierwszy nie wykrzyknął imienia kuzynki.
- Ereina! - nie był jednak w stanie wykonać najmniejszego kroku. Upadł na kolana, czując zupełną bezsilność tak samo jak reszta, która nie mogła uwierzyć w to, co się stało. Zawodnicy Czerwonej Żmii również odczuwali strach, dopiero teraz rozumiejąc, jak wielkim szaleńcem był ich przyjaciel z drużyny.
Tylko Testra zdołał wykonać parę kroków w stronę wciąż skłębionych chmur, zaciskając pięści, czując się odpowiedzialnym za to, że pozwolił na to, by Leo grał.
Co tam się stało? Nie wiedział jeszcze nikt... ale chyba wiadomo, kto wyszedł zwycięsko z tego starcia... Prawda?
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro