63
Musieli pogodzić się z przegraną Orfeusza, chociaż było to trudne. Pamiętali ich niesamowite zgranie, lidera Paolo, dzięki któremu wszystko chodziło jak w zegarku, a ich nowa obrona - Licznik Catenaccio nie była przecież zwykłym zagraniem, z którym ktoś poradziłby sobie bez problemu. Zostali jednak postawieni pod murem i zamiast rozstrzygnąć w końcu ostatni mecz, będą musieli zmierzyć się z Małym Gigantem. Każdy zaangażował się na swój sposób, próbując znaleźć ciekawe informacje na temat tej drużyny, jednak wszystkie dzienniki i portale świeciły pustkami, jakby ktoś taki, jak Mały Gigant, w ogóle nie istniał. To było pierwsze z ich zmartwień - drugim był strach, że ich kapitan nie będzie w stanie obronić strzałów ich przeciwników swoją wymiarową ręką, a wisienką na torcie był list od tajemniczego nadawcy, który podawał się za Davida Evansa. Jednak gdy dzień się zakończył, zasnęli z nadzieją, że następnego poranka nie spotkają ich inne niespodzianki. Niestety byli w błędzie...
Ereina, zjadłszy śniadanie, wraz z kuzynką starała się poszukać informacji o przeciwnikach, jednak jedyne, co udawało im się znaleźć, to jakieś zdjęcia z wakacji przypadkowych zawodników.
- Przecież musi o nich coś być - wyrzuciła z siebie blondynka. - To nie możliwe, by nikt o nich nie pisał - lekko poirytowana całą sprawą, usiadła na łóżku, opadając na nie bezsilnie. - No bo co my o nich właściwie wiemy? Tylko tyle, że mieli drugie miejsce w swojej grupie.
- Wiemy to, że zajęli drugie miejsce, przegrywając wyłącznie z Brazylią, jednak tego wyniku jako jedynego nie ma w tabeli. Reprezentują Kongo i mówią, że są Czarnym Koniem tych mistrzostw.
- Celia? - Errie spojrzała na nią nieco zmieszana, dziwiąc się wiedzą nastolatki. - Skąd to wiesz?
- Zapomniałaś, że jestem reporterką? - poprawiła okulary. - Wiem więcej niż tacy zwyczajni ludzie jak ty.
- No dobra, ale to wciąż zbyt mało, by mogło nam dać jakąkolwiek przewagę - westchnąwszy, stanęła przy oknie, od razu słysząc dziwne rozmowy przy wejściu do budynku. Wyglądnęła szybko, zerkając na swoich przyjaciół, którzy wskazywali palcami jakąś grupę. - Co oni tu... - nie dokończyła, szybko wychodząc z pokoju, za sobą słysząc krzyk kuzynki, która zaraz pośpiesznie za nią ruszyła, chcąc się dowiedzieć, co się stało.
Ereina spodziewała się, że stanie się coś niespodziewanego - wróci Ray Dark i oznajmi, że pozbył się ich trenera, a tym samym i reprezentacji Japonii, mecz został przełożony albo inne nieprzyjemne sprawy, ale nigdy nie pomyślałaby, że tu na wyspie Liocott w dzielnicy Japonii zobaczy swój zespół taneczny. Większość tancerzy nie przejmowała się tym, że piłkarze obgadywali ich pod nosem, a Kevin z pewnością palił się, by siłą wykurzyć ich ze swojego terytorium.
- Matt, a co wy tu robicie? - pierwszy głos zabrał kapitan Inazumy, zwracając się do chłopaka o niebieskich włosach.
- Miło mi, że pamiętasz moje imię, Mark - uśmiechnął się, podchodząc trochę bliżej, zauważając Ereinę, która stanęła obok Evansa. - Hej, Errie - obdarzył ją radosnym spojrzeniem.
- Co tu robicie? - teraz przemówiła nastolatka. - Przecież powinniście być na mistrzostwach.
- No my właśnie w tej sprawie - zaczął, unosząc wyżej głowę. - Ten list o mistrzostwach został sfałszowany. Żadnych mistrzostw nie było.
Jego słowa wywołały niemałe zdumienie. Zawodnicy mieli mieszane uczucia, ale największa burza emocji obudziła się w blondynce. Słowa tancerza oznaczały, że ktoś celowo chciał ją usunąć z reprezentacji Japonii, a ona tak łatwo dała się wciągnąć. Przecież o mały włos, a nie wróciłaby na Liocott do swoich przyjaciół.
- Jak to sfałszowany?
- Polecieliśmy na miejsce - kontynuował Matt. - Jednak powiedzieli nam, że najbliższe mistrzostwa są w przyszłym roku.
- W głowie mi się to nie mieści - zawodniczka dała upust emocją. - Kto był zdolny do czegoś tak okropnego?!
- Ja chyba wiem, kto - Jude wtrącił się do rozmowy, przypominając sobie słowa Raya Darka tuż przed wypadkiem.
Zniszczyłem jej życie.
Albo gdy on, Dave, Caleb i Mark zostali wplątani w jego intrygę - przecież wspominał, że ma jeszcze jeden plan. Teraz wszystko było jasne, jednak nastrój stał się jeszcze bardziej przygnębiający - dlatego część zajęła się treningiem, a Sharp dokładnie opowiedział Ereinie o całej sprawie z Darkiem, gdy ta wybierała się na fałszywe mistrzostwa.
Tancerze za zgodą trenera zajęli na jakiś czas wolne pokoje w ośrodku - postanowili osobiście obejrzeć mecz finałowy ich koleżanki.
Matt dodatkowo liczył na to, że znajdzie moment, by zakończyć spór z Judem - mieli inne poglądy, ale nie mogli kłócić się wiecznie. Tego wieczoru jednak Jeremi postanowił posiedzieć przed budynkiem wraz z Ereiną, czasami siedząc w cichy, a niekiedy rzucając jakąś starą historię.
- Przyznaj się, Matt - zaczęła po dłuższym namyśle. - Nie wyszedłeś tylko dlatego, by sobie ze mną pomilczeć. Chcesz coś powiedzieć, widzę to w twoich oczach - chłopak zaśmiał się na jej słowa, poklepując ją po ramieniu.
- Powiem ci innym razem - zwrócił spojrzenie w jej stronę. - Drugi raz nie przepuszczę dobrej okazji.
Nie pytając o więcej, dalej przyglądali się gwiazdom, oczekując, aż znów wzejdzie słońce.
***
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro